poniedziałek, 21 marca 2016

Rozdział 72~Poszedłem sprawdzić, czy przyjaciel jeszcze żyje.Głównie dlatego, że znów wziął klucze.

Violetta

Czasami są takie chwile gdy zaczynam myśleć.Nad wszystkim jak i nad niczym.Nie ważne o czym i tak zawsze dochodzę do jednego wniosku - żyję wśród debili!Idioci wszędzie!Mój ojciec, German Castillo chociaż oświadczył się jakieś pół roku temu, całkowicie o tym zapomniał, ale co?Przypomniało mu się i nagle, bez żadnych planowań bierze ślub!A ile daje nam czasu na przygotowanie wszystkiego?Dzień!Za każdym razem modliłam się, aby w razie przejęcia przeze mnie jego genów ktoś mnie zabił i to natychmiastowo!Ja mogłabym to nawet zrozumieć, taki spontaniczny ślub, ale ślubu z Jade nie zrozumiem nigdy.Ja nie wiem czy ona dobra jest w tych sprawach łóżkowych, czy może mój ojciec boi się związać z kimś inteligentniejszym od siebie?Teraz wszystko zostało na mojej głowie.Pamiętam jak wpadłam w atak śmiechu kiedy dowiedziałam się, że sala ma pomieścić 200 osób.Dzień na znalezienie sali na dwieście gości...Nadal się zastanawiam czy to miał być jakiś bardzo nieśmieszny żart.
-Kochanie, spokojnie.Pomogę ci z tym wszystkim-powiedział Leon, głaszcząc mnie po plecach.Cieszyło mnie, że tak szybko przyszedł i uspokoił.Po prostu był blisko, a tego właśnie potrzebowałam.
-Dziękuję.
-Nawet nie masz za co.Kocham cię i zawsze będę blisko.Z resztą ten ślub to jeszcze nie koniec świata!Dlaczego się tak zdenerwowałaś?-zapytał głosem tak delikatnym i spokojnym, że prawie się rozpłynęłam.
-Minęło już 13 lat od jej śmierci...Rozumiesz?-zapytałam, a on pokiwał głową na znak zrozumienia, po czym wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam.-Mój ojciec od śmierci mojej mamy miał inne kobiety, ale z żadną się nie wiązał.Chociaż odkąd jest z Jade minęło już jakieś półtora roku, wciąż nie uzmysłowiłam sobie, że ona teraz stanie się moją macochą.Ja po prostu nie wiem jak to jest mieć mamę, nie pamiętam tego.Często zastanawiałam się jakby to było mieć kogoś, do kogo mogę się przytulić, kto kocha mnie bezinteresownie.Kogoś do kogo mogłabym pójść po przykładowej kłótni z tobą i wyżalić.
-A Angie?
-Leon, Angie ma swoje życie.Ostatnio kiedy do niej przyszłam pieprzyła się z Gregorio.
-Kochanie, nie mów, że przyłapałaś ich pierwszy raz.
-Nie no co ty.Przecież chyba nikt nie wierzy w to, że w studio oni tylko czyszczą razem klozety.
-Pewnie jęczą z zachwytu nad idealnie wypolerowaną posadzką-zaśmiał się chłopak.
Jeszcze chwilę porozmawiałam z ukochanym, w końcu się komuś wyżaliłam.Było mi troszkę głupio, że rozmawialiśmy tylko o mnie, a ja nawet nie zapytałam się go co u niego, ale wiedziałam, że nie będzie zły.Może i Leon uwielbia mówić, zawsze ma coś do powiedzenia, ale czasami jest też naprawdę doskonałym słuchaczem.W sumie to on też nie miał tak wspaniałego dzieciństwa jak sobie je wyobrażałam.Leon ma dużo wspaniałych, wręcz cudownych wspomnień lecz w żadnych z nich nie ma jego rodziców.Ja zawsze miałam przy sobie tate, nie ważne jak bardzo porypanego, ale miałam.Państwo Verdas, choć bardzo ich cenię - no może tylko panią Verdas, sorka Ernest, ale demoralizujesz mi ojca! - zawsze byli w delegacji, dopiero gdy ich syn miał osiemnaście lat zaczęli się nim interesować.Ba!Ernest to nawet za bardzo zaczął się interesować!W końcu nie każdy normalny ojciec jedzie ze swoim synkiem po pijaku w Alpy.Jednak nikt nie wspominał, że Ernest jest normalny...W rankingu idiotyzmu zajmuję 1 miejsce razem z moim ojcem!Pewnie są z siebie dumni, nareszcie mogą być w czymś pierwsi, a w kretyństwie nikt ich nie dogoni.Chociaż jest jeszcze Jade...

