Ludmiła
Obudziłam się o 9.Niestety z nocki nic nie wyszło, ale to nic straconego, bo dziś idziem całą paczką pomagać w jakimś remoncie studia.Pobiegłam do łazienki i przejrzałam nsię w lustrze.
-Piłam coś wczoraj, że wyglądam tak okropnie?!-zapytałam samą siebie.Obraz nędzy i rozpaczy to w moim przypadku pikuś.Szybko wzięłam prysznic i umyłam włosy, które następnie wysuszyłam.Ubrałam się i zrobiłam makijaż co poszło mi sprawnie.Ma się to doświadczenie.Wzięłam torebkę i wybiegłam z domu nawet nie biorąc ze sobą śniadania.Rodzice wracają za dwa dni, więc na razie mam luzik. W połowie drogi zatrzymał mnie głos przyjaciółki.
-Luśka, kto cię nauczył tak popierniczać w tych szpilach?W balerinach trudno mi cię dogonić!-Zaśmiała się Naty i od razu się przytuliłyśmy.Jakiś tydzień nie widziałam dziewczyny i już się stęskniłyśmy.
-Opowiadaj!-zarządałam.
-Ale o czym?
-Może na początek o tobie i Maxim-zaklasnęłam radośnie.
-Kilka dni temu pokłóciliśmy się, ale już jest okay, a Andresa po prostu nie wpuszczamy do domu.
-Co wam zrobił?
-Mieliśmy randkę u Maxiego.Było tak romantycznie i idealnie, ale ten idiota Andres musiał nam wparować!
-Ale Ponte wyrzucił go z domu?
-Nie.Próbował, ale nie dał rady.Nawet siłą! -oznajmiła hiszpanka.
-Oj trzeba zagonić tego skrzata w czapeczce na siłownię!-oznajmiłam.Chyba nigdy nie przestane przezywać Maxiego.Nie to, że go nie lubię czy coś, ale lubię czasami go wyśmiać.Czasami trzeba!To chyba nie znaczy, że jakaś chamska jestem?Chociaż czasami gdy widzę rozbawioną twarz Federa, Andresa czy kogokolwiek kiedy mi pociśnie słabym żartem mam ochotę wstać i jebnąć mu krzesłem w twarz , ale ogólnie to z natury jestem przyjaznym i pokojowo nastawionym do życia człowiekiem.
-A pogodziłaś się już z Federico?Słyszałam to tym całym zajściu z Heleną...-zapytała.
-Przemyślałam wszystko i nie czuje już żadnej urazy, w końcu go kocham!
-I to mi się podoba!
Po kilku minutach marszu doszłyśmy do studia.Znów poczułam euforię, która buzuje we mnie za każdym razem gdy jestem w tym cudownym miejscu.Gdy przekroczyłyśmy próg budynku Naty udała się w stronę łazienek, a ja poszłam w stronę sali ze sceną.Było cicho.Podejrzanie cicho.Na dodatek nikogo nie było.Poszłam, więc w stronę toalety, do Naty.Kiedy byłam na miejscu nie miałam cienia zwątpienia, że to wina chłopaków!
-Lu, czy ty też to widzisz?-zapytała hiszpanka.
-Tak...Wchodzimy?-Popatrzyłam na drzwi do męskiej łazienki spod których wylewała się woda.Dziewczyna potaknęła głową, a ja chwyciłam za klamkę i szybko znalazłyśmy się w pomieszczeniu.
-Co wy do cholery odwalacie?!-krzyknęła Naty.Jaka ostra, normalnie jej nie poznaję!A to ja powinnam się wydrzeć na tych matołów.Czy Verdas i Pasquarelli są w łodzi?Boże, nie stać ich na basen, że sobie brodzik zrobili z łazienki?
-Panowie Federico, Leon i Andres wytłumaczą co zrobili?!-zapytałam.
-A więc zaczęło się to cztery godziny temu, gdy Andresowi przyszła łódka.Jeszcze wtedy była w częściach.Mama kazała mu to oddać, ale on nie chciał, więc przytachał ją tutaj i zaczął składać.Tak około 8 my, czyli ja i Feder tu przyszliśmy i patrzymy, a na środku łódka, czy to jakiś kajak? A ciul wie!No to śmieje się, że trzeba wody nalać i odkręciłem wodę-oznajmił Verdas.
-Zaraz po tym chciał zakręcić, ale się nie da!-kontynuował Feduś.-No i stało się tak, że Leon wyrwał kurek.Wtedy ja z moim doświadczeniem hydraulicznym zacząłem kręcić przy rurach...
-Przepraszam, z jakim doświadczeniem?-wtrąciłam się.-Kochanie ty u mnie wody nie mogłeś zakręcić, bo w złą stronę kręciłeś kurkiem! A co dopiero przy rurach?!
-I właśnie dla tego nigdy więcej nie biorę się do rur! Jakaś część odpadła i teraz jest taki mały potok...
-Zaraz to tu będzie powódź...-rzekłam i popatrzyłam na moje szpilki stojące całkowicie w wodzie.-O której przychodzi Pablo i reszta?
-Za jakąś niecałą godzinę.
-Mamy przejebane...-powiedziałam.
-Okeej...trzeba zadzwonić po fachowce-oznajmiła Naty.-Dlaczego nie wynieśliście jeszcze tej łodzi?!
-A no właśnie...Malutki kłopot...
-Andres, do rzeczy!
-Bo ta łódź nie mieści się w drzwiach...
-Ja znajdę z Andresem numer do hydraulika, a wy coś zróbcie z tą łodzią i zatamujcie wode!-wydała rozkaz Naty i razem z Argentyńczykiem wyszła.Zostałam z Włochem i Meksykaninem.
-Ale dyktatorska się zrobiła!
-Może po prostu przeżyła lekki szok? Łódź w męskim WC, niecodzienny widok.-Zaśmiałam się z chłopakami.
-Dobra, zaczynajmy ten rejs!-krzyknął Pasquarelli.
Szybko wskoczyłam do środka kajaku, a chłopcy złapali za jego końce i podnieśli do góry.
-A panią to mamy tak nosić na tym pływającym czymś?-zapytał Verdas.
-Mogłabym popłynąć, ale nie widzę wioseł.
Kiedy znaleźliśmy się przy wyjściu, łódź faktycznie okazała się za szeroka i nie mieściła się w drzwiach.
-Chyba trzeba ją rozwalić..
-Tylko czym? To solidny materiał.
-Gaśnicą!-krzyknęłam i pobiegłam do sali Angie.Na całe szczęście na ścianie wisiała duża gaśnica, którą szybko chwyciłam i pogalopowałam w stronę męskiego.
-Ludmiła?! Ludmiła!-usłyszałam za sobą męski głos.
-Cholera-szepnęłam pod nosem i odwróciłam się w stronę źródła dźwięku.
-Gregorio!Jak miło cię widzieć!Niestety nie mam czasu rozmawiać!-znów skierowałam się do toalet.
-Będziesz tam gasiła tą gaśnicą pragnienie Federico?-zakpił nauczyciel.
-Nie, ale widzę, że panu by się przydało.Chyba jakieś ciche dni z Angie, pan ma, bo jest taki opryskliwy.
-Ludmiła jak zawsze mi odgryzasz! Gdybyś się tu jeszcze uczyła to z chęcią bym cie wywalił ze szkoły!
-W takim razie ja już zniknę ci z oczu-oznajmiłam i pobiegłam do chłopaków.Na szczęście Gregorio nie drążył tematu gaśnicy.Ma to gdzieś i to właśnie lubię.
Chłopaki w kilka minut zamienili zakup przyjaciela w kawałeczki.Mam nadzieje, że Andres nie wydał na nią majątku! A jak wydał to pożyczę mu taśmę klejącą i sobie ją ładnie naprawi.Akurat będzie miał zajęcie na rok! Nareszcie nie będzie nikomu przeszkadzał! Jak ja kocham swoje pomysły...
Następnie zaczęliśmy wynosić części łodzi.Trochę ich było, ale jakoś to szło.Nagle kiedy w połowie wszystko wynieśliśmy przy wyjściu stanął przed nami Pablo.
-Dzieci, co wy wynosicie?-zapytał na wstępie.
-Pablo, cześć! Jak ja cie dawno nie widziałem! Zmieniłeś fryzjera?Zaraz nam wszystko opowiesz, a na razie idź sobie zaparz herbatkę, bo tak mizernie wyglądasz-powiedział Leon nawet nie dając dojść dyrektorowi do słowa.Na szczęście praca poszła nam zwinnie i uporaliśmy się z tą łodzią.Teraz została nam jedynie powódź w toalecie.
-Jasne!
Niezbyt szybkim krokiem dotarliśmy do sali gdzie byli nasi przyjaciele i Pablo.
-O!Nasze gołąbeczki i Verdas przyszli!Może weźmiemy się już do roboty?-zapytał Pablo.Ludzie ostatnio zaczynają mnie denerwować.
Przez jakieś dwie godzinki przemalowaliśmy sale Angie i pokój nauczycielski.
-Szybko się z tym uwinęliśmy!-krzyknąłem ucieszony i zadowolony z efektu.
-No wiesz, nie oszczędzałem bicepsów-oznajmił Andres.
-Andres człowieku, wiesz co mówisz?Przecież ty nawet pędzla nie podniosłeś!
-Niunia, nie podskakuj, pamiętaj, że mam znajomych wśród obcych.
-Jeszcze raz powiesz do Violi niunia a dowiesz się jak smakuje farba!
-Przecież ja od dawna wiem jak smakuje!Jako dziecko nie lubiłem mleka, ale mieliśmy remonty, więc korzystałem!Może farba nie jest tak dobra jak mydło, ale ujdzie...
-Ludzie niedaleko jest las!Może zostawimy tam Andresa?-zaproponowała Cami.
-Nie!W lesie jest ciemno-protestował chłopak.
-Nie sraj, tylko na godzinkę czy dwie...ewentualnie na zawsze...
-Dobra zostawcie go już!Śmiejecie się, a sami nie wytrzymalibyście długo sami w lesie-skierowała się do nas Naty.
-My?Jesteśmy przodkami łowców, mamy instynkt przetrwania!-stwierdził Diego.
-Dokładnie!-poparłem kumpla.
-Wytrwalibyśmy tam nawet miesiąc...
-Jesteście tacy idiotyczni.Kobiety wytrwałyby dłużej!Wy bez prądu, telefonów, laptopów, telewizorów i pornosów zginęlibyście na miejscu!-zaśmiała się Lu.
-Pff..a wy to nie?-zapytał Pasquarelli.
-Okej.Wiecie, że tam by nie było żelu do włosów?
-I co mnie to?Przecież nic nam by się nie stało!-odpowiedział Maxi, a ja spojrzałem zszokowany na Federa.Przecież my byśmy się tam zabili o żel!
-Boże!Co wy zrobiliście?!-usłyszeliśmy głos dyrektor, kiedy wszedł do pokoju nauczycielskiego.
-Nooo...pomalowaliśmy tak jak kazałeś.
-Piłeczka Gregorio!Różowa!-krzyknął pokazując na przedmiot.O fuck.
-Czyżbym usłyszał swoje imię?-w drzwiach znalazł się nauczyciel tańca.Viola szybko wzięła do ręki ukochaną piłeczkę Gregorio i schowała sobie do stanika.Przez to jej biust był tak jakby odrobinkę nierówny.Kiedy to widziałem ledwo powstrzymywałem się od śmiechu.
-Tak, mówiliśmy o tobie.W końcu niedługo masz urodziny!-powiedziałem.Na serio to nie mam pojęcia kiedy ma urodziny, coś musiałem przecież wymyślić!
-Pamiętacie?Chcecie mi urządzić imprezę?!To wspaniale!Tylko nie zapraszajcie Germana i Pablo!-rzekł, a dyrektor odchrząknął i srogo na niego spojrzał.-O Pablo, jesteś tu!Oczywiście, że chce abyś przyszedł na moją imprezę!Tak tylko się droczyłem-powiedział ze sztucznym uśmieszkiem.
Cholera teraz mamy jeszcze na głowie imprezę dla Gregorio.Zajebiście....
******
Witajcie kochani!
Hehe co by tu napisać...przepraszam.
Zawiodłam, ale zwalił mi się laptop, ale jest wspaniała nowina!
Dzisiaj dostałam nowego i badabum!W godzinkę napisałam rozdział!
Szczerze to jest taki se.
Wydaje mi się, że w ogóle nie ma już akcji, wszystko jest sztuczne jak uśmiech Gregorio!
A moje teksty są jeszcze mniej śmieszne niż Duda i Trybunał konstytucyjny :/
Musicie to jakoś przetrwać!
W ogóle jestem zła, bo miałam iść na igrzyska, ale przyjaciółka nie chce no i nie miałam z kim iść :(
Te moje problemy :')
Z resztą przecież nie chcecie czytać tu o mnie i moich problemach!
Dziękuje za wszystkie komentarze!!
Kocham was <3
Buziaki :**
<3
-Luśka, kto cię nauczył tak popierniczać w tych szpilach?W balerinach trudno mi cię dogonić!-Zaśmiała się Naty i od razu się przytuliłyśmy.Jakiś tydzień nie widziałam dziewczyny i już się stęskniłyśmy.
-Opowiadaj!-zarządałam.
-Ale o czym?
-Może na początek o tobie i Maxim-zaklasnęłam radośnie.
-Kilka dni temu pokłóciliśmy się, ale już jest okay, a Andresa po prostu nie wpuszczamy do domu.
-Co wam zrobił?
-Mieliśmy randkę u Maxiego.Było tak romantycznie i idealnie, ale ten idiota Andres musiał nam wparować!
-Ale Ponte wyrzucił go z domu?
-Nie.Próbował, ale nie dał rady.Nawet siłą! -oznajmiła hiszpanka.
-Oj trzeba zagonić tego skrzata w czapeczce na siłownię!-oznajmiłam.Chyba nigdy nie przestane przezywać Maxiego.Nie to, że go nie lubię czy coś, ale lubię czasami go wyśmiać.Czasami trzeba!To chyba nie znaczy, że jakaś chamska jestem?Chociaż czasami gdy widzę rozbawioną twarz Federa, Andresa czy kogokolwiek kiedy mi pociśnie słabym żartem mam ochotę wstać i jebnąć mu krzesłem w twarz , ale ogólnie to z natury jestem przyjaznym i pokojowo nastawionym do życia człowiekiem.
-A pogodziłaś się już z Federico?Słyszałam to tym całym zajściu z Heleną...-zapytała.
-Przemyślałam wszystko i nie czuje już żadnej urazy, w końcu go kocham!
-I to mi się podoba!
Po kilku minutach marszu doszłyśmy do studia.Znów poczułam euforię, która buzuje we mnie za każdym razem gdy jestem w tym cudownym miejscu.Gdy przekroczyłyśmy próg budynku Naty udała się w stronę łazienek, a ja poszłam w stronę sali ze sceną.Było cicho.Podejrzanie cicho.Na dodatek nikogo nie było.Poszłam, więc w stronę toalety, do Naty.Kiedy byłam na miejscu nie miałam cienia zwątpienia, że to wina chłopaków!
-Lu, czy ty też to widzisz?-zapytała hiszpanka.
-Tak...Wchodzimy?-Popatrzyłam na drzwi do męskiej łazienki spod których wylewała się woda.Dziewczyna potaknęła głową, a ja chwyciłam za klamkę i szybko znalazłyśmy się w pomieszczeniu.
-Co wy do cholery odwalacie?!-krzyknęła Naty.Jaka ostra, normalnie jej nie poznaję!A to ja powinnam się wydrzeć na tych matołów.Czy Verdas i Pasquarelli są w łodzi?Boże, nie stać ich na basen, że sobie brodzik zrobili z łazienki?
-Panowie Federico, Leon i Andres wytłumaczą co zrobili?!-zapytałam.
-A więc zaczęło się to cztery godziny temu, gdy Andresowi przyszła łódka.Jeszcze wtedy była w częściach.Mama kazała mu to oddać, ale on nie chciał, więc przytachał ją tutaj i zaczął składać.Tak około 8 my, czyli ja i Feder tu przyszliśmy i patrzymy, a na środku łódka, czy to jakiś kajak? A ciul wie!No to śmieje się, że trzeba wody nalać i odkręciłem wodę-oznajmił Verdas.
-Zaraz po tym chciał zakręcić, ale się nie da!-kontynuował Feduś.-No i stało się tak, że Leon wyrwał kurek.Wtedy ja z moim doświadczeniem hydraulicznym zacząłem kręcić przy rurach...
-Przepraszam, z jakim doświadczeniem?-wtrąciłam się.-Kochanie ty u mnie wody nie mogłeś zakręcić, bo w złą stronę kręciłeś kurkiem! A co dopiero przy rurach?!
-I właśnie dla tego nigdy więcej nie biorę się do rur! Jakaś część odpadła i teraz jest taki mały potok...
-Zaraz to tu będzie powódź...-rzekłam i popatrzyłam na moje szpilki stojące całkowicie w wodzie.-O której przychodzi Pablo i reszta?
-Za jakąś niecałą godzinę.
-Mamy przejebane...-powiedziałam.
-Okeej...trzeba zadzwonić po fachowce-oznajmiła Naty.-Dlaczego nie wynieśliście jeszcze tej łodzi?!
-A no właśnie...Malutki kłopot...
-Andres, do rzeczy!
-Bo ta łódź nie mieści się w drzwiach...
-Ja znajdę z Andresem numer do hydraulika, a wy coś zróbcie z tą łodzią i zatamujcie wode!-wydała rozkaz Naty i razem z Argentyńczykiem wyszła.Zostałam z Włochem i Meksykaninem.
-Ale dyktatorska się zrobiła!
-Może po prostu przeżyła lekki szok? Łódź w męskim WC, niecodzienny widok.-Zaśmiałam się z chłopakami.
-Dobra, zaczynajmy ten rejs!-krzyknął Pasquarelli.
Szybko wskoczyłam do środka kajaku, a chłopcy złapali za jego końce i podnieśli do góry.
-A panią to mamy tak nosić na tym pływającym czymś?-zapytał Verdas.
-Mogłabym popłynąć, ale nie widzę wioseł.
Kiedy znaleźliśmy się przy wyjściu, łódź faktycznie okazała się za szeroka i nie mieściła się w drzwiach.
-Chyba trzeba ją rozwalić..
-Tylko czym? To solidny materiał.
-Gaśnicą!-krzyknęłam i pobiegłam do sali Angie.Na całe szczęście na ścianie wisiała duża gaśnica, którą szybko chwyciłam i pogalopowałam w stronę męskiego.
-Ludmiła?! Ludmiła!-usłyszałam za sobą męski głos.
-Cholera-szepnęłam pod nosem i odwróciłam się w stronę źródła dźwięku.
-Gregorio!Jak miło cię widzieć!Niestety nie mam czasu rozmawiać!-znów skierowałam się do toalet.
-Będziesz tam gasiła tą gaśnicą pragnienie Federico?-zakpił nauczyciel.
-Nie, ale widzę, że panu by się przydało.Chyba jakieś ciche dni z Angie, pan ma, bo jest taki opryskliwy.
-Ludmiła jak zawsze mi odgryzasz! Gdybyś się tu jeszcze uczyła to z chęcią bym cie wywalił ze szkoły!
-W takim razie ja już zniknę ci z oczu-oznajmiłam i pobiegłam do chłopaków.Na szczęście Gregorio nie drążył tematu gaśnicy.Ma to gdzieś i to właśnie lubię.
Chłopaki w kilka minut zamienili zakup przyjaciela w kawałeczki.Mam nadzieje, że Andres nie wydał na nią majątku! A jak wydał to pożyczę mu taśmę klejącą i sobie ją ładnie naprawi.Akurat będzie miał zajęcie na rok! Nareszcie nie będzie nikomu przeszkadzał! Jak ja kocham swoje pomysły...
Następnie zaczęliśmy wynosić części łodzi.Trochę ich było, ale jakoś to szło.Nagle kiedy w połowie wszystko wynieśliśmy przy wyjściu stanął przed nami Pablo.
-Dzieci, co wy wynosicie?-zapytał na wstępie.
-Pablo, cześć! Jak ja cie dawno nie widziałem! Zmieniłeś fryzjera?Zaraz nam wszystko opowiesz, a na razie idź sobie zaparz herbatkę, bo tak mizernie wyglądasz-powiedział Leon nawet nie dając dojść dyrektorowi do słowa.Na szczęście praca poszła nam zwinnie i uporaliśmy się z tą łodzią.Teraz została nam jedynie powódź w toalecie.
Leon
W końcu przyszedł ten hydraulik.Było mało miejsca, więc wraz z Lu i Fede wyszliśmy przed studio.Wyciągnąłem telefon aby sprawdzić, która jest godzina.
-Cholera...
-Coś się stało?
-Miałem wyciszony telefon.Teraz mam 30 nieodebranych połączeń.
-Ja 28-Fede z niedowierzaniem spojrzał na wyświetlacz.
-Ja 69...Boże czy wszystko musi mieć podtekst?!
-Ej dlaczego ty masz dwa razy więcej nieodebranych? Co to my jesteśmy gorsi?-zapytałem.
-Chłopaki, takiej Fran to wy w niczym nie pomożecie, a ja mogę w pięć minut zrobić ją na bóstwo!-odparła Lu.
-Nie pomożemy?!Jak ja zrobię jajecznice to Obama ustawia się w kolejce.Jakby zgłodniała to 3 minuty i gotowe!
-Poczekajcie, oddzwonie-oznajmiłem i wybrałem numer Violi.
~Halo?~
~Leon! Gdzie jesteś?!Coś ci się stało? Jest z tobą Fede i Lu?!
~Tak, tak, jesteśmy przed studio.~
~Dlaczego nie odbieraliście?!Z resztą zaraz mi to powiesz.Przyjdź do auli, czekamy tam na was.~
Rozłączyła się.Czyżby strzeliła focha?Leonowi Verdasowi nie strzela się fochów.
-Okej, podobno reszta jest w auli, lecimy?-Cholera...
-Coś się stało?
-Miałem wyciszony telefon.Teraz mam 30 nieodebranych połączeń.
-Ja 28-Fede z niedowierzaniem spojrzał na wyświetlacz.
-Ja 69...Boże czy wszystko musi mieć podtekst?!
-Ej dlaczego ty masz dwa razy więcej nieodebranych? Co to my jesteśmy gorsi?-zapytałem.
-Chłopaki, takiej Fran to wy w niczym nie pomożecie, a ja mogę w pięć minut zrobić ją na bóstwo!-odparła Lu.
-Nie pomożemy?!Jak ja zrobię jajecznice to Obama ustawia się w kolejce.Jakby zgłodniała to 3 minuty i gotowe!
-Poczekajcie, oddzwonie-oznajmiłem i wybrałem numer Violi.
~Halo?~
~Leon! Gdzie jesteś?!Coś ci się stało? Jest z tobą Fede i Lu?!
~Tak, tak, jesteśmy przed studio.~
~Dlaczego nie odbieraliście?!Z resztą zaraz mi to powiesz.Przyjdź do auli, czekamy tam na was.~
Rozłączyła się.Czyżby strzeliła focha?Leonowi Verdasowi nie strzela się fochów.
-Jasne!
Niezbyt szybkim krokiem dotarliśmy do sali gdzie byli nasi przyjaciele i Pablo.
-O!Nasze gołąbeczki i Verdas przyszli!Może weźmiemy się już do roboty?-zapytał Pablo.Ludzie ostatnio zaczynają mnie denerwować.
Przez jakieś dwie godzinki przemalowaliśmy sale Angie i pokój nauczycielski.
-Szybko się z tym uwinęliśmy!-krzyknąłem ucieszony i zadowolony z efektu.
-No wiesz, nie oszczędzałem bicepsów-oznajmił Andres.
-Andres człowieku, wiesz co mówisz?Przecież ty nawet pędzla nie podniosłeś!
-Niunia, nie podskakuj, pamiętaj, że mam znajomych wśród obcych.
-Jeszcze raz powiesz do Violi niunia a dowiesz się jak smakuje farba!
-Przecież ja od dawna wiem jak smakuje!Jako dziecko nie lubiłem mleka, ale mieliśmy remonty, więc korzystałem!Może farba nie jest tak dobra jak mydło, ale ujdzie...
-Ludzie niedaleko jest las!Może zostawimy tam Andresa?-zaproponowała Cami.
-Nie!W lesie jest ciemno-protestował chłopak.
-Nie sraj, tylko na godzinkę czy dwie...ewentualnie na zawsze...
-Dobra zostawcie go już!Śmiejecie się, a sami nie wytrzymalibyście długo sami w lesie-skierowała się do nas Naty.
-My?Jesteśmy przodkami łowców, mamy instynkt przetrwania!-stwierdził Diego.
-Dokładnie!-poparłem kumpla.
-Wytrwalibyśmy tam nawet miesiąc...
-Jesteście tacy idiotyczni.Kobiety wytrwałyby dłużej!Wy bez prądu, telefonów, laptopów, telewizorów i pornosów zginęlibyście na miejscu!-zaśmiała się Lu.
-Pff..a wy to nie?-zapytał Pasquarelli.
-Okej.Wiecie, że tam by nie było żelu do włosów?
-I co mnie to?Przecież nic nam by się nie stało!-odpowiedział Maxi, a ja spojrzałem zszokowany na Federa.Przecież my byśmy się tam zabili o żel!
-Boże!Co wy zrobiliście?!-usłyszeliśmy głos dyrektor, kiedy wszedł do pokoju nauczycielskiego.
-Nooo...pomalowaliśmy tak jak kazałeś.
-Piłeczka Gregorio!Różowa!-krzyknął pokazując na przedmiot.O fuck.
-Czyżbym usłyszał swoje imię?-w drzwiach znalazł się nauczyciel tańca.Viola szybko wzięła do ręki ukochaną piłeczkę Gregorio i schowała sobie do stanika.Przez to jej biust był tak jakby odrobinkę nierówny.Kiedy to widziałem ledwo powstrzymywałem się od śmiechu.
-Tak, mówiliśmy o tobie.W końcu niedługo masz urodziny!-powiedziałem.Na serio to nie mam pojęcia kiedy ma urodziny, coś musiałem przecież wymyślić!
-Pamiętacie?Chcecie mi urządzić imprezę?!To wspaniale!Tylko nie zapraszajcie Germana i Pablo!-rzekł, a dyrektor odchrząknął i srogo na niego spojrzał.-O Pablo, jesteś tu!Oczywiście, że chce abyś przyszedł na moją imprezę!Tak tylko się droczyłem-powiedział ze sztucznym uśmieszkiem.
Cholera teraz mamy jeszcze na głowie imprezę dla Gregorio.Zajebiście....
******
Witajcie kochani!
Hehe co by tu napisać...przepraszam.
Zawiodłam, ale zwalił mi się laptop, ale jest wspaniała nowina!
Dzisiaj dostałam nowego i badabum!W godzinkę napisałam rozdział!
Szczerze to jest taki se.
Wydaje mi się, że w ogóle nie ma już akcji, wszystko jest sztuczne jak uśmiech Gregorio!
A moje teksty są jeszcze mniej śmieszne niż Duda i Trybunał konstytucyjny :/
Musicie to jakoś przetrwać!
W ogóle jestem zła, bo miałam iść na igrzyska, ale przyjaciółka nie chce no i nie miałam z kim iść :(
Te moje problemy :')
Z resztą przecież nie chcecie czytać tu o mnie i moich problemach!
Dziękuje za wszystkie komentarze!!
Kocham was <3
Buziaki :**
<3
Ty wiesz, że to jest znakomite co nie?
OdpowiedzUsuńTe odpały chłopaków mnie rozwalają.
Co oni już nie wymyśla haha ;)
Łódka w męskiej ubikacji?
Dobrze, że wszytsko ogarnęli.
Malowanie Studia.
Upsss piłeczka Gregorio...
Wścieknie się.
Imprezka dla G?
Może być ciekawie.
Czekam na next :-)
Pozdrawiam Kicałka ❤
Buziaczki :* ❤
Kochana, przepraszam Cię jeszcze raz, ale teraz obiecuję że będę zawsze pierwsza i nie opuszczę ani jednego rozdziału.No widzisz właśnie to ja bym nie umiała wymyślić ani jednego zartu. Twoje dowcipy są nadal śmieszne. Ja chce czytać o tobie bo jesteś fajną dziewczyną. A León i Federico zakręceni jak zawsze. Twoje rozdziały są świetne. Już nie ma akcji? Jest! Powódź w studio. Kto mógłby wymyślić coś bardziej zwariowanego. Tylko Ty! Idę spać bo jutro czeka mnie ciezki dzień. Pamiętaj odkryj siebie i znaj swoją wartość. Jesteś super zabawna, szczera, miła, utalentowana... A niestety koleżanka nie może to nie może. Nie bądź smutna ani zła. Pa. Trzymaj się i weny Ci życzę.
OdpowiedzUsuńPrzecudowny rozdzialik Kicia
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej..
Napisałbym coś więcej, ale późna godzina.
HAHA
Czekam i zapraszam do siebie na świeżaka
Twoja V.v
Ja pitole!
OdpowiedzUsuńDom idziemy razem na Kosogłosa!
Muszę to zobaczyć a nie mam jak!
A ta notka Twoja mnie rozwaliła.
Co do Twoich tekstów to mają się bardzo dobrze.
Nowy laptop? Uuu! Fajnie. Też zmieniłam niedawno. We wrześniu!
Dziękuję też za komentarze u mnie. Muszę to nadrobić u Cb i innych. Na telefonie źle mi się pisze no i wiesz... Eh...
Także rozdział zabawny i szybko się go czytało. Optymistyczny, wiesz ta gaśnice i te sprawy.
Och, dobre to było!
Kochana, czekam na next.
I pamiętaj aby do świąt! Ja naprzykład z weekendu na weekend.
(^_-)(^_-)(^_-)
Pozdrawiam.
Melloniasta :*
Kochana boskie!
OdpowiedzUsuńSorry, ale nie mam czasu na długi kom, taki jak zwykle... :(
Czekam na next!
Kocham *♡*
Buziaki :-*
Ty sobie żarty stroisz!
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny i ty dobrze o tym wisz!
Chłopaki na łódce w kiblu...
To jest normalne... chyba...
Lu gasi pragnienie Fedusia!
Gregorio to normalnie nie ma co powiedzieć.
69 nieodebranych połączeń?!
Bosz xD
Nie radziłabym mówić Andresowi "niunia" do V, bo Verdas w przeciwieństwie do niego chodzi na siłownie!!
Znaczy... tak myślę.
Chłopaki nie zadzierajcie z dziewczynami, bo serio was w ty lesie zostawią!!
Impreza dla Gregorio...
Chcę to zobaczyć!!
Czekam na next!
Buziaki :-***
Wrócę;)
OdpowiedzUsuńMiałam jednak iść spać, ale co tam napiszem komentarz.
UsuńRozdział zajebisty.
Kajak.
Powódź w studio.
Fede i Leon najlepsi.
Ach ten Andres
Wszyscy muszą organizować
imprezę urodzinową.
Zapraszam do mnie.
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki♥♡♥
Świetny , cudowny :***
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
giveyoumeheart.blogspot.com/?m=1