sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 22-Skończyły się teletubisie?

Francesca

Właśnie skończyliśmy zajęcia z Angie.Ona jest po prostu świetna!Zajęcia z nią są wspaniałe.Szkoda tylko, że stosunki pomiędzy Leonem a Federico takie nie są.Naprawdę ich nie rozumiem!Zaczynam ich podejrzewać o ciąże, podobno wtedy hormony skaczą tak jak teraz im!Pokłócili się o jakąś głupotę i żaden z nich nie ma zamiaru przeprosić.Cały czas na siebie patrzą tak jakby mieli zabić wzrokiem!Już nie możemy z nimi wytrzymać.
-Chłopaki długo tak jeszcze?!-krzyknęłam poirytowana, a oni nie odpowiedzieli.-Nie odzywacie się do siebie od rana!Co ja gadam?Nie odzywacie się do nikogo!-cisza.
-No do jasnej cholery!Federico co to ma znaczyć?! Jeżeli zaraz nie odpowiesz to z nami koniec-warknęła Ludmiła, ale Fede nadal wgapiał się w Leona.Co oni się zakochali?
-Czyli postanowione!Z nami koniec!Właśnie rozpadłeś się dla mnie na miliony kawałeczków!-pisnęła Luśka.
-Leon!Ty też nie odezwiesz się do mnie?!Nie?!No to będziesz musiał mnie dłuuugo przepraszać!Lu, idziemy!-powiedziała Viola i poszła.Nie wiem co się dzieje chłopakom...Na całe szczęście każdy z nas wygląda już normalnie,ale były małe kłopoty...Naty musiała jechać do szpitala żeby jej zdjęli te wazony...Ale wracając do dwóch panów idiotów którzy się do nikogo nie odzywają...
-Federico!Leon!Właśnie wyszły z baru wasze dziewczyny i są na maxa zdenerwowane!
-Co?-zapytali równocześnie.
-No nie!I kto wygrał?-zapytał Federico.
-Nieważne, ale oczywiście że ja.Ale gdzie poszły dziewczyny?
-Najpierw powiecie nam co odwalacie!
-Taki tam zakład, ale gdzie poszły?
-Nie wiemy-powiedziałam i natychmiast wybiegli z Resto.Wszyscy byliśmy zdruzgotami zachowaniem tych głąbów, ale czego innego mogliśmy się po nich spodziewać?
Po kilku minutach postanowiłam pójść do domu, pożegnałam się z wszystkimi i ruszyłam.Szłam powolnym krokiem, gdy nagle natknęłam się na jakiegoś chłopaka.To był Diego, chodził z nami do klasy.Tak naprawdę nigdy nie rozmawiałam z nim sama, zawsze byłam z przyjaciółmi i nie można tego było nazwać wymianą zdań, a awanturą i obrażaniem.Po prostu pomiędzy nami i Hernandezem nigdy nie było zbyt milutko.
-Cześć-powiedział.
-Cześć-odpowiedziałam dosyć niezręcznie.

Violetta

Nie miałam pojęcia dlaczego on mi to zrobił!Co mu strzeliło do tej głowy?Na mnie też się obraził?Tak...Teraz widzę jak mu na mnie zależy...Myślałam, że on zrobiłby dla mnie wszystko, ale chyba się myliłam.Przecież nawet się nie pokłóciliśmy, a on tak po prostu postanowił się do nikogo nie odzywać.Co za szczeniackie zachowanie.
Nagle ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.Znów poczułem te nieziemskie perfumy.
-Co chcesz?-powiedziałam beznamiętnie.
-Chciałem cię przeprosić.Ja naprawdę nie chciałem by wyszło na to bym cię ignorował, to był tylko głupi zakład, mieliśmy się nie odzywać do nikogo, a ten kto pierwszy się odezwie przegrywa.
-Aha...Czyli, że jak wyszłam, jak płakałam przez ciebie to ty wolałeś wygrać jakiś cholerny zakład niż za mną pobiec?Leon, to podłe.Zachowałeś się jak zwykły gówniarz.
-Dlatego tu jestem!Chce cię widzieć, uśmiechać się do ciebie, chwytać za rękę, przytulać.Chcę dotykać twojego policzka,całować cię, rozmawiać z tobą.Chcę bić się poduszkami, leżeć obok ciebie, zasypiać i budzić się wiedząc, że jesteś w moich ramionach.Chcę się z tobą śmiać,kłócić kto kogo bardziej kocha.Chcę dzielić się z tobą żelkami, śpiewać, tańczyć w deszczu, oglądać gwiazdy, chodzić z tobą do kina, rzucać się z śnieżkami, chce żebyś po prostu była obok.Zawsze.
-Nie mam pojęcia co o tym myśleć.Czasem mam ochotę zepchnąć cię z klifu, a zaraz po tym pobiec w dół i cię złapać.
-Na tym właśnie polega miłość.Czasem mnie kochasz, czasem nienawidzisz, ale nie potrafisz żyć beze mnie-powiedział.Na dodatek miał racje, czasem go nienawidzę ale gdyby go nie było, moje życie nie miałoby sensu.
-Błagam, nie rób  tak nigdy więcej.Poza tym powinieneś przeprosić też resztę, ty głupi szczawiu.
-Oczywiście-odpowiedział, a ja wtuliłam się w niego.
-Już nigdy nie będziemy się kłócić, dobrze?-zapytałam patrząc w jego szmaragdowe oczy.
-Nigdy.Zawieźć cię do taty?
-Tak-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę auta.Chwilkę potem znaleźliśmy się pod szpitalem psychiatrycznym.Wsiedliśmy do windy a Leoś zaczął ją przekrzykiwać, ponieważ twierdził. że jej muzyczka jest beznadziejna...Dobrze, że jechaliśmy sami, bo ktoś mógł by go wziąć za pacjenta.
Wreszcie dojechaliśmy na 3 piętro.Zadziwiło mnie jedno,drzwi były uchylone.Przecież tam zawsze wszystkie sale były zamykane na klucz.Postanowiliśmy podsłuchać kto tam był.Ten głos, znałam go.Znałam go dobrze.
-German, Violetta naprawdę żyje-powiedziała kobieta.
-Wiem to, lecz boje się wyznać jej prawdę-powiedział mój ojciec, tylko o co mu chodziło?Co chcial przede mną ukryć?Przecież nie mieliśmy tajemnic.
-Jeżeli ty jej tego nie powiesz, to ja to zrobię.
-Błagam cię, daj mi czas-szepnął bezradnie.
-Czas na co?Czas na to aż ją wywieziesz?!Ona ma prawo poznać prawdę!Ona ma prawo poznać ciotkę!-powiedziała.Nie wytrzymałam tego.Wbiegłam do sali, a za mną Leon.Gdy ujrzeliśmy kobietę, byliśmy oszołomieni, nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa.
-Angie?
-Violetta?Leon?Co wy tu robicie?
-Lepiej powiedz co ty tu robisz?-zapytałam zdenerwowana.
-Nic.
-Nic?A to co mówiłaś to też nic?Jesteś moją ciocią i ukrywaliście to przede mną?-wrzasnęłam, a moje oczy momentalnie się zaszkliły.Starałam się zatamować łzy, powstrzymać je, ale nie mogłam znieść myśli, że moja rodzina ukrywala przede mną coś tak ważnego.
-Violu, to nie tak.Ja na początku nie wiedziałam, że jesteś moją siostrzenicą, ale gdy zobaczyłam na ulicy Germana to wiedziałam że ty też tu jesteś, więc poszłam do waszego domu, lecz nie pozwolono mi z tobą porozmawiać...-powiedziała przygnębiona.
-A ty?!-zwróciłam się do ojca.-Kłamałeś, wiedziałeś jak straszna była dla mnie utrata matki, nic mi po niej nie zostało, a okazało się, że mam ciotkę!Dlaczego próbowałeś odciąć mnie od mojej rodziny?-krzyknęłam mu w  twarz i wybiegłam z sali.Za mną oczywiście poleciał Leonm który do tej pory przysłuchiwał się awanturze.Gdy tylko mnie dogonił, przycisnął z całej siły do swojej klatki piersiowej.Było mi dobrze.Przynajmniej tyle.
-Leoś, a czy twoi rodzice nie mieli by nic przeciwko gdybym dzisiaj znowu nocowała u ciebie?
-No coś ty!Chodźmy już-powiedział i ruszyliśmy powolnym krokiem ku jego domu.Kiedy weszłam przywitałam się z jego rodzicami, są bardzo mili.
-Mamo,Viola zostanie dzisiaj na noc, dobrze?
-Tak,oczywiście, możesz zostać u nas ile chcesz, Leon opowiadał nam o twoim tacie i naprawdę nie możesz się martwić, twój tato popełnił kilka błędów ,zresztą tak jak my,dlatego postanowiliśmy że nie będziemy już wyjeżdżać, a ty możesz spędzać tu tyle czasu ile tylko chcesz.Jesteś pierwszą dziewczyną Leona którą poznaliśmy i bardzo cię lubimy, jesteś dla nas jak córka.
-Dziękuje,dziękuje bardzo-powiedziałam a po moim policzku popłynęła łza.
-Violu nie płacz-powiedział mój ukochany i ciesz spływającą po moim poliku.Nie chciałam już więcej myśleć o ojcu, cieszyłam się, że mam przy sobie Verdasa i wsparcie ze strony jego rodziny.

Federico


Siedzę właśnie w fotelu i  oglądam jakiś durny film z moją Luśką. Oczywiście muszę udawać że jest to fantastyczne...Jestem już głodny!Wiem, wymyślę sobie jakąś wymówkę i pójdę do Maxiego po jakieś piwko!
-Luśka, to może ja skoczę po jakieś chipsy, a ty mi opowiesz co się działo w filmie, dobrze?
-Oki tylko wracaj szybko-powiedziała, a ja natychmiast pobiegłem do auta.Na szczęście Maxi nie mieszka daleko i po upływie 5 minut znalazłem się u niego.
-Hejo Fede!Co ty tu robisz??
-Hejo!Jestem tu bo...Mam misję!-skłamałem.To było pierwsze co przyszło mi do głowy.
-Misje?A od kogo?Znowu cię Verdas wysłał po grzebień?Jeżeli go złamał to niech się poczesze widelcem albo pożycz mu swój, gówno mnie obchodzi, że i tak mu go nie dasz!
-Nie, nie, nie!Ja w całkiem innej sprawie!
-A więc zerwałeś z Lu?
-Nie!
-Skończyły się teletubisie?
-Nie!
-Chcesz pooglądać porno, a Luśka ci nie pozwala?
-Nie!!!O czym ty myślisz zboczeńcu?
-Odwal się!To ty mi zaproponowałeś raz oglądanie przeróbki my little pony.
-Stare czasy, a ja przyszedłem tutaj na poważnie.
-Zamieniam się w słuch.
-Masz piwo?
-Tak a co?
-Pożycz mi!Ja ci je odkupie!-błagałem.
Pff, oczywistym było, że nie odkupię.
-Okej...-powiedział a ja szybko zaczaiłem się za nim do kuchni i po cichu otworzyłem lodówkę.Na całe szczęście miał tam chipsy, kiełbasę i sałatkę.Szybko schowałem te produkty pod koszulkę i pobiegłem do drzwi.Po kilku minutach przyszedł Maxi wracający ze spiżarki z lechem. Podziękowałem mu i natychmiast pojechałem do domu.Szybko rzuciłem Ludmile chipsy i sam udałem się do łazienki mówiąc, że mam rozwolnienie.Oczywiście kłamałem, bo gdyby moja dziewczyna dobrała się do tej sałatki to zjadła by ją całą, a ja też mam swoje potrzeby!Zjadłem już całą michę sałatki lecz zostawiłem jeszcze 2 porcje dla mnie i dla Luśki byśmy zjedli to z kiełbasą.Tak wiem, wiem, brawa dla mnie!Postanowiłem, że alkohol wypiję gdy moja kochana będzie spać.
-Lu, kochanie,mam dla ciebie niespodziankę!
-A co?
-Sałatka!
-AAAA!!Kocham cię!Ty czytasz mi w myślach?Byłam taka głodna!
-Ja ciebie też kocham-powiedziałem i dałem jej buziaka w usta.Później zjedliśmy i zmęczeni poszliśmy spać.

