środa, 29 kwietnia 2015

LBA + Kolejne LBA + Kolejne Kolejne LBA

Heejo kochani :D Tak jak w nagłówku mam 3 nominacje do LBA :D

Dawno, dawno temu nominowała mnie  z cudownego bloga http://jortini-novel.blogspot.com/ naprawdę szacun za te genialne rozdziały!Naprawdę przepraszam, że tyle zwlekałam, ale jakoś zapomniałam...Przejdźmy do pytań :D :

niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 43~Zostajesz z Jade przez dwa dni.

Leon

Nasza trasa trwa już dosyć długo.Kraje które odwiedzamy, widzowie, nawet pogoda zmieniają się!Ale ja się nie zmieniam.Wciąż jestem tym samym Leonem Verdasem.Tęsknie za przyjaciółmi!Oraz za Violą...wyjechała wczoraj, a ja już tęsknie.Na szczęście mam tu Federa!Bez niego to bym chyba umarł!Oczywiście chodzi mi o to, że bez niego byłoby nudno!Dziś postanowiliśmy wyjść do pizzeri.
-Okej, to ty idziesz pierwszy!-odparł.
-Wcale, że nie!Nie będę się przez nich przedzierał!-wskazałem na dziennikarzy stojących przed hotelem.
-Oni muszą tam tak czatować?!Oni nie są ludźmi!Są jak jakieś gołębie!Patrz jak się czają!
-Okej, został nam chyba tylko jeden sposób-popatrzyłem na niego porozumiewawczo, a on od razu zrozumiał o co mi chodzi.
-Gdzie one mogą być?!-zapytałem.
-Cholera...chodźmy do pokoju obok!-krzyknął Włoch i tak też zrobiliśmy.Na całe szczęście drzwi były otwarte.Mieszkała tam jakaś dziewczyna, o kilka lat starsza niż my.Mamy farta- nie było jej w pokoju.Natychmiast udaliśmy się do garderoby w której znaleźliśmy rajstopy i natychmiast założyliśmy je na głowę.Najlepszy kamuflaż ever!Pierwszy raz użyliśmy go gdy chcieliśmy uciec z matmy...Tak się zaczęło.Szczęśliwi i ...zamaskowani wyszliśmy z hotelu nie rozpoznani-no bo kto by rozpoznał ludzi w rajstopach?Szczerze to na początku to wszystko mi się podobało, sława, fani...Raz dostaliśmy nawet z Federem jakiś biustonosz.Najdziwniejsze jest to, że ktoś nam go podrzucił przez okno.Te napaleńce.
-Ej poczekaj!-zatrzymał mnie Feder gdy mieliśmy wejść do pizzerii.
-Co jest?
-Jak będziemy jeść z TYM na głowach?
-Racja...Boże, jacy my jesteśmy głupi!Mogliśmy zamówić pizze, a nie wkradać się do sąsiadki!
-To co teraz?-zapytał, a ja już miałem odpowiedzieć, lecz nagle ktoś ściągnął "nasze" rajstopy z twarzy.
-Co ty robisz?!-zdążyłem krzyknąć, lecz dalej nic nie pamiętam.

******

Obudziłem się na zimnej podłodze.Miałem dosyć mocno rozmazany obraz, lecz po chwili odzyskałem ostrość widzenia.Byłem przywiązany do Federa w ten sposób, że siedzieliśmy do siebie plecami.Jednak bardziej zszokował mnie widok ścian na około nas.
-Co to do cholery jest?!-krzyknął Włoch na widok różowego pomieszczenia oklejonego naszymi zdjęciami i plakatami.Nagle do pokoju wparowały jakieś dwie dziewczyny.Chyba w wieku 20-23 lat.
-Co się tu dzieje?!-oburzyłem się.Nie mogłem rozwiązać więzów gdyż ręce tak jak i nogi miałem ściśnięte do ciała przyjaciela (Błagam bez skojarzeń xD).
-Witam moich śpiących królewiczów!-rzekła jedna.-Muszę przyznać, że trochę spaliście jak was ogłuszyłyśmy-zaśmiała się.
-Okeej...a po co nas ogłuszyłyście?
-Oj głuptasku, nie denerwuj się!My tylko spełniamy nasze marzenia!
-Co?!Jakie marzenia?!Czemu jesteśmy związani?!-zapytał Feder.
-Kochanie, możesz mówić do mnie Lu.-powiedziała do Włocha.
-Co?!O co chodzi?!
-Mówiłam, że spełniamy nasze marzenia!-uśmiechnęła się jedna.Miała rudy kolor włosów, zaś druga była czarnowłosa.
-Ale po co nas trzymacie?!
-Teraz to my jesteśmy waszymi dziewczynami.Nie mówcie, że nie chcecie pobawić się w czworo?!Chyba się nas nie boicie?-przejechała po mojej grzywce.Chciałem ściągnąć jej rękę, ale nie mogłem, byłem przywiązany.
-Teraz ja jestem Violettą, a ona Ludmiłą!-rzekła ruda.-To co?Zaśpiewacie nam coś?-zapytała i podeszła do Federa, po czym usiadła na jego kolanach.Kątem oka widziałem jak próbuje się wyrwać, ale na marne.
-Chce mi się pić!-krzyknąłem w końcu.One tylko spojrzały na siebie i wyszły z pokoju.
-Okej, mamy trochę czasu.-odetchnąłem.
-Co to ma być?!Jakieś psychofanki?Co one chcą z nami robić?Będą nas trzymać w jakimś pokoju pełnym naszych zdjęć do końca życia?!
-Nie..nie możemy na to pozwolić!
-No to co robimy?-zapytał.
-Nie mam pojęcia...

