środa, 26 lipca 2017

Należyte pożegnanie, ale nie do końca

Hejka?
O Boże, jak mi nie wstyd pisać 'hejka'?
Na samym początku powinnam wstawić PRZEPRASZAM cholernie wielkimi literami, które i tak napisane milion razy nie oddałyby tego, jak potwornie się czuję, tworząc tę notkę.
Wiem, post na tym blogu nie pojawił się od tak dawna, że pomimo piątki z matmy nie dam rady tego obliczyć! (tak naprawdę to po prostu mi się nie chce)
85 rozdziałów, czy wy wiecie co to za liczba?
Yeah, ogromna.
Opowiadając moją historię Leonetty żyłam na przełomie podstawówki i gimnazjum, moje *ekhem* dzieła dużo się poprawiły, charakter przechodził zmiany, a i tak to miejsce sprawia, że mam ochotę zarzucić głupim żartem w starym, niezbyt dobrym stylu, który kocham.
Wiem, że też byście tego chcieli ;)
Do rzeczy : nie, nie wracam na tego bloga.
Może niektórych to zasmuci, wkurzy - nie oszukujmy się, większośći będzie to obojętne.
Jednak czułam powinność pokazania, że żyję i co się dzieje.
To fanfiction, jak już wyżej wspomniałam, ma 85 rozdziałów z czego jestem dumniejsza, niżbym wygrała na olimpiadzie! (Bo już bym wygrała, hehe)
Nie liczcie jednak na zakończenie : tak naprawdę ono nigdy nie miało powstać.
Wszystkie rozdziały były pisane spontanicznie, na żywo.
Ta historia nie ma epilogu - chcę, abyście sami ją dokończyli.
Nie potrafiłabym napisać ostatniego zdania, żartu Leona i Federa.Prędzej utonęłabym w swoich łzach.
To wy, moi drodzy, jesteście zakończeniem tej historii i dopóki ostatni czytelnik nie wyzionie ducha, to opowiadanie będzie trwać, a Domciaa :D razem z nim <3
Wiecie, jak bardzo wam dziękuję?
Ponad 100 tysięcy wyświetleń, Jezu...Spełniliście moje marzenia, przysięgam.
Ten blog to jedna z najlepszych rzeczy w moim życiu i nigdy o nim nie zapomnę, co także oznacza, że nie zapomnę o was!
Chciałam wam powiedzieć, że ostatnio zatęskniłam za pisaniem i powróciłam z nową twórczością, tym razem nie dotyczącą Violetty.
Gdyby kogoś zainteresowało, jak wyglądają teraz moje wypociny, to zapraszam ->  Mine Tonight 

Mogę wam coś powiedzieć w sekrecie?
Pod koniec aktywności tego bloga tak naprawdę miałam ochotę przenieść Violettę na wieś czy do Rosji lub Zbycha i rozpisywać się tylko o Fedeonie ;')

Kochani, obawiam się, że to już ostatnie zdania opublikowane tu...
Ale nie smućmy się!
Nie mówię wam "żegnaj", bo zawsze będziemy rodziną.
Chryste, to chyba najpoważniejszy wpis tutaj!
Pamiętajcie, że ta historia nie ma końca....

Kocham <33
Buziaki :**
<33