******

Ach...jaka ja jestem beznadziejna...z resztą taka sama jak ten rozdział...
Nie dość że krótki to jeszcze taki głupi :(((
Zastanawiam się czy jest sens....
Tak mało osób komentuje :(
Nie wiem czy chcecie coś zmienić czy to co jest jest fajne :D
Bardzo was proszę żebyście napisali mi jaki jest ten rozdział ;)
Zastanawiam się czy chcecie OS?
Nawet jeżeli nie to pewnie go zrobię :P
Głosujcie w ankiecie jaki jest mój blog :D
Zauważyliście jak szybko zmienił mi się nastrój xD ?
Z resztą za bardzo nie mam powodu do smutku (oprócz tego rozdziału),bo jest ponad 3 tysiące wyświetleń!!
Nigdy bym nie sądziła że dobijemy do tylu!!
Ktoś chciałby może napisać ze mną tego OS?
Piszcie w komciach!
Papatki kochani!!!
Buziaki :*
<33

PS:Przepraszam za moją beznadziejność i idiotyzm!Ja po prostu jestem ześwirowana!

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 21-Lu,to nie tak!

Federico

-Jak ty prowadzisz???-zadarłem się na Verdasa.On jechał jak jakiś idiota
-Papier zasłania mi oczy!
-Daj mi tą kierownicę-powiedziałem i zacząłem prowadzić z miejsca pasażera-niech mu ktoś poprawi ten papier no!
-Ok-powiedziała Viola i delikatnie ściągała mu przyklejony papier z oczu.
-Szybciej,nie łatwo się tak prowadzi.
-Daj mi to Violu,zrobię to szybciej-powiedziała Naty i szybko przyłożyła mu ręce do czoła co sprawiło że dostał wazonem w głowę i na nasze nieszczęście stracił przytomność.W aucie zaczął się istny chaos,Viola i Naty ratowały Leona,Ludmiła darła się na mnie że nie mogę tak prowadzić i mam się zatrzymać a Maxi zaczął panikować, że na pewno pójdziemy siedzieć,a kochana Camila tak się przestraszyła że zaczęła krzyczeć na całą ulicę że się zabijemy przez nieprzytomną mumię która dostała wazonem a autem prowadzi strażnik teksasu....Wspaniała atmosfera....Nagle usłyszeliśmy syrenę policyjną więc automatycznie zatrzymałem auto choć było to dosyć trudne...
-Dzień dobry-odezwał się funkcjonariusz

Kilka minut później

Właśnie jesteśmy na komisariacie,Leon nareszcie się ocknął a policjanci muszą nas przesłuchać ponieważ "podobno" prawie spowodowaliśmy wypadek.
-A więc wczoraj naruszali państwo ciszę nocną...
-Przepraszam,o co chodzi?
-Wczoraj zgłoszono naruszanie ciszy nocnej przez zamaskowanych przestępców i okazało się że to wy.Będziecie się musieli gęsto tłumaczyć...
-Ale co takiego dokładnie zrobiliśmy?
-Śpiewaliście "Pójdę boso" a później wskoczyliście do rzeki,następnie...
-Nie chcemy słuchać dalej.
-To dobrze  bo opowiadał bym z godzinę.
-A kiedy nas pan wypuści?
-Hmm...musimy o tym zawiadomić prokuraturę...nie wiadomo...

Narrator

Tak więc paczka przyjaciół siedziała na komisariacie czekając na zbawienie,a w tym samym czasie ich przyjaciółka czekała na autobus który nie przyjeżdżał...Na całe szczęście adwokat wyciągnął przyjaciół z więzienia.Następnie cała gromada-idiotów (no bo kto wygląda jak mumia,jest strażnikiem teksasu i ma ręce w wazonach...)

Federico

Godzinę później

Jedziemy już tym autem około godziny...jest już strasznie późno a my nadal szukamy Fran,mamy tylko nadzieje że się nie utopiła.
-Leon,może wracajmy już do domu,Fran na pewno się znajdzie...-powiedział zmęczony Brodway.
-Okej,zobaczę tylko tu i wracamy-powiedział Verdas i nagle doznał szoku.Zobaczył Fran gadającą z jakimś żulem.
-Zbyszek?-powiedziałem.Nie...to nie możliwe...
-Federico?
-Co ty tu robisz??
-A ty?
-Mieszkam.A ty?
-Szukam przyjaciółki.
-Fran?Przecież ona nie jest warta na przyjaźń takiego idioty!
-Sam jesteś idiotą idioto!
-Powiedz to mojemu sześciopakowi z żubrem!
-Powiedz to swojej matce!-ale mu pojechałem!Chyba nigdy się nie pozbiera!
-Powiedz to swojemu przyrodzeniu jeżeli je masz!-powiedział a nasi przyjaciele zrobili odruchowe "uuuuuuu". To już przesada.
-Fede!Mogę wiedzieć co to za żul?!-krzyknęła oburzona Ludmiła.
-Wypraszam sobie.To nie żaden żul tylko historyk i piosenkarz!-wstawiła się za menelem Fran
-Piosenkarz z czarnej dupy!-dogryzłem mu
-Lew z żelem za dwa złote!A sorry,lwiątko po 2,50!
-Aha ha,gdzie się tych tekstów nauczyłeś?Z mamą je ćwiczyłeś?
-Hej hej hej!-zawołał Leon-może skończycie już się bezsensowne wyzywanie się i zawalczycie jak mężczyźni i zrobicie bitwę na taniec!
-Ja pierwszy!Zobaczysz jak robią to profesjonaliści!-krzyknął.Jestem pewny że ten stary dziad nic nie potrafi.Zaczął mocnym wejściem.Potem troszkę jakby balecik,lecz to co zrobił to była przesada.W okół nas zebrało się już wiele osób,zrobiło się naprawdę duże widowisko,teraz nie chodziło już tylko o to by wygrać pojedynek,tutaj chodziło o honor.Nagle stało się to czego nikt się nie spodziewał,                                              
                                                                  Zbychu zrobił szpagat
Tak,tak,jestem w takim szoku!Na dodatek ludzie chyba go lubią!Po prostu bosko...przegram z jakimś żulem....ludzie przez rok się będą ze mnie śmiali.Do pionu doprowadził mnie głos mojej dziewczyny.
-Federico!Może pokażesz temu "panu" jak się tańczy?
-Już,już-powiedziałem i zacząłem tańczyć w rytm muzyki z telefonu.Oczywiście mój przyjaciel musiał puścić jakąś piosenkę której nie znam...dobra,pójdę na całość.Postanowiłem zrobić coś w stylu Michaela Jacksona.Oczywiście ja,jak to ja,ruszałem się znakomicie!Jakby to powiedziała ma kochana "Jestem gwiazdą a wszyscy inni przy mnie to asteroidy błądzące w moim blasku!".Wszyscy byli mną zachwyceni!W końcu to ja,a nie żaden żul z 
ławeczki!Już widzę siebie na wielkiej scenie,a wokół mnie pełno fanek krzyczących moje imię!Wszystkie światła są skierowane na mnie i tylko i wyłącznie na mnie!Szło mi doskonale!Oczywiście nie mogę zapomnieć o tym że cały czas walczę o śmierć i życie z Toporem!Staram się wykonywać moje ruchy najlepiej w świecie jak też mi wychodzi! Ach...wspaniały ja!Nie,nie,nie!Moja kochana ma na mnie zły wpływ!No ale co poradzić skoro moja dziewczyna jest "super novą" a mój najlepszy przyjaciel,Leon,cały czas mówi o tym jaki jest wspaniały itp.Nie mam zbyt skromnego towarzystwa trzeba przyznać,no ale cóż,jak się ma czym chwalić to trzeba to robić a ja jestem wspaniały!No nie!Znowu zaczynam!Przeklinam cię moja boskość!Słyszysz mnie?Nagle zorientowałem się że od kilku minut leże na glebie i dumam nad swą cudownością a tak naprawdę to wywaliłem się i na dodatek przegrałem z żulem!
-Federico?!Co ty odwalasz?!Jak mogłeś mnie tak ośmieszyć?!
-Lu,to nie tak!-krzyknąłem i pobiegłem za nią.Ja też bym się zdenerwował gdyby przegrała ale nie na nią tylko na tego żula...W końcu ją dogoniłem i zatrzymałem.
-Federico...przepraszam że tak zareagowałam.
-Nic się nie stało.
-Wracamy do przyjaciół?
-Pewnie-odpowiedziałem i ruszyliśmy w drogę do przystanku.Smutna Francesca pożegnała się z menelem i każdy pojechał do swojego domu.Swoją drogą to nadal nie mam pojęcia dlaczego Fran polubiła tego idiote?!Gdyby wiedziała co on kiedyś zrobił...

Violetta

Właśnie jadę z Leonem do jego domu.Na razie nie chce wracać do mojego,jest tam tak pusto bez taty... oczywiście poinformowałam każdego że jestem u Leona, w tej chwili tylko on mnie rozumie i tylko on potrafi poprawić mi humor.Jedziemy w ciszy,lecz pasuje nam to.Nie potrzebujemy słów.Pytania  o tym "jak się czuje" tylko by mnie przydołowały a mój kochany o tym wie,dlatego robi wszystko bym nie starała się teraz myśleć o ojcu.Jutro idziemy do studia,mamy straszne zaległości,w końcu ja byłam porwana a Leoś miał wypadek.Mam nadzieje że za wiele nas nie opuściło.Kiedy dotarliśmy do domu zaczęłam rozmowę.
-A twoi rodzice nie będą źli że u ciebie nocuję?
-Nie,nawet tak nie myśl,mówiłem ci już,że oni nawet nie wiedzą czy żyje.To znaczy kochają mnie bo kto by mnie nie kochał!Ale ciągle wyjeżdżają w sprawach biznesowych.
-A kiedy mają przyjechać?
-Nie mam pojęcia,ale ty możesz zostać ile chcesz!
-Dziękuje misiu!
-Nie ma za co kotek.
-Pojedziemy jutro do mojego taty?
-Oczywiście,tylko po lekcjach oki?
-Dobrze.A ty znasz ogólnie mojego tatę?
-Tak,jadłem z nim i z moimi starszymi kolacje.-powiedział a ja tylko się uśmiechnęłam i wtuliłam w jego ramiona.Niedługo po tym poszliśmy do pokoju szatyna i usnęliśmy w swoich ramionach.Chciałabym żeby było tak zawsze...

