niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 54~Żegnaj.


Ten rozdział jest dla mnie ważny.
Mam nadzieje, że miło będzie się go czytało :)


-Ach!Było cudownie Violu!Najlepszy występ w moim życiu!Poszło mi genialnie!-rzekła Lu i przytulia mnie.
-Byłyśmy cudowne!-krzyknęłam entuzjastycznie.Wciąż panuje we mnie ta adrenalina choć właśnie zeszłam ze sceny tak jak reszta moich przyjaciół.Kilka chwil wcześniej odśpiewaliśmy nasz ostatni utwór "Ser Mejor", a tłumy zaczęły klaskać.Było naprawdę cudownie.Trochę mi przykro, że występ się zakończył.Przebraliśmy się z naszych kostiumów i teraz wszyscy idziemy z powrotem do studio, gdzie czekają już na nas nauczyciele.Idąc całą grupą śmialiśmy się, opowiadaliśmy kawały, chłopaki jak zawsze coś świrowali, zaczepiali przechodniów,  ale przyszedł moment w którym stanęliśmy przed naszym studio.Każdy nagle przybrał poważną minę.Razem z Ludmiłą pociągnęłyśmy za klamkę, a drzwi otworzyły się dla nas po raz kolejny.                                               

Całą grupą weszliśmy do naszej kochanej szkoły, która w tym momencie była pusta.Zawsze tętni życiem, ale w tej chwili nadszedł koniec roku szkolnego i każdy pożegnał się już z budynkiem, wiedząc, że za rok znów będzie do niego uczęszczał i dalej się rozwijał.My jednak nie możemy tego powiedzieć o sobie.To był nasz ostatni rok nauki w tym miejscu.Najpiękniejszy rok.Weszliśmy do sali ze sceną, gdzie czekali już na nas Pablo, Angie, Gregorio i Beto.Angie wtulona w ramie nauczyciela tańca miała rozmazany makijaż, co świadczyło o tym, że płakała.Z resztą z jej wrażliwością też bym się popłakała.Ona bardzo nie lubi rozstań, tak samo jak ja.
-Dzieciaki...mam nadzieje, że dobrze bawiliście się na scenie-powiedział dyrektor, a my potaknęliśmy.
-Kochani, jak wiecie, na wszystko przychodzi kolej, nic nie trwa wiecznie.Tak samo jest z edukacją.Wy ją skończyliście i wyrośliście na wspaniałych, dorosłych ludzi, pełnych pasji i talentu-oznajmiła nauczycielka śpiewu, której oczy były całe zaszklone.
-Wiem, że niewiele razy wam to mówiłem...-rozpoczął Gregorio-Ale...Ale ja was lubiłem!Ja was bardzo lubiłem!Wiem, że zawsze wyzywałem was od gamoni, debili, nieutalentowanych jełopów i o wiele gorzej, ale teraz trudno mi będzie wyobrazić sobie, że zabraknie was tu.Z kim ja będę tańczył brak dance'a?!!I może nie wszyscy byliście do końca....rozumni!Ale każdy z was był inny i każdy z was wnosi do tego studia coś innego, co jest wspaniałe, choć nie zawsze mądre-spojrzał na chłopaków i uśmiechnął się.
-Lekcje z wami to była przyjemność!Chyba nigdy nie miałem i nie będę miał tak świetnej i zgranej grupy!Zawsze byliście otwarci na wszelkie pomysły!Pełni entuzjazmu!Po prostu...będę bardzo tęsknił!-krzyknął Beto i zaczął płakać jak mały chłopiec.
-Mam nadzieje, że studio jak i my-Pablo popatrzył na resztę kadry nauczycielskiej- zostaniemy w waszym sercu i nie zapomnicie o nas tak szybko.Wy na pewno zostaniecie przez nas zapamiętani na zawsze.Chciałbym wam jeszcze przypomnieć, że to, że zakończyliście już edukację w tym miejscu nie oznacza, że mury studia zostają dla was zamknięte na zawsze.Drzwi tego miejsca będą zwłaszcza dla was, zawsze otwarte.Możecie przychodzić tu codziennie, chociażby pomagać w zajęciach nowych uczniów, albo po prostu przypomnieć sobie stare czasy i pogadać z nauczycielami-uśmiechnął się do nas nauczyciel, a mi zebrało się na płacz.
-Dziękujemy wam.Nigdy nie zapomnimy tego miejsca, zbyt wiele dla nas znaczyło, znaczy i znaczyć będzie jeszcze przez lata.To tutaj odkryliśmy samych siebie i odnaleźliśmy własne ścieżki, którymi będziemy podążać.Niektórzy z nas wiedzą już jak będzie wyglądać ich przyszłość, niektórzy dopiero zastanawiają się nad tym, jednak to co wykorzystamy w naszej przyszłości nauczyliśmy się właśnie tutaj.Nie chodzi mi tylko o muzykę czy taniec, ale również co to jest przyjaźń, miłość i prawdziwa pasja, która w nas buzuje.Kochamy was-zabrałam głos, po czym przytuliliśmy się wszyscy, a mi łzy zaczęły lecieć strumieniami.
-Cudowne jest to, że każdy z was jest inny, ale razem dopełniacie się i tworzycie coś pięknego!Viola jest bardzo uczuciowa, Francesca emanuje spokojem i szczerością, Cami zaraża swym uśmiechem, Ludmiła jest wulkanem emocji, Naty zaś to bardzo inteligentna i lojalna osóbka, Leon rozśpiewany, zawsze wszędzie jest tak samo jak Federico, potrafią rozbawić do łez, Włoch jest niesamowicie temperamentny, Maxi zawsze pomocny, Diego nieco zadziorny, ale romantyczny, a Broadway ma swój charakter i choć na ogół spokojny, nie da sobie wejść na głowę, Andres czasami głupiutki, lecz ma swój urok-powiedziała Angie spoglądając na każdego z nas po kolei.
-Dziękujemy Angie.Nigdy nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszych nauczycieli od was-rzekła Lu.
-Czas spędzony w studiu był moim marzeniem, cudowną podróżą!-dodał Leon.
-Nie żałuje ani jednej sekundy spędzonej w tym budynku-oznajmiła Fran.
-Po prostu kochamy was i ten budynek-zakończył Fede.
-My was również!To zostawimy już was samych-powiedział Pablo i razem z resztą nauczycieli opuścili pomieszczenie.
-Przypomniało mi się to, jak pierwszy raz tu przyszłam....Byłam wtedy taka przestraszona, ale jednocześnie podekscytowana!
-I tak najlepsze pierwsze wrażenie miał Fede!-oznajmiła Cami i reszta zaczęła się śmiać.
-Dlaczego?-zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
-Gdy przyszliśmy zapisać się na egzaminy, był tak zafascynowany tą szkołą, że nie zauważył fortepianu i tak jakby się na niego "nadział"-wytłumaczył ucieszony Leon.
-Ja pamiętam, że na pierwszych zajęciach z Gregorio, nie spodobało mi się to jak się do nas odzywał, a raczej wyzywał od "kolejnej gromady popaprańców" i "łysych mend" więc zaczęłam do niego cwaniaczyć,  skończyło się wizytą rodziców w szkole i uwagą.W pierwszy dzień.-powiedziała ruda.
-Może my też już się zbierajmy?-zapytał Diego, a my przyznaliśmy mu rację.
-To spotkajmy się za dwie godziny na dworcu-oznajmił Broadway i wszyscy opuścili studio.Zostałam tylko ja i Leon.
-Może my też już chodźmy?-zapytał.
-Jeszcze chwilka.Chce się pożegnać z tym miejscem.W końcu to tutaj spotkałam miłość mojego życia!Pamiętam jakby to było wczoraj, kiedy zobaczyłam cię po raz pierwszy...Byłam tobą tak samo oczarowana jak dzisiaj!-wyznałam.
-Też to pamiętam.Tak się na ciebie gapiłem, że nawet nie wiem, kiedy opuściłaś korytarz-zaśmiał się.-Nadal jesteś tak samo piękna jak wtedy.
-A przypominasz sobie nasze pierwsze, pseudo kłótnie?-zapytałam.
-To jak byłem zły, bo nie chciałaś przyznać, że jestem ładniejszy od Pattinsona?Nadal uważam, że tak jest.Bo tak jest.
-Wiem kotku, wiem to-uśmiechnęłam się do niego, a z mojego policzku popłynęła łza.
-Nie płacz.Coś musi się skończyć by zacząć coś nowego, a ja cały czas będę przy tobie!Mała, nie smuć się-podniósł mój podbródek do góry tak abym na niego spojrzała.-To, że nie będziemy uczyć się w studio, nie oznacza, że nasze wspomnienia z nim znikną.One przetrwają w naszej pamięci, jako najpiękniejsze chwile naszego życia.
-Tak bardzo kocham cię Leon!Dziękuje.-oznajmiłam i wtuliłam się w chłopaka.
-Też cie kocham.I kocham to miejsce.A teraz chodź, bo Feduś Peduś będzie zazdrosny!-powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
-Wiesz, jak to go denerwuje gdy go tak nazywasz?
-A mnie denerwuje to jak nazywa mnie Leoś Gejoś, więc musi przeżyć!-powiedział wywracając oczami, na co zaczęłam się śmiać.
-A czego będzie ci brakować najbardziej?-zapytałam.
-Chyba lekcji z Gregorio.Zawsze była dobra beka!Bardzo zaprzyjaźniłem się z nim.A ty?Za czym?
-Nie dam rady wybrać jednej rzeczy!To wszystko było magiczne!Gdy przypomnę sobie telenowele w roli głównej z Gregorio i Angie i ich miłosne problemy...albo Pablo i to jak zawsze chciał by wszystko było najlepszym porządku i tylko było coraz gorzej.Z każdym jego upomnieniem tylko zaczynaliśmy bardziej się rozluźniać i wariować.
-Chodźmy, nie można tego przedłużać-oznajmił Leon i wziął mnie za rękę, kierując się do wyjścia.
-Żegnaj studio-powiedziałam dotykając ostatni raz jego muru, będąc jeszcze jego uczennicą-Żegnaj.


