wtorek, 22 marca 2016

Rozdział 73~A czy pasuje kraść kobiecie buta i nawalać nim jakiegoś ziomka?

Leon

Ostatnio w moim życiu było nawet spokojnie.Ostatnim razem kiedy odwiedziłem wujka w komisariacie było to jakieś trzy miesiące temu.Nie rozrabiałem.Nie piłem.No może i piłem, ale to w bardzo małych ilościach!Chociaż te rachunki nie były takie małe...No niestety długo tak nie wytrzymałem.Po ostatniej bójce przed tym klubem przyjechała policja, za późno to zauważyłem i nie zdążyłem uciec.Była godzina druga w nocy kiedy do małego pomieszczenia na komisariacie wszedł mój wujek.
-Leon, dziecko drogie.Wiesz ile mężczyzn o nazwisku Verdas jest teraz w tym budynku?-zapytał podchodząc i usiadł w fotelu naprzeciwko mnie.
-Przypuszczam, że dwóch.
-Też tak myślałem, a jest nas czterech.Na dodatek dwóch z nich jest aresztowanych-oznajmił spokojnie i wypił kawę leżącą na biurku.
-Jak to dwóch?!
-Pierwszy jesteś ty-zaczął.-W sumie to mnie to w ogóle nie zdziwiło, w końcu długo wytrzymałeś bez wpakowania się w kłopoty i już zaczynałem się martwić, ale na szczęście rozpętałeś tą bójkę i wszystko wróciło do porządku.Wiesz, że nawet mój podwładny pytał czy nadal żyjesz, bo coś cicho o tobie?Drugi jest mój ojciec.Leon, nie mam pojęcia jak to zrobiłeś, ale znaleźliśmy twojego dziadka kopiącego jakiegoś faceta!-prawie krzyknął, a ja zacząłem się śmiać.Po chwili mężczyzna do mnie dołączył, ale szybko się opamiętał.
-Teraz nas nagrywają, więc jak wrócimy do domu to się pośmiejemy-szepnął mi do ucha, a ja pokiwałem grzecznie głową.-Musisz mi opowiedzieć jak to wszystko w ogóle się zaczęło.
-No a więc zadzwonił do mnie Federico i kazał wracać do domu-nie skończyłem zdania gdyż wujek przerwał i kazał przenieść się do momentu kiedy weszliśmy do baru.A mogłem mu tyle opowiedzieć o tym jak Broadway jeszcze w naszym domu sprawdzał czy głowa mu się zmieści w piekarniku.-No więc ja sobie normalnie tańczę.Byłem bardzo spokojny i opanowany, taki jak zawsze.
-Poczekaj, byłeś spokojny i opanowany czy taki jak zawsze, bo to dwie inne sprawy!
-No może byłem troszkę podpity, więc mogłem troszkę szaleć, ale tylko troszkę.Wracając, tańczyłem sobie spokojnie i wtedy widzę jakiegoś gościa, który podchodzi do mnie wrogo nastawiony.
-Skąd wiedziałeś, że był wrogo nastawiony?-zapytał.Kurde czy to matura?No dobra, może i na komisariacie zadają pytania, ale po tej przerwie się odzwyczaiłem.
-Po oczach to wyczaiłem.
-Okej, czyli podszedł do ciebie jakiś mężczyzna krzywo się patrzący?-dopytał notując.
-Dokładnie.Był na oko w moim wieku.Podreptał do mnie i zapytał czy nazywam się Leon Verdas.No więc potwierdziłem, już myślałem, że gościu chce jakiś autograf, ale on zaczął się śmiać i powiedział, że słyszał mnie w radiu i mam głos jakbym się zatrzymał w mutacji.Zaśmiałem się i to nawet nie jakąś kpiąco po czym zacząłem go wyzywać.Miał taki różowy zegarek na ręce, więc od razu mu nawtykałem, że jest gejem i takie tam różne inne brzydkie słowa...Wiesz, że nazwał mnie daltonistą i mówił, że to jest łososiowy?Kurde, ja łososia jadłem i smaczny był, ale żeby robić sobie z niego koszulki?Potem zaczęliśmy się szarpać, on wziął łyżeczkę z baru i zaczął mnie nią szturchać.Wkurzyłem się, zdjąłem jakiejś lasce szpilkę i zacząłem go nawalać.Chyba,nie pamiętam tego zbyt dobrze, nadal czuję w żyłach alkohol.