Następnego dnia


Obudziłam się w znakomitym humorze,może to dlatego że byłam w ramionach najwspanialszego chłopaka na świecie.Postanowiłam jeszcze go nie budzić ponieważ zajęcia mamy dopiero za 3 godziny.Szybko udałam się do łazienki,wlałam do wanny arbuzowy olejek i zanurzyłam się w ciepłej wodzie.Niestety mój relaks przerwało pukanie do drzwi.Sądziłam że mój chłopak je otworzy ale on pewnie nadal śpi.Szybko owinęłam się ręcznikiem i popędziłam do drzwi.Po drugiej stronie ujrzałam 2 dorosłe osoby o przeciwnych płciach.
-Dzień dobry-powiedziała kobieta-pani jest pewnie koleżanką Leona.
-Tak-odpowiedziałam a oni dziwnie się na mnie patrzyli.W końcu byłam ubrana tylko w sam ręcznik co mogło wyglądać dwuznacznie.Nagle usłyszeliśmy głos Leona.
-Jak to Federico to powiedz mu żeby spieprzał!- (od Domci~Leon i Fede pokłócili się w aucie o to że to przez Leona który cały czas się śmiał Federico przegrał z Toporem xD) Nie no!Mój kochany to ma wyczucie!Chyba po rodzicach!
-Leon!-zaczął jego ojciec.
-Po pierwsze kto to jest?-dokończyła jego mama wskazując na mnie.
-To Violetta,moja dziewczyna,nie bójcie się,ona tylko się myła a ja spałem i nie otworzyłem.A teraz moja kolej na pytania.Co tu robicie?
-Przyjechaliśmy!
-A na ile?
-Dwa miesiąca albo na pół roku.
-Ach...-powiedział z przekąsem.Jego rodzice weszli do pokoju rozpakować się a ja ciągle patrzyłam na Leona.Z jego twarzy nie można było niczego wyczytać!Po jakimś czasie do salonu weszli jego rodzice.
-To może ja już pójdę-powiedziałam.
-Nie,zostań,ja jestem  Rita a to mój mąż.-powiedziała.Jest bardzo miła.
-Ja jestem Violetta Castillo.
-Castillo?Twój ojciec ma na imię German?
-Tak.
-Prowadziliśmy już z nim kiedyś interesy.To bardzo porządny człowiek.
-Tak,tak,tak...porozmawiamy później bo teraz śpieszymy się do studia i już musimy iść,Violu idź się szybko przebież dobrze?Ariana na pewno się nie pogniewa-powiedział a j poszłam po ubrania a później razem z Leonem ruszyliśmy do studia.
-Leoś,ale ty wiesz że zajęcia mamy dopiero za 2 godziny?
-Wiem,wiem,ale po prostu nie chciałem na razie rozmawiać z rodzicami.
-Dlaczego?Przecież są bardzo mili!
-Taaak,można tak powiedzieć...
-Leoś,przecież to normalne że nie zawsze dogadujemy się z rodzicami!
-Ale ja się z nimi całkiem dobrze dogaduje!
-Powiedzmy że ci uwierzę!Okej no to chodźmy już do tego studia!-powiedziałam.Po upływie kilku minut znaleźliśmy się w szkole.Poczekaliśmy kilka minut a uczniowie powoli zaczęli się zbierać.Nareszcie dotarł Gregorio,tak,tak nasz "kochany" Gregorio.
-Okej cioty,zaczynamy wasz nieudolny taniec!Gdybym tylko ja mógł wybierać uczniów...nigdy by was tu nie było!Nigdy,słyszycie!A teraz 1 2 3 4, 1 2 3 4 i jeszcze raz!Źle!Kto cię tutaj przyjął co?Nie rozumiem co takie łajzy jak ty tu robią!Wy tylko marnujecie mój talent i czas!!Każdy was nienawidzi!Ta wasza kochana Angie też najchętniej by się was pozbyła!!-krzyknął do Andresa i nerwowo podskoczył.Chyba nikt nie lubi Gregorio.

******

No siemanko!
Dawno nie dodawałam,przyznaje się do winy!
Ale to dlatego że żadna koleżanka nie wiedziała co b zrobiła gdyby przegrała walkę na taniec z żulem!
No właśnie...ten wątek wyszedł mi troszkę kiepsko...
Nie wiem czy by nie namieszać z leonettą ale ja po prosu nie mam do tego serca!
Może rodzice Verdasa troszkę namieszają...kto wie...
A tak ogólnie to jak chcecie żeby jego ojciec miał imię??
Ostatnio tak mało komków...smutam...chlip...chlip....
Dobra,ja nie potrafię się długo gniewać!
Ale błagam komentujcie,nawet zwykłe "fajny" będzie dla mnie super!Ponieważ naprawdę nie wiem czy moje opowiadanie się komuś podoba!
Mam nadzieje że nie jesteście za bardzo zawiedzeni tym rozdziałem!
Następny "postaram się" nie obiecuje,dodam jutro albo pojutrze!
A więc papatki ludziska!
Buziaki :*
<3

niedziela, 23 listopada 2014

LBA Ludziska!

No siemanko!!

Dostałam nominacje do LBA jak też można domyślić się po nagłówku XD
A więc nominowała mnie jakże wspaniała Diecesca 4ever , kochana Marleńcia J i cudowna Fedemiła Forever!!!!
Bardzo dziękuje paniom za nominacje na którą (jak zawsze) nie zasługuję :P
Serdecznie zapraszam na blogi dziewczyn ponieważ są one świetne i na pewno wam się spodobają!
A teraz odpowiadam na pytanka:

Na początek od Fedemiły Forever :


1.Jak to się stało że zaczęłaś oglądać Violettę?

Oglądam Disney Channel i nagle patrze!Jakiś chłopak,piękny 
(Leoś ) no i później że to serial Violetta a więc postanowiłam że będę oglądać!Tak,tak...

2.Ulubiona postać z naszego fioletowego serialu?

Leoś...<33

3.Ulubiona piosenka?

Voy por ti!!!Ubóstwiam  ją!Śpiewam ją cały czas choć mój hiszpański nie należy do najlepszych... ;P

4.Najlepszy przedmiot w szkole?

Przerwa!!A tak na serio to chyba w-f

5.Z jakiego jesteś województwa?

Wiem ale nie powiem!Nie chce się zdradzać...

6.Ulubione paringi?

Leonetta,Fedemiła,Diecesca,Caxi/Naxi (nie umiem wybrać)

7.Oglądasz Violettę 3 po hiszpańsku czy czekasz na polskie odcinki?

Tak...troszkę się spóźniłam z tym LBA i teraz oglądam je po Polsku

8.Jest postać której nie lubisz?

Tak,jest ich sporo ale nie jestem hejterem i głównie to Thomas bo go nienawidzę ale jak mówię nie jestem hejterem więc nie będę nikogo obrażała i nie chce się z nikim kłócić :D

9.Wypisz w kolejności od tego którego najbardziej lubisz do tego,którego najmniej-Facu,Jorge,Rugg,Samu,Xabiani,Damien i Diego

A więc tak:pierwsze miejsce ma mój mąż Jorge <33,później Rugg :* następnie będzie...hm...Facu!!Oczywiście później Diego :D, Samu,Xabiani i Damien :( (nie lubiem go )

10.Znasz osobiście jakieś v-lover???

Z tych które prowadzą blogi to nie :((( ale moje przyjaciółki oglądają i strasznie się nią jarają (tak jak ja )

11.Czytasz moje opowiadanie?

Oczywiście że tak!!Ja je kocham!


Przyszedł czas na pytania od Marleńci J!!!
Już się boję :


1.Cieszysz się że za kilka dni jest premiera V3 ??

I znowu włącza się mój refleks z czasem :P Tak,cieszyłam się a teraz cieszę się jeszcze bardziej bo mogę ją oglądać od 2 tygodni!!

2.Co czujesz wiedząc że będzie to ostatni sezon telenoweli?

Rozpacz,gniew,żal,wściekłość a zarazem niespełnioną miłość bo będę musiała rozstać się z Leosiem!

3.Gdy skończy się V3 to nadal będziesz prowadziła bloga?

Mam nadzieję.Jeżeli tylko będziecie mnie czytać i komentować to tak :D

4.Jaki jest twój styl ubierania?

Ładny jak sądzę :P

5.Lubisz tańczyć?

Kocham!!!Mogę to robić zawsze!!

6.Kto jest twoim idolem idolką?

Jorge Blanco!!Ale też Selena Gomez :*

7.Masz jakieś zwierzątko?

Tak!Kotka i pieska

8.Kim chcesz zostać w przyszłości?

Nie mam pojęcia,chce po prostu być sobą.

No to na koniec pytanka od Diecesci Forever ! :


1.Laptop vs  komputer

Laptop :P

2.Miałaś bloga na pingerze?

Nie

3.Ile masz lat?

12/13

4.Daj gifa.

Ale że tylko jeden??Okej to macie :D



5.Daj ulubioną focię :

I jak tu wybrać??Dobra macie tutaj gangsterów :P 


6.Jaką parę lubisz najbardziej?

Leonetta :P

7.Kto jest twoim mężem?

Tak trudno zgadnąć?

8.Jaki jest twój ulubiony blog?

No nie kochana!Koffam cię ale na to pytanko nie odpowiem!Za dużo ich...<3

To już koniec nudnej mnie!A teraz pytanka ode mnie :D

1.Jaki był twój największy przypał?
2.Co byś zrobiła gdybyś mogła wszystko?
3.Jaka jest twoja ulubiona postać z Violetty?I dlaczego ona?
4.Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
5.Ile masz lat?
6.Dodaj fotkę.
7.Dodaj kawał :D
8.który sezon violetty podoba ci się najbardziej  i dlaczego?
9.Czy gdybyś mogła polecieć na księżyc lub spotkać się z ulubioną postacią z violetty co byś wybrała?
10.Czy podoba ci się moje opowiadanie?
11.Czy lubisz kotełki?

A teraz blogi które nominuje:

http://lovestory126.blogspot.com/
http://leoniviolettapl.blogspot.com/
http://v-what-you-wanted-v.blogspot.com/
http://nienawisc-czy-milosc-violetty-i-leona.blogspot.com/

Mam nadzieje, że nie usnęliście przed monitorem :P
Rozdział 21 już prawie ale tak mało komciów pod poprzednim że nie wiem czy nie zaczekać na więcej...
Papatki kochani :D


piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 20-Pięknie poukładane buteleczki po żubrówce!

