Kochane, kiedy czytam wasze komentarze automatycznie robi mi się ciepło na serduchu ^^ To dla was!
Ludmiła★
Obudziłam się z bólem głowy.Nie wiedziałam co się dzieje.Otwierałam i zamykałam oczy, lecz nic to nie dawało.Widziałam tylko ciemność.Czułam materiał który przepasał moją głowę, zasłaniając widok.Chciałam go zdjąć, lecz moje ręce były skrępowane.Co się kurwa dzieje?!Próbowałam sobie przypomnieć wszystko co się stało wczoraj.A więc impreza, alkohol, German, alkohol, oświadczyny, alkohol i...nic.Nie miałam pojęcia co działo się po tym.
-Gdzie ja jestem?!-krzyknęłam i uświadomiłam sobie, że jestem porwana.Słyszałam jedynie jakieś ciche szmery, a w końcu, po dłuższej chwili gdy nikt mi nie odpowiadał, do moich uszu dotarły kroki.Czułam oddech na swojej klatce piersiowej, wiedziałam, że ten ktoś jest blisko.Może ma nóż?Może mnie zgwałci i zabije?To mnie w tedy nie obchodziło.Ja nie myślę, ja działam i tak zrobiłam też wtedy.Z całej siły wymierzyłam kopniaka, a potem kolejnego.Nie widziałam czy trafiłam w porywacza, jednak coś kopnęłam, gdyż pod butem poczułam ciało uginające się w pół.Potem tylko straszny syk i jęki.Był to mężczyzna.Musiałam go trafić chyba w takie wrażliwe miejsce...Ma się tego cela!
Musiałam działać, uciekać, ale jak?Przecież nic nie widziałam, a tylko moje nogi były nieskrępowane.Wstanie z podłogi byłoby dosyć trudne.Nagle jednak ktoś zaczął odwiązywać mi tą szmatę z oczu.
-Leon?!-krzyknęłam widząc chłopaka.Zaczęłam nerwowo rozglądać się po otaczającym mnie pokoju.Na podłodze zauważyłam Federico zwijającego się z bólu, trzymał się za krocze.To jego musiałam kopnąć.Kilka metrów dalej, również na podłodze leżała Violetta i Francesca.One nie były związane, lecz twardo spały.-Wyjaśnienia!-krzyknęłam.
-Sam bym je chciał-odpowiedział Verdas uwalniając mnie z więzów.Federico poszedł chyba po jakiś lód, w każdym razie powolutku wyszedł z pokoju.Powoli zaczęłam się uspokajać, przecież nic mi nie grozi.
-A wiesz w ogóle gdzie jesteśmy?Co tu robimy?-zapytałam.
-Wiesz, to trochę zabawne...Wiesz gdzie są Alpy?-spytał, a ja zrobiłam wielkie oczy i pokiwałam głową.
-Czy my jesteśmy w...Alpach?!
-Tak.Ale czemu byłaś związana nie pytaj!Nic nie wiem i pewnie tak jak ty nic nie pamiętam-podniósł ręce do góry w ramach obrony.-Zaraz pójdziemy do recepcji o wszytko zapytać.Ale muszę przyznać, że ładnie urządziłaś Federa-zaczął się śmiać.
-Myślałam, że jestem porwana!Co miałam zrobić?Popłakać się?!To była samoobrona.
-Wyjątkowo celna samoobrona-zaczęliśmy się chichrać.
-Leoooon-przeciągnęłam 'o'.
-Tak?Mam się bać?-zapytał przerażony.
-Spokojnie, nie zgwałcę cie!Chciałam się spytać czy masz jakieś tabletki na kaca!Głowa mi zaraz pęknie!
-Witaj w klubie-przybił mi piątkę.-Niestety, nie wiem czy widzisz, ale jestem w samych bokserkach-dopiero teraz to zauważyłam-i nie trzymam w nich tabletek na ból głowy.