-Ja też go czuję, ale raczej z twojej jadaczki-westchnął wujek.
-Czy pasuje się tak wyrażać w pracy?-zapytałem unosząc brew.
-A czy pasuje kraść kobiecie buta i nawalać nim jakiegoś ziomka?
-O nie!To nie był żaden ziomek tylko jakiś nicpoń skubany.Ziomki nie biorą łyżki i nie próbują cie nią zabić.
-Racja, zapomniałem-uśmiechnął się do mnie i kazał kontynuować opowieść.
-Po tym jak ten gej zaczął rzucać we mnie drinkami przyszła ochrona i wyrzucili nas przed klub.Już chciałem spokojnie wykombinować jak wbić znów na ten melanż , ale przyszedł chyba Federico, a kilka sekund potem zobaczyłem tego fagasa i znów się zaczęliśmy się szarpać.Fede zaczął mi pomagać, potem przyszedł jakiś kolejny ziomek, było ich coraz więcej, w sumie to każdy bił się z każdym, aż przyjechaliście wy i już uciekałem w pizdu, lecz nie zdążyłem.To przez te rozwiązane sznurówki, a ludzie ostrzegali : zawiąż, bo się wypieprzysz.Kurde, to było jak taka przepowiednia trochę.
-Okej, za pobicie możesz mieć niezłe kłopoty, kochany.Postaram się zrobić co w mojej mocy.
-Dziękuję.Chyba nigdy się nie odwdzięczę-przyznałem lekko zażenowany tym, że pewnie gdyby nie wujek miałbym nieźle przesrane i to już w wieku ośmiu lat podpalając choinkę...
Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś kolejny mężczyzna w mundurze i odezwał się do mojego wujka.
-Peter, czekają kolejni do przesłuchania.
-Dla ciebie Starszy Sierżant pan Verdas, młodziku.Jak skończę z nim to zajmę się resztą-skwitował mój krewny po czym ponownie zostaliśmy sami.-Muszę cię tu zostawić, będę musiał troszkę ochrzanić twojego dziadka...Myślisz, że będę potrzebował do tego paralizatora?-zaśmiał się po czym wziął swoje okulary przeciwsłoneczne, które nosi wszędzie chociaż jest jakaś trzecia w nocy oraz jesteśmy w budynku i wyszedł z pokoju.Ponownie zostałem sam, otoczony szarymi ścianami.Zastanawiałem się czy tym razem Peter da radę mnie stąd wyciągnąć, może i jest wysoko postawiony, ale przecież nie może wszystkiego.Na dodatek do głowy weszła mi praca.Przecież producenci mnie zabiją!Na dodatek w ogóle nie pomyślałem o Violettcie...Była taka smutna na wieść o tym ślubie, a ja co?Poszedłem się zabawić...Jestem jakimś gnojkiem, nie chłopakiem!Ze złości walnąłem z całej siły biurko przede mną, a z mojej dłoni natychmiast zaczęły lecieć stróżki krwi.
-Super-warknąłem i próbowałem jakoś zatamować potok.Na dodatek z nosa zaczęła mi się sączyć krew, a przecięty łuk brwiowy cholernie piekł.Dopiero teraz zacząłem odczuwać skutki tej bójki.Było mi tak cholernie wstyd przed sobą.Nawet nie wiedząc kiedy usnąłem opierając głowę na swoim ramieniu.

