Ludmiła
Co?!?!Jak to możliwe?!On wyjeżdża w trasę?!To nierealne!!!Nie!
-Lu proszę powiedz coś!
-A co mam powiedzieć?Cieszę się, że nie będzie cie przez 3 miesiące?!
-Ale ta trasa jest dla mnie naprawdę ważna!Już wszystko ustaliliśmy z wytwórnią.
-Mogłeś mnie przynajmniej uprzedzić, obgadalibyśmy to!
-Więc jesteś zła, że dbam o swoją przyszłość?!
-Jestem zła, że w tej przyszłości nie ma mnie!!
-Chyba mnie nie rozumiesz!Gdybyś mnie kochała puściłabyś mnie!Przecież to tylko kilka miesięcy, po tym znowu się spotkamy i będzie pięknie!
-A skąd mam wiedzieć, że mnie nie zdradzisz?!
-Bo cie kocham?!Nie ufasz mi?A może ty chcesz żebyśmy się rozstali?!
-Nigdy tego nie powiedziałam!
-Ale ja tak to odczułem!
-A to poczujesz?!-zapytałam i dałam mu z liścia.
-Właściwie to nie.Jakby to było z pięści to o może, ale jesteś dziewczyną a ja super macho bohaterem!
-Błagam, zamknij się choć na moment!Ciebie naprawdę bawi to, że nie będziemy się widzieć przez taki długi okres?
******
Violetta
-Kocham cię!-powiedziałam gdy oderwałam się od swojego chłopaka.
-Ja też i nie mogę sobie wyobrazić, że za kilka miesięcy będziemy tak daleko od siebie-powiedział Leon.
-Oj przestań już!Nie będzie tak źle!A ja może zajmę się...hm...co ja mogłabym robić?
-Wszystko!-szepnął mi delikatnie w ucho.
-A mówiąc wszystko masz na myśli opiekowanie się Rockym?-zapytałam, a on pokiwał głową.-Okej, ale trudno będzie przetransportować wilczura do domu by nikt go nie zauważył.
-Tym zajmę się ja i Feder-powiedział.z pewnością w głosie.
-Mam nadzieje, że nie zdemolujecie następnego domu!
-Następnego?-zapytał jakby o wszystkim zapomniał.
-Mam ci przypomnieć co stało się z domem Federa?
-Oj kochanie, masz stanowczo za dobrą pamięć!
-Niestety...muszę pamiętać twoje wszystkie bajery....
-Niby jakie?
-Zapomniałeś jak wrzuciłeś mnie do fontanny pod pretekstem, że nie potwierdziłam, tego, że jesteś przystojniejszy od Pattinsona?
-Cśśś....nie wspominajmy już.Lepiej cieszmy się tym co mamy teraz!
-A co mamy teraz?
-Hm...spacerujemy po plaży, nad nami rozgwieżdżone niebo a ja mam wielką chęć cie pocałować.
-A ja mam wielką ochotę na....na to żebyś mnie już zaniósł do domu!Jestem zmęczona!-powiedziałam z rękami wystawionymi do góry.-Oczywiście dostaniesz za to zapłatę!-szepnęłam i dałam mu całusa w policzek, a on natychmiast wziął mnie na ramiona.Oczywiście zapomnieliśmy o jednym fakcie.Leon ma złamaną nogę i momentalnie się wywróciliśmy.
-Wiesz, może ja jednak sama dojdę do tego domu-puściłam mu oczko i za rękę ruszyliśmy w stronę mojego domu.Tak jak obiecałam przed drzwiami dałam mu porządnego całusa.
-To ja za chwilkę podrzucę ci Rockiego.
-Oki, tylko Olga jest w kuchni więc może dasz mi jakiś sygnał czy coś....
-Wszystkim się zajmę-oznajmił i zniknął w ciemnej uliczce.Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi.Przy wejściu spotkałam mojego ojca.
-O której to wraca się do domu?!
-O której to wraca się z psychiatryka?Nie zapomniałeś czasami wziąć swoich leków?-odpowiedziałam z irytacją w głosie.
-Ten chłopak cie zmienia!
-A ciebie zmienił fakt, że nie mam 2 lat, ale nadal oboje żyjemy!
-Jutro jedziemy do parku wodnego gdzie naprawimy nasze relacje!
-Jutro to ja idę do studia, a potem idę pożegnać się z Leonem i Federico.
-Nareszcie wyjeżdżają...-odetchnął z ulgą.
-Skąd o tym wiesz?!Podsłuchiwałeś nas?!