Niestety mój Verdas musiał już iść.Podobno Federico i chyba jego dziadek dobijają się do domu, ponieważ klucze ma tylko on.Nawet nie zdążyłam zapytać o jakiego dziadka chodzi, gdyż chłopak tylko pożegnał się przelotnym całusem i niechętnie wyszedł z mojego pokoju.Na moje nieszczęście zaraz po odwiedzinach Leona do pokoju wparowała mi Jade.
-Witaj myszeczko!-pisnęła tak wysokim głosem, że o mało nie ogłuchłam.-Mam leciuteńki problemik i mam nadzieję, że mi z nim pomożesz kochaniutka!
-Jaki znowu problem?-westchnęłam.
-Nie mam pojęcia jak napisać moją przysięgę małżeńską.Myślę nad nią już całe pięć minut i nie mogę jej skończyć!Nie każ mi się więcej męczyć i pomóż przyszłej żonie twojego ojca!-błagała, a ja głośno westchnęłam.To całe pięć minut myślenia musiało być katorgą dla jej móżdżka.
-Dobrze, pomogę.A masz już cokolwiek?-zapytałam, a ona przytaknęła.-Czytaj.
-Ja Jade nigdy nie sądziłam, że mogę być kiedyś z kimś tak szczęśliwa.A jestem.Bo jesteś przy mnie za każdym razem gdy cię potrzebuję.Gdy nie dosięgam do górnej szafki w kuchni, lub mam wymiętą sukienkę, a żelazko jest takie ciężkie.Kiedyś nie wiedziałam co to miłość, ale ty mnie tego nauczyłeś.Miłość to piękne słowo; rzeczownik składający się z pięciu liter i kilku samogłosek oraz paru spółgłosek.To jest prawdziwa miłość-wyrzekła z takim przejęciem w głosie, że przez kilka minut zastanawiałam się czy to miało być na serio.Kiedy wreszcie doszłam do wniosku, że ona naprawdę chce to przeczytać na ślubie od razu wzięłam się za pisanie nowej.Nigdy nie przypuszczałabym, że można nawet źle policzyć litery w słowie, ale najwidoczniej ciągle uczę się na błędach.Teraz muszę nauczyć Jade prasować, chociaż po przemyśleniu tego uznałam, że to może być zbyt ryzykowne.Nadal nie pokonałam strachu przed widokiem tej kobiety z prostownicą, a z żelazkiem to mogłabym nie wyjść z tramy!A raczej dom mógłby nie wyjść cało z pożaru...


Federico

 W życiu miałem już wiele dziwnych sytuacji.W porównaniu do nich picie z kumplami i dziadkiem Leona naprawdę nie wchodziło nawet do pierwszej dwudziestki, zwłaszcza, że alkohol buzujący w naszych żyłach sprawiał, że prawie nie odczuwaliśmy różnicy wieku.Na początku chciałem napić się sam, tylko troszkę.Gdy Leon przyszedł i łaskawie otworzył nam drzwi po godzinnym dobijaniu się i nieudolnej próbie wchodzenia przez okno w której na szczęście się nie zabiłem i jestem z tego niezmiernie dumny; dostałem się do domu i od razu podszedłem do naszego barku z bimbrem.Przyjaciel od razu mnie wyczaił i nie pozwolił pić samemu, więc zwołaliśmy do siebie ekipę i urządziliśmy męskie picie.Okazało się, że Alejandro - najstarszy żyjący Verdas - był bardzo zabawowym mężczyzną i szybko pochłaniał zawartość butelek, ale na szczęście szafka na alkohol była największą szafką w naszym domu.Nie mam pojęcia dlaczego.To na pewno przypadek.Bardzo pomogło mi to spotkanie,a ta wiadomość o rzekomym romansie z Frencescą tylko mnie zdenerwowała i nie mogłem przestać się złościć.
-Fede, telefon ci chyba dzwoni-zauważył Broadway i rzucił mi urządzenie.Na ekranie pojawiła się Ludmiła.Już chciałem wrzucić telefon do szklanki i jutro kłamać, że sam mi się zalał, ale mnie powstrzymali i odebrali połączenie od blondynki, jednocześnie zmuszając do rozmowy.Nie fajnie przyjaciele, nie fajnie.A to zalanie to był plan idealny...