Obudziłem się gdy na dworze było już jasno, więc musiałem przespać dobre kilka godzin.Postanowiłem rozprostować nogi i zrobiłem kilka kółek dookoła drewnianego biurka.Przeszkodził mi jednak funkcjonariusz wchodzący do pomieszczenia.
 -Zapraszam do gabinetu pana Verdasa.

 ***

Po dwóch godzinach


Na całe szczęście nie miałem jakiś wielkich trudności z wyjściem z aresztu.Okazało się, że moja wytwórnia ma naprawdę świetnych prawników.Zapłacili tylko kaucję i mogłem znów cieszyć się wolnością.Taką pozorną wolnością, gdyż Julian już mi zagroził, że jeszcze raz coś zrobię, a będzie mnie trzymał w słoiku w swojej piwnicy do końca mojego marnego życia.Przez jakieś pięć minut zastanawiałem się jakie ten gość ma słoiki.Wróciłem do domu około ósmej rano i na samym wejściu powitał mnie widok przez, który prawie się posikałem.Federico leżał na schodach w samych bokserkach i nieudolnie próbował wczołgać się na piętro.Jako, że wczoraj Włoch pomógł mi, dzisiaj ja pomogłem jemu i dałem mu koc na te schody.No co?Jest ciężki, cały czas wpitala te makarony, nie będę go targał do pokoju, a koc jest miękki.Poszedłem do swojego pokoju i stanąłem przed szafą.Wyjąłem z niej błękitną koszulę i ciemne jeansy.Po drodze chwyciłem jeszcze bieliznę i zniknąłem w łazience.Musiałem wziąć prysznic i zmyć z siebie pozostałości alkoholu.Woda dobrze mi zrobiła, czułem się o wiele lepiej.Przebrałem się we wcześniej przygotowany strój i postanowiłem zrobić coś z moją obitą twarzą i zakrwawioną ręką.Lekarz ze mnie żaden, więc po prostu przemyłem rany wodą utlenioną.Następnie popsikałem się perfumami i wyszedłem z domu, udając się prosto pod posiadłość Castillo.Jako, że był jeszcze ranek, ukochana otworzyła mi drzwi, ubrana jedynie w szlafrok.
-Leon?Co robisz o tej porze?-zapytała lekko ziewając.
-Przyszedłem w odwiedziny.Pięknie wyglądasz-szepnąłem i lekko musnąłem wargami szyję dziewczyny.Violetta cicho jęknęła i wpuściła mnie do środka.
-Boże, kochanie!Co ci się stało?-Ujęła w dłoń moją twarz.Chyba dopiero w tym świetle dostrzegła moje rozcięcia.
-To nic takiego, chciałem zabrać cię na spacer, idź się ubierać.
-O nie.Nigdzie nie pójdę dopóki mi tego nie wyjaśnisz-zażądała i poddenerwowana usiadła na kanapie.Nie miałem wyjścia, więc usiadłem obok i niemrawo się uśmiechnąłem.
-Miałem lekką bójkę, ale naprawdę nic mi nie jest.Pamiętasz jak złamałem nogę robiąc gwiazdy?Te zadrapania to pikuś do porównania z moim ciałem w okresie dzieciństwa, kiedy co pół roku miałem wstrząśnienie mózgu z upadku z huśtawek.Dosyć często z nich spadałem-zaśmiałem się by rozluźnić atmosferę i chyba mi się udało.Po dziesięciu minutach błagań Castillo abyśmy poszli do szpitala na obserwacje dała spokój i podreptała do pokoju, przebrać się.Już po chwili byliśmy gotowi do wyjścia.
-To gdzie mnie zabierasz?-zapytała radośnie.
-Dawno nie byliśmy na spacerze, więc co ty na to?
W odpowiedzi dostałem całusa w policzek, więc szliśmy dalej, trzymając się za ręce.Powoli nadciągała jesień, lecz na niebie wciąż widniało ciepłe słońce rozświetlające aleje parku.Po drodze wpadliśmy do lodziarni i kupiliśmy zimną przekąskę.Rozmawiając okrążyliśmy park kilkakrotnie i zatrzymaliśmy się dopiero gdy rzuciła mi się w oczy nasza ulubiona ławka nad jeziorem.Bez zawahania ruszyliśmy do niej i wygodnie się rozsiedliśmy.
-Leon, brakowało mi tego-wyszeptała nagle brunetka nie podnosząc wzroku znad wody.
-Czego?-zapytałem nie do końca rozumiejąc.
-Ciebie.Przez chwilkę wydawało mi się, że straciliśmy tą więź.Kiedyś codziennie wychodziliśmy na takie spacery, codziennie mówiłeś mi jak bardzo mnie kochasz, a ja codziennie utwierdzałam się w przekonaniu, że jesteś tym jedynym.
-Wiem, też to zauważyłem i przepraszam, że nie zrobiłem z tym nic wcześniej.Chyba odkąd skończyliśmy studio zaczęliśmy mniej się sobą przejmować, ale wiesz, że moje uczucie nawet przez chwilkę się nie zmieniło?Kocham cię Violu i przysięgam ci, że od dziś będzie tak jak dawniej-obiecałem, po czym złożyłem na ustach mojej ukochanej czuły pocałunek.Obdarowywaliśmy się nimi przez długie kilkanaście minut.Nie było tu zbytnio przechodni, więc bez skrępowania mogliśmy darzyć się czułościami.Czułem się tak dobrze trzymając w objęciach tę kruchą osiemnastolatkę.Co chwila szeptałem jej jak pięknie wygląda, jak łatwo utonąłem w jej czekoladowych oczach, słodszych od czegokolwiek na tej planecie.Chciałem zostać w tamtej chwili na zawsze, bo to Viola sprawia, że już niczego więcej nie potrzebuję.Jej melodyjny głos jest moją pasją, a wzrok przepełniony miłością, który we mnie wbijała zastępuje mi całą adrenalinę, którą dawały mi wyścigi.Czułem, że dopełniamy siebie, że jesteśmy niczym kawałki puzzli, które tworzą ze sobą całość, by powstało coś pięknego.Czułem po prostu miłość.Nadal nie wiedziałem czym taka ruska jemioła jak ja zasłużyła sobie na taką dobrą osobę.
