Leon
-Verdas, czy ciebie pojebało już do końca?-zapytał przyjaciel patrząc na mnie z zażenowaniem.-Nie rozumiem.
-Och, Leon!Jeżeli dobrze zrozumiałem to Violka sobie gawędziła z jakimś fagasem i to wcale nie wyglądało na zwykłą rozmowę?-dopytał się Federico, a ja potaknąłem tylko głową.-No i co z tego, że był gejem?Może lubił i facetów, i kobiety?Może akurat spodobała mu się twoja dziewczyna i zamierzał zmienić orientację?Co mnie to obchodzi czy był homo czy hetero, ważne, że Violetta sobie z nim flirtowała i na dodatek się obraziła!Na kogo?Na ciebie!A dlaczego?Bo przyłapałeś ją na grze wstępnej!
-Ale na grze wstępnej z gejem?
-Przyjacielu, zrozum.Ty nie masz nawet za co ją przepraszać-Włoch położył mi rękę na ramieniu, a ja zacząłem myśleć nad tą całą sprawą jeszcze raz.
Może Fede naprawdę miał rację?Przecież ja w sumie nie zawiniłem.Chyba.Każdy na moim miejscu zareagowałby tak samo.O tak cholernie piękną dziewczynę aż trzeba być zazdrosnym.Ja tylko się zdenerwowałem, ona sama również zaczęła krzyczeć.Nie chciała rozmawiać ze mną w towarzystwie tego całego Woody'ego.Czuła się niekomfortowo kiedy przyszedłem.Na dodatek nazwał ją delfinkiem, co jak wiemy nie jest zachowaniem typowym dla ludzi, którzy znają się zaledwie niespełna kilka tygodni.To ona powinna mu powiedzieć, że nie może się do niej tak zwracać.Przecież gdyby do mnie jakaś kobieta z wytwórni powiedziała koteczku czy kurwa nawet świnio morska Violetta zrobiłaby mi awanturę rodem Trudnych spraw!Musiałbym dwa miesiące sterczeć przed domem, ubrany w jakiś pierdolony worek na ziemniaki, czy inny strój pokutny i prosić o wybaczenie!A tymczasem ona obraziła się na mnie i to ja miałem ją przepraszać!
-Leon, wszystko w porządku?Wyglądasz na zdenerwowanego-stwierdził Pasquarelli przyglądając się mojej twarzy.
-Bo taki też jestem.Dziękuję, Fede.Uświadomiłeś mi, kto kogo powinien tutaj przepraszać.
-Nie ma za co, ale pamiętaj!Kobiety nienawidzą, gdy wytyka im się błędy.
-Teraz niestety będzie musiała to znieść-uśmiechnąłem się do przyjaciela i oznajmiłem, że teraz to ja oczekuję na wytłumaczenia.
Jako, że Castillo miała wrócić do domu niebawem, poprosiłem Federico, by przenocował dziś u Ludmiły lub mojego ojca, albo po prostu kogokolwiek innego.Włoch na szczęście nie miał sprzeciwu, z resztą sam pewnie podejrzewał, że po powrocie szatynki może być nieciekawie.Usiadłem więc w wygodnym fotelu, zrobiłem kawę i oczekiwałem powrotu mojej ukochanej.
Minęła pierwsza godzina.Violetta skończyła pracę chwilę temu, więc powinna niedługo pojawić się w domu.Czekałem cierpliwie wpatrując się w szybko przemierzające wskazówki zegara.Przynajmniej ten w salonie działał dobrze.
Tik-tak.
Tik-tak.
Kiedy czas zapierniczał dalej postanowiłem zjeść lody, które skitrał przede mną Fede.Boże, on po tylu latach nie wiedział, że wyczuje tę zimną potrawę w promieniu kilku kilometrów?
Zadowolony ponownie zająłem wcześniejsze miejsce i zacząłem się zajadać.
Tik-tak.
Tik-tak.
Tik-tak.
Wskazówki zegara nadal
nie przestawały swej podróży, a wraz z nimi pędziły minuty z
niewyobrażalną prędkością.Minęły już dwie godziny od zakończenia pracy
Violi i dwa puste opakowania sorbetu.Dalej wpatrywałem się w okno,
bezustannie nasłuchując kroków dziewczyny, jednak one nie
nadchodziły.Zacząłem się martwić.Przecież mogło jej się coś
stać.Wypadek, zawał, albo kurwa drugi napad na world trade center.Na
całe szczęście terroryści nie lubią Buenos Aires.A może właśnie
polubili?!A może właśnie postanowili porwać Violettę?Będą ją więzić jak małpkę w klatce?Jak king konga?Federico na nim również płakał.
Nagle w pokoju rozległ się szczek Rockiego.Zawsze to robił kiedy ktoś przychodził, więc podszedłem do drzwi, oczekując na zastanie w nich Castillo.I nie pomyliłem się.Po drugiej stronie ujrzałem właśnie Castillo, ale chodziło mi raczej o tę młodziutką szatynkę, którą kocham, a nie jej ojca.Ojca, który ma w głowie istną katastrofę biologiczną.