~Cześc kochanie!~
~Federico Pasquarelli, piłeś!~
~Jaa?Nie... ~
~I sama już nie wiem czy mam wjebać tobie czy Leonowi za to, że ci pozwolił!Czy ty wiesz, że jutro mamy iść do moich rodziców?!~
~Znowu?~
~Tak, znowu.A teraz powiedz mi lepiej co to są za zdjęcia w internecie?!Kto wymyślił sobie ten romansik z tobą i Francescą?!~
~To moja wytwórnia...~
~Więc powiedz tej swojej wytwórni, że ją też zajebię!Zaraz po tobie, kochasiu!Mają natychmiast usunąć te zdjęcia, przecież ja też byłam na tych urodzinach i z tego co widziałam to jakoś nie było widać tej chemii pomiędzy wami!Z resztą spróbowałbyś mieć jakiś romans, a wiesz co by cie czekało?!~
~Zajebałabyś mnie?~
~Dokładnie, Federico.A teraz masz natychmiast iść do łóżka, bo inaczej przyjdę i cię..Wiesz sam co ci zrobię.I Leonowi też, a na dodatek powiem Violce!A jak tam z innymi pijesz to masz jeszcze bardziej przesrane!~

Ferro rozłączyła się, a ja z ulgą odetchnąłem.Byłem pewny, że zrobi mi jakąś wielką awanturę o tą historyjkę z Włoszką, a tutaj takie miłe zaskoczenie.Była bardziej zła za to, że piłem, więc nie chciałem jej bardziej denerwować.Postanowiłem faktyczni pójść położyć się spać, ale chłopcy mieli inne zamiary.Siłą zaciągnęli mnie do pobliskiego klubu i zaczęli odpierdzielać dzikie bansy.Nie chciałem zostawać w tyle, więc włączył mi się król parkietu i moje kocie ruchy wzięły górę.Nie rozumiem dlaczego Lu zawsze mi mówi, że jak jestem podpity to mój taniec bardziej przypomina powrót menela do domu przez góry niż walca.Akurat w walcu to ja jestem mistrzem.No może odrobinkę się potykam, ale każdemu się zdarza.Wywalić się 10 razy na minutę to delikatne potykanie, prawda?W pewnym momencie, gdy już miałem wykonać mój finałowy piruet z podskokiem coś mi przeszkodziło i możliwe, że dzięki temu czemuś żyję, bo jakoś nigdy nie robiłem tych piruetów, a z obrotem to w ogóle.No ale były moje, finałowe i fajnie brzmi ta nazwa, a tym czymś okazał się być Leon i jakiś typek skaczący sobie do gardeł.Na początku widziałem tylko jak do siebie coś gadają, a potem zaczęli się szarpać, a to zamieniło się w niezłą bójkę w którą wmieszała się jakaś połowa pubu.Zawsze lubiłem tych ziomków chętnych do bitki.W końcu przyszła ochrona i wywaliła Verdasa i tego drugiego typa z klubu, a ja szybko poszedłem sprawdzić, czy przyjaciel jeszcze żyje.Głównie dlatego, że znów wziął klucze, a ja nie chcę ponownie w dniu dzisiejszym rozbijać okna głową.Na szczęście nic mu się nie stało, miał tylko przecięty łuk brwiowy i z nosa lała mu się krew.Czyli wyszedł z tego lepiej niż po zabijaniu cholernej muchy.Kiedy tylko zauważył, że kilka metrów dalej siedzi jego rywal natychmiast do niego podszedł.Nie miałem bladego pojęcia dlaczego się biją, więc postanowiłem posłuchać.
-Skopałbym ci dupę piętą, frajerze!-ryknął w naszą stronę chłopak.Wydawał się być w naszym wieku.
-Żeby ci się czasami nie złamała-odwarknął Leon.
-Masz tak twardą dupę, że nawet piętę na niej złamię?
-Nie kurwa, mózg-wysyczałem.
-Czyli w dupie masz ten mózg?
-Ty to chyba mózg masz w jajach.
-Czyli jest wielki!
-Czyli go nie masz.
-Mam większe jaja niż ci się to wydaje!