-Kochanie, możemy już wracać?Muszę jeszcze zająć się ślubem mojego ojca...-odezwała się brązowooka.
-Jasne.A w jakim kolorze garnituru mam przyjść?-zapytałem leniwo podnosząc się z ławki i objąłem ramieniem brunetkę.
-A skąd w ogóle wiesz, że masz przyjść?Chyba nie dostałeś zaproszenia-zaśmiała się.
-Jakbyś zapomniała to ja uczyłem twego ojca tańczyć do ślubu.Jeżeli mnie nie zaprosi, będzie musiał zapłacić za tamtą lekcję!
-O kurde, w takim razie chyba musi cie zaprosić, bo znając życie wyceniasz swe lekce na niezłe sumki.
-Dokładnie, ale dla ciebie mogę zrobić małą promocję-powiedziałem moim dobrze już wyćwiczonym, uwodzicielskim głosem i porwałem dziewczynę do tańca.Cóż, że robiliśmy to na środku placu?Każdemu się zdarza.Prawie każdemu.
-Ilu kobietom już udzielałeś lekcji?-zapytała podczas wirowania w moich objęciach.
-Razem z tobą dwie.I muszę przyznać, że idzie ci to tylko troszkę gorzej od mojej kuzynki gdy miała sześć lat-zaśmiałem się gdy zobaczyłem urażoną twarz Violetty.Zapomniałem, że laski są zazdrosne o wszystko, a  zwłaszcza o taniec z kuzynką dwanaście lat temu, to jest najgorsze.-Już nie obrażaj się, bo inaczej tej promocji jednak nie będzie.
-Chyba jestem w stanie to wybaczyć-westchnęła i dalej powędrowaliśmy w stronę posiadłości Castillo obdarowując się najszczerszymi z uśmiechów.
-Może ci w czymś pomogę?-zapytałem będąc już pod mahoniowymi drzwiami.Ta droga zleciała stanowczo za szybko.
-W sumie to mógłbyś doradzić mi w wyborze muzyki.Jade bardzo spodobało się ruskie disco polo i wydaję mi się, że szykuje się długo dyskusja by wybić jej to z głowy.
-Znając życie i tak mój ojciec pierwszy dorwie się do mikrofonu i zacznie odpierdzielać 'Bogurodzice' w łacinie.
-Dlatego powierzam ci bardzo ważne zadanie opiekunki naszych ojców-powiedziała i położyła mi dłoń na ramieniu.
-To ja lepiej już pójdę się zabić.
-Ani mi się waż-puściła mi oczko i wyjęła z fioletowej torebki pęczek kluczy.Po chwili znaleźliśmy się w jej nowoczesnym salonie.Wyciągnęła z półki jakieś formularze i poukładała je na stole.
-To są kapele, które mi się spodobały.Jeżeli już Ernest skończy wszystkie religijne pieśni, których znaczenia nie zna, mogliby wystąpić.Ty możesz je przeglądnąć, na tych arkuszach są podane linki do ich muzyki, a ja pójdę zrobić nam herbatę-uśmiechnęła się i zgrabnie poruszając biodrami zniknęła mi z oczu.Zacząłem więc sprawdzać zespoły, które wybrała Vilu, niektóre były naprawdę dobre.To mogło się wydawać śmieszne, że my i wszyscy nasi przyjaciele ukończyliśmy szkołę muzyczną i uwielbiamy śpiewać, a wynajmujemy kogoś i musimy mu płacić, by robił to dla nas.No ale German czy Ernest to nie są Polaki-Biedaki, stać ich na takie rzeczy, a tym bardziej jeżeli w grę wchodzi ślub.Po chwili przyszła moja dziewczyna z gorącymi napojami i usiadła na moich kolanach wtulając się w moją klatkę piersiową.
-Chciałabym wybierać muzykę na nasz ślub.
-Nie będziesz musiała, Rokoty zapewne same się zaoferują-westchnąłem.W sumie to nasi rodzice dawno nie dawali już występów na jakiś balach za marną cenę.Czyżby Rokoty stały się tak niepopularne, że sami o nich zapomnieli?
-Ty zawsze niszczysz wszystkie nadzieje-zaśmiała się i dała mi pstryczek w nos.Upiłem kilka łyczków, a ciecz cholernie parzyła mnie w język jednak piłem dalej.
-Leon, wiesz, że możesz poczekać kilka minut, aż wystygnie?Chyba do tego czasu ci nie wyparuje.
-Może i nie wyparuje, ale odwodnienie przychodzi niespodziewanie, nie mogę ryzykować-zaśmiałem się i pociągnąłem kolejnego, parzącego łyka.Następnie zajęliśmy się dzwonieniem do wybranych zespołów.Niestety żaden z nich nie miał jutro czasu, więc postanowiliśmy, że muzykę puścimy z mojej mp3.Kupiłem ją w promocji od jakiegoś chińczyka, jakość może nie była zachwycająca, ale lepsze to niż jodłowanie Andresa.Słyszałem jak to robił tyle razy, że mam tego po dziurki w nosie!Zaczął to swoje jodłowanie w wieku jakiś dziewięciu lat, potem robił to na urodzinach każdego z nas, każdego roku z rzędu.To naprawdę było przykre.