******

Kochani, to jest tak jak pisałam wcześniej ważny dla mnie rozdział.
Tym razem chciałam, napisać coś, aby wyrzucić ze mnie emocje, które ostatnio we mnie siedzą.
Pisząc go chciałam w jakiś sposób uporać się z końcem trzeciego sezonu jak i naszego całego serialu.
Jest to pożegnanie się ze studiem, nasi bohaterowie właśnie ukończyli ostatni rok nauki w on beat.
Chciałam wspomnieć w nim, niektóre akcje z mojego opowiadania.
Trudno będzie mi się pisało, gdy akcja nie będzie się rozgrywać w tym budynku, ale jednego musicie być pewni!Na pewno jeszcze wiele razy przeczytacie o nauczycielach!!(zwłaszcza o Gregorio xD )
W następnym rozdziale oczywiście będzie o wiele więcej humoru i będzie on luźniejszy, gdyż Lajon i reszta jadą na ognisko :D hihihih (emotki powracają!)
Wiem, że dzisiaj post był krótszy niż normalne rozdziały, ale jak widzicie cały on był...INNY, więc do kolejnego porypanego rozdziału!
Także w next mam nadzieje, że znów będziemy mogli się pośmiać, a na razie papatki!!
Nie zapomnijcie...komentować mordeczki :**
Kocham <333
Buzi :**
<33




czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 53~Angie mnie zgwałciła!