-Jajka z biedronki są serio duże, ale mi chodziło raczej o te inne jaja lecz musisz dorosnąć by zrozumieć-skwitował Leon i znów zaczęli się prać.Nie mogłem patrzeć na bójkę mojego przyjaciela, próbowałem go odciągnąć, ale w końcu zrozumiałem, że zamiast ich odrywać od siebie, lepiej będzie pomóc kumplowi i w ten sposób wdałem się w bójkę.Szybko wygralibyśmy, gdyby nie to, że przyszedł jakiś kolejny ziomek i zaczął nas atakować.Potem dochodzili kolejni i w ten sposób, przed klubem zrobiła się naprawdę wielka bijatyka, a ja wciąż nie miałem pojęcia dlaczego w ogóle Leon zaczął się szarpać, ale w sumie to jakoś specjalnie mnie to nie ciekawiło.Wtedy myślałem tylko o tym by nie przegrać, by nie dać obić sobie twarzy i nie zwymiotować przypadkiem.Widziałem, że przyłączyli się również Maxi i Andres, to była naprawdę całkiem spora ustawka.Dostałem kilka sierpowych w policzek albo kopów w brzuch, ale sam też nie byłem dłużny.Jako, że wypiłem troszkę alkoholu nie czułem strachu, adrenalina była silniejsza.Niestety okazało się, że wymierzanie ciosów nie będzie jedyną atrakcją w tym dniu, kolejną zafundowała nam policja.Ktoś musiał ich wezwać, a gdy tylko usłyszeliśmy syreny zaczęliśmy uciekać ile sił w nogach.Było kilka radiowozów, więc musieliśmy się rozdzielić.Biegłem, przewracając się kilka razy na drodze.Ciemno było, nic nie poradzę!Wbiegłem do jakiejś alejki, ze mną było czterech innych ziomków.Jednak nie uciekliśmy wystarczająco daleko, więc musieliśmy się gdzieś schować, nie mieliśmy już siły na dalszy bieg.Postanowiliśmy wejść do najbliższego budynku, okazał się nim być jakiś garaż.


******

Heejka!
Kochani, nie wiem czy wy również tak sądzicie, ale czy to opowiadanie nie robi się czasami zbyt nudne?
Na dodatek chociaż to jest blog głównie o leonettcie, jest ona tutaj tematem pobocznym ;-;
Nie widać jej miłości, ale ja po prostu nie chce na siłę robić z niej słodkiej pary, bo przyznajmy, w moim opku chyba nikt nie jest słodki xD
Doobra przejdźmy może do tego rozdziału :D
Czy spodobał wam się? ;)
Mam taką nadzieję hihi ^^

I mam pytanko : czy rozdziały mają być takiej długości, czy może dłuższe, bądź krótsze? :3

Komentujcie miśki!
Koocham <33
Buziaki :**
<33

13 komentarzy:

  1. Pierwsza;*
    A tym czasie zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie to jest zajebiste.
      Jakie nudne? To opowiadanie jest superowe.
      Masz rację względem Leonetty, ale tak jest dobrze. Ta historia jest inna i to mi się podoba.
      Już myślałam, że już trochę zmądrzeli. (Tylko tak 0000.1%)
      Znów się wpakowali w kłopoty.
      Dawno nie odwiedzali komisariatu.
      Wujaszek Leona im pomoże?
      Violka żyje wśród debili ^^
      Jeden dzień i znaleźć salę na 200 osób? To zadanie doształa Fiolka.
      Leon ją pociesza, wysłucha. Kochany jest.
      Ludmiła zajebie Federicowi i od razu Leonowi oraz wytwórni. Martwy ich los. Ciekawe czy dziadka też wzieli do klubu? :-D
      Pozdrawiam Patty;*
      Buziaczki♥♡♥

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To opowiadanie nigdy nie będzie nudne! Nawet tak nie myśl.
      Co do długości. Jak uważasz. To zależy od Ciebie na jaką akurat długość będziesz miała czas.
      Także spokojnie. Mi odpowiada jakakolwiek długość.