-Nie, widziałem posta o tym na Facebooku!
-Tak w ogóle to dlaczego on zaczął ci tak przeszkadzać co?!
-Widziałem się ostatnio z jego ojcem...nie ważne dziecko!Idź spać!A tak w ogóle to ja zajmuję dzisiaj TV!Leci maraton "W wirze miłości"!-krzyknął ucieszony.
-Tato, to ulubiona telenowela Naty, nie uważasz, że to takie bardziej...młodzieżowe i przeciwnopłciowe dla ciebie?-zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi gdyż zadzwonił do niego jakiś telefon i już po chwili usłyszałam to "Co tam Jadeusiu misiusiu?".Postanowiłam nie przysłuchiwać się już dłużej ich rozmowie "na poziomie" i poszłam do swojego pokoju.Od razu rzuciłam się na łóżko i miałam zamiar odetchnąć od tego stresu.Niestety nie potrwało to długo gdyż dostałam sms'a od Leośka.
~Zejdź do piwnicy ;) L.~
Po przeczytaniu jego treści zrobiłam to co kazał mi mój chłopak i niezauważalnie dostałam się do tamtego pomieszczenia.Gdy tylko przekroczyłam próg tego pomieszczenia nikogo nie dostrzegłam.Były tu tylko jakieś stare kartony.Nagle dostałam kolejnego sms'a.
~Kochanie, troszkę się przedłuży!Jednemu z moich towarzyszy zachciało się...no sama wiesz czego i muszę z nim stać przed krzakami.Na dodatek nie chodzi mi o Rockiego....~
Lekko zaśmiałam się gdy wyobraziłam sobie Federa pod krzakami.Postanowiłam zaglądnąć do tych pudeł.Lekko zdziwiłam się gdy je otworzyłam.Widniały tam jakieś zdjęcia kapeli.Czy to mój ojciec?!O boże...Na tyle widnieje napis ~Koncert 1986r.German Castillo i Ernest Verdas "Rokoty"~.Że co do cholery?!Przecież Ernest to ojciec Leona!Oni chodzili razem do liceum...Nie wierzę, mój ojciec grał w kapeli!!I to w kapeli Rokoty?!Nagle ktoś złapał mnie za kostkę.Lekko się przestraszyłam więc pisnęłam, ale ktoś szybko zatkał mi usta..swoimi ustami.Oczywiście tylko Leon mógł wymyślić coś takiego więc natychmiast lekko oddałam pocałunek i walnęłam go z liścia w policzek, po czym popatrzyłam na niego z irytacją.
-Było warto-odparł z głupkowatym uśmiechem.
-Okej Violu, więc tutaj masz Rockiego, jego smycz i szynkę.
-Skąd ją wziąłeś?-zapytałam Włocha.
-Z twojej lodówki, ale to nieważne...-powiedział Feder za co dostał w czoło od Verdasa.
-Lepiej skup się na tym by codziennie o 15 : 26 wyprowadzić Rockiego przed warzywniaka tego takiego wiesz....
-No chyba kojarzę tylko po co?
-O tej samej godzinie wychodzi na spacer taki idiota z pudlem.Właśnie wtedy spuścisz Rockiego ze smyczy, a on pobiegnie na tego małego stwora.Ważne żebyś nie dawała mu rano jedzenia więc będzie wyjątkowo głodny i może wreszcie zatka tego jego szczekającego pyska!!!
-Feder, ty chcesz żeby on zjadł jakiegoś psa?!
-Tylko nadgryzł.-wytłumaczył Leon gestykulując rękami.
-Z resztą jakbyś się czuła gdyby codziennie gdy chcesz uciąć sobie przedkolacyjną drzemkę jakiś cholerny pies zaczął szczekać!
-Okej, okej uspokójcie się bo zaraz zejdzie tu ojciec...no właśnie, ojciec-zaśmiałam się.-Leon czy wiesz coś n temat swojego ojca w liceum?
-Podobno był najlepszy w sporcie i dwa razy nie przeszedł 2 klasy i cztery razy został królem balu.
-Spoko..a nie wiesz nic na ten temat, że grał w kapeli "Rokoty"?-zapytałam i podałam chłopaku zdjęcie.
-O stary!Twój ojciec był wokalistą!-zawołał Fede.
-Jezus Maria....a jeżeli to dziedziczne?
-Co?-zapytałam.
-Skoro mój ojciec śpiewał musiał mieć też tak wielki talent jak ja!A teraz jest prezesem firmy...a co jeżeli ja też nim zostanę?!Je nie chce być cholernym prezesem!-powiedział załamany.