******
Violetta


Obudziłam się jak zawsze- poprzez szczekanie Rockiego.On jest jak budzik, tylko, że nie da się go wyłączyć!Moje łóżko nadal jest połamane, mój ojciec ma coś z tym dzisiaj zrobić, więc tej nocy spałam na podłodze...tssa....Trochę mnie teraz plecy bolą.Natychmiast poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i uczesałam włosy.Następnie pomalowałam się i udałam do kuchni.Tam niestety musiałam natknąć się na ojca.
-Viola!Nawet nie wiesz co się stało!
-Co takiego się stało?
-Rokoty zagrają w Hiszpanii!!-oznajmił, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-O Boże..stop, bo zaraz pęknę.-poprosiłam.
-Co jest takiego śmiesznego w tym, że osoba która wydała cię na świat i osoba która wydała twojego chłopaka na świat jedzie na dwunaste urodziny jakiegoś chłopaka do Hiszpanii by zagrać swój koncert?-zapytał, a ja jeszcze bardziej się zaśmiałam.
-Tato, ile razy mam ci mówić, geje gejami, gendery genderami, ale naprawdę nie mogłeś mnie urodzić.Chyba, że...chyba, że nie jesteś facetem!No i tak w ogóle to czy warto jechać do Hiszpanii tylko po to żeby zaśpiewać na urodzinach dzieciaka?
-Oczywiście, że warto!Ty mi zazdrościsz!Chciałem cię tylko poinformować, że już dzisiaj wyjeżdżam, a ty zostajesz z Jade przez dwa dni.-oznajmił, a ja zachłysnęłam się wodą i przy okazji wyplułam ją prosto na obcisły podkoszulek ojca.Tak, mój ojciec chodzi w obcisłych podkoszulkach, na dodatek w liliowym odcieniu.Ja się zastanawiam co myślą sobie ludzie z którymi podpisuje kontrakt...
-Ale poczekaj!Przecież ja mogę zostać w domu sama!Błagam nie zostawiaj mnie z nią!
-Wiem, że możesz zostać sama, ale ona nie.Z resztą zaraz powinna tu być.To ja już pójdę się pakować!-oznajmił i ruszył na górę zostawiając mnie oszołomioną.Postanowiłam wyżalić się Leonowi, ale nie odbierał.Włączyła się tylko poczta głosowa...Następnie spróbowałam dodzwonić się do Federa- to samo.Hmm...dziwne.Może coś im się stało?Ni na pewno nie!Szybko odrzuciłam tą myśl od siebie i udałam się na spacer z Rockym.Gdy zaprowadziłam go z powrotem do domu zastałam tam Jade.Była tam też straż pożarna i mnóstwo dymu.
-Co się tu stało?!-zapytałam strażaka.
-Ta pani wywołała pożar.-wskazał na narzeczoną mojego ojca.
-Ale w jaki sposób?!
-Chciałam sobie zrobić grzanki...
-Żelazkiem-dokończył mężczyzna.Chwilę jeszcze pokręcili się po domu i wreszcie sobie poszli.Za kilkanaście minut miałam zajęcia w studia, a tak dawno mnie tam nie było...Stęskniłam się już!Jeszcze raz upewniłam się, że kuchenka gazowa jest wyłączona i ruszyłam do szkoły.Gdy tylko przekroczyłam próg budynku Cami i Fran namierzyły mnie i od razu się na mnie rzuciły!
-Co wy się tak na mnie czaiłyście?Już się bałam, że mnie zabijecie!-zaśmiałam się.
-Oj opowiadaj jak tam u chłopaków!Rozmawiałyśmy z nimi przed wczoraj, lecz dziś nie odbierali!
-Było cudownie!Po lekcji opowiem wam jak było w Jeremy&Stars!Dziwi mnie trochę to, że nie odbierają...
-Akurat teraz gdy ich potrzebujemy!-wykrzyknęła Cami.
-A do czego są wam potrzebni?-zapytałam.
-Do opracowania planu.
-Ja nie mam z tym planem nic wspólnego!-powiedziała Włoszka i podniosła ręce do góry.
-Ale co to za plan?
-Plan rozdzielenia Angie i Gregorio...
-Ale czy to na pewno dobrze?
-Chodź na lekcje, a się przekonasz....-powiedziała Fran i razem z rudą westchnęły.Następnie wszystkie trzy weszłyśmy do klasy i usiadłyśmy na miejscach.
-Dziewczyny, Angie coś długo już się spóźnia-oznajmiłam patrząc na zegarek.Zaraz po tych słowach do pomieszczenia wparowała Angie.
-Czy ona jest..czy ona ubrała sobie crop top?-wyszeptała Cami.
-A do tego spodednki w panterkę...-dodałam-Będę musiała z nią porozmawiać!
-Dobrze dzieci, więc dziś poćwiczymy nasz wokal!No to zaczynamy od zaśpiewania sobie "Gregorio najprzystojniejszy nauczyciel"-powiedziala, a raczej wypiszczała.Co to jest?!Nie będę tego śpiewać!Żaden uczeń naszej klasy nie wykonał zadania, więc mocno zdenerwowana Angie kazała nam tylko ćwiczyć game.Teraz jestem pewna!Trzeba ich rozdzielić...

******

Heejo :D
Rozdział 43....myślę, że nawet spoko ;)
Jak widzimy chłopcy zostali (teraz gra straszna muzyczka)porwani...!
Kto przyjdzie im z odsieczą?!
Czy Gregangie się rozstanie?!
No i co zrobi Jade sama w domu....
Błagam komentujcie!
Ostatnio jest coraz mniej tych komów, a to dla mnie NAPRAWDĘ ważne!
No, więc kończę tą notkę wariaci ;)
Kocham <33
Buziaki :**
<33




piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 42~Greg...zaczekaj do wieczora...