-Leon!Leon wstawaj!-krzyknąłem głośno, do ucha przyjaciela, który tak jak ja jeszcze przed sekundą usnął na kanapie.Ten się wystraszył i krzyknął jak jakaś baba, a ja zacząłem się śmiać.
-Kurwa, Fede, mógłbyś mnie nie straszyć podczas snu?!W sumie to dobrze, bo śnił mi się ten gość z reklam old spice....
-Chciałem ci właśnie opowiedzieć mój sen!Śniło mi się, że wchodzę do domu Vils.Na początku normalnie, German w kiblu na dole, rozgrzewa deskę, to idę dalej.Wchodzę do pokoju Violetty, a tam patrze ty, ona i obydwoje słuchacie na audiobooku Gray'a tacy napaleni, obok was jakieś kajdanki to sobie myślę zostawię was samych i idę dalej.Wchodzę do sypialni Germana, sam nie wiem po co, a tam na łóżku Angie, więc się witam, a ona mówi mi "cześć Feduś" i zamyka drzwi na klucz, a potem zaczyna mnie rozbierać i normalnie mnie gwałci!Rozumiesz, Angie mnie zgwałciła!Ona jest P-E-D-O-F-I-L-E-M-krzyknąłem literując ostatnie słowo by je podkreślić, a Verdas tylko zaczął się śmiać.
-Hahaha!Angie i ty!Ty i Angie!Razem...gwałt...Hahahahaha!!Stary dobre masz sny!Ćpałeś coś w nocy?
-Mam ci przypomnieć sen w którym brałeś ślub z lodówką?!-zapytałem i również zacząłem się śmiać.W napadzie niepohamowanego śmiechu usłyszeliśmy  ciche chichranie się.
-Fran?!Co ty tu robisz?!-zapytaliśmy równocześnie patrząc na rozbawioną Włoszkę, leżącą na kanapie.Dlaczego nie zauważyliśmy jej wcześniej?!
-Przecież musieliśmy napisać piosenkę, a wy sobie zasnęliście!
-Powiedz nam jedno, długo już nas słuchasz?-zapytał szatyn, czy jakie tam włosy ma Leon...
-Nie, w sumie to przed sekundą się obudziłam!Słyszałam tylko tak jakby całą opowieść Federa i nie mogę przestać się zastanawiać jak założyłeś lodówce obrączkę-powiedziała i zaczęła się śmiać w niebogłosy.Oczywiście nie mogliśmy pozwoliś by ktoś się o tym dowiedział, więc zaczęliśmy torturować ją dopóki nie obiecała, że nikomu tego nie wygada.Przywiązanie do stołu i przykładanie niepranych od miesiąca skarpetek do nosa zawsze działa!Ma się te sposoby.Spojrzałem na zegarek- była 16 : 30.Zacząłem się rozglądać i po chwili ujrzałem na stoliku brudnopis, a w nim tekst piosenki, którą wymyśliliśmy.Tekst to "Friends Till The  End" Bardzo podoba mi się wynik naszej pracy.Tekst głównie wymyślałem ja i Leon, za to Fran jest odpowiedzialna większą część melodii.Wiem, że mieliśmy napisać coś o miłości, ale nic nie przychodziło nam do głów.Po zjedzeniu jakiejś przekąski postanowiliśmy pójść już do wytwórni, aby przedstawić piosenkę, więc wsiedliśmy do mojego auta i po chwili byliśmy pod duuuużym wieżowcem.Wjechaliśmy na dane piętro i weszliśmy do pomieszczenia.
-Czy ja dobrze widzę?Federico i Leon przyszli punktualnie?!Cud!Widzę, że nasza Francesca ma na was dobry wpływ!Tylko jej nie zepsujcie!-pogroził nam palcem Julian-menadżer.
-To może my już zagramy-oznajmił Leon, a Julian i reszta ważniaków potaknęli.


L.-On the first day that I met you
Feeling out of place, so many new faces
Fran-The first friend that I looked to
When I reached out, you'd always be there for me
L. i Fran-Friends till the end, never break, never bend
Friends understand, make you smile, hold your hand
Ja-Now we're standing together, we're never alone
And we shine a light wherever we may go
...(od aut. i potem reszta której nie chce mi się pisać, więc pomyślcie sobie jak to mogło wyglądać, oki? )...


-Okej, czyli kazaliśmy wam napisać piosenkę o miłości, a wy dajecie mi przyjaźń.Macie cholerne szczęście, że piosenka jest genialna!-powiedział gość z wytwórni, a my zaczęliśmy się cieszyć.Wychodząc z budynku odwieźliśmy Fran do jej mieszkania i wróciliśmy do domu.
-Widzisz!Ja po prostu wiedziałem, że się im spodoba!!To na pewno będzie wielki hit!Po prostu to wywróżyłem!!-krzyknąłem przekraczając próg salonu.
-To skoro wróżysz mam na ciebie mówić Wirginia?!-zapytał Leon i zaczęliśmy się śmiać.Był już wieczór, więc postanowiliśmy zrobić sobie kolacje, czyli zamówić coś, wyżebrać od sąsiadów, albo zrobić sobie kanapki.Niestety nie mieliśmy już kasy na kącie, więc nie mogliśmy zadzwonić, aby coś zamówić.Sąsiedzi ostatnio też już nie chcą nam nic dawać, a my tak ładnie ich prosimy!Gdyby ktoś się mnie zapytał "Ma pan coś do jedzenia, bo u nas w lodówce bida" tak ładnie jak my to dałbym mu coś, ale oni nie.Pozostała nam więc ostatnia opcja, którą lubimy najmniej, czyli sami musieliśmy się wysilić i zrobić te kromki.Wyjęliśmy chleb, pomidory, szynkę i ogórka, a ja otwierałem margarynę zapakowaną w jakimś pudełku które ani drgnęło.Na szczęście po chwilce poszło.
-Podasz mi talerz?-poprosił Leon.
-Tak jasne-powiedziałem i wyjąłem naczynie z szafki.-Cholera!-krzyknąłem i szybko zrobiłem krok w tył.
-Kolejny talerz mniej...-westchnął Verdas patrząc na rozbity przedmiot, leżący na podłodze.
-To przez tą margarynę!Naprawdę!-tłumaczyłem się, a przyjaciel tylko się zaśmiał.Dalej przygotowywaliśmy posiłe w spokoju.Oczywiście w spokoju na naszą miarę, czyli w kompletnym chaosie.
-Ostatnio widziałem bardzo interesujący filmik w necie, ale nie pamiętam jak się skończył, bo usnąłem...-powiedział tajemniczo Verdas patrząc tajemniczo na mikrofalówkę.