Ludmiła


Obudziłam się  z wielkim bólem głowy na kanapie Verdasa.Obok mnie leży ktoś owinięty papierem toaletowym.W całym mieszkaniu czuć alkohol.Na ziemi leży dziewczyna w samej bieliźnie, nie wiem kto to jest...Z mojej prawej strony jest Camila, poznaję ją po włosach.Podnoszę się by troszkę się ogarnąć, lecz potykam się o kogoś kto leży na podłodze i wywalam się.
-No i co ty robisz!?-powiedział zaspany Federico o którego się potknęłam.
-Powiedz mi może co ty robisz na podłodze i co masz na twarzy?!Przez ciebie się wywaliłam!Oj tłumacz się...
-A więc jestem na podłodze, bo.....czołgam się!
-Co?-powiedziałam z niedowierzaniem jego tępoty.
-Czołgam się ponieważ...mam misję!
-To może mnie oświecisz i powiesz jaką??
-Moja misja polega na zabiciu tych takich małych robaczków!Wiesz Verdas na pewno tu nie sprząta,zalęgło się ich tu troszkę, ale dzielny ja je powybijam!
-A mógłbyś mi je pokazać?
-Niestety nie,one są zbyt małe,można je zobaczyć tylko pod mikroskopem.
-A więc skąd wiesz gdzie one są?
-Mówiłem już, Leon tu na pewno nie sprząta i one są wszędzie!Dosłownie!
-Dobra,dobra, nie zmyślaj!Wszyscy wiemy, że jak szedłeś mi po kota to się wywaliłeś i zasnąłeś-krzyknął Leon, żywa mumia toaletowa.
-Wcale że nie,po co miałbym ci iść kupować kota?
-Ponieważ miałeś zjeść kocią karmę i poszedłeś pożyczyć jej trochę od sąsiadki która powiedziała że ci jej nie da bo nie masz kota, więc poszedłeś go kupić, ale się wywaliłeś i usnąłeś w drodze i musieliśmy cię tutaj dociągnąć!A teraz cicho!Głowa mi pęka!!-powiedział a ja zaczęłam sobie przypominać...
-Okej,a teraz powiedz mi co masz na twarzy?Może teraz mi powiesz że jesteś strażnikiem teksasu który musi chronić swe państwo przed najazdem teletubisiów?!
-Jak co mam na twarzy?
-Nie udawaj....-powiedziałam a on natychmiast poleciał do łazienki.
-Okej,gadać!!Który mi to narysował?-krzyknął wskazując na wąsy narysowane markerem.-nagle cisza.-Las rąk!Normalnie jak na matmie!Verdas,to ty??A może to ty Ponte, a może to nasz niewinny Brodway???A może to Andres???
-Nie mam pojęcia kto to i zbytnio mnie to nie interesuje, a teraz pozwól mi iść do toalety!-powiedziałam a mój chłopak w trybie natychmiastowym usunął mi się z drogi.Szybko pobiegłam do łazienki i przeraziłam się,byłam taka...taka....taka bez makijażowa!!!!!


Francesca

Obudziłam się ....poczekaj.....gdzie ja jestem?To jest chyba jakieś zoo?Tylko dlaczego ja tu jestem??Przecież byłam na imprezie u Leona....chyba za dużo wypiłam....No cóż,muszę jakoś wrócić do przyjaciół.No właśnie,tylko jak??Oczywiście o telefonie nie pomyślałam,chyba został mi tylko autobus.Postanowiłam udać się na najbliższy przystanek.Idę szybkim krokiem,jest mi bardzo zimno.Nareszcie jestem, powoli sprawdzam kiedy mam autobus i oczywiście ja i moje szczęście będziemy w domu dopiero za 3 godzinki!Ciekawe kogo to był pomysł żeby tutaj przyjechać?Jeżeli tylko się dowiem to rozszarpie go na strzępy!! Dobrze że nie mieszkam z rodzicami,chyba by mnie zabili,lecz mieszkanie ze starszym a na dodatek "nadopiekuńczym" bratem też jest męczące.Czasami Luca denerwuje się o wiele bardziej niż mój ojciec!Może to dlatego że jeżeli mi się coś stanie to jemu też...Nieważne,ważne to, że znowu będę miała awanturę!Przecież nic złego nie zrobiłam,mam 18 lat i czasami mogę się pobawić!Jestem jeszcze młoda, muszę się wyszaleć!Postanowiłam nie zamęczać się więcej irytującymi myślami,tylko popodziwiać widoki, a mianowicie : żula śpiącego ławkę obok , piękne drzewa z poucinanymi gałęziami oraz dopełnienie wszystkiego, pięknie poukładane buteleczki po żubrówce!Brawo!Bo segregacja jest teraz trendy!Dziwne że obok tak "specyficznego" miejsca jest największe zoo w BA do którego przychodzą pielgrzymki dzieci.Nagle "pan" z ławeczki obok zaczął się budzić.Wyglądał na dość zaskoczonego gdy mnie tu zobaczył.
(Pan Zbigniew)
-A co ty tu dziewczynko robisz, co?
-Czekam na autobus-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-To może panią odprowadzę do domu i opowiem kilka ciekawostek,ponieważ ja jestem szlachetnym znawcą tego kraju,na przykład to drzewo z uciętymi gałęziami symbolizuje bezsilność mieszkańców tej dzielnicy,muszą oni żyć, ale nie mogą nic zrobić z miejscowymi menelami, a teraz 2,50 się należy.
-Przepraszam,ale ja nie chciałam poznać tej jakże ciekawej historii.
-To co pani?Najpierw wynajmuje pani przewodnika a później pani odmawia zapłaty??Pani chyba nie wie jak tu trudno wyżyć,a za marne 2,50 co by mi pani dała to ja już miał bym lecha.Nie wstyd pani...?
-Przepraszam ale nie mam pieniędzy,ja chce tylko wrócić do przyjaciół.
-A ja chciałbym tylko marne piwko,jak widać nie każdy dostaje to co chce.Ale jeżeli chciałaby pani dowiedzieć się czegoś na przykład o tym przystanku to ja jestem do usług. - tak,tak,marzę już tylko o tym żeby od niego odejść lub aby po prostu się zamknął ,ale najwidoczniej się nie da...-ten przystanek przeżył wiele walk regionowych.Raz przeżył wielki wstrząs przez takiego Romana, kurde jakiś zagraniczny elokfencik z Polski co to nie chciał się wódką podzielić tylko sam sobie ją za rogiem chlał na ławeczce, a jak nie miał to od razu do mnie lazł,no to raz się posprzeczaliśmy bo oddał moje butelki do skupu no i wtedy nie wytrzymałem,powiedziałem mu żeby spadał bo to moje miejsce na żebranie,że niech lepiej idzie do biedronki bo tam zawsze ludzie kasą szastają a on, że nie bo tutaj się wychował kłamca,przecież każdy wie że Roman to tylko ze wsi,no chyba że ktoś to taki celebrita jak ta Ristajna, Rikanna, Ruhanna...no coś takiego,no to takie celebrity mogą sobie właśnie dawać takie imienia bo to podobno takie cool....A tak ogólnie to się nie przedstawiłem,jestem Zbigniew,mówmy sobie na ty,dla ciebie mogę być Zigi lub inaczej "Topór".
-Ja jestem Francesca.
-No to jak wy to mówicie Siemanko!Znasz jakiegoś fajnego dilera??
-Nie i nie chcę znać-powiedziałam zrezygnowana,zostały mi jeszcze 2,5 godziny...
-A...ty to taka bardziej cicha myszka,ogarniam i przepraszam,a więc co tam u ciebie??
-To długa historia...
-Mam wiele czasu.
-A więc mam 17 lat,moi rodzice mieszkają we Włoszech skąd też pochodzę,mieszkam tutaj z bratem.
-A więc co robisz tutaj na tak zwanej "melinie"?
-Sama nie wiem,wczoraj była impreza i jak się obudziłam znalazłam się tu.
-To bardzo interesujące.
-No okej,to może teraz ty opowiesz mi coś o sobie? -nie!Ja nie chciałam tego powiedzieć!!Dlaczego ja to powiedziałam!?Ach...
-A więc mam 42 lata,moim hobby jest śpiewanie oraz oprowadzanie ludzi,przekazywanie im historii tego miejsca,nie wiem czy pani wie ale to właśnie tutaj Christian,mój dobry przyjaciel,ożenił się ze swą ukochaną,Chris był bardzo poczciwym kolegą kiedyś kiedy...

Maxi

Ludmiła!!!Wychodź już z tej łazienki!!-krzyknąłem,siedzi już tam od pół godziny.
-Poczekaj chwilkę!
-O nie!-powiedział Federico wyważając drzwi.Oczywiście Ludmiła panicznie się wystraszyła i przejechała czarną kredką przez czoło.
-Co ty idioto narobiłeś?!Dajcie mi jeszcze kilka minut!!
-O nie!Idziemy!
-Ale po co?
-Po Fran!-powiedziałem po czym cała nasza gromadka ruszyła do auta.Ludzie dziwnie się na nas patrzyli,w sumie to się nie dziwie,ja też bym się tak patrzył na Verdasa oklejonego papierem toaletowym~nie mamy pojęcia jakim cudem to zrobił~Federico który ma namalowane wąsy~niezmywalnym markerem~Violettę która ubrana była w strój jednorożca którego nie mogła ściągnąć a nie było czasu na rozcinanie~nikt nie wie skąd Leon miał ten strój...~ Camilę która miała czoło opatrzone bandażem~podobno idąc do łazienki przewróciła się i walnęła głową,sądzimy tak,ponieważ Brodway znalazł ją  leżącą w łazience~Naty która ręce miała w wazonach i za nic nie mogła ich wyciągnąć~po cholerę je tam wkładała?Każdy się pyta~Brodwaya który ma na czole napisane "Gej"~kreatywność naszej paczki tym razem nie była zbyt rozbudowana~Ludmiłę która była cała rozmazana i wyglądała jak upiór~prawie zabiła Federico który wyciągał ją z łazienki~i na mnie,byłem ubrany w maskę tego takiego typka z horroru,jak mu tam...KRZYK!
Maxi-krzyk
Na początku chciałem zabić Leona,bo jakby nie miał tej maski to nie było by problemu,ale przynajmniej nauczyłem się jednego,nigdy nie grać z tymi idiotami w prawda-wyzwanie.Kłopot w tym że jakiś idiota~na pewno Andres~przyszył mi to do koszulki...~A właśnie,Andres,zapomniałem wam powiedzieć o najlepszym,jest zamknięty w szafie i nie wiemy gdzie jest kluczyk....Bardzo możliwe że nas denerwował i go po prostu tam zamknęliśmy.Teraz to nie było najważniejsze, liczyło się to by Fran się znalazła.Mogła się stać jej krzywda.
-Verdas,gdzie jedziemy najpierw?
-Nie wiem,może najpierw do supermarketu po jakiś nóż dla ciebie.
-A później po więcej papieru toaletowego?Oczywiście!
-Ha,ha,ha a tak na serio to może pojedziemy po całym mieście.
-Ok.-powiedziałem po czym zaczęła się nasza jazda...

******

Hejka ziomalki !!
Rozdział wyszedł mi długi dlatego tak długo nie dodawałam za co przepraszam!
Mam nadzieje że bardzo mnie nie wyśmiejecie :P
Troszkę mnie fantazja poniosła co do tego w jakim stanie się obudzili ale tam było DUŻO alkoholu!!
Bardzo proszę,komentujcie kochani!
Chciałam też bardzo podziękować tym którzy komentują!
I mam pytanko (to samo co wcześniej) a mianowicie,czy podoba wam się szablon bo mi tak o ....
Pozdrowionka ode mnie i od Pana Zbigniewa z ławeczki (BFF Fran :P )
Koffam <3



niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 19-A ty nadal uważasz,że jesteś silniejszy od Pudziana??