******

Hejeczka kochani! :D
Oj coś pod ostatnim rozdziałem gorzej wam szło komentowanie ;-;
A ja dobra robię tutaj dla was Leonettę xD
Teraz już wiecie co tam Leosiek w klubie nawywijał ;)
Przede wszystkim kochani chcę wam życzyć wesołych świąt wielkanocnych ^^
Co tam, że to już trochę nie w porę? :'D
Widzieliście już zwiastun filmu?
Boooże i ten Leoś na koniu i ja taka cała fjhjshs
Ale muszę powiedzieć, że po prostu wkurwiłam się tym, że znów rozwalają Leonettę i dodają jakiegoś Caio czy jak mu tam i tak jest dla mnie kajakiem  ;-;
Czy rozdział się podobał?
Liczę na wasze opinie ;)




19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cudo
      Boski
      Najlepszy...wszystkie są najlepsze
      Te teksty mnie rozwalanie zdradź mi sekret...Kubuś a może misie Lubisie?
      Wkurzyłem się, zdjąłem jakiejś lasce szpilkę i zacząłem go nawalać."
      Ja też go czuję, ale raczej z twojej jadaczki"
      O nie!To nie był żaden ziomek tylko jakiś nicpoń skubany.Ziomki nie biorą łyżki i nie próbują cie nią zabić"
      "Muszę cię tu zostawić, będę musiał troszkę ochrzanić twojego dziadka...Myślisz, że będę potrzebował do tego paralizatora?."
      Leżę i kwiczę
      Romantico story
      Leon i Violetta--->leonetta
      Rakoty na ciemnym końcu swojej kariery...przykro:(
      Czujesz tę ironię???
      Cenisz się Verdas...w takim razie dlaczego na twojej karcie jest nadal poniżej zera???
      Ślub leonetta jestem za
      Zwiastun filmu...piękny,cudny,boski...gdyby nie ten fagas Caio czy jak mu tam specjalnie napisałam małą bo na dużĄ nie zasługuję
      Tak samo postać grana przez Sofie Faraon melani ona też nie zasługuję na dużą!!!!
      Przed chwilą włączyłam sobie płytę Cresimos juntos
      Płacze jak sobie przypomnę że to już ponad pół roku...jeśli dobrze policzyłam
      Słucham Mi proncesa a tu taki zaskoczenie dodatkowy bit a ja takie
      "To tu było od początku?"
      Solo pienso en ti albo Abràzame y veràs
      Płaczę i czekam na nexta