Kilkadziesiąt minut później
:)

-Czy spaliło się wszystko, czy tylko część domu?-spytał Leon trzymający Rockiego na rękach, strażaka, który właśnie z resztą kolegów z branży wyszedł z naszego domu.
-Macie szczęście, ucierpiała tylko kuchnia, jednak straty są duże, trzeba wyremontować całe pomieszczenie.
-Uff to dobrze!Już się bałem, że coś mogło się stać z moim laptopem!-westchnąłem z ulgą.
-Jednak przestrzegam was, aby nigdy więcej nie wsadzać telefonu do mikrofalówki i gasić go łatwopalną firanką!Mogło to sie skończyć o wiele gorzej.
-Dobra, dobra, dzięki za dobrą robotę.Z resztą sam nie wiem, jak ten telefon tam trafił!!To tylko i wyłącznie przez duchy, rozumiesz, w tym domu dzieją się dziwne rzeczy, a teraz idę spać.-poklepałem mężczyznę w plecy i poszedłem do sypialni.W domu było troszkę bardzo dużo dymu, więc otworzyłem okno i położyłem głowę na wygodnym materacu mojego łóżka.Od razu usnąłem.


Kolejny dzień
Violetta


Kocham to uczucie, gdy podnoszę głowę i wiem, że już za kilka godzin będę stałą przed tysiącami osób.Niestety przez moją nogę w większości piosenek nie będę mogła tańczyć.Na szczęście Pablo zgodził się abym zaśpiewała na koniec solową piosenkę.Będzie to "Descubri".
Miałam jeszcze dużo czasu by się przygotować, więc leżąc na łóżku sięgnęłam po telefon.Chwilkę popisałam z Leośkiem i po chwili ruszyłam do łazienki.Wzięłam zimny prysznic i przebrałam się.Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.Następnie poszłam do kuchni coś zjeść i już po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Cześć kocie!-powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.
-Idziemy?
-Tak, jasne-odpowiedziałam i ruszyliśmy.
-Spakowałaś się już na to ognisko?
-Tak, a przyszedłbyś ze mną do domu, po koncercie, zabrać torby?
-Oczywiście kicia-odpowiedział uśmiechnięty.-Stresujesz się przed występem?-zapytał Verdas.
-Nie, nawet nie.
-To dobrze, oczarujesz wszystkich!
-Tak myślisz?-zapytałam, patrząc mu w oczy.On nagle stanął i wziął mnie za ręce.
-Jestem tego pewny Violu-oznajmił z uśmiechniętą miną, odgarniając niesforny kosmyk moich włosów za ucho.
-Dziękuje-powiedziałam i wtuliłam się w niego, a on tylko przycisnął mnie mocniej do siebie.
-Wiesz, że cię kocham najmocniej na świecie?-zapytałam.
-A ja ciebie skarbie-powiedział po czym złączyliśmy nasze usta w czułym pocałunku.Nie obchodziły mnie spojrzenia innych, niektórzy patrzyli na nas z zazdrością, widząc naszą miłość, a inni zerkali na nas i cieszyli się naszym szczęściem.Mnie obchodził tylko jeden wzrok, mojego ukochanego Leona, który zaraz po naszym oderwaniu się od siebie wpatrywał się we mnie.Widziałam w jego oczach miłość.Odwzajemnioną miłość.

******

Moje kochane ziomeczki!
Oto mój kolejny rozdział napisany po wyjeździe ;)
Mam nadzieje, że się wam podoba, chociaż nie jest on najdłuższy :3
Nie mam weny na koncert, więc postanowiłam, że od razu napiszę co dzieje się po nim, może tak być?
Jeżeli uważacie inaczej, to piszcie w komach ;)
Także ja piszę nexta a wy komentujcie!!
Kocham <333
Buziaki :**
<33

niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 52~Gorszymy innych klientów swoją nagością + notka