Leon

Obudziłem się oparty o ścianę a w okół mnie leżały żelki i kilogramy bitej śmietany.Strasznie bolą mnie plecy,jedyne co pamiętam,to to że,jadłem sobie "Polarnego gumisia na chrupce" czy coś...Nagle przypomniało mi się to,że obok mnie siedzi Violetta!Jak mogłem zapomnieć o tym że nareszcie jest! Natychmiast przeniosłem ją z podłogi do mojego pokoju,teraz musi dużo odpoczywać,gdy dorwę tych popaprańców co ją porwali to ich zabiję...Postanowiłem na razie iść się odświeżyć i ugotować śniadanko dla mojej ukochanej,jak też zrobiłem.W pewnej chwili zacząłem śpiewać.

-Jajecznice mam,komu ją dam??Taka jajecznica,pędzi jak Kubica,zaraz ją zjeeeeeeeeeeeem!A teraz wszyscy razem!Niebieskie tango,policjant dostał w czango,jak to nie pomoże,to dodam dwa noże!!!!!Nie słyszę was!!Głośniej!!Chcecie coś jeszcze!!???Okej,to dla wszystkich kobiet!!!-krzyknąłem a obok mnie stanęła Viola która zaczęła śpiewać ze mną,nawet nie wiem skąd znamy ten tekst-Co z miłością bez miłości Co z marzeniami, jeśli brakuje nam odwagi Co z miłością bez miłości Co z duszami, kiedy kochanie jest bólem Co z księżycem bez zachodu słońca Co z tym, który nie potrafi kłamać Co ze mną, który nie potrafi trwać... Bez ciebie...-zaśpiewaliśmy ostatni wers po czym byliśmy coraz bliżej siebie,dzieliły nas już tylko centymetry,milimetry i nagle stało się to czego nikt się nie spodziewał,obudziły mnie śmiechy mojej dziewczyny.-Vvvioletta!?Ale przecież,ty tu i my razem,ta piosenka i jak?
-Czego ty się naćpałeś Leoś co??Mam być zazdrosna?-powiedziała rozbawiona.
-Ale o co?
-No o tego mopa co się z nim całowałeś!Z resztą zaraz te fotki będą na Fejsie...
-Jakie fotki?Viola!!!Oddawaj mi telefon!!
!-Po moim trupie-powiedziała i zaczęliśmy znowu gonić się jak małe dzieci lecz naszą zabawę przerwał zapach spalenizny.
-Mamy kłopot.
-Dlaczego?
-Ponieważ chciałem zrobić ci jajecznice i najwyraźniej usnąłem przy jej robieniu...
-Ccco??-powiedziała biegnąc do kuchni by wyłączyć gaz 
- Na szczęście nic się nie stało-Przynajmniej tyle.-A dlaczego jesteś taki smutny?
-No bo chciałem zrobić ci śniadanie do łózka no i sama widzisz jak wyszło.
-Dla mnie najważniejsze jest to że chciałeś -powiedziała pocieszając mnie.
-Kocham cię.
-A ja ciebie-odpowiedziała a ja przytuliłem ją z całych sił,nie wiem co bym zrobił gdyby jej nie było,kiedy ją porwali ten czas był dla mnie horrorem.
-Misiu,zrobił byś coś dla mnie?
-Oczywiście.
-Zawiózł byś mnie do taty?
-Pewnie.Chcesz jakieś ubrania Ariany?
-Tak,ale poczekaj,ona nadal tutaj jest?
-Nie,ale ma swój pokój.Wyjechała jakieś 3 dni temu.Jej pokój jest zaraz obok łazienki na drugim piętrze.
-Oki -powiedziała znikając w schodach.Po chwili czekania ujrzałem moją kochaną.Była ubrana bardzo ładnie.

Miała na głowie jakieś takie białe kwiatki,na szyi i rękach łańcuchy w jakimś takim błyszczącym czymś,krótką koszulkę i spódniczkę w kolorze jak to mnie tato uczył "babskim" choć osobiście uważam że jest to bardziej w stronę "dziewczyńskiego" ale może to Maxi miał rację gdy Nati miała koszulkę w takim kolorze i powiedział że jest to kolor łososiowy z nutką ciepłego róży który daje piękną jakość.Czasami się zastanawiam czy to nie gej,w końcu Fede odpowiedział by że to pomarańczowy...


Violetta

Stoję właśnie przed moim chłopakiem który od kilku minut nic nie mówi tylko ze skupioną miną myśli.
-Leon!-wyrwałam go z transu.
-Co!Przepraszam,zamyśliłem się,pięknie wyglądasz-powiedział.Szczerze to mi też po don=ba się ten strój choć  to nie za bardzo mój styl,może by go zmienić?
-No to jedziemy?
-Tak.A powiadomiłeś już wszystkich o tym że już jestem?Tyle się nie widzieliśmy...
-Yyyyy...Tak troszkę zapomniałem ale zaraz się tym zajmę.
-Oki.-powiedziałam a resztę drogi spędziliśmy na śpiewaniu piosenek z radia,kocham to jak Leon śpiewa,przechodzą mnie wtedy takie dreszcze,oczywiście przyjemne dreszcze,on ma głos jak anioł...och...
-Już jesteśmy.Jesteś pewna,że chcesz tam iść??
-Tak.
-A więc zaraz zawołam Michaela.
-Dobrze.-powiedziałam a po chwili zjawił się lekarz.-dzień dobry
-Dzień dobry,cześć Leon-dziwne że są na ty,ten psychiatra ma z 40 lat...-I jak tam Verdas,nadal uważasz że Pattinson jest ładniejszy od ciebie?
-A ty nadal uważasz,że jesteś silniejszy od Pudziana??
-Nigdy tak nie twierdziłem.
-Ale zawsze tak myślałeś!
-Wcale że nie,a ty jesteś zły bo nie jesteś najpiękniejszy na świecie.
-Może ty byś poszedł wreszcie do okulisty co?-Przysłuchiwałam się tej kłótni lecz wreszcie mi się znudziło.
-Stop!Ty Leon jesteś ładniejszy od wampira a pan jest silniejszy od Pudziana.Proste??Proste.A więc może przejdziemy do mojego ojca??Co z nim?
-Po porwaniu pani popadł w depresje i załamanie nerwowe.
-Ale czy może z tego wyjść?
-Raczej tak,jeżeli będzie brał leki,niestety na razie musi zostać w szpitalu psychiatrycznym około miesiąca,przeżył naprawdę wielką traumę,najpierw zginęła mu żona,później porwano mu córkę,o takich wydarzeniach trudno zapomnieć,musi mu pani w tym pomóc.
-Postaram się.A czy mogę do niego wejść?
-Oczywiście,tylko nie na długo,dostał wiele leków uspokajających.-przytaknęłam tylko i ruszyłam do sali mojego ojca.Kiedy weszłam,zobaczyłam go leżącego na łóżku i patrzącego w sufit.
-Cześć tato - powiedziałam niepewnie.
-Viola??Nie to tylko sen!To na pewno tylko cholerny sen!!
-Nie,to ja.
-Przestań,przestań kłamać!Ty nie jesteś Violetta!Violetta nie żyje!!Nie żyje tak samo jak jej matka!!Odejdź!!Odejdź!!Chce umrzeć w spokoju!!
-Ale tato,to naprawdę ja!
-To niemożliwe!Ty nie żyjesz...
-Tato,ja żyje,wydostałam się!Uciekłam im!Nic mi nie jest!Mam tylko małego siniaka!
-Tak...to ja mam małego siniaka,małego siniaka na sercu po utracie mojej żony!Lecz ten siniak tylko się powiększył po utracie ciebie!!
-Ale ja żyje,jestem tu,naprawdę...
Nagle do sali wparowali lekarze i dali mojemu ojcu jakiś zastrzyk po czym usnął a mnie wyproszono z sali.
Szybkim krokiem podeszłam do Michaela rozmawiającego z Leonem.
-Co się dzieje z moim ojcem?!
-Na razie jest wstrząśnięty tymi wydarzeniami,potrzebuje spokoju,czasu i ciebie,a w końcu dojdzie do zdrowia.
-Dobrze,przyjadę jutro.Leon,mogę jeszcze przenocować u ciebie?Na razie nie chce wracać do domu.
-Pewnie.-powiedział i za kilka minut znaleźliśmy się w jego domu.Postanowiłam nie płakać,mój tato na pewno z tego wyjdzie,potrzebuje tylko czasu.Moje przemyślenia przerwali przyjaciele krzyczący "Niespodzianka"
-Co?!Ale co wy tu robicie?!
-Przyjechaliśmy gdy się dowiedzieliśmy o tym że już jesteś.Z resztą wiedzieliśmy już wcześniej bo przecież byłaś razem z Cami która nam wszystko opowiedziała tylko czekaliśmy na odpowiedni moment.
-Nawet nie wiecie jak się cieszę że już jesteś z nami!-krzyknęła Fran-tak za tobą tęskniłam,strasznie nudno bez ciebie,a nauczyciele powiedzieli że będziesz mogła nadrobić ten czas i wszystko zdasz w swoim czasie,ale po prostu każdy za tobą tęsknił.
-Nawet Gregorio?
-No nie przesadzajmy.
-Tak,on pewnie się cieszył że o jedno beztalencie mniej!
-Na pewno!-powiedziała i zaczęłyśmy się śmiać.Nagle podbiegła do mnie Ludmiła i uścisnęła mnie z całej siły.
-Violetta!Tak mi cię brakowało,musimy to nadrobić!Chodź zaśpiewać!-powiedziała i włączyła karaoke.Jeszcze nigdy nie śpiewałam z Lu ale sądzę że wyszło nam wspaniale.Świetnie mi się z nią śpiewa.
-Wyszło genialnie!
-Też tak sądzę,musimy jeszcze to powtórzyć!
-To pewnie!-krzyknęła.Naszą rozmowę przerwali nam chłopaki.
-Viola!Nareszcie jesteś!!
-Trzeba to świętować.
-O nie nie nie Fede!
-A nie chciałabyś małego drinka?To tak żeby uczcić to że Viola i Cami uciekły!
-Okej!
-No to spadamy do biedronki!-powiedział Maxi i  w mgnieniu oka faceci zniknęli,am my zaczęłyśmy ploty.
-A więc jak tam z Federico?-spytałam się Lu.
-Wspaniale!Federico bardzo mnie wspierał kiedy zostałyście porwane,jest bardzo kochany!A tak w ogóle to widziałam jak ty Fran spoglądałaś na tego nowego ucznia studia.
-Uuuuu.....Jakiś nowy uczeń?!Tyle mnie ominęło przez to porwanie...A ładny jest?
-Violka!Ty masz Leona a więc odwal się od Marco!
-Żartowałam,wyluzuj...
-Sorry,ale on mi się na prawdę podoba a ja jeszcze nigdy nie byłam w poważnym związku.
-Hej,spokojnie!Ja w sumie przed Leonem też nie miałam normalnego związku.
-Normalnego?
-Tak,to długa historia,kiedyś wam opowiem.
-Oki.A ty Naty?Siedzisz tak cicho,coś się stało?
-Nie ważne,powiedz lepiej Cami jak tam z Brodwayem??
-Kłótnie,powroty,kłótnie,powroty i tak na okrągło,cały czas się kłócimy później do siebie wracamy,jest dobrze i kłótnie ale z moim temperamentem inaczej chyba się nie da...
-A gdzie chłopaki??Powinni już wrócić!
-A co,już się stęskniłaś za Leonkiem?-powiedziała Fran.
-Nie,ale po prostu już dawno powinni tu być - skłamałam,ponieważ tak naprawdę to cholernie stęskniłam się za Verdasem.Kilka minut później przyszli faceci z siatkami piw.
-Leoś,mogę wiedzieć co masz w tej reklamówce?? -zapytałam zezłoszczona.
-Nic takiego...
-Naprawdę?To pokaż!Ile procentów??Ty chcesz się upić do nieprzytomności??
-Kupiłem żelki.
-Co?
-No zobacz!Oni mają alkohol i wystarczy dla wszystkich a ja po prostu kocham żelki.-powiedział a ja zajrzałam do reklamówki i faktycznie,były tam same żelki,2 kg żelek...
Zabawa rozkręcała się coraz bardziej,każdy wypił już po dwa piwa.
-No to co,gramy w butelkę!-zaproponował Maxi.
-Okej.
-Ja kręcę pierwszy!-krzyknął Fede po czym butelka wskazała na Verdasa.
-O nie...
-Prawda czy wyzwanie??
-Wyzwanie.
-A więc...hmm...chodź na chwilę do toalety...
-Cccco?
-No przecież cie nie zgwałce!
-No nie jestem pewny...-powiedział w drodze do łazienki a wrócił owinięty papierem toaletowym.
-A teraz Verdas wyjdzie na pole,zapuka do swojej sąsiadki i powie jej jestem Britney Spears i wylejesz na siebie wódke.
-Co??Nie..
-Czyli wymiękasz?
-Nigdy!-powiedział mój chłopak i ruszył do sąsiadki a my za nim.
-Dzień dobry przed panią stoi Britney Spears słonko!!-krzyknął i zaczął oblewać się wódką,nie zauważył tylko jednego,to nie była jego sąsiadka tylko mąż sąsiadki.
-Leon!Leon!
-Co chcecie!?Ja jestem Britney!
-Wynoś się stąd gówniarzu!!I lepiej więcej tu nie przychodź bo zawołam policję!-krzyknął sąsiad a my w pośpiechu wróciliśmy do mieszkania mojego chłopaka.
-A więc teraz kręcę ja!!-powiedział i wypadło na......Cami !-A więc prawda czy wyzwanie??
-Prawda-powiedziała pewnie.
-Jaki był twój największa żenada?
-W podstawówce zakochałam się w takim jednym chłopaku i postanowiłam że będę go śledzić,później kiedy był w swoim domu weszłam na drzewo by zobaczyć jego pokój który był na pierwszym piętrze,niestety spadłam z tego drzewa i wisiałam na gałązce aż do rana gdy w końcu on poszedł wynieść śmieci,zobaczył mnie i zaczął się śmiać i robić mi zdjęcia.-powiedziała rudowłosa i wszyscy zaczęli się śmiać.Tak właśnie zaczęła się nasza zabawa...