-Kochanie, twój ojciec chyba nie wyjechał w trasę, a teraz lepiej już idźcie.
-Dobrze, to do zobaczenia jutro!-powiedzieli po czym zaczęli wspinać się po schodach.Mam tylko nadzieje, że nie natkną się na mojego ojca!Poszperałam jeszcze w pudłach.Było tam kilka zdjęć i filmów z młodości mojego ojca.Gdy postanowiłam iść do mojego pokoju, by nie wzbudzać zainteresowania ojca przeszłam przez kuchnie i natychmiast wyciągnęłam ciuchy na przebranie.Następnie skierowałam się do łazienki i wzięłam zimny prysznic po czym wróciłam do mojego królestwa i rzuciłam się na łóżko i natychmiast odpłynęłam do krainy morfeusza.....
********
Następny dzień
Obudził mnie szczek Rockiego.Chyba tęskni za chłopakami.Leniwie otworzyłam powieki i przeciągnęłam się.Byłam bardzo wyspana i bardzo się dziwie tym faktem.W końcu mój chłopak dziś wyjeżdża, a ja sobie smacznie spałam?W sumie to dobrze!Muszę dla niego wyglądać idealnie!Powoli podeszłam do szafy i wyciągnęłam kremową spódniczkę i białą bluzkę.Następnie udałam się do łazienki w której szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w wybrany wcześniej strój.Następnie lekko przeczesałam moje włosy i pofalowałam je, a na twarzy zrobiłam delikatny makijaż.Po kilku minutach zeszłam na dół w celu zrobienia sobie kanapek, lecz zatrzymały mnie dziwne odgłosy dochodzące z salonu.Postanowiłam sprawdzić co się tam dzieje.Gdy doszłam do kanapy stanęłam jak sparaliżowana.Mój ojciec, Leon, Federico, Brodway, Maxi, Andres i Diego?!Co oni do cholery wyprawiają?!
-Co się tu dzieje?-zapytałam zirytowana.
-O kochanie, przyszłaś w sam raz!-krzyknął Leoś.
-Właśnie zaczyna się trzeci sezon!-powiedział Maxi.
-Co wy tacy napaleni?!I skąd się tu wzięliście?!
-A bo widziałem Leona i Federa wychodzących z naszego domu i chciałem z nimi porozmawiać co tu robią, ale właśnie wtedy zaczął się pierwszy odcinek i zaczęliśmy oglądać.Po chwili zadzwoniliśmy po resztę.
-Okej...a ty Diego?!Myślałam, że prowadzisz odwieczną wojnę z Leonem i Federico?
-Poprawka : prowadziliśmy!Uznaliśmy, że będzie lepiej gdy przed ich wyjazdem zawrzemy sojusz.
-A wyjazd?!Przecież wy za kilka godzin wyjeżdżacie w trasę!!-krzyknęłam a chłopaki tylko popatrzyli się na siebie i szybko wybiegli z pomieszczenia.Oczywiście jeżeli biegiem można uznać utykanie o kulach.
-No to co chłopcy?Więcej popcornu dla nas!-zawołał mój ojciec i razem z resztą męską częścią mojej klasy zaczął jeść przekąski oglądając "W wirze miłości"....Postanowiłam nie wdawać się w dłuższą rozmowę tylko ruszyłam do studio.Pierwsze były zajęcia z Pablo.Szybko usiadłam obok blondynki.Była jakaś nie w sosie.Chyba Federico jej powiedział.
-Wiesz już?
-Tak!I dlaczego on mi nie powiedział wcześniej!?Okazuje się, że cała nasza klasa-zmierzyła wzrokiem dziewczyny- wie, ale ja nie wiem!
-O czym to nie wiesz?-zapytał się Pablo wchodzący do sali.
-O tym, że Federico i Leon wyjeżdżają w trasę, a ja nic o tym nie wiedziałam!-krzyknęła zdenerwowana.
-Że co?!Oni wyjeżdżają i nie zawiadomili mnie o tym?A kiedy?
-Dzisiaj-burknęłam smutno.
-A gdzie reszta klasy?!-zapytał widząc brak chłopców.
-Całą noc oglądali jakąś telenowele z moim ojcem...chyba dziś nie przyjdą.
-Czyli dwóch największych idiotów w klasie nie będzie!!Na dodatek dzisiaj nie ma też reszty!Szykują się najlepsze zajęcia od lat!-powiedział szczęśliwy, a ja zawiedziona oparłam czoło na dłoni.Szykują się najnudniejsze zajęcia od lat....