Ludmiła

Reżyser zarządził 5-minutową przerwę.Tylko jak my ich ogarniemy w ten czas?Oczywiście jakiś testosteron musi im buzować akurat teraz!Napiłam się łyka wody mineralnej i podeszłam do tych dwóch przygłupów, którzy szczerzyli zęby.
-I co wam tak radośnie?!Po co się kłóciliście?!-nawrzeszczałam.
-My się nie kłóciliśmy!-odparli...Idioci!Ach...Po upływie czasu wróciliśmy na wizję.
-No to kolejne pytanie...do ciebie Federico!Czego w życiu najbardziej żałujesz?!
-Hmmm...myślę, że tego...-błagam powiedz coś normalnego!-Tego, że istnieje 9 planet, 294 krajów, ponad 7 miliardów ludzi, a ja podczas komersu musiałem patrzeć na ryj Melisy Kunkin.Nie chcecie widzieć jej twarzy!-załamałam się.
-To może teraz posłuchamy głosów dziewczyn!Widzowie doskonale znają wasze piosenki, ale chętni usłyszą również wasze dziewczyny!-zachęcił nas Jeremy.Nieśmiało podeszłyśmy do mikrofonów, a z głośników zaczęła wydobywać się melodia do "Sie es por amor".Oczywiście występowałyśmy już przed dużą widownią, jednak zawsze mam lekki stres, że coś się nie uda.A co jeżeli też złamie nogę tak jak Leon, który dostał stanikiem?!Ja nie chcę skończyć o kulach!Okej...nie stresuj się...Gdy przyszła moja kolej, wydobyłam z siebie głos i nie dałam po sobie poznać, że mam w sobie trochę lęku.Obudziłyśmy publiczność!Widzom chyba spodobała się ta piosenka.Po zaśpiewaniu dumnie usiadłyśmy na miejscu obok naszych facetów.

******

-Kochanie, zaśpiewałaś cudnie!-pochwalił mnie Włoch.
-Dziękuje!Wam też poszło dobrze, ale czy musieliście na koniec dodać, że pozdrawiacie wszystkich ziomków z klubu degustacyjnych kociarzy?
-Musimy promować stronę Andresa!Obiecałem mu to-odrzekł.
-Chyba raczej przegrałeś zakład!-wtrącił się Verdas.
-Viola, a ty co tak smutno siedzisz?-zapytałam przyjaciółkę.
-Chodzi mi o Angie...ona jest z Gregorio....
-Co?!Skąd o tym wiesz?!-zapytaliśmy.
-Dostałam sms'a od Naty.Pisze : "Ratuku!Oni chcązrobić jakiś trójkącik?!Co to za jendery?!Pomocy!".
-Ale przecież to chyba dobrze!W końcu kogoś sobie znalazła!-pocieszałam ją.
-No tak, ale czy Gregorio jest dla niej odpowiedni?Z resztą w tedy byłby moim wujkiem...
-Poczekaj, poczekaj...-zaczął Verdas i zrobił swoją "myślącą" minę.-Czyli jeżeli my jesteśmy razem.A Gregorio będzie twoim wujkiem to tak jakby...on będzie też moją rodziną!A to oznacza, że będzie musiał dać nam zniżki na lekcje break dance'a!!-okrzyknął radośnie.Reszta trasy minęła "zwyczajnie"-jeżeli zwyczajnym można określić napaść na staruszka...- i udaliśmy się do pokoju hotelowego.

Camila

Właśnie jestem na ostatniej lekcji.Lekcji z Angie.Kiedyś uwielbiłam te lekcje, od teraz to istny horror!
-Oj kochanie, dzisiaj to ja cię nauczę mrrruczeć!-powiedział Gregorio do nauczycielki.
-Greg...zaczekaj do wieczora....Teraz muszę prowadzić lekcje-odrzekła blondynka.
-Te tumany zaczekają!Chodź do schowka...-już mieli coś zrobić, lecz do sali wparował Pablo.Ty nasz zbawicielu, pomóż nam!
-Angie!Gregorio!Do pokoju nauczycielskiego, a wy-wskazał na nas- możecie iść do domu.-odparł!Cali uhahani ruszyliśmy do resto.Usiedliśmy pod oknem.Bardzo lubię tą knajpę, a ostatnio prawie w ogóle tam nie chodzimy!Czas to zmienić...W końcu podszedł do nas brat Fran -jak zawsze jakiś poddenerwowany, że niby przez nas klienci odchodzą...nie prawda!To dzięki nam tu przychodzą!No dobra kilku tam się skarżyło...dwóch zadzwoniło po policję, ale skończyło się na jednej nocy na komisariacie!Zebrał zamówienia, a po kilku chwilach przyniósł nasze koktajle.
-Trzeba coś z tym zrobić!-zaczął Maxi.
-Ale z czym?-zapytała Naty.
-Z podtekstami nauczycieli!-krzyknęłam.
-Ale oni się kochają...czy to dobrze rozdzielać zakochanych?-zapytała Włoszka.
-Jeżeli chcą robić TO na naszych oczach to tak!-odparł Brodwey.
-Andres, a ty?!Jak myślisz?-zapytałam.
-Co, co?Sorry nie słuchałem.Piszę posta na "Degustacyjnych kociarzy".
-Jego się nie liczy-odparł Diego.No właśnie, Diego!Kiedyś go nienawidziłam, ale teraz powoli się do niego przekonuje, w końcu to chłopak mojej przyjaciółki więc trzeba przynajmniej próbować!Po demokratycznych wyborach uznaliśmy jednogłośnie, że...no dobrze może nie jednogłośnie, ale nie o to chodzi!Ustaliliśmy, że Gregangie zostanie definitywnie zakończona!Teraz trzeba tylko wymyślić plan...hm....Tylko jaki?!No właśnie...ja nie jestem od wyjaśniania planów!Ustaliliśmy, że jutro coś wymyślimy, a tymczasem wracałam do domu razem z Francescą.
-Cami, nie myślałaś nigdy o swojej przyszłości?-zapytała.
-Oczywiście, że myślałam!Będę piosenkarką!Albo...aktorką!Albo...
-Okej!Stop!Ty jak zawsze jesteś niezdecydowana-zaśmiała się, a ja zmarszczyłam czoło.Oczywiście nie przejęłam się tym.