-Dzień dobry-uśmiechnąłem się do mężczyzny.-Jeżeli przyszedł pan do Violetty to niestety jeszcze jej nie ma, ale mogę jej coś przekazać, kiedy już wróci.
-Dziękuję, Leon.Tak właściwie to jestem tu do ciebie, bo słyszałem, że nagrywacie z Federico jakąś płytę?Wiesz, ja i twój ojciec również gramy, Rokoty się nie starzeją...Jeśli bardzo byście chcieli, możemy zaszczycić was swym głosem.Może jakiś kwartecik?-zapytał German, a ja ledwo powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem.Może i mój ojciec śpiewa naprawdę ładnie, ale jak oni do tego dołączają jeszcze flet, to szczerze radzę, spierdalać gdzie nie będzie ich słychać.Czyli najlepiej do Egiptu, piramidy podobną zagłuszają ten pisk.
-Dziękujemy, ale radzę porozmawiać lepiej z naszym menadżerem, niestety nic nie możemy ustalać bez niego.
Naprawdę nie mogliśmy zrobić nic bez jego zgody.Jak raz zdeformowaliśmy trochę tekst piosenki dodając nieco slangu, wulgaryzmów i słowa 'ziom' co zdanie, powiedział, że nasza umowa zniknie z tego świata tak szybko, jak ja wpierniczam kanapki.Cóż, jeżeli kanapki są bardziej pociągające niż teksty na podryw Maxiego to w czym problem?
-Dobrze, to pójdę po Ernesta i go odwiedzimy, dzięki Leon-powiedział German, ściskając moją dłoń.Ja zaś ściskałem swój język w gardle, aby czasami nie napomknął coś o tym, że aby Julian na niego nie nawrzeszczał trzeba mieć mózg.Pewnie dlatego nasz agent wydzierał się na mnie i Federa tak często.
Kiedy mężczyzna sobie poszedł mogłem spokojnie powrócić do oczekiwania na Violettę.Nie powiem, że nie byłem wkurzony.Denerwowało mnie to, że nie wiedziałem gdzie jest.Byliśmy skłóceni, ale przecież to nie oznaczało, że mamy nie dawać sobie znaków życia.
Chwilkę biłem się z myślami, chciałem do niej zadzwonić, ale z drugiej strony nie chciałem jej pokazywać, że jestem zazdrosny albo nachalny.Jednak postanowiłem w końcu zadzwonić, gdyby okazało się, że naprawdę coś jej się stało, a ja nic nie zrobiłem, zabiłbym się.
Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
Czwarty sygnał i ....
Pieprzona pani sekretarka i ten jeszcze bardziej pieprzony sygnał 'pip'.
Starałem dodzwonić się do dziewczyny jeszcze kilka razy, ale wszystkie próby szły na marne.Cholernie chciało mi się już spać, ale nie mogłem, musiałem czekać.Byłem naprawdę zły na szatynkę, najchętniej poszedłbym do Federico i udał się do jakiegoś baru, ale ja nadal czekałem mając nadzieję, że zaraz stanie w drzwiach, wytłumaczy dlaczego tyle jej nie było i rzuci mi się w ramiona, a ja przytulę ją tak, jak gdyby nic się nigdy nie stało.Jednak się stało.
Kiedy wybiła godzina 3 w nocy dochodziłem do prawdziwego szaleństwa.Zacząłem do wszystkich wydzwaniać, wypytywać się o nią.Zadzwoniłem nawet do wujka z policji, prosząc czy nie mógłby się czegoś dowiedzieć.Jednak nawet Peter mi nie pomógł, a zazwyczaj rozwiązywał on większość moich kłopotów.Prawnych kłopotów.Ojciec Violi, Olga, Federico, Ludmiła, Angie, Francesca, Camila, Maxi, Broadway, a nawet Jade nic o niej nie słyszeli, a przy okazji niektórzy z nich zjebali mnie za budzenie w nocy.Przecież Maxi i tak zbiera się do zaliczenia Naty już dwa lata, więc o co on cię w ogóle spinał, skoro w niczym nie przeszkodziłem?Pff!Wypiłem chyba z trzy kawy i przy okazji wziąłem jakieś tabletki na uspokojenie.Nie ziółka od ojca, bo to mogło by tylko pogorszyć mój stan psychiczny.Fede kazał mi jak najszybciej iść do łóżka, przespać się, a rano wszystko by się wyjaśniło.Chciał już nawet przyjeżdżać do domu i przypilnować, abym poszedł grzecznie spać, ale na szczęście został u Ferro.Doceniałem chęci przyjaciela, ale Ludmiła w końcu by się na mnie wkurzyła, że zabieram jej chłopaka, jakkolwiek to brzmi.