******
Na całe szczęście przeżyłyśmy rozpaczania Gregorio, żałobne pieśnie Angie i ruszyłam na lotnisko razem z resztą.Szybko wbiegłam do pomieszczenia, lecz nie było ich tam...Spóźniłam się?!To niemożliwe...muszę go zobaczyć!Zrozpaczona usiadłam na krześle.Nagle usłyszałam wielki huk i ujrzałam ich.Natychmiast rzuciłam się na Verdasa i przyssałam się do jego ust.Kątem oka widziałam tylko, że Lu i Feder też się pogodzili.Niestety przerwał nam głos jakiegoś mężczyzny który kazał im iść.
-Kocham cię-szepnął gdy odchodził.Zrobiliśmy wszyscy jeszcze jednego wielkiego misiaka, a po tym nasi przyjaciele naprawdę odeszli od nas na całe 3 miesiące.Do tej pory byłam twarda, ale tylko dlatego, że on stał obok...Teraz, gdy to naprawdę do mnie dotarło nie potrafię wypowiedzieć ani jednego słowa.Natychmiast wtuliłam się w Fran która stała najbliżej.
Federico
Właśnie wsiedliśmy do samolotu.Zająłem miejsce obok Verdasa, przy oknie.Kurde...szczerze mówiąc to siedzę tu pięć minut i już mi się nudzi!To może...hm....o orzeszki!!Natychmiast wziąłem paczkę od stewardessy.Zauważyłem, że Leon zrobił to samo.Porozumiewawczo na siebie popatrzyliśmy i zaczęliśmy rzucać nimi w ludzi z przodu.Niechcący rzuciłem też na podłogę i gdy stewardessa do nas szła potknęła się i wylądowała na ziemi.Już nie mogliśmy opanować się ze śmiechu i podobno przeszkadzaliśmy innym pasażerom...My im tylko uatrakcyjnialiśmy lot!W końcu przeszli do nas goście z wytwórni.
-Jeżeli się nie uspokoicie to całą drogę będziecie jechać w bagażniku!-wykrzyczał typek.
-Ale my jesteśmy w samolocie.-powiedziałem, a on zamordował mnie wzrokiem.Czy wszyscy ćwiczą to przed lustrem do cholery?Albo Lucas ma jakiś kurs morderczych spojrzeń....muszę się na niego zapisać....
******
Kilka godzin później
W końcu mogliśmy rozprostować nogi!To był strasznie nieprzyjemny lot....zwłaszcza po tym jak zaczęliśmy śpiewać "Dupa Romana" na cały głos i ci z Dom Records wsadzili nas do toalety...na dodatek jednej!Wiecie jak się czułem w małym pomieszczeniu?Na dodatek z Verdasem!Było dosyć niezręcznie....
-Co teraz robimy?-zapytał Verdas producenta.
-Okej, może najpierw mówmy sobie przez ty.Jestem Bob.
-Ja Leon, a to Federico.A więc co robimy?-zapytał Meksykanin.
-A więc właśnie znajdujemy się we Włoszech!Na razie jedziemy do hotelu rozpakować bagaże, a następnie macie 2 godziny wolne.Potem wracacie do swoich pokoi i idziemy na spotkanie.
-Okej.-powiedziałem i wzięliśmy swoje walizki.Po kilku minutach dotarliśmy pod wielki budynek.Udaliśmy się do recepcji gdzie dostaliśmy klucze do pokoju.Okazało się, że będę z Verdasem w pokoju....Czuje, że oni na nas oszczędzają!Powoli weszliśmy do windy.Bob i inni wysiedli na drugim piętrze.My jechaliśmy na jedenaste.Nagle Leon zaczął skakać.
-Co ty odwalasz?-zapytałem.
-Widzisz ją?Mucha.-wskazał palcem na sufit i znów wybił się by ją dorwać.Po co zrobili tą windę taką wielką?!W końcu się wywalił, bo jednak trudno skacze się o kulach....Postanowiłem zachować się jak bohater i zaraz po tym jak go wyśmiałem, walnąłem kulą o sufit w celu zabicia owada.Niestety coś się nie udało....
-Głąbie coś ty zrobił?
-No przecież tu nie pisze, że nie można przyciskać tego guzika!-powiedziałem na swoją obronę.
-Ale to raczej proste, że gdy walnie się w czerwony przycisk stop winda się zatrzymuje!To teraz tu siedzimy...-odpowiedział załamany.No, ale skąd ja mogłem to wiedzieć?!Hello nie mówili tego w szkole!