******
Bum!
Oto kolejny (beznadziejny) rozdział.:P
Mam nadzieje że nie przestaniecie czytać i komentować!!:D
Ciekawa jestem czy się wam podobało??
A co będzie gdy się obudzą po tej imprezie??Jakie były ich dalsze wyzwania??
Poczekacie a dowiecie się wszystkiego!!
Myślę że rozdział wyszedł długi.Troszkę się nad nim napracowałam...
Koffam was koffani <3
Papatki :*

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 18-Natychmiast się stąd wynoście gnojki!!


Rozdział ten jest dedykowany mojej kochanej Fedemile Forever!! Mam nadzieję że ci się spodoba nieogarze :P

Violetta

Obudziłam się ze strasznym bólem pleców.W sumie to się nie dziwie skoro spałam na podłodze.Na całe szczęście nie padało aż tak "bardzo".Tak...tylko co my teraz zrobimy?Może znajdę jakiegoś tarzana i będę się z nim huśtała po drzewach??Tak,mój plan na przyszłość...Muszę obudzić Camilę i idziemy przed siebie,nie możemy zwlekać.
-Camila!!Budź się!!!-wrzasnęłam jej do ucha.
-Violetta!Nie wrzeszcz tak!!!
-Okej , sorki ale musimy już iść.
-Gdzie?
-Gdzieś-odpowiedź na poziomie Thomasa :P.
-Czyli....
-Czyli przed siebie,w końcu gdzieś dojdziemy.
-Ale mi się tak nie chce iść...-powiedziała a ja od razu zamroziłam ją wzrokiem i w jednej chwili szybciutko wstała i poszła za mną.Na całe szczęście w nocy nie było zimno,ponieważ w naszych "lekko"podartych ciuchach nie byłoby dobrze.

Godzinę później...

-Daleko jeszcze?
-Nie mam pojęcia!Myślisz że tylko ty jesteś zmęczona?
-Violetta, uspokój się,ja nie chciałam cie zdenerwować.
-Wiem,przepraszam,ale ja po prostu już nie daje siły,od kilku dni jadłam tylko chleb,jestem daleko od wszystkich-po moich policzkach coraz szybciej zaczęły lecieć łzy.
-Hej,przecież nie jesteś sama!Masz mnie,przyjaciółkę,i pamiętaj,siedzimy w tym lesie razem.
-Dziękuje.
-Nie ma za co a teraz chodźmy-powiedziała.

Po kilku minutach marszu znalazłyśmy jakąś starą stacje benzynową więc po chwili zastanowienia weszłyśmy do niej by zadzwonić po pomoc.
-Dzień dobry,jest tu ktoś?-zawołała Cami,lecz nie usłyszałyśmy odpowiedzi.
-Przepraszam,my chcemy tylko zadzwonić.-powiedziałam,lecz nikt nie odpowiedział.
-Tutaj jest pusto,nikogo nie ma,ale....widzę telefon!
-No tak ale przecież nie możemy...
-A widzi cię tu ktoś?
-Nie..
-A więc daj spokój,ja zadzwonię.-powiedziała rudowłosa.
-Ok.
Dziewczyna już wykręcała numer na policję gdy nagle do sklepu wpadł jakiś dziadek.
-A co wy tu smarkule robicie???Wynocha natychmiast,chyba że chcecie coś kupić,bo jak nie to na policję dzwonię.
-Nie,nie,my chciałyśmy tylko zadzwonić.
-Tylko,a później co?Może odjechać na mojej koparce?Nie nie,natychmiast się stąd wynoście gnojki!!
-Ale my naprawdę musimy zadzwonić!
-Dupa nie zadzwonić!Do widzenia paniom!-powiedział a my oburzone wyszłyśmy.
-No i co my teraz zrobimy?
-Nie mam pojęcia...

Nagle obok nas przejechał samochód z wielką prędkością,zaczęłyśmy biec aż w końcu się zatrzymał a my do niego wsiadłyśmy.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy.
-Poczekaj,poczekaj,to znowu wy?!?!Nie no ja nie wytrzymam!Wy prawie zabiłyście mi chłopaka!!
-To było dawno i nieprawda,z resztą jak nie chcesz jechać to nikt cię tu nie trzyma!
-Violetta,to nasz ostatnia szansa żeby się stąd wydostać!Musisz wytrzymać z tymi lalami-krzyknęła Cami nie zwracając na to że to wszystko słyszy Emma i Sophie.
-Okej,wiesz,może lepiej będzie jeżeli się prześpię.
-Oki.
Zamknęłam swoje powieki i próbowałam usnąć,móc przez chwilkę odpocząć od tych porywań,lasu ale oczywiście dwie panieneczki nie mogły mi na to pozwolić ponieważ postanowiły śpiewać na cały głos piosenkę Justina Biebera.
-Llaalala
-Możecie się zamknąć!?-krzyknęłam.
-Nie zapominaj że to nasze auto.
-Racja,a skąd wy w ogóle wzięłyście benzynę?
-Śpiewałyśmy tak głośno że przyszedł do nas leśniczy i nam pomógł.
-To tutaj był leśniczy???A my spałyśmy w lesie,po prostu bosko!
-Ale już się nie martw,aż do końca swych dniiiii!!!!Naucz się tych dwóch!!!Radosnych słów!!!Hakuna matata -fałszowały dalej..
-Dziewczyny,wy tak ogólnie jedziecie w dobrą stroną?
-Tak już niedługo będziemy w Ba!!
-Nawet nie wiecie jak się cieszę-powiedziałam po czym poczułam,że robię się coraz bardziej senna i w pełni oddałam się Morfeuszowi...
-Viola!!Wstawaj!-krzyknęła Cams.
-Co się stało?
-Nic oprócz tego,że jesteśmy w Buenos Aires!!
-Aaaaa!!-natychmiast wybiegłam z samochodu i ruszyłam w stronę domu Leona.Stałam pod jego drzwiami i pukałam,lecz to na marne.Postanowiłam nie czekać dłużej tylko wejść do jego domu jak też zrobiłam..Od razu poleciałam do JEGO pokoju,i stanęłam w drzwiach jak wryta,nie mogłam powstrzymać łez.
-Violetta!?
-Leon!-bez chwili zastanowienia się na niego rzuciłam,a on złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.Tak mi tego brakowało!Tego spojrzenia,przez które się rumieniłam,tej boskiej fryzurki którą ustawia na żelu tylko dla mnie,tych ramion które gdy mnie obejmują sprawiają że cały świat nie istnieje,że jesteśmy tylko my i nasza miłość,tak też się czułam teraz,tak jakbym latała pośród chmur wiedząc że ON jest obok,wiedząc że mam że mam osobę która mnie kocha,wiedząc że mam Leona.W tej chwili słowa nie są nam potrzebne,wystarcza to,że pomimo tylu dni rozłąki nasza miłość przetrwała.
-Kocham cię-wyszeptał mi brunet ledwo słyszalnie.
-Ja ciebie też,nawet nie wiesz jak bardzo.
-Tak strasznie się o ciebie martwiłem.Poczekaj,poczekaj,masz podarte ubrania,zaraz dam ci moją bluzę-powiedział brunet i zniknął w swojej garderobie wracając z błękitną bluzą,którą założyłam,miała jego zapach,ten boski zapach który jest niepowtarzalny,,nigdzie indziej go nie znajdę,jest jedyny tak jak jego właściciel.
-Violuś,jesteś rozpalona,zaraz dam ci jakieś tabletki.
-Dziękuje.
-Za co?
-Za to że jesteś.
-To ja dziękuje tobie,że mogłem spotkać tak idealną dziewczynę-powiedział mój ukochany a ja lekko się zarumieniłam.
-Proszę.
-Co to?
-Tabletki,powinno ci przejść-pokiwałam głową i połknęłam je.
-Leoś,zawieziesz mnie do domu??Mój ojciec na pewno się Bardzo denerwuje...
-No właśnie,twój tato...
-Co z nim??-zapytałam przejęta,boję się że mógł sobie coś zrobić.
-On jest w psychiwernimutykutyermk...-powiedział niewyraźnie.
-Leon!Gdzie jest mój ojciec??!
-On jest w psychiatryku.Kiedy dowiedział cię że cię porwano...
-Co zrobił?!Błagam,powiedz!
-A więc dwa dni temu stracił nadzieję,wziął piłę mechaniczną,wkradł się do biedronki,rozwalił stoisko z alkoholem a następnie ukradł 3 kg żelków krzycząc że skoro ty nie możesz ich jeść to nikt nie może.Później próbował wywiercić tą piłą tunel by się wydostać,lecz gdy mu się nie udało zaczął obrażać wszystkich klientów od "lipnych kupców psychotropów" a kasjerkę nazwał lezbą i zaczął jej śpiewać "wszystkiego naj,mówię ci baj,abraka kadabra twa twarz to masakra"-powiedział na jednym wdechu a ja mimowolnie zaczęłam płakać.
-Violu,nie płacz,wszystko będzie dobrze.
-Jak ku*wa może być dobrze?!Zostałam porwana,moja matka nie żyje,a mój ojciec wylądował w psychiatryku!
-Po pierwsze jakimś cudem uciekłaś i jesteś teraz ze mną,po drugie twoja mama nie żyje,lecz musisz się z tym pogodzić,my kiedyś też umrzemy,lecz kiedyś,gdzieś na szczycie góry,wszyscy razem spotkamy się,a po trzecie twój tato nie długo wyjdzie z psychiatryka i wszystko będzie git,pamiętaj o tym.A tak ogólnie to przecież mam znajomości w psychiatryku to na pewno pomoże!
-Dziękuje,mogłabym dziś przenocować u ciebie?
-Nie możesz,ty musisz!A ogólnie to jak się wydostałyście?
-Byłam zamknięta w jakiejś piwnicy,gdy nagle trafiła do mnie Camila,razem znalazłyśmy inne drzwi.
-Były otwarte?
-Nie,ale Thomas to taki idiota,że schował klucze pod wycieraczką.
-A skąd wiesz że Thomas to idiota??
-Ponieważ kiedy mieszkałam w Madrycie,on ubzdurał sobie że jestem jego dziewczyną i mnie prześladował.
-Wsółczuję.
-Ale kocie,przecież ty miałeś poważny wypadek,co z tobą,wszystko dobrze?
-Tak,najważniejsze że ty jesteś cała
-O nie!Mi tam się nic nie stało,a ty prawie umarłeś,powinieneś odpoczywać!-powiedziałam stanowczo.
-No dobrze pani doktor...-już chciał mnie pocałować gdy nagle odgarnął moje pasemko które zasłaniało ranę.
-Kochanie,dlaczego mi nie powiedziałaś?!
-Ale czasu byś nie cofnął,a tak tylko się martwisz.
-Ja się tylko martwię o ciebie,nie chce byś była nieszczęśliwa.
-Jeżeli jesteś obok mnie to niemożliwe.
-Okej,a teraz daj tą ranę,przemyje ci ją.
-Tylko szybko!-krzyknęłam kiedy odchodził po apteczkę.
-Powiedz jeżeli będzie bolało.
-Auć!-pisnęłam a Leoś delikatnie mnie pocałował co mnie uspokoiło.Po skończonej "akcji" podzięowałam mu serdecznie.
-To co robimy?-spytałam.
-Nie wiem jak ty,ale ja jestem strasznie głodny,może zrobimy coś do jedzenia?
-Oki-odpowiedziałam ciąnąc chłopaka do kuchni - A więc na co ma ochotę mój misiek?
-Na arbuzowe lody z bitą śmietaną!
-Już się robi!A masz arbuzowe lody?
-Nie!
-A masz jakiekolwiek lody?
-Nie.
-A Masz zielone misie-żelki??
-Tak,a po co ci one??
-Do mojego specjału.A więc na początek bierzesz tę żelkę.
-Taak.
-I polewasz ją dużą ilością bitej śmietany.Danie "Polarny miś na chmurce" gotowe!
-Ależ ty pomysłowa...
-W takim razie zjem ją sama!-krzyknęłam i zaczęłam uciekać a brunet mnie gonił.Szybko pobiegłam do łazienki po czym włączyłam prysznic i oblałam bruneta,ale on nawet się nie odezwał tylko poszedł do kuchni,więc ja pobiegłam za nim.
-Leon?!Przepraszam,zrobiłam coś nie tak-powiedziałam lecz zamiast odpowiedzi dostałam mąką w twarz,więc wzięłam bitą śmietanę i psiknęłam mu prosto w twarz.Śmialiśmy się do końca dnia,i za to właśnie go kocham,za to,że przy nim znikają wszystkie problemy...