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny.
    Aaaa Leonetta ♡
    A jednak dziadziusia ze sobą zabrali hihi
    O Leona się martwią na komisariacie :D
    Dawno ich nie odwiedzał.
    Ślub Germana i Jade.
    Muzyka z mp3
    Jodłowanie Andresa. Chyba na Violki osiemnastce nie jodłował.
    Spacer Violi i Leona :) Porwał ją do tańca. Romantico ^^
    Zapraszam do mnie na ostatnią część one shot.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej hej jestem.
    Rozdział cudny.
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieziemski !!!!
    Jejuu. Kocham!
    Świetnie ze Twoje rozdziały są takie dlugie

    Piękny rozdział!
    Caluski
    Violetta vilu :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha ha ha ha ha ha Leon jak zwykle coś na wywijał. Dobrze, że wujek pracuje w policji, a wytwórnia zapłaciła kaucję. Inaczej byłoby ciężko.

    Oooo u Leonetty tak słodko. Wybierają kapele. Upsss nikt nie może wtedy zagrać. Cóż się dziwić. Z dnia na dzień mieliby mieć termin?
    Mp3? Może być nieźle.

    Zajebisty.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ty to robisz, że zawsze potrafisz mnie pocieszyć :')
    Siedzę sobie pod kocykiem z gorączkom i... BUM! Rozdział u Domci ♥

    Okey... po tytule nie wiadomo czego się spodziewać... z resztą jak zawsze xD
    Nareszcie policja!
    Zatęskniło mi się troszkę :)
    Leon pobił się z gejem?!
    O boże... xD
    Właściwie to podobno chłopaki nie odróżniają różowego od łososiowego...
    Pani nam na polskim mówiła :)
    Czy jakby Julian zamknął Leona w słoiku mogłabym go kupić?
    Heheszki :D
    Federico w bokserkach na schodach.
    Chciałabym to zobaczyć *-*
    Aww moja leonetta...
    JAK MI ICH ROZDZIELISZ POTNE SIĘ MYDŁEM!!
    Leon - opiekunka ojców.
    Mój boże...
    Na jego miejscu też bym się zabiła.
    German i Ernest są nieobliczani!!

    Cuudowny rozdział
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :)
    Skąd ty bierzesz tyle tych tekstow 😂
    Rozwalaja system ! ;D
    Hahaha :D
    Świetny ! ;*
    Leonetta <--- słodziasnie 😍😍
    Zapraszam do mnie ! <3
    Dodo C.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny rozdział!! <3
    Czekam na next i zapraszam do mnie http://forever-young--styles-fanfiction.blogspot.com/
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudny rozdział!! <3
    Czekam na next i zapraszam do mnie http://forever-young--styles-fanfiction.blogspot.com/
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Wwwwwooooowwwww!
    Genialne 👌✌
    Perfecto 🎆💎
    Bomba 💣💣
    Mega 📷👍
    Beautiful ♡ *-*
    Czekam na kolejną perełkę <333
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Twoja Natalka, aka Truskaffka, aka Kalafiorek, aka Król Julian, aka Jednorożek 👌👑❤👌👑❤✌👑❤👌👑❤👌👑❤👌👑❤👌👑❤👌👑❤👌👑❤👌👑❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Super notka zresztą jak zawsze! 😘

    OdpowiedzUsuń
  13. Super notka zresztą jak zawsze! 😘

    OdpowiedzUsuń