Violetta


-Viola!!Viola, Viola, Viola!!!
-Co chcesz Jade?!Jest 3 w nocy i chcę spać!-krzyknęłam oburzona patrząc na narzeczoną  mojego ojca stojącą w moim pokoju.
-Ale ja tylko chciałam abyś pomogła mi wybrać suknię ślubną!!
-Jade...Czy nie możesz poprosić o to tatę?!I dlaczego przyszłaś o tej godzinie?
-Jak to dlaczego?Zgłodniałam, to przyszłam!Nie mogłam spać, bo cały czas myślałam nad tą suknią!Na dodatek prosiłam go, a on powiedział, że nie ma czasu!
-Nie dziwne, że nie ma czasu skoro jest środek nocy!Każdy jest zajęty snem i ja też.-oświadczyłam i znów ułożyłam głowę na miękkim materacu, przykrywając głowę poduszką.Minęło kilkadziesiąt minut, jednak dalej nie mogłam usnąć.Przekręcałam się z jednego boku, na drugi, lecz na nic.Jade całkowicie mnie rozbudziła swoim idiotyzmem.Spojrzałam na ekran mojego telefonu, była 4 : 24.
-Trudno-powiedziałam do siebie i niechętnie wstałam z łóżka.Noga jeszcze bolała, jednak nie było to nic poważnego, tak jak powiedział lekarz.Jednak mój ojciec musiał z nim porozmawiać i kazał mu wsadzić mi tą nogę w gips, by "szybciej" mi się zagoiła.Lekarz na początku się nie zgadzał, ale co zrobić gdy mój tato go przekupił?Na szczęście poprosiłam doktora i już jutro nie będę miała tego problemu.Ruszyłam w stronę łazienki, a w przedpokoju zauważyłam Jade.
-O!Już się obudziłaś?To może mi pomożesz?-zapytała radośnie podskakując.
-Nie-odparłam i weszłam do toalety.Stanęłam przed lustrem i załamałam się, nie często wyglądam jak zwłoki.Szybko się ogarnęłam (na tyle ile było to możliwe), ubrałam, zrobiłam makijaż i poszłam do salonu.Przechodząc obok kuchni, wzięłam jeszcze jakieś przekąski i rozsiadłam się na wygodnej sofie.Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach, a że było przed 5 rano nie było zbyt wiele programów które by mi się spodobały, jakoś nie mam ochoty na słuchanie wróża Macieja i "Rozmów w toku", więc włączyłam eskę.Zaczęłam cicho podśpiewywać jakieś fajne piosenki, lecz zaczęły się reklamy.Poczułam mocną potrzebę udania się do kibelka, na szczęście obok salonu też znajduję się toaleta, a na dodatek słychać z niej telewizor, więc wiem dlaczego mój ojciec tak często tu przesiaduje.Ucieszyłam się siadając, że pierwszy raz deska nie jest ciepła po posiedzeniach mojego ojca.Zaczęłam przysłuchiwać się prezenterom, którzy mówili coś o nowościach muzycznych.
-CO?!-krzyknęłam gdy usłyszałam imię i nazwisko Francesci.Ledwie się wytarłam i wleciałam do salonu jak torpeda.
>Francesca właśnie podpisała kontrakt z wytwórnią Dom Records i podobno jest nowym odkryciem!Jej nowy teledysk ma zostać skończony dzisiaj, więc już wieczorem będziecie mogli usłyszeć dzieło Włoszki!Jednak czy będzie ono tak dobre jak piosenki Leona i Federico, którzy właśnie skończyli trasę i przyjechali do Buenos Aires?Chodzą plotki, że ta trójka artystów ma napisać wspólnie piosenkę, a jak wiemy znają się oni już parę dobrych lat, czy możliwe jest, by coś zaiskrzyło pomiędzy dziewczyną, a jednym z chłopaków?Wszystko się okaże, jednak jak już wiemy Federico i Leon są w szczęśliwych związkach.>skończył jakiś prezenter, a ja zszokowana opadłam na kanapę.Francesca podpisała kontrakt?!Dlaczego mi o tym nie powiedziała?!Może nie miała czasu?To dlatego tak uciekała!Ja już z nią porozmawiam!A co to w ogóle miało być z tym "zaiskrzeniem"?!Okej...spokojnie...wdech i wydech....Ufff.


Ludmiła


Właśnie powolnym krokiem zmierzam do studia- tym razem jestem sama.W sumie to prawie zawsze idę sama, więc czym się przejmuje?Federico zadzwonił do mnie i powiedział, że prawdopodobnie razem z Verdasem i Francescą spóźnią się na zajęcie.Już wyobrażam sobie minę Pablo gdy zobaczy, że nie ma ich w dniu przed występem...Nie zdziwiła mnie też wiadomość, że Włoszka również się spóźni, domyśliłam się, że piszą piosenkę, a dowiedziałam się tego dzięki Violi, która zadzwoniła do mnie o jakiejś 5 rano, kiedy kończyłam się malować.Wstałam wcześniej, żeby po prostu ładnie wyglądać!Vils kazała mi obejrzeć jakiś reportaż na temat Fran i szczerze trochę się zasmuciłam, że nie powiedziała nam tego wcześniej, ale może nie chciała nikomu mówić?No cóż na pewno miała jakiś powód, więc się nie złoszczę jakoś specjalnie, ale to o Federico i Leonie?!Przecież oni nie będą mieli żadnego romansu i nic nie zaiskrzy!Prędzej ta dwójka debili rozpali to ognisko tymi cegłami!No właśnie, a co do ogniska...jedziemy już jutro!Nie mogę się doczekać!Tak samo jak nie mogę się doczekać koncertu!!Będę śpiewać jako druga i to solowo!Wykonam "Quiero", naprawdę bardzo lubię tą piosenkę.Wykonam oczywiście jeszcze piosenki z całą grupą i jedną z Fran i Cami.Po przekroczeniu progu kolorowego budynku udałam się do auli.Usiadłam obok Natalii i chwilkę poplotkowałyśmy.Następnie do sali wszedł Pablo.Oczywiście wściekł się, że nie ma dwójki "wspaniałych" i Włoszki.Jako, że występuje po "En mi mundo" a wykonawców tej piosenki aktualnie nie było, musiałam wyjść jako pierwsza i przećwiczyć utwór.W sali zapadła cisza i każdy się we mnie wpatrywał, a ja wyobraziłam sobie, że jestem na scenie, właśnie przyszła moja kolej i muszę dać z siebie wszystko by nie zawieść nauczycieli, przyjaciół i tłumu na widowni.Zaczęłam wydawać z siebie dźwięki, a na sali rozbrzmiał mój głos i właśnie ten moment przerwał mi Feder, Leon i Fran...
-Stop!Przerwa!-krzyknął Pablo.-Jak wy wyglądacie?!I dlaczego się spóźniliście?!-zapytał.
-Nie ważne...-powiedział mój chłopak tajemniczo, machając przy tym rękami z Verdasem..Mają taką poczochraną fryzurkę...Aww...ale i tak jestem na nich zła, że przerwali mi śpiew!
-Musieliśmy napisać piosenkę i przy okazji chce was powiadomić, że podpisałam kontrakt!!-pisnęła Włoszka, a każdy zaczął jej gratulować.
-A dlaczego jesteście w piżamach?-zapytał nauczyciel.
-Bo nie zdążyliśmy się przebrać-odparł Pasquarelli.Udajmy, że wcale nie zdenerwował mnie fakt, że Fran u nich spała...Następnie dyrektor oznajmił, żebym odpoczęła, więc szybko podbiegłam do Włocha i wtuliłam się w jego ramię.