-A przepraszam, jak ty masz zamiar wyjść na dwór pół nagi?-zapytałam.Mi to nie przeszkadza...Może tak chodzić zawsze...Od razu skarciłam ten wkurzający głosik w mojej głowie.Szatyn widząc moją minę i zachowanie zaczął lekko chichotać.
-Diego wyszedł kupić mi jakieś ubrania-wyjaśnił.
-To kto ogólnie też tu jest?!
-My, dziewczyny, które chyba są w śpiączce-wskazał na Fran i Vils, które faktycznie jeszcze się nie obudziły- Fede i Diego.
-Ja chyba domyślam się kto wymyślił ten wspaniały plan by tu przyjechać-spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Myślisz, że to ja?!
-Nie-uśmiecham się do niego.-To ty z Federem!-naskakuję.
-Och, tego nie jesteśmy pewni-bronił się, ale w sumie nie miałam argumentów na atak, oprócz tego, że tylko oni są w stanie takie rzeczy wymyślić.Po chwili rozmowy podeszłam do okna, a Leon podreptał zaraz za mną.
-W sumie to nie tak źle, że mnie tu uprowadziliście-przyznałam.-Tu jest pięknie-zachwyciłam się krajobrazem za oknem.
-Jeżeli naprawdę ja byłem współorganizatorem tego wyjazdu, czy porwania jak to nazywasz,to trzeba przyznać, miałem fantazję.Mogłem tylko pomyśleć, że w bieliźnie będzie mi trochę zimno, gdy na zewnątrz jest z -10 stopni i pół metra śniegu-przyznał i zaczęliśmy się śmiać.
-Wiesz, znając życie powiedziałeś, że 'Twoje mięśnie są tak twarde, że nie przejdzie przez nie zimno'!
-To pierdolone zimno przejdzie nawet przez mój sweter i kurtkę, a co dopiero mięśnie Leona!-powiedział Diego stojąc w drzwiach pokoju.Na jego wygląd zaczęliśmy się zachodzić ze śmiechu.Owinięty chyba dziesięciometrowym szalikiem w serca był niespotykanym widokiem..Natychmiast wszedł do pomieszczenia i zaczął się rozbierać.Na jego włosach były widocznie topniejące już kawałeczki śniegu.
-Yy..przyjacielu, skąd masz ten szal?-zapytał Verdas.
-Chyba nie napadłeś jakiejś dziewczynki!-wyszczerzyłam zęby.
-Nie wiem, miałem go na sobie gdy się obudziłem, a na polu jest tak zimno, że musiałem go ubrać.Jeżeli to ja chciałem tu jechać, zabiję się!Tutejsze bachory nienawidzą mnie, a ja nienawidzę ich-oznajmił.
-Co one ci zrobiły?
-Zaczęły we mnie rzucać śnieżkami!Ja rozumiem raz, dwa, ale po tym jak wtarły mi go w twarz i wrzuciły pod koszulkę, rozejmu nie będzie!-Hernandez zrobił obrażoną minę, a mi do oczu nadeszły łzy ze śmiechu.-A tutaj są twoje ciuchy, wisisz mi Leon!-wręczył mu ubrania, a szatyn natychmiast udał się do jakiegoś pomieszczenia, pewnie łazienki.Zostałam sama z chłopakiem Francesci.Kiedyś wykorzystałabym tą okazję, aby mu przywalić lub powiedzieć kilka słów za, które pewnie bym nawet nie dostała rozgrzeszenia, ale już przywykłam do tego, że jest pomiędzy nami sojusz i okazał się spoko kumplem.Może nawet zalicza się do przyjaciół?
-Zanim panienka się przebierze, może pójdziemy do recepcji, wypytać co się tak w ogóle stało?-zapytałam, a on przytaknął.
-Lu, chyba się przejęzyczyłaś!To miał być panicz!-krzyknął Verdas.Jak on to usłyszał?
-Dokładnie, panienko!Nie śpiesz się z zapinaniem sukni, bo idziemy ogarnąć wszystko!