******

Dwa dni później

Violetta


Właśnie stoję przed drzwiami mojego domu.Nie było mnie tylko kilka dni, ale i tak boję się tam wchodzić!Nie wiadomo co mogło się tam stać...Wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam próg domu.
-Tato?Tato, jesteś tu?!-zawołałam widząc opustoszały dom.Szczerze to ucieszyłam się lekko z jego nieobecności.Natychmiast udałam się do kuchni i spojrzałam na miskę Rockiego.Była pełna, pewnie Olga ją napełniła, jak ja ją kocham!Szybko wbiegłam po schodach do mojego pokoju.Gdy stanęłam w progu załamałam się.
-Cholera!Dzwonię do Verdasa!Niech opanuje Rockiego!-warknęłam zła.

~Halo?~
~No cześć kotku, już się za mną stęskniłaś?No wiem, że ostatnio kupiłem sobie nowy żel do włosów i wyglądam genialnie, ale przez telefon to mnie raczej nie popodziwiasz!~
~Nie słuchaj go Viola!Naćpał się, bo mamy nową kucharkę!Ma na imię Berta i chyba coś dodaje do obiadów!~usłyszałam głos Włocha.Jak zawsze razem...wszędzie te anomalie...
~Może powiecie mi co zrobił WASZ pies z MOIM pokojem?!~zapytałam.
~Yyy..grzecznie sobie tam spał?~
~Pudło kochanie.Łóżko połamane, lampa strącona, ubrania z szafy wyciągnięte!N dodatek nigdzie go nie ma!-powiedziałam rozglądając się za nim.~Poczekaj, o czymś sobie przypomniałam...papa!~rzuciłam i rozłączyłam się.Następnie wybrałam numer do Diego.Przypomniało mi się, że poprosiłam go by zaopiekował się Rockym Dżambo Dżetem Balboą przez te kilka dni, a on się zgodził.Nagle do pokoju wparował mój ojciec z Jade.
-Violeta?!-wydusił z siebie na mój widok.
-Tato!?Możecie mi to- wskazałam na pokój- wytłumaczyć?!Dlaczego Jade ma na sobie moje ciuchy?!-zapytałam oburzona na jej widok w mojej różowej, koronkowej bluzce.
-No bo tak jakby...masz wygodniejsze łóżko!-powiedział zmieszany.
-I ciuchy!-dodała.
-No i trochę zalaliśmy ci laptopa...ale odkupię ci go!
-To wytłumaczcie mi jeszcze jedno.Co tu robi akwarium?!Na środku pokoju?!
-Po długich nurkowaniach...w basenie publicznym znaleźliśmy Nemo!-krzyknęła uradowana narzeczona mojego ojca.Czy mogę już się zabić?

******

Heejo :D
Nareszcie!Nareszcie udało mi się opublikować rozdział!
W ostatnich dniach jakoś nie miałam weny...na dodatek z biedronki wycofali moje ulubione ogórki z papryką chilli :'(
Jestem taka smutna, ale jakby to powiedział Feder : Life is brutal!Full of zasadzkas i sometimes kopas w dupas! xD
I w taki magiczny sposób już mi lepiej xD
Mam nadzieje, że się podobał ;)
Mam do was WAŻNE pytanie :

-Czy chcecie Gregangie?!

Błagam o odpowiedzi w komach :D
Oraz zapraszom ponownie do zakładek Zapytaj bohatera i Bohaterowie ;)
Kocham <33
Buziaki :**
<33

~nieogarniająca~DomciaVerdas~

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 41~Nie odbierzesz mi go!

Leon

Siedzę sobie na leżakach z Violą.Obok nas siedzą Fede i Lu.Dziewczyny wyjeżdżają dopiero za dwa dni.Nagle podszedł do nas Julian.
-Chłopaki mam dla was świetną ofertę!-krzyknął na powitaniu.
-Może jakieś cześć?
-Tak, tak, cześć...Chodzi mi o to, że wasza kariera zaczęła się rozkręcać!Staliście się rozpoznawalni w wielu krajach i właśnie dlatego załatwiłem wam udział w programie "Jeremy&Stars"!
-Co to jest?-zapytałem, a on i dziewczyny zmierzyli mnie wzrokiem.
-Nie wiesz co to jest "Jeremy&Stars"?!?!-naskoczyli na mnie.Feder siedział podejrzanie cicho.
-No nie wiem?!Co to jest?
-Federico wytłumacz mu-poprosił menager, a on zamilkł.Okazało się, że on również nie wie co to za program.
-Ach..to program w którym Jeremy zaprasza gwiazdy i zadaje im różne pytania zadawane od internautów na żywo!Na dodatek wy też jesteście zaproszone!-ostatnie zdanie skierował do Violi i Lu.
-No to świetnie!-ucieszyłem się, a dziewczyny podekscytowane pisnęły.
-Okej tylko ustalmy sobie coś.Po pierwsze macie udawać normalnych!Po drugie macie nie świrować!I po trzecie zero kleju!-powiedział.O nie!On mi tu nie będzie cwaniaczył!
-Po pierwsze my nie musimy udawać!Po drugie my nigdy nie świrujemy tylko...-nie mogłem znaleźć odpowiedniego słowa.
-Tylko mamy fazę!-dokończył za mnie Włoch.
-Może jeszcze mi wmówicie, że wcale nie musieliśmy wzywać straży pożarnej do męskiej toalety?!
-A kiedy mamy tam wystąpić?-zapytała Viola.
-Dzisiaj o 19.Ubierzcie się ładnie, a wy...uspokójcie się!-oznajmił po czym zostawił nas samych.
-Kochanie, co byś powiedziała żeby przed 19 pójść na randkę?-szepnąłem mojej dziewczynie do ucha, a ona spojrzała na mnie  zaciekawieniem, po czym przytaknęła.-To ja znikam, a ty się szykuj-pocałowałem ją w policzek i ruszyłem.