******
Leon


Właśnie skończyły się te wszystkie próby i poszliśmy do Resto.Zamówiłem sobie i Violi malinowe szejki i czekaliśmy aż brat Fran przyniesie zamówienie.Oczywiście nie chciał nas- mnie i Federa- w ogóle wpuścić do restauracji ponieważ gorszymy innych klientów swoją nagością.Nie moja wina, że było mi za gorąco będąc w wełnianej koszulce i ją ściągnąłem.To wszystko przez babcię, która dała mi ją i kilka innych swetrów na święta.Porozdawałem je kolegom, a sam używam jej jako piżamy.Dzięki babci możemy zaoszczędzić, bo nie potrzebujemy kołder!I tak jest nam -znowu w znaczeniu ja i Feder- w nich gorąco!I właśnie dlatego je ściągnęliśmy zostając w samym spodniach. Na szczęście po kilku minutach sprzeczki wpuścił nas do knajpki.
-To jak idzie wam pisanie piosenki?-zapytała Cami.
-YyYy powiedzmy, że jesteśmy w stanie przejściowym...-powiedziałem.
-Czyli nic nie macie-zaśmiała się Viola.
-Dokładnie.
-A takie pytanko, jak jedziemy na to ognisko?-zapytała Lu.
-Ja to bym najchętniej pojechał zaraz po koncercie.Poszlibyśmy tylko po jakieś kiełbaski czy coś i myślałem, że może by tak wsiąść w pierwszy lepszy pociąg, pojechać gdzieś i tam zrobić to ognisko?-zapytał Feder.Szczerze mówiąc to bardzo mi się spodobał ten pomysł.Wszyscy się zgodziliśmy.



******

Siemanko moje ziomeczki!
Rozdział dodany po dłuższej-dłuższej chwili :/
Nie jest on ani zabawny, ani interesujący, ale może to dlatego, że jutro wyjeżdżam i w domu mam zapierdziel!
Ostatnio spadły komki...więc do dzieła kochani!
A no właśnie, co do wyjazdu...jadę do zakopanego na kilka dni (coś około tygodnia) i nie będę miała neta, a więc nie będę mogła wejść na bloggera...co oznacza, że nie będzie rozdziałów...ale myślę, że może uda mi się wyrwać szybciej ;) Powinna to być dla was dobra wiadomość, bo wreszcie zrobicie sobie wakacje ode mnie i moich postów xD Za to obiecuje, że po przyjeździe będzie takie wielkie BUM z rozdziałami i w ogóle będzie wena, będzie więcej rozdziałów :) Hehehe
Ostatnio w komciu napisał do mnie jakiś anonim (pozdrowienia!) i zapytał się co w związku z OS którego nie opublikowałam ostatniej - 3 - części.Łapcie linka do niego : OS~Ale czy to coś zmieni?!~cz. 2 oraz jego część pierwsza : OS~Ale czy to coś zmieni?!~cz. 1 jeżeli wam się spodoba to możecie mi to napisać w komciu, a ja opublikuję ostatnią część.Nie publikowałam jej ponieważ ten one shot miał wtedy bardzo mało odwiedzeń więc przestałam i zajęłam się rozdziałami, ale jeżeli byście chcieli to mogę do dodać ;) Wszystko zależy od was! (czujecie tą władzę?)
Będę tęsknić, ale to tylko parę dni!
Kocham <33
Buziaki :**
<33

PRAWIE ZAPOMNIAŁAM!
Jak wiecie Leon, Feder i Fran piszą piosenkę, tylko nie wiem która to może być!
Błagam napiszcie mi jakąś fajną nutkę którą ta trójka mogłaby śpiewać w komentarzu!!! :3
Nie koniecznie musi być z Violetty ;)
<3




sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 51~Podpaski?!