-Masz telefon?!-zapytał Leon.
-Mam!Zadzwonię do Boba!A masz jego numer?-zapytałem.Brak odpowiedzi.-To może zadzwonię do Lu?-powiedziałem a szatyn przytaknął.
~Halo?~
~Lu, posłuchaj, ważna sprawa!Siedzimy w windzie, która się zacięła!Nie mamy wody i jedzenia!~
~O boże!A ile już tak czekacie?~
~No jakieś 2 sekundy...a co?~
~Z głodu chyba jeszcze nie umieracie~
~Ale możemy umrzeć!~
~Ach...a próbowaliście znowu wcisnąć wybrane piętro?~
~Nie...~
~To wciśnijcie!~
~Okej, okej, tylko się nie stresuj...O!Działa!Dobra dzięki Lu kocham cię a teraz idę się rozpakować papa~powiedziałem i rozłączyłem się.
Gdy wreszcie dotarliśmy do apartamentu nie mogłem uwierzyć, że spędzimy to kolejne 10 dni!!Było wspaniale!Natychmiast rzuciłem się na łóżko.Nagle znowu podszedł do mnie Leon.
-Yyy...Fede chodzi mi o to, że jest tylko jedno łóżko...jedno, wielkie dwuosobowe łóżko...
-WTF?!Na pewno gdzieś jest drugie!-powiedziałem i zacząłem go szukać.Cholera...ja nie jestem jakimś Fedzio Pedzio i nie będę spał z facetem!!
-Mam pomysł!Kto pierwszy dojdzie do Koloseum ten może spać na łóżku, a przegrany śpi na podłodze-zaproponował Leon.Oczywiście się zgodziłem!Kocham wyzwania!Zwłaszcza takie w których wygrywam!
-Trzy, dwa, jeden, start!-krzyknąłem i pobiegłem przed siebie.Gdy tylko nie widziałem Verdasa zatrzymałem pierwszą, lepszą taksówkę.
-KO LO SE UM - literowałem Włochowi...Na nic!Cholera, prędzej chyba z Polakiem się dogadam!Po raz 10 powtórzyłem i nagle ruszyliśmy.Postanowiłem się wyluzować i zacząć oglądać widoki.Nagle samochód się zatrzymał i zapłaciłem.Przynajmniej wiedziałem ile!Zna się to liczenie po angielsku do dziesięciu.Wysiadłem z auta i ku mojemu zdziwieniu nie byłem pod Koloseum...Tylko pod jakąś budką z bielizną o nazwie Kolanum...szlag!Nagle ujrzałem Verdasa rozmawiającego z jakimiś ludźmi!Wiedząc, że już nie dojdziemy do celu podszedłem do niego.
-Śpimy na tym łóżku co drugi dzień?
-Okej-powiedziałem-to co teraz?
-Dzwonimy do dziewczyn?-zapytał a ja potwierdziłem.Szatyn szybko wyciągnął telefon i wybrał numer Violetty.
~Halo?~
~No cześć kochanie!Mam do ciebie taką jedną prośbę....Możesz proszę sprawdzić na necie jak z Kolanum dojść do hotelu?~
~Masz farta, że obok mam laptopa.A więc...musicie iść prosto, w lewo, prosto, prosto, lewo i prawo.A teraz muszę kończyć bo Rocky je mi włosy!Papa kochanie!~
-A więc najpierw prosto i teraz...yyyy....gdzie teraz?-zapytałem, lecz nie dostałem odpowiedzi.
-Został nam tylko ratunek we Włochach-powiedział.
-Gdybym tylko znał jakiegoś Włocha...-westchnąłem.
-Ej!Przecież mamy ciebie!-krzyknął Leon.
-No i??
-Jesteś Włochem!
-No tak, ale chodzi o to, że...no bo ja nie umiem mówić po Włosku...
-Że co?!
-Ciesz się, że po Hiszpańsku mówię!
-Okej, to może...Fran?
-Tak!Ona chyba już mówi w swoim języku....
******
Heejo :D
Oto 38 ;)
Podoba się??
Chce wam BARDZO podziękować za komcie pod poprzednim rozdziałem <3
Przepraszam was za wszystkie błędy, postaram się je poprawić (w swoim czasie)
Feder nie mówi po włosku xD
I błagam, pomóżcie mi w komciach i powiedzcie w jakim kolejnym państwie wyląduje nasza para idiotów?!
Kocham was <3333
Buziaki :**
Nie zapomnijcie!W jakim państwie wylądują Leon i Fede?
Kocham <33