******
Rozdział wyszedł nawet długi i szczerze to jeden z niewielu rozdziałów na moim blogu które mi się podobają.
Piszcie w komkach jakie wrażenia i mam pytanko :
a) czy chcecie różne zabawy np.wykreślanki?
b) czy chcecie OS ??
c) czy jest coś w moim opowiadaniu co mogłabym zmienić np: mniej was ogłupiać moimi idiotycznymi
mądrościami :P
PS: Bardzo wam dziękuje za ponad 2 000 wyświetleń kochani !! <3

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 17-Chirurgodoktoroszewcem?

Camila

Dochodzi ta godzina...Tak bardzo się stresuję.Boje się tego Heredi ale zrobie wszystko by uratować przyjaciółkę.Chłopaki cały czas dodają mi odwagi ale i tak najbardziej siłę do tego by to zrobić daje mi Leon i jego przygnębienie,nie mogę patrzeć jak mój kumpel cierpi.A zresztą czego tu się bać?Heredi?No właśnie nie wiem,kuple cały czas mi mówią że to kompletny idiota ale czy to prawda?Zaraz sama się przekonam.W końcu nadjechał samochód z Heredią,chyba,ja nawet nie wiem jak on ma na imię,widziałam tylko jego zdjęcia na fb.Powoli wsiadłam do auta.
-Cześć jestem Camila Torres.
-A ja Thomas Heredia.
-Miło mi cię poznać.
-Mi nie.
-Co??
-Żarcik - tak,typowy cham i prostak...
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zapytałam.
-Z chęcią.....-zaczął gadać a ja się wyłączyłam wiedząc że za nami jedzie policja i chłopaki.
-A więc tak,po tym jak przestałem hodować robaki przerzuciłem się na pingwiny.
-Poczekaj poczekaj bo nie ogarniam.Hodowałeś pingwiny??-zapytałam nie ogarniając.
-A co,myślałaś że delfiny??-odpowiedział sarkastycznie.
-Nie,ale gdzie ty je trzymałeś???
-No w wannie.
-Okej a skąd je wziąłeś??
-No z zabawkowego,takie ładne były,tylko że jak były całe mokre to materiał się darł i wychodził cały plusz,dlatego teraz jestem takim dobrym chirurgodoktoroszewcem.
-Chirurgodoktoroszewcem??
-No tak,a co może miałem im pozwolić się odpluszyć??Wiesz co,jesteś trochę dziwna-i kto to mówi.
-Okej,okej a gdzie jedziemy.
-A co,może się boisz?Boisz się że porwę cię tak samo jak Violetkę?Nie martw się,może ty przeżyjesz.
-Ccco?!Masz się zatrzymać!
-Po co?Żeby psy nas złapały??Nie martw się,mój wspólnik już dawno ich zgubił,więc może poznamy się lepiej...
-Odwal się!!Masz się zatrzymać debilu.
-Widzę że jesteś tak samo wyszczekana jak Castillo!-krzyknął i uderzył mnie w policzek a ja od razu zamilkłam,wolałam łudzić się że to co powiedział o policji to kłamstwo.Postanowiłam usnąć i wierzyć że to wszystko to sen....

Violetta

Zostałam w tym domu sama.Heredia gdzieś pojechał tak samo jak Diego.Nie rozumiem dlaczego nikt mnie nie szuka!Może oni po prostu nie chcą mnie szukać...Nawet nie wiem ile dni mnie tu trzymają,zabrali mi telefon,jestem daleko od wszystkich,od mojej kochanej Fran,zwariowanej Camili,wybuchowej i superowej Lu,wrażliwej,pomocnej Natali,chłopaków którzy rozwalają system i od Leona,ahh...Leoś...mój boski Leoś...tak za nim tęsknie,za jego melodyjnym głosem i umięśnionych ramionach które zawsze mnie wspierały i choć ni znamy się jakoś bardzo długo czuję że ta miłość pokona czas i przetrwa na wieki...Szkoda że to tylko takie marzenia,rzeczywistość niestety jest o wiele inna,siedzę teraz uwięziona w jakiejś piwnicy przez dwóch debili....super....Nagle do pokoju wpadł idiota (Thomas) i Camila.Od razu rzuciłam się na przyjaciółkę która była cała zapłakana i miała podbite oko.
-Camila???Jak ty się tu dostałaś???
-Razem z chłopakami opracowaliśmy plan.Ja miałam pojechać z Thomasem udając że on mi się podoba a policja miała jechać za nami,ale niestety stało się inaczej.Podobno Diego,ten nowy uczeń studio wjechał na ulicę takim samym samochodem czy coś,nie wiem,i ich zgubił,a Heredia również mnie porwał,próbowałam się wyrywać i prawie by mi się to udało gdyby nie to że gdy już wysiadłam z auta i zaczęłam uciekać zobaczyłam kota i chciałam go pogłaskać ale Thomas mnie wtedy dorwał i zawlókł tu.-powiedziała wyczerpana-a ty jak się tu znalazłaś,jak oni w ogóle cię porwali???
-Opowiem ci później,a teraz powiedz mi co z Leonem!
-Ni martw się,nic mi się nie stało,nic mnie nie boli,cieszę się że tu utknęłyśmy.-powiedziałam sarkastycznie.
-Cami,to nie czas na żarty!Co z Leonem,wybudził się??
-Tak,a gdy tylko usłyszał że cię porwano wyzdrowiał i zaczął cie szukać.
-Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.Teraz zostało nam tylko się stąd wydostać.Masz może telefon?
-Rozładowany...
-Pięknie...
-Popatrz tam-powiedziała.
-Zwykłe drzwi.
-Ty naprawdę taka ślepa jesteś??
-To nie moja wina,tu jest ciemno!!
-Okej okej,powiedzmy że ci wierzę.Popatrz,tutaj jest wycieraczka.
-No tak,i....
-Thomas to idiota więc.....
-Ma klucze pod wycieraczką!
-Bingo!
Oni naprawdę powinni przemyśleć swój plan porwania,tam faktycznie były klucze.Natychmiast otworzyłyśmy drzwi i uciekłyśmy jak najszybciej.Kiedy dobiegłyśmy do drogi zatrzymałyśmy jakieś auto na stopa.Były tam dwie dziewczyny.
-Bardzo dziękujemy za podwózkę.
-Ależ nie ma za co!
-Tak ogólnie to jestem Violetta
-Ja jestem Emma.-powiedziała brunetka
-A ja Sophie.-odezwała się blondi
-Tamta rudowłosa to Camila.-przedstawiłam ją ponieważ ona już śpi.
-Hej!Co ty robisz?!Jak ty prowadzisz?
-Nie krzycz tak bo się rozmażę!
-Przestań się malować tylko prowadź!!!
-Spokojnie,spokojnie.O NIE!!!!
-Co znowu,tusz ci się skończył.
-Co????Tusz ci się skończył?!-pisnęła Emma.
-Nie!Oczywiście że nie!Ale skończyła nam się benzyna a jesteśmy duuużo kilometrów poza miastem.
-Bosko!A która jest godzina??
-1 w nocy!-powiedziała Sophie
-Świetnie!Stoimy w środku lasu,nie mamy benzyny,jest 1,normalnie moje marzenie!-krzyknęłam tak głośno że Camila zaczęła się budzić.
-Co się dzieje?
-Lepiej nie wiedzieć.
-Cześć ja jestem Emma,to jest Sophie a ty Camila?
-Tak...poczekaj,poczekaj!To wy potrąciłyście Leona!
-Co?!-ja już nic nie ogarniam.
-To one potrąciły Leona i uciekły!!
-Naprawdę???-spytałam.
-Nie nazwałabym tego potrąceniem,może bardziej lekkim otarciem samochodu o człowieka.
-On mógł zginąć!!
-Okej,okej,jutro wydrzesz mi włosy a teraz musimy się stąd wydostać
-Nie sądzę że to dobry pomysł,lepiej byłoby przeczekać noc w aucie a jutro wezwać pomoc.
-Dobrze....ale wiedz że Leon będzie mój!!Nigdy ci go nie odpuszczę!!-krzyknęła Emma
-Nie mam zamiary tutaj z tobą siedzieć!!Cami,idziesz ze mną?
-Ale Viola,może tutaj zostaniemy,na polu jest tak zimno...
-Ja idę,nie wiem jak ty...
-Ja też.Do widzenia!Mam nadzieję że nigdy więcej się nie zobaczymy-powiedziała Cami i poszła za mną.Szczerze to nie mam pojęcia gdzie idziemy.Za bardzo nie mam orientacji w terenie...Po prostu idę tam gdzie mnie nogi poniosą.Teraz moim jedynym celem jest zobaczenie się z Leonem.Ciszę przerwała moja przyjaciółka.
-Viola,gdzie my idziemy?
-Nie mam pojęcia...Idę nie patrząc w tył...
-Racja.
Na nasze nieszczęście zaczął padać deszcz a my chodziłyśmy w podartych ubraniach...
-Viola,ja już dłużej nie wytrzymam!!Musimy wrócić do domu!!!
-A myślisz że ja nie chce!!wiesz co,lepiej będzie jeżeli nie będziemy się kłócić.Strasznie chce mi się spać-powiedziałam by zmienić temat.
-Mi też.Może położymy się na ziemi?Ja już nie mam siły dalej chodzić po tym lesie a jutro na pewno nas znajdą.
-Okej-odpowiedziałam i położyłam się na trawie co sprawiło że błyskawicznie usnęłam,lecz nadal nie czułam się bezpiecznie,ciągle bałam się że przyjdzie Diego i Heredia a ten koszmar zacznie się od początku...