-Violetta, gdzie ty jesteś?-szepnąłem do siebie kolejny raz tej nocy, mając nadzieję, że jakiś głosik da mi odpowiedź na to pytanie.
******
Heejka kochani <33
Dzisiejszy rozdział ma 1067 słów :"3
Ale jakoś mało śmieszkowania w nim było o.O
Oj, ostatnio było też mniej komentarzy! ;-;
Nie zasmućcie mnie tym razem ;)
Czekam na wasze opinie :D
Na dodatek wstawiam przed niedzielą :'3
Kocham <33
Buziaki ;**
<33
-Dziękujemy, ale radzę porozmawiać lepiej z naszym menadżerem, niestety nic nie możemy ustalać bez niego.
Naprawdę nie mogliśmy zrobić nic bez jego zgody.Jak raz zdeformowaliśmy trochę tekst piosenki dodając nieco slangu, wulgaryzmów i słowa 'ziom' co zdanie, powiedział, że nasza umowa zniknie z tego świata tak szybko, jak ja wpierniczam kanapki.Cóż, jeżeli kanapki są bardziej pociągające niż teksty na podryw Maxiego to w czym problem?
-Dobrze, to pójdę po Ernesta i go odwiedzimy, dzięki Leon-powiedział German, ściskając moją dłoń.Ja zaś ściskałem swój język w gardle, aby czasami nie napomknął coś o tym, że aby Julian na niego nie nawrzeszczał trzeba mieć mózg.Pewnie dlatego nasz agent wydzierał się na mnie i Federa tak często.
Kiedy mężczyzna sobie poszedł mogłem spokojnie powrócić do oczekiwania na Violettę.Nie powiem, że nie byłem wkurzony.Denerwowało mnie to, że nie wiedziałem gdzie jest.Byliśmy skłóceni, ale przecież to nie oznaczało, że mamy nie dawać sobie znaków życia.
Chwilkę biłem się z myślami, chciałem do niej zadzwonić, ale z drugiej strony nie chciałem jej pokazywać, że jestem zazdrosny albo nachalny.Jednak postanowiłem w końcu zadzwonić, gdyby okazało się, że naprawdę coś jej się stało, a ja nic nie zrobiłem, zabiłbym się.
Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
Czwarty sygnał i ....
Pieprzona pani sekretarka i ten jeszcze bardziej pieprzony sygnał 'pip'.
Starałem dodzwonić się do dziewczyny jeszcze kilka razy, ale wszystkie próby szły na marne.Cholernie chciało mi się już spać, ale nie mogłem, musiałem czekać.Byłem naprawdę zły na szatynkę, najchętniej poszedłbym do Federico i udał się do jakiegoś baru, ale ja nadal czekałem mając nadzieję, że zaraz stanie w drzwiach, wytłumaczy dlaczego tyle jej nie było i rzuci mi się w ramiona, a ja przytulę ją tak, jak gdyby nic się nigdy nie stało.Jednak się stało.
Kiedy wybiła godzina 3 w nocy dochodziłem do prawdziwego szaleństwa.Zacząłem do wszystkich wydzwaniać, wypytywać się o nią.Zadzwoniłem nawet do wujka z policji, prosząc czy nie mógłby się czegoś dowiedzieć.Jednak nawet Peter mi nie pomógł, a zazwyczaj rozwiązywał on większość moich kłopotów.Prawnych kłopotów.Ojciec Violi, Olga, Federico, Ludmiła, Angie, Francesca, Camila, Maxi, Broadway, a nawet Jade nic o niej nie słyszeli, a przy okazji niektórzy z nich zjebali mnie za budzenie w nocy.Przecież Maxi i tak zbiera się do zaliczenia Naty już dwa lata, więc o co on cię w ogóle spinał, skoro w niczym nie przeszkodziłem?Pff!Wypiłem chyba z trzy kawy i przy okazji wziąłem jakieś tabletki na uspokojenie.Nie ziółka od ojca, bo to mogło by tylko pogorszyć mój stan psychiczny.Fede kazał mi jak najszybciej iść do łóżka, przespać się, a rano wszystko by się wyjaśniło.Chciał już nawet przyjeżdżać do domu i przypilnować, abym poszedł grzecznie spać, ale na szczęście został u Ferro.Doceniałem chęci przyjaciela, ale Ludmiła w końcu by się na mnie wkurzyła, że zabieram jej chłopaka, jakkolwiek to brzmi.
-Violetta, gdzie ty jesteś?-szepnąłem do siebie kolejny raz tej nocy, mając nadzieję, że jakiś głosik da mi odpowiedź na to pytanie.
******
Heejka kochani <33
Dzisiejszy rozdział ma 1067 słów :"3
Ale jakoś mało śmieszkowania w nim było o.O
Oj, ostatnio było też mniej komentarzy! ;-;
Nie zasmućcie mnie tym razem ;)
Czekam na wasze opinie :D
Na dodatek wstawiam przed niedzielą :'3
Kocham <33
Buziaki ;**
<33