Violetta

Szybko zamówiłam taksówkę.Mam tylko godzinę do naszej randki, a tutaj w ogóle nie mam ciuchów!Na dodatek nie mam pojęcia gdzie idziemy...Trudno!Dojechałam pod jakąś galerię i weszłam do pierwszego, lepszego sklepu.Postawiłam na zwiewną i lekką spódniczkę w morskim odcieniu.Na całe szczęście wzięłam ze sobą portfel.Na górę zaś wybrałam biały podkoszulek i różową, dżinsową kurtkę.Zajęło mi to 40 minut.Znalazłam też jakąś kawiarnię, na szczęście umiem posługiwać się angielskim, więc zamawianie nie sprawiło mi większego problemu.Po wypiciu Caffe Latte udałam się pod hotel.Ku mojemu zaskoczeniu nie było tam Leona.Usiadłam na ławce i czekałam.Po kilku minutach zjawił się, a mi od razu serce zaczęło bić mocniej.Zawsze na jego widok tak mam.On przyprawia mnie o dreszcze.Powoli ruszyliśmy w stronę jakiegoś ogrodu...Jak cudownie!Wszędzie były stosy różnych kwiatów!
-Podoba się?-zapytał
-Oczywiście!
-To nie wszystko...Zaprowadzę cie w pewne miejsce...-powiedział, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.Nagle doszliśmy na plażę.Dostrzegłam wtedy małą łódkę.
-Mam nadzieje, że nie masz choroby morskiej-zaśmiał się.Pomógł mi na nią wejść, lecz gdy poczułąm fale uderzające o jej dno natychmiast spanikowałam.Chciałam wyjść, ale wiem, że Leon bardzo się nad tym napracował, nie mogę tak po prostu tego olać!Wzięłam się w garść i weszłam na tą głupią łódź i...i wcale nie jest tak źle!A to kołysanie..nawet przyjemne...Przynajmniej się opale.
-Może wina?-zaproponował Verdas.
-Z przyjemnością!





Federico

-Za 10 sekund wchodzicie!-oznajmił nam jakiś typek.Nawet się nie stresuje!W końcu już wiele razy występowałem na scenie, tutaj chyba będzie podobnie.Po minionym czasie ja, Verdas, Violetta i Lu weszliśmy na wielką scenę i przywitaliśmy się z Jeremim.
-Witam was!Powiedzcie mi chłopaki, jak przebiega trasa?
-Całkiem dobrze!-oznajmił Leon.
-A jak ogólnie wam się wiedzie?Co mi powiecie o życiu?-zapytał nas mężczyzna w średnim wieku, lecz dobrze się trzymający.
-Powiem jedno-zacząłem.-Life is brutal!Full of zasadzkas i sometimes kopas w dupas!
-Ale z ciebie żartowniś Fede!-lekko walnął mnie w ramie a sala zaczęła się śmiać.Ale ja nie żartowałem...
-To może teraz ty odpowiesz nam na jedno pytanie?-zapytał Verdas.
-Czemu nie.-odparł Jeremy.
-Byłeś na liftingu?Moja ciotka nie wie co lepsze, to czy botoks,a widzę, że lubisz operacje plastyczne...-nagle sala umilkła.Po chwili rozległ się wielki śmiech.
-To może przeczytamy pytania zadawane od widzów!-wybrnął.-Viola i Ludmiła, jak znosicie taki dystans pomiędzy sobą?Wiemy, że z chłopakami jesteście już jakiś czas i czy te związki mają sens na odległość?
-Tak, myślę, że jeżeli to miłość, przetrwa wszystko.-odpowiedziała Viola.Jaka romantyczka.
-To teraz kolejne pytanie...Tym razem od internautki!To pytanie kierowane jest do Leona, więc czy masz czas w piątek, bo koleżanka ma osiemnastkę i sam rozumiesz...
-Ej a ja?!On beze mnie tam nie pójdzie!-krzyknąłem.
-Ja w ogóle tam nie idę!Nie mam czasu, przykro mi.
-Czyli teraz nie idziesz, bo ja chcę iść?!Taaak?!To od dziś nie masz wstępu do łazienki która jest w naszym pokoju!Rockiego Dżambo Dżeta Balboe też ci zabieram!
-Mamy kolejne pytanie...kim jest Rocky?!-odrzekł Jeremy.
-Rocku to nasz pies.Powtarzam nasz!Nie jego!Nie odbierzesz mi go!-krzyknął Verdas.
-To może przerwa na reklamy!-oznajmiła Luśka.

******

Heejo :D
Kochani o to rozdział...parapam robię napięcie...41 :D
I totalnie go zchrzaniłam!
W ogóle ostatnio jest coraz mniej komentarzy...
Błagam was powiedzcie mi : czy to nadal ma sens?
Napiszcie mi chociaż z anonima czy rozdziały się podobają!
Przepraszam za wszyskie błędy :)
Dzisiaj randka leontty (tak dawno ich nie było xD) oraz "Jeremy&Stars"
Jak zareagują widzowie na Fedeona na żywo?!
Czy przeżyją ten idiotyzm?
To w next!
Kocham <33
Buziaki :**
<33

~nieogarniająca~DomciaVerdas~

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 40~Syreny łączcie się!

Ludmiła

-Uspokój się Lu-mówiła Viola.-Pomyśl o czymś innym.O kotkach!
-Okej.Jestem wśród gromadki małych kociaków.Nagle zjawia się Federico-zaczynam ściskać rękę przyjaciółki coraz mocniej-Jest z dziewczyną.Bardzo ładną dziewczyną-zostawiam na ręce Violi czerwony ślad spowodowany mocnym ściskiem mojej ręki-Całują się.Coraz namiętniej.
-Stop!-krzyczy Viola wyrywając swoją rękę.
-Przepraszam, ale jestem bardzo zdenerwowana.Jak on mógł mi to zrobić?!Czy on naprawdę jest aż takim idiotą?!Nienawidzę go!-krzyczę i jednocześnie wtulam się w ramię Violi.
-Może da się to jakoś wytłumaczyć...-powiedziała.
-Tak!On mi to wytłumaczy!Chodź!-powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę.
-Lu?!Gdzie tak biegniemy?!-zapytała zdyszana.-Troszkę wolniej.-poprosiła i ruszyłyśmy dalej, tym razem powoli.-Więc gdzie idziemy?-zapytała kolejny raz.
-Na lotnisko.
-Co?!Lusia po co?
-Muszę to wytłumaczyć!Jak nie chcesz to nie musisz lecieć ze mną.-powiedziałam, a szatynka wyciągnęła telefon.-Co robisz?-spytałam, lecz nie dostałam odpowiedzi.Castllo przyłożyła komórkę do ucha.

~Halo?Tato, jest taka jedna maaała sprawa.~powiedziała przesłodzonym głosem.~Chodzi o to, że jadę z Lu do Grecji...ale to tylko na chwilkę...papa!~

-Zgodził się?!-pisnęłam szczęśliwa.
-Tak jakby...powiedział, że to chyba żarty...Trudno, mam prawie osiemnaście lat!
-Dziękuje kochana!A teraz idziemy.-oznajmiłam i znów ruszyłyśmy w stronę lotniska.Najwcześniejszy lot miałyśmy o 16 : 12 , więc czekałyśmy tylko jedenaście minut, choć czułam się jakbym siedziała tam całą wieczność!Na całe szczęście samolot szybko przyleciał, a ja zajęłam miejsce obok Violi.
******
Wylądowaliśmy!Nareszcie!Już powoli piosenki zaczęły mi się kończyć na telefonie.
-Okej, to w jakim oni są hotelu?-zapytała Viola.
-No...yy...myślałam, że ty wiesz....-wydukałam, a ona walnęła się otwartą dłonią w czoło.
-Zadzwonię do Leona.-powiedziała i teatralnie wywróciła oczami.Już po kilku minutach wiedziałyśmy gdzie się kierować.Gdy weszłyśmy do holu przywitała nas miła pani z recepcji.Na całe szczęście znając angielski w miarę szybko dowiedziałyśmy się na którym piętrze kryją się te pacany.

Violetta

Weszłyśmy do wielkiej windy.Nacisnęłam szóste piętro, a ona ruszyła i w szybkim tempie znalazłyśmy się pod ich pokojem.Lekko zapukałem, lecz nikt nam nie otworzył.Ludmiła troszkę się zdenerwowała i zaczęła walić w drzwi z całej siły.W końcu otworzył nam Verdas.Od razu mocno go przytuliłam.Blondynka powoli przekroczyła próg,a nas poprosiła, abyśmy poczekali.Postanowiliśmy troszkę ich podsłuchać.
-Leon, powiesz mi prawdę?-zapytałam.
-Oczywiście kochanie-uśmiechnął się do mnie.
-Zdradziłeś mnie?-zapytałam, a on zrobił urażoną minę.
-Oczywiście, że nie!I Federico też nic takiego nie zrobił.
-Ale przecież widziałyśmy ten artykuł!Tam były zamieszczone zdjęcia jego i tej dziewczyny.
-Myślisz, że zdradziłbym cię z dziewczyną kuzyna?-powiedział, a ja spojrzałam na niego pytającym głosem.-Jessica jak się okazało to dziewczyna jego kuzyna.
-Czyli Feder nie zdradził Lu?
-Nie.
-I dlatego przyleciałam tutaj z BA?!Ojciec mnie zabije!Albo znowu zamkną go w psychiatryku!
-Kochanie, spokojnie.
-Nie spokojnie, bo on znowu zwariuje!-powiedziałam po czym oparłam głowę o drzwi pokoju.-Trochę mi tu niewygodnie.-zmieniłam temat.
-Może już sobie to wyjaśnili?Sprawdźmy-oznajmił i otworzył drzwi.Już na wejściu usłyszeliśmy krzyk Lu.
-I co ty sobie wyobrażasz, że ja będę cię jeszcze przepraszać?!
-Nie, ale przyznaj rację, że to była zwykłą pomyłka i nie powinnaś była tak reagować!
-Nie będę ci przyznawać żadnej racji, bo..yy...-blondynka zaczęła się jąkać.
-No słucham-powiedział dumnie Włoch.
-Bo w ogóle nie powinieneś przytulać innej!-powiedziała, a następnie jej chłopak przyciągnął ją do swojej klatki piersiowej.
-Nie mówmy już o tym.-szepnął jej do ucha, lecz na tyle głośno byśmy to usłyszeli.
-To może się przejdziemy??-zaproponowałam, a oni natychmiast się od siebie oderwali.Następnie ruszyliśmy troszkę pozwiedzać.Muszę przyznać, że to cudowne państwo!Wszystko szło genialnie, ale oczywiście do pewnego momentu gdy doszliśmy do akropolu.Mój kochany założył się z Federico, że lepiej będzie tańczył na rurze (chodziło mu o kolumnę).No i właśnie wtedy wszystko się zaczęło...Turyści zaczęli im robić zdjęci, a gdy oni to zauważyli zagrozili, że złamią im te aparaty, ale oczywiście oni nic nie zrozumieli, więc zrobili to o czym mówili.Przyjechała policja i dostali mandat za zastraszanie...Teraz siedzę przed salą w której ma się odbyć ich koncert.Przynajmniej nie zakazali im wstępu do tego miasta tak jak w Polsce...Postanowiłam poszperać troszkę w internecie.Nagle cała zbladłam.
-Viola?Co się stało?-zapytała Luśka na mój widok.
-Mój ojciec.Postanowił reaktywować swój zespół razem z ojcem Leona...Cholera mają już nawet swoją pierwszą piosnkę!Ja się potnę mydłem w płynie...
-Przestań, na pewno nie jest tak źle!Pokarz mi to-powiedziała i zabrała mi tablet.Nagle zaczęła się strasznie chichrać.Szybko wzięłam do ręki sprzęt i zobaczyłam co ją tak rozbawiło.
-Psychiatryk?!Nie ma mnie raptem kilka godzin, a on zdążył założyć zespół i zagrać w psychiatryku?!Dzwonię do niego!

~Halo?~usłyszałam głos ojca.
~Rokoty reaktywacja?!!?~
~Fajnie co nie?I mamy nawet swój okrzyk!~
~Błagam, nie chce go sł...~zaczęłam lecz przerwał mi :
~Syreny łączcie się!~
~-Jakie do cholery syreny?~
~Dżizas córa jaka ty nie na czasie..OMG trzeba będzie cie zapisać do mojej grupy na facebooku mistrzowie XXI w. Mówię ci stara, tam powiedzieli mi wszystko na temat tego jak mam się zachowywać na młodzieżowym środowisku!~
~Okej, ale czemu syreny?!~
~No bo ostatnio H2O wystarczy kropka leciało i się tak wciągnąłem, że takiej fazy to nie ogarniesz!Ernest (ojciec Leona) pół godziny w wannie siedział krzycząc, że nikt nie może zauważyć jego ogona...~
~Czy ty chociaż raz nie możesz zachować się jak normalny ojciec?!~rozłączyłam się i załamana oparłam czoło na ręce.

-Kufa, no ten twój ojciec to już kompletny zjebol, ziom.-powiedziała Lu, a ja spiorunowałam ją wzrokiem.-Sorry...twój ojciec zaprosił mnie do swojej grupy...-i wszystko jasne.Ach...
-A tak ogółem to kiedy wracamy?
-Nie mam pojęcia...-westchnęła.Postanowiłam posłuchać próby naszych chłopaków.Ten Leon jest taki szekszi, że aż głowa wali...cholerny ojciec!

Leon

-Źle!Cholera źle!Macie się obrócić!-krzyknął po raz setny choreograf.
-Sam się spróbuj obrócić ze złamaną nogą!-odkrzyknąłem.
-Ciesz się, że masz ładną twarzyczkę-powiedział, lecz postanowiłem tym razem darować sobie komentarz.Dziwne co nie?Reszta próby minęła mi bardzo szybko, tu zaśpiewać, tu zagrać na gitarze i tak to poszło.Gdy ja skończyłem Federico musiał jeszcze poćwiczyć schodzenie po schodach o kulach.Dziewczyny przeglądały jakieś tam magazyny, więc postanowiłem troszkę się pobawić.Wyciągnąłem klej, noszę go tak na zapas, po czym posmarowałem nim grzebień Włocha.Jak ja kocham mój szatański geniusz!Teraz tylko czekać na jego reakcje!Tylko, że całe ręce mam w tym kleju..ach idę do toalety je umyć!Gdy znajdowałem się w owym pomieszczeniu, chciałem odkręcić wodę...niezbyt się udało...no tak troszkę mi się ręka przykleiła do kurka...Okej zadzwonię po kogoś.Już chciałem to zrobić gdy nagle obok mnie znalazł się Fede.Oczywiście musiał mnie wyśmiać.
-Moje nowe zdjęcie w tle!-krzyknął pstrykając mi fotkę-Co ty zrobiłeś stary?!
-Możesz mi pomóc?-zapytałem.
-Jak powiesz, że jestem o wiele mądrzejszy!
-Nie powiem tego!-oznajmiłem, a on zmierzał w kierunku drzwi.-No dobra...jesteś mądrzejszy ode mnie!A teraz pomóż!-szatyn cwaniacko się zaśmiał.Próbował oderwać mi rękę od tego metalowego przedmiotu, ale nie udało się.W końcu złapał mnie za drugą rękę i mocno ciągnął.
-Idioto!-zawołałem.
-No co?!
-Drugą rękę też miałem w kleju!-zawołałem.Czyli teraz jestem zmuszony siedzieć z jedną ręką w umywalce i z drugą połączoną z ręką Federa...Mam nadzieje, że za chwilkę pojawi się tu Zbyszek i nas uwolni!

******

Heejo :D
Oto 40!!
Jejku tak mi dziwnie...pamiętam jak pisałam prolog, a tu już rozdział 40!
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Z góry przepraszam za błędy!
Myślę, że w następnych mocno przyśpieszę czas...
Zmieniłam też szablon ;)
Wiem, że jest taki abstrakcyjny i...kolorowy?
Ale ja też taka jestem!
Dodałam też zakładki zapytaj bohatera i bohaterowie i  zapraszam was do nich :D
Dobrze kończę...kocham was <33
Buziaki :**
<33

~nieogarniająca~DomciaVerdas~

PS: teraz jestem Domciaa :D ale zawsze będę waszą DomciąVerdas <3

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 39~natura niezbyt hojnie go obdarowała!!

Violetta

To już kolejny smutny dzień bez nich...Tym razem są w Grecji.Minął już tydzień odkąd wyjechali w trasę.Od tego momentu budzę się o pół godziny wcześniej, by móc wyjść z Rockim.Mój ojciec już się o nim dowiedział.Oczywiście na początku nie był zadowolony.Próbował sobie zmyślić jakąś wymówkę, że to nieekologiczne, lecz na koniec i tak przystało przy moim i pies zamieszkuje mój pokój.Leniwie wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki.Szybko załatwiłam wszystkie poranne czynności i zeszłam razem z Dżambo Dżetem na dół.Udałam się do kuchni gdzie czekało na mnie śniadanie.Niestety musiała tam być również Jade....
-Viterda!!Co to jest za monstrum?!-zapytała na widok wilczura.
-Violetta-poprawiłam ją choć na marne.I tak nigdy nie zapamięta....-I to jest Rocky Dżambo Dżet Balboa.
-Powiedz dziecinko kto wymyślił mu to imię i skąd miał taki dobry towar?A tak w ogóle to ten stwór ma się stąd wynieść w trybie natychmiastowym!Nie toleruje wszystkiego co ma w nazwie psy, chomiki, koty..-zaczęła wymieniać na palcach.
-A co powiesz na to, że mój ojciec grał w kapeli "Rokoty" ?!-zapytałam, a ona wypluła napój z buzi który wylądował na...moim śniadaniu...cholera!To takie niezdrowe....Nagle do pokoju parował mój ojciec i natychmiast pociągnął mnie do swojego gabinetu.
-Zadam ci jedno, proste pytanie.Skąd wiesz o mojej przeszłości??
-Skąd wiesz, że o tym wiesz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Mnie nie oszukasz córko.To ja wydałem cię na ten świat i mam prawo wiedzieć!-powiedział, a ja zaczęłam się chichrać.-I o co ci teraz chodzi?Co cię tak śmieszy?-zapytał.
-A to, że nie wiedziałam, że jesteś kobietą!Wiesz, czytałam w pamiętniku mamy, że miałeś małego, ale wydaje mi się, że wydanie mnie na świat jednak było niemożliwe....nawet u geja!-powiedziałam, a on się zaczerwienił.
-Idź z psem dziecko-powiedział, a ja szczęśliwa wykonałam polecenie.W parku obok studia zobaczyłam Francesce.Była sama co mnie trochę zdziwiło.Kilka dni temu dowiedziałam się, że jest ona z Diego.Reszta grupy była trochę zła, ale jakoś to znieśli.Szybko do niej podbiegłam, a Balboa zamachał ogonem.Przywitałam się z Włoszką, po czym wstąpiłyśmy do kafejki.Ja zamówiłam koktajl arbuzowy a Fran o smaku mango.Usiadłyśmy pod oknem, gdyż do studia mamy jeszcze trochę czasu.
-Jak tam ci bez Leona?-zapytała, a mi uśmiech momentalnie zszedł z twarzy.
-A jak myślisz?Ciężko...najlepiej byłoby gdyby nigdy nie dostali się do tej wytwórni, ale jednak cieszy mnie to, że może rozwijać swoją karierę.-powiedziałam.
-Musisz jakoś to przetrwać, z resztą tak samo jak studio.Gregorio przecież chodzi już do psychiatry...
-Mi się wydaje, że chodził już tam o wiele wcześniej.Z resztą żałoba Gregorio z powodu braku brak dance'u nie jest najgorsza.Bardziej przeraża mnie moja ciotka i on....
-Nie no nawet nie żartuj!On i ona?!A może...-powiedziała, lecz nie mogła dokończyć gdyż przyszedł jakiś kelner i nas wyrzucił.No i co z tego, że Rocky chciał zjeść deser innej klientki?!Nie powinien nas wyrzucać!!
-Debilny rasista!!-krzyknęła Fran wychodząc z knajpki.
-Fran, pójdziesz ze mną  jeszcze zaprowadzić Rockiego do domu, bo za chwilę zaczynają się zajęcia?
-Pewnie, mamy jeszcze...yy....-zmieszała się po czym pokazała mi swój telefon.Dokładnie za dwie minuty zaczynały się lekcje.Postanowiłam zaprowadzić go do klasy.W końcu Rocky to grzeczny pies, na pewno nie będzie nikomu przeszkadzał.Wpadłyśmy do sali i szybko zajęłyśmy swoje miejsca.Teraz siedzę obok Lu.Mam nadzieje, że Fede nie będzie twierdził, że jesteśmy lezbami, jak to zrobił poprzednio.

Leon

Właśnie leżymy sobie na leżakach.Wczoraj daliśmy swój drugi koncert.Było fantastycznie!!Niestety musieliśmy opuścić piękne Włochy.Na całe szczęście okazało się, że Fran mówi po włosku!I właśnie dzięki niej zamawialiśmy jedzenie!Wiecie, telefon na głośniku i wszystko git.Aktualnie znajdujemy się w Grecji, na kolanach trzymam laptopa.Trochę się nudziłem, więc wszedłem na skype.Na szczęście Viola była dostępna.
-Cześć kochanie!-powiedziała na mój widok.
-Cześć!Jak tam u was?-zapytałem, a po kilku chwilach obok mnie stanął Feder.
-Szczerze?-zapytała, a my przytaknęliśmy-Koszmarnie!Na zajęciach z Gregorio na salę wpadł Rocky przez co nauczyciel się wywalił....Potem się na nas darł, że to nie jest hotel dla psów i zajęcia są skończone.Wychodząc mówił jeszcze coś, że w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem...kolejny polskie programy ogląda....-ciekawe skąd wiedziała, że to z polskiego serialu...Wolę nic nie mówić, bo jeszcze zacznie się kłótnia.-Kochanie, muszę już kończyć-powiedziała smutno.-Mój ojciec już wrócił....
-Znowu się z nim pokłóciłaś?
-To nie moja wina, że mama pisała, że natura niezbyt hojnie go obdarowała!!
-Nie wnikam.Kocham cię.
-Ja ciebie też.Papa-pomachała nam.Postanowiłem sprawdzić jakieś informacje na temat naszego koncertu.W końcu teraz jesteśmy znani.Trzy dni temu zatrudniliśmy swojego managera-Juliano.Kazał on nam dbać o swój wizerunek.Nagle zadzwonił telefon Federa.Włoch ciężko westchnął.
-To nasz manager...
-Nie odbieraj!
-Po wczorajszej "naganie" nie dziwię się, że nas kontroluje.
-Taa...to nie nasza wina, że tam pojawiła się mysz....
-A jeżeli mam uczulenie na ugryzienie myszy?!Musiałem ją walnąć tą torebką!-bronił się przyjaciel.
-Tą torebką starszej pani...
-Ale to ty na mszy zacząłeś wystukiwać na telefonie muzyczkę z księdza Mateusza!
-Nie ważne..O!Przestał już dzwonić!-krzyknąłem uradowany, lecz po chwili poczułem lekkie wibracje w tylnej kieszeni spodni.Telefon...
-No dobra...odbierz już...-posłusznie wykonałem polecenia Włocha i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

~Halo?~
~Halo?!Leon, jest tam Federico!?!~
~Jest~
~Daj mnie na głośnik.~Rozkazał.
~Zrobione~
~Federico do jasnej cholery co ty zrobiłeś?!~
~Nic?~zapytał z nadzieją.
~Po co bym dzwonił, gdybyś nic nie zrobił?~
~By mnie pochwalić?~
~Pudło-oświadczył mężczyzna-Wpisz proszę na internecie " Federico przyłapany na zdradzie swojej dziewczyny"!!~krzyknął do słuchawki po czym się rozłączył.

Szybko włączyliśmy google i wpisaliśmy tekst wpisany przez Juliano.