******

Tadam!!
Oto kolejny lipny rozdział!!
No cóż,moje opowiadanie po prostu jest kie...
Mam nadzieję że choć troszkę wam się podoba :D
I pamiętajcie,każdy komentarz = dłuższy rozdział
Tak więc odchodzę rozwalając system...BUM!!!
Jutro postaram się dodać rozdział i mam do was pytanko,czy podoba wam się mój wygląd bloga ponieważ mi osobiście nie a nie umiem zrobić ładnego szablonu ponieważ wychodzi mi za duży czy coś...
Tak więc buziaczki,całuski i miłego weekendu !!!
PS:może macie jakiś pomysł jakim sposobem Viola i Camila wydostaną się z tego lasu bo ja osobiście nie...
Papatki kochani :*
BUM
PLUM
<3

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 16-Konkurs ciast...

Federico


-Kto to ten cholerny Heredia?!-Krzyknął Leon.W sumie mu się nie dziwie,ja też nie panowałbym nad emocjami gdyby porwali Lu.Herdeia....hmm...coś mi to mówi.
-Poczekaj,poczekaj,Fede,tam jest również Diego-powiedział nadzwyczaj spokojnie Verdas.Nie ogarniam jego nastrojów,może jest w ciąży??
-Tak,ale są w domu babci Herdi,Diego nam nie pomoże.
-Ale miał on kiedyś takiego idiotycznego koleżkę z Madrytu który miał na imię Thomas.
-Thomas Heredia!Jak mogliśmy zapomnieć o tym tępaku!Tylko gdzie mieszka jego babcia???
-Kiedyś chciał nas przeprosić co go wyśmialiśmy,to podał nam adres babci tylko nie pamiętam jaki to był.
-Ja pamiętam!Poprowadzę!-krzyknąłem
-Okej,ale masz wcisnąć gaz!Zbieramy się chłopaki-powiedział i wpakowaliśmy się do mojego auta.Ja też bardzo chciałem uratować Violę,ponieważ jest ona moją przyjaciółką.Ruszyliśmy a ja wcisnąłem gaz z poradami Leona (pirata drogowego)Po kilku minutach dojechaliśmy.
-Spóźniliśmy się-stwierdził załamany Verdas.
-Rozglądnijmy się po domu,może coś znajdziemy.Leon chodź ze mną,Maxi Brodway i Andres ,wy idźcie sprawdzić górę.
-Ok-powiedzieli przygaszeni.Nikomu nie było do śmiechu,wiedzieliśmy jakie to poważne dla Leona.Zeszliśmy do piwnicy lecz nic nie było,tylko jakieś stare konfitury...Na górze chłopaki też nic nie znaleźli,po prostu pusto

Leon


Kiedy dojechaliśmy do domu Federico wpadłem na dobry pomysł,
-Chłopaki,przecież Thomas to totalny idiota!
-Taki jak Andres???-spytał Maxi.
-Dokładnie-powiedział Fede.
-Hej,ja tu jestem,ale nie przejmuje się,bo kiedy nastąpi apokalipsa zombie to tylko ja przeżyję .
-Ciebie powaliło!Pod łóżkiem mam schowany zestaw do obrony przed zombie!-palną Fede
-Chłopaki!Wy zgłupieliście!?Wystarczy dobry nóż i już.Z resztą w domu mam kosiarkę a więc...STOP!!-krzyknąłem-Thomas to idiota więc na pewno odbierze telefon.
-Racja tylko że obok niego na pewno będzie Diego i gdy tylko nas usłyszy zabierze mu telefon.
-Ale kto powiedział że to my zadzwonimy...
-Hmm...tylko która??Ludmiła gdy się zdenerwuje może na niego za bardzo naskoczyć za to Naty może być za nieśmiała by go o to wypytać.
-Zostaje Fran i Cami-powiedział Brodway.
-Francesca chyba jest za wrażliwa na to...
-Czyli Cami!
-Jedziemy do niej.
Gdy Camila otworzyła drzwi,trzeba przyznać była bardzo zaskoczona.W końcu było już późno a do jej domu puka piątka facetów.Troszkę się zawstydziła kiedy zobaczyła że to my ponieważ naskoczyła na nas z wałkiem do ciasta.
Przepraszam chłopaki nie wiedziałam że to wy...A co tak ogólnie robicie w moim domu??
-To już przyjaciółki nie można odwiedzić...?
-Można,można,ale kiedy ostatnio przyszliście mnie odwiedzić nie skończyło się to dobrze.
-Cooo....?Nic nie pamiętam
-Jaaa też nic...
-A więc może wam przypomnę.Przyszliście tutaj do mnie  bym pomogła wam wygrać konkurs na najlepsze ciasto.
-No właśnie,co złego jest w pieczeniu ciast???
-A to że później gdy nie wygraliśmy to ty Leon,rzuciłeś ciastem w sędziego.
-No bo on był niesprawiedliwy!Nasze ciasto było najlepsze.-krzyknął Maxi.
-A ty nie byłeś lepszy gdy tańczyłeś na stole sędziów śpiewając do jurorki która dała nam najgorsze noty "Jesteś szalona".
-Ale ona na  serio była szalona!
-Fede nie broń go,w końcu to ty wziąłeś puchar za 1 miejsce i uciekłeś!No ale dobra w końcu po coś do mnie przyszliście,robimy znowu coś nielegalnego??-zapytała rudowłosa z nutką nadziei.
-A chcesz??
-No troszkę.Po prostu nudzi mi się.
-To może kiedy indziej,dziś jesteś nam potrzebna do innego zadania.
-Do jakiego konkretnie??
Opowiedzieliśmy jej o naszych dzisiejszych wyprawach i o tym co ma dla nas zrobić.
-Czyli mam do niego zadzwonić i wypytać go gdzie jest??
-Tak,bardzo prosimy,to pomoże Violi.
-Ok.A macie do niego nr??
 -Numer powiadasz...
-Chłopaki!Zapomnieliście o tym że jeżeli chcemy do kogoś zadzwonić to najpierw trzeba mieć jego numer?!
-Cami,nie denerwuj się tak!Myślisz że ja w ogóle o czymś myślę oprócz uratowania Violi?
-Sorry,no to może poszukamy jego numeru na facebooku?
-Ok...
Nie wiem jak mogłem o tym zapomnieć???Jestem kompletnym idiotą,ale ja naprawdę na niczym nie mogę się skupić wiedząc że ci idioci ją porwali!.............Nawet nie chcę o tym myśleć...Po kilku minutach poszukiwań numeru Heredi znaleźliśmy go a Cami rozpoczęła nasz plan.
-Halo?Czy to Thomas Heredia?-powiedziała,do telefonu ustawiając go na tryb głośnomówiący.
-Tak,z kim rozmawiam?
-Yyyyy...hhh...sekundkę...-zasłoniła głośnik i zwróciła się do nas
-Mam mu powiedzieć jak się nazywam na prawdę?
-YY...Nie,wymyśl sobie kogoś,on i tak się nie skapnie...-ona tylko pokiwała i tym razem mówiła do Heredi.
-Przepraszam,ja jestem hmm...Stephie!!!
-Okej...znamy się??
-Tak,to znaczy nie,tylko z widzenia...
-Okej,a skąd masz mój numer??
-Oooddd koleżanki...-powiedziała niepewnie.
-Od Tak po prostu.Mogę wiedzieć od jakiej?
-Nie ważne,chodzi mi o to że hmmm...chciałam się  z tobą spotkać.
-A po co?
- Bbbo podobno jesteś fajny...mogę wiedzieć gdzie się znajdujesz??
-Tak,tak,aktualnie przebywam za Buenos Aires,dość trudno tam się dostać,gdzie po ciebie przyjechać??
-Przyjechać??-popatrzyła na na nas porozumiewawczo a my wspólnie pokiwaliśmy głowami.
-Okej,a więc może podjedziesz pod szkołę muzyczną studio i pojedziemy do ciebie??
-Mi pasuje,to o 14,pa.-rozłączył się a rudowłosa odetchnęła z ulgą.
-Okej,ale co jutro,mam do niego jechać??
-Nie to zbyt niebezpieczne...
-A więc co robimy???
-Dzwonimy na policję?-zapytał Brodway.
-Chyba tak.Musimy opowiedzieć im o naszym planie...
-Okej,ale teraz jest 22,jedziemy do nich o tej godzinie??
-Tak,jutro może być za późno-odparłem.
-No to ja prowadzę-krzyknął Fede.

******
Hehe...
Z Leosiem wszystko dobrze.A z Violką?????
Poczekacie sobie...
Chłopaki na konkursie ciast???Ich przeszłość jest interesująca....
Czy akcja się uda??
Czy może stanie się coś Camili....
Tak wiele pytań,tak mało odpowiedzi....
Kocham was moje mordeczki i błagam komentujcie!!!!
Sorka że taki krótki rozdział ale mam nadzieje że się wam podoba bo mi tak o
Całuski :*