******
Okazało się, że nasz pokój był na 12 piętrze.To był jakiś droższy hotel.Kiedy winda się otworzyła ujrzałam Federa.Od razu zaczęłam go przepraszać za kopniaka.
-Nie złościsz się?-zrobiłam maślane oczy.Kocham czasami używać manipulacji.
-Na taką piękność nie da się złościć-pocałował mnie w policzek.
-A gdzie tak w ogóle byłeś?
-W recepcji.Wiecie, ciekawych rzeczy się dowiedziałem-przyznał nieśmiało Feder.
-Opowiadaj!-odezwał się Diego.-Albo opowiesz na górze, jak będziemy wszyscy-proponuje chłopak.Tak też robimy.Kiedy znów jesteśmy na górze zastajemy Leona, Violettę i Fran.Na widok min dziewczyn wybuchamy śmiechem.
-Alpy?!-pyta niedowierzając Castillo.
-Jakim sposobem?-Francesca zwraca się do nas.
-A więc tak, na początek musicie obiecać, że nie przerwiecie mi mojej historii-zaczyna Pasquarelli, a my kiwamy.-Więc zaczęło się od...
-Adama i Ewy, tak, znamy tą opowieść-przerywa Leon, ale natychmiast zostaje zgromiony wzrokiem.Nie przerywać mówił...
-Impreza u Gregorio.Trochę wypiliśmy, i moje wspomnienia kończą się na oświadczynach, a potem BUM jesteśmy w Alpach.Ale poszperałem trochę w kieszeniach, telefonie, a gdy wszedłem na stronę mojego banku zobaczyłem coś interesującego.Zrobiłem przelew na osiem biletów do Włoch!A na dodatek miła pani z recepcji pozwoliła mi obejrzeć nagrania z monitoringu, a tam już jesteśmy tylko w szóstkę, ja z Leonem niesiemy związaną Lu, która strasznie nas kopała i Diego, którego prowadziły Viola i Fran, bo był zbyt pijany by chodzić-oznajmił Fede.
-Okej, już przynajmniej wiemy jak się tu dostaliśmy, ale to nadal nie składa się w całość!Po pierwsze dlaczego Lu była związana.Po drugie dlaczego było osiem biletów, a jest nas sześcioro!Po trzecie jak Leon nie zamarzł idąc do tego hotelu w bokserkach, przecież musiał z lotniska jakoś dojść?!-zapytała Violetta.
-Myślę, że Lu mogła być związana, bo jak wszyscy wiemy po alkoholu czasami jest agresywna i pewnie nie chciała nigdzie iść-wyjaśnił Hernandez.Niestety, ale bardzo prawdopodobne.Teraz też bym się nie dała zanieść!
-A co z tymi biletami?-zapytałam.
-Trzeba do wszystkich zadzwonić i zapytać gdzie są-wymyślił Leon.Natychmiast wyjęłam telefon i wystukałam numery znajomych, ale nic.Camila, Naty, Maxi, Andres i Broadway leżą w domu na kacu.
-Ludzie, chyba wiem, kto to mógł być-powiedziała Viola.
-Kto?!
-Ernest i German-powiedziała bardzo wyraźnie.Następnie wybrała numer do swojego ojca i włączyła go na głośnik.Pierwszy sygnał...Drugi sygnał...Trzeci sygnał...
~Nareszcie tato!~
~Violetta nie krzycz tak!Głowa mi pęknie!~
~Gdzie jesteś?!~
~No przecież twój chłoptaś i Fede nas wyciągnęli w jakieś góry.Będzie fajnie mówili, wejdziemy na Everest mówili...~
~Czyli jesteś z Ernestem?~
~No tak, na dodatek mi jacyś turyści powiedzieli, że w Alpach to nie wyjdę na Everest!To siedzimy teraz sobie na śniegu i popijamy piwko!~
~Tato!Musimy wracać do domu!Chodź do hotelu!~
~Przyjdę jak wypijemy do końca!~
Leon
Zostałem sam z Violą w pokoju.Reszta poszła się rozejrzeć po otoczeniu.-Ale popatrz, są plusy!Tu jest ślicznie-uśmiechnąłem się do niej, a ona natychmiast mnie spiorunowała wzrokiem.-Jesteś bardzo zła?-zapytałem w końcu po długim milczeniu, a ona znów mnie zgromiła spojrzeniem.-Miśka-powiedziałem najsłodziej jak potrafię i przybliżyłem się do niej.