      Bójka w klubie i pod klubem.
      Taaa ciekawe o co poszło.
      I kto zaczął.
      Jadę napisała zajebistą przysięgę 😂😂😂
      Leżę i kwicze.
      Violka jej pomoga. No cóż. Przynajmniej się nie zbłaźni.

      Cuuuddooowny :* ❤
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  3. Hej, hej i jestem ja.
    Jade i jej przysięga.
    No co moge jeszcze powiedzieć.
    Była bójka i gliny. Ciekawe.
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. GENIALNE
    KOCHAM
    JEZU
    VILKA MA PRZYGOTOWAC ŚLUB W DZIEŃ JEJ OJCA !?
    HAHAHA
    OJ FEDERICO TY TO MASZ ZRYTA BANIE ALI TAK CIE LUBIE
    LAJONEK SIĘ BIŁ ?
    WIEDZIAŁAM ŻE JESTE MOCNY
    ALE ZAPEWNE KŁÓCIŁ SSIE ŻE MA LEPSZE WŁOSY OD TEGO TYPKA
    ZAPEWNE LUDMI I VIOKA DADZA POPAIC SWOJIM CHŁOPAKOM
    CIEKAWE CZY VIOLKA POZNA DZIADKA LEONA
    TAKCZY INACZEJ
    CZEKAM NA NEXT
    I NIE MOGE SIE DOCZEKAC
    BO CORAZ ŻADZIEJ WSTAWIASZ
    ALE CEZKAM :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Domcia!
    Nie wytrzymam, normalnie xD Uśmiałam się do łez, a ty mi tu wyjeżdżasz, że opowiadanie jest nudne...
    Wybij sobie to z głowy! Piszesz świetnie. Śmiałam się na cały pokój, bo nie da się ukryć, że Federcio to prześmieszny człowieczek! Wykreowałaś genialną postać, te jego bujne opisy hahahah 😂
    Romans z Francescą? Serio?
    Tej wytwórni chyba się coś przewidziało, za dużo się nawdychali hyhy (tlenu) xD
    O luju, Luśka się piekli. Jednak trochę ją rozumiem. Chłopaki wpakowali się w niezłe bagno! Mam nadzieję, że wyjdą z tego cało! Dlaczego León wszczął bujkę?
    Nie wiadomo, dowiem się później :d
    Domciu, nie kończ z blogowaniem. Masz do tego smykałkę, więc nie ma sensu, żebyś usuwała bloga. I nie pisała.
    Też zdarzają mi się gorsze chwile, kiedy myślę, że to co robię jest zupełnie niepotrzebne. Spokojnie, to minie.
    Wszystko przemija.
    Kończę swoją, jakże mądrą przemowę!
    Więcej odwagi, uwierz mi! 😊✨

    Z serdecznymi pozdrowieniami,

    Sky :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Yolo #Ziombolko xD
    Jak widzisz Król Julian powraca na parkiety #Yoł ^^ (eee... tak tu chodzi o mnie)

    Ty mi mówisz, że to jest nudne? No to masz rację xD Brakuje mnie tu sexsów Lajonetty *i tu poruszam figlarnie brwiami* No co? I wtedy byłoby PERFECT 👌👑

    Vilu żyje wśród debili? Tu ma rację :'D
    Lu chce zabić wytwórnię, Leona i Fede? Wytwórnie może zabić, ale od Leosia łapy precz!!!

    Jam jednorożek Talcia ogłaszam iż to jest koniec mojego głupiego komentarza xD
    Więc masz do następnego rozdziału spokój ;D
    Czekam niecierpliwie na następną perełkę :3
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Twoja Natalka ❤❤👑👑

    OdpowiedzUsuń
  7. Domcia, kiedy wykonasz LBA ode mnie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Domcia, kiedy wykonasz LBA ode mnie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie za kilka dni :)
      Będzie w zaktualizowany poście z poprzednim LBA ^^
      Przepraszam za opóźnienia!
      <3

      Usuń