Ludmila


Obudziłam się jak zawsze, gdy muszę iść do studia.Leniwie się przeciągnęłam i z niechęcią wstałam z łóżka kierując się do szafy.Wyciągnęłam tam strój i udałam się do łazienki, gdzie umyłam się, przebrałam, uczesałam i zrobiłam makijaż.Wyjątkowo zrobiłam to w szybkim tempie.Federico miał po mnie przyjść dopiero po upływie pół godziny, by razem pójść do studia, więc sięgnęłam po moją ukochaną gitarę, wygodniej usiadłam na miękkim materacu mojego łóżka i ułożyłam palce na instrumencie.
Dostałam tę gitarę na moje 15 urodziny od Federico.Jeszcze wtedy nie pomyślałabym, że mogę tworzyć z nim tak udany związek.Traktowałam go jak przyjaciela, sama będąc zapatrzona w Verdasa.Cóż poradzić?Leon zaczął mi się podobać od 14 roku życia.Teraz jest to jedynie lekkie zauroczenie, które jest ledwie iskierką przy mojej miłości do Włocha, jednak czasami boję się, że z tej iskierki może wybuchnąć jakieś ognisko!Wolę myśleć, że to nigdy się nie wydarzy!W końcu mam Federico który naprawdę mnie kocha , mogę czuć się przy nim bezpiecznie i jestem szczęśliwa czując jego bliskość....Chyba taka jest prawdziwa miłość?Spojrzałam złoty na zegarek widniejący na moim prawym nadgarstku, czas się zbierać.Odłożyłam gitarę, jeszcze ostatni raz spojrzałam w lustro i zeszłam na dół.Tam spotkałam mamę siedzącą przy stole, kończącą jeść tosta, oraz ojca, który chyba skończył śniadanie i pracował na laptopie.Przywitałam się z nimi i ruszyłam do kuchni.Stamtąd wzięłam jedynie jabłko i świeży sok z truskawek, po czym wyszłam z domu.Za bramą ujrzałam wesołego Włocha siedzącego na ławce.
-Cześć!-pocałowałam go w policzek.
-Hejka!-odpowiedział.-Idziemy?-zapytał, a ja przytaknęłam, po czym złączył nasze dłonie.Rozmawialiśmy dużo, wciąż pytałam go o przebieg trasy, chociaż wczoraj też się widzieliśmy, gdy przyszedł do mnie wieczorem i wypytywałam go o wszystkie szczegóły.Po kilkunastu minutach objęci przekroczyliśmy próg szkoły.Przyszliśmy w samą porę, gdyż po kilku sekundach przyszedł nauczyciel.
-Witam wszystkich!Chciałbym porozmawiać na temat naszego koncertu.Chodzi mi głównie o kontuzję Violetty.Będzie to ogromna strata dla naszego repertuaru, ale pomyśleliśmy wraz z kadrą nauczycielską, że skoro Leon i Federico wrócili już z trasy, mogliby wspomóc nas swoim udziałem!
-Jasne!-powiedział radośnie Verdas.
-Oczywiście!-krzyknął pełen zapału Feder.
-Musimy więc zmienić kolejność i lekko naruszyć repertuar....Może więc na początku zaśpiewa...hmmm....Szczerze mówiąc to spodobał mi się pomysł aby Leon zaśpiewał "En mi mundo", ale nie sam...myślę, że skoro Viola nie da rady, mogłaby ja zastąpić Francesca!Już to widzę...najpierw delikatnie zaczęłaby Fran, może 4 pierwsze wersy 1 zwrotki...potem Leon, trochę ostrzej!A refren wykonalibyście już razem!Zobaczmy to!-krzyknął i zaprosił duet na scenę.Szczerze to jeszcze nie słyszałam Verdasa i Włoszki w duecie...
-No to teraz się zacznie...-szepnął mi na ucho Fede, a ja lekko się zaśmiałam.Dalej przysłuchiwałam się próbie.Przy trzecim wykonaniu "En mi mundo" zaczęło mi się nudzić i podeszłam do Camili, która siedziała sama.
-Co robisz?-zapytałam szeptem.
-Myślę.-odpowiedziała z dziwną jak na nią miną.
-O czym?
-O przyszłości.Leon i Federico mają kontrakt i niekończące się występy, Francesca dzisiaj podpisuje kontrakt i zaczyna nagrywać teledysk, a ja?
-Fran podpisuje kontrakt?Że co?-szepnęłam zdziwiona, nie powstrzymując zaciekawienia.
-Pozwoliła mi powiedzieć, więc chyba mogę ci opowiedzieć...Dzisiaj idzie podpisać kontrakt z wytwórnią Dom Records!
-Ludmiła!Camila!Proszę bądźcie ciszej, trwają próby!-upomniał nas Pablo.Ech..co on się dziwi, że rozmawiamy, skoro on już od kilkudziesięciu minut każde śpiewać Leonowi i Włoszce jedną piosenkę na okrągło.Leon chyba żałuje, że sam to zaproponował, biedak musi tam stać!



Kilka godzin później
Federico


Właśnie jestem w Resto, razem z całą naszą grupą oprócz Fran i Diego.Ciekawe gdzie poszli...Nie ważne!Po krótszej chwili podszedł do nas Luca i złożyliśmy zamówienia.
-Luca!A są kanapki?-zapytał Maxi.
-Jasne, a jaką byś chciał?
-A jakie są?
-Ze smalcem i hajsem do cholery!Daj mu byle jaką i tak zje wszystko, bo mi od godziny mruczy, że jest głodny, tylko mu ją daj!-błagał Verdas.
-Jak tobie znowu będzie się chciało pić to ci nie dam!-odpowiedział Ponte razem z jego naruszoną dumą, a my się zaśmialiśmy.Po kilku minutach dostaliśmy swoje koktajle i zaczęliśmy pić.
-Mam pomysł!-krzyknąłem, przerywają ciszę.
-Jaki?!-zapytała zainteresowana Cami.
-Możemy zrobić ognisko!
-A kiedy?-zapytał Andres.
-Zaraz po koncercie-oznajmiłem.
-Ja się piszę!-krzyknął Verdas, do którego przytulona była Viola, a po nim każdy zrobił to samo oprócz Luśki.
-Ja pojadę tylko pod jednym warunkiem!Leon i Federico nie będą odpowiedzialni za rozpalenie ogniska!
-No, ale czemu?-zapytałem.
-Bo ostatnio wszystkie zapałki wykorzystaliście podpalając cegłę.
-Oj nie narzekaj, jak podpaliliśmy czapeczkę Maxiego to był całkiem duży płomień!-broniłem się.
-Co?!-krzyknął Ponte.
-Nie ważne...
-Okej...jadę!Ale to Broadway rozpala ognisko!-zarządziła moja kochana.
-To może od razu rozbijemy namioty i zostaniemy na noc?-zapytała Viola.
-Tak!Jasne!Tylko takie pytanko, w jakie miejsce my dokładnie jedziemy?
-No chyba do jakiegoś lasu czy coś...-powiedziałem.Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, lecz dostałem sms'a od menadżera.Taką samą wiadomość otrzymał Leon.Musieliśmy pożegnać się z przyjaciółmi i jechać na spotkanie.Powoli weszliśmy do wielkiego biurowca Dom Records i wjechaliśmy na 7 piętro.
-EJ, poczekaj chwilę, ja tylko skoczę do łazienki-oznajmiłem i ruszyłem wzdłuż korytarza.Wszedłem do pomieszczenia pokrytego niebieskimi kafelkami i skierowałem się do kabiny.
-Cholera!-powiedziałem sam do siebie.Nie ma papieru.-Może mi ktoś podać papier?!-krzyknąłem bez skutku.Nikogo tu nie było.Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Verdasa.

~Leon?Szybko tu przyjdź!~
~Po co?Nie mów, że znowu kibel zatkałeś!~
~Nie!Chyba nie...Chodzi mi o to, że nie mam papieru!~~powiedziałem zdesperowany, a on zaczął się śmiać.
~Dobra już tam idę!~


Po chwili usłyszałem otwieranie się drzwi.
-Leon!To ty?!
-Tak!W której kabinie jesteś?
-Drugiej od końca!-krzyknąłem.
-Okeej...ale w innych kabinach też nie mam papieru!
-Że co?Cholera...zobacz czy na pewno!Tylko szybko, bo tyłek mi cierpnie!
-No nie ma!
-A masz jakąś gazetę?-zapytałem z nadzieją.
-Nie..Poczekaj polecę do jakiegoś sklepu!
-Dzięki!-powiedziałem, słysząc dźwięk zamykania drzwi prowadzących do męskiej toalety.Czekałem tak, w bezruchu, ale usłyszałem dźwięk dzwonka.

~Federico!Gdzie wy jesteście?!Leon nie odbiera, a my czekamy tu już 10 minut!~
~Jesteśmy już bardzo blisko!Za chwilę przyjdziemy!~
~Czekamy.~odpowiedział menadżer i rozłączył się.

Zaraz po zakończeniu rozmowy kolejny raz ktoś do mnie dzwonił.
-Jaki ja jestem rozchwytywany...-powiedziałem do siebie i zacząłem się śmiać.

~Fede!Tu nie ma papieru!~
~To weź cokolwiek!Może być jakaś gazeta!~

Po upływie 7 minut i 26 sekund (nudziło mi się, więc włączyłem stoper) wpadł tu zdyszany Leon.

-Znalazłem tylko to!-powiedział i podał mi dołem (od autorki : wiecie, taką małą dziurą pod kabiną) jakieś opakowanie.
-Podpaski?!Co mam z nimi zrobić?!Jak mam się wytrzeć podpaskami?!-zapytałem.
-No jakoś...nie wiem!Poradzisz sobie!
-Ale to mi nie zaszkodzi?!
-Jak miałyby zaszkodzić?Dostałbyś okresu?-zaśmiał się Leon
-Nie ważne...-odparłem.Z trudem wstałem, wytarłem się jakoś tymi podpaskami, założyłem spodnie i spuściłem wodę.-Leoon..jest problem!-powiedziałem i otworzyłem drzwi.
-Nie wierzę!Znów zatkałeś kibel!Chodźmy już stąd!Ktoś inny się tym zajmie!-powiedział i szybkim tempem opuściliśmy toaletę.Udaliśmy się pod sale nr. 69 gdzie czekała już na nas nasza ekipa.
-Nareszcie łaskawcy się pojawili!-powiedział Julian (menadżer).
-Przepraszamy, ale mieliśmy małe  "problemy techniczne"...-tłumaczył Leon.
-Nie obchodzi mnie to co znów zepsuliście!Chcemy wam kogoś przedstawić!A oto przed wami....Francesca!-krzyknął a zza drzwi wybiegła Włoszka.
-O cześć Fran.-powiedział Leon.
-Co tu robisz?-zapytałem.
-Właśnie podpisałam kontrakt  i prawie skończyłam pracę przy teledysku!-pisnęła szczęśliwa
-To świetnie!-przytuliliśmy przyjaciółkę.-A po co wezwaliście nas?
-Bo jak wszyscy wiemy Leon i Federico są teraz bardzo znani, a Fran dopiero zaczęła z nami współpracować, więc pomyśleliśmy, że moglibyście nagrać jakąś piosenkę razem z Włoszką!W internecie na pewno wybuchłby szum i dla obu stron byłoby to bardzo korzystne!
-Tak!Jasne!
-To na razie bierzcie się za pisanie, a jutro o 19 chcę mieć już próbkę tego kawałka, bo za kilka dni zaczynamy nagrywanie!Możecie już iść do domu!-oznajmił, a my powoli udaliśmy się do windy.
-Fran, to może pojedziesz do nas i spróbujemy coś napisać?-zaproponował Leon.
-Świetnie!-krzyknęła entuzjastycznie i po chwili w trójkę znaleźliśmy się w moim samochodzie.


******

Heejka!
Witam was w tym cieplutkim dniu :D
Ja znów zwlekałam z dodaniem rozdziału...
Na początku rozdział z perspektywy Luśki :3
Taki troszkę poważniejszy, ale mam nadzieje, że nie przeszkadza wam to?
Francesca będzie nagrywała piosenkę z chłopakami ;)
Mam już pomysł na dalsze rozdziały tylko muszę poważnie przemyśleć jeden ważny wątek!
Nie zapominajcie, że szykuje się ślub Germana i Jade!
Komentujcie kochani!!
....Kocham <33
Buziaki :**
<33