-Miałam się spotkać z producentem.Dzisiaj.
-Dlaczego tego nie powiedziałaś?
-Och, Leon!I tak byś się upił i wymyślił ten cały wyjazd!Czy ty czasami myślisz?!Niektórzy ludzie nie powinni pić!Jesteś jak nasi ojcowie!-naskoczyła.
-O nie, nie porównuj mnie do naszych ojców.
-Ale tym razem przesadziliście!
-Kochanie, ale gdybyś nie chciała, na pewno nie zaciągnąłbym cię tu siłą.
-Wiem, przepraszam-westchnęła po chwili.-Zrozum, okres, a ja jestem na innym kontynencie bez podpasek!-oznajmiła wymachując rękami.To wszystko wyjaśnia!
-Oj, kochanie!Wiesz, że bardzo cię kocham?-zapytałem.
-No, coś tam niby kiedyś mówiłeś...
-To wiedz, że to było dawno i nie prawda.
-Ej!-krzyknęła.
-Co?
-Foch forever-zrobiła naburmuszoną minę i odwróciła wzrok.
-A jeżeli bym cię wynagrodził..Wybaczyłabyś, kotku?-wymruczałem jej do ucha całując po szyi.
-Musiałbyś się mocno postarać nad tą nagrodą...-wyszeptała z pięknym uśmiechem.Łał, kobiety serio takie są?Przed chwilą chciała mnie zabić, a teraz jest napalona.No cóż, lubię to.
Niestety, ale nasze namiętne chwile przerwali przyjaciele wchodzący do pokoju.Kocham ich wyczucie czasu....
-Okey!Pokój mamy zarezerwowany na dwa dni, więc pomyśleliśmy, że możemy tu zostać przez ten okres!Co wy na to?-skierował do nas pytanie Diego.
-Mi się podoba!-przybiłem chłopakom piątkę.
-A czemu nie!-krzyknęła Viola.Pff...a jeszcze prze chwilą była na mnie zła, że tu w ogóle jest.Ale cieszy mnie to, że zmieniła zdanie.
Po chwili gdy dziewczyny gdzieś wyszły zaczęliśmy planować wraz z chłopakami.
-Ja to bym wszedł na jakąś górę!Jesteśmy tu, trzeba to wykorzystać!
-Ale nasze kobiety za nic się nie zgodzą, znamy je przecież.
-Ale czy one muszą o tym wiedzieć?
-Podoba mi się twoje knucie przyjacielu, kontynuuj.
-Przecież w nocy one będą sobie słodko spały, a my możemy zdobyć kilka szczytów.
-Panowie, już wiem co będziemy robić dzisiaj w nocy!-krzyknąłem po czym zaczęliśmy wszystko dokładniej planować
☆★☆★☆★
Hejeczka kochani!
Ja nie potrafię ludzie! Nie potrafię wprowadzać akcji!
Jeżeli to opowiadanie już was do końca znudziło, błagam, napiszcie mi to w komentarzach, w końcu to wy je czytacie i bardzo chce znać waszą opinię :*
Z resztą jestem szantażystą, więc...Musi być 8 komentarzy jeżeli chcecie next!
Spodziewaliście się takiego obrotu spraw?!Jedynie brakuje mi policji :"D
Jeżeli coś jest nie jasne wytłumaczę hehe
I jak wam minęły święta?
Muszę przyznać, że u mnie była niezła biba xD
Cóż, święta u Domci takie są...wszystko spokojnie, a nagle nawet nie wiesz kiedy tańczysz do hip hopu! :')
Kocham was mordeczki!
Buuziaki :**
♡♥♡
PS. Dziękuje za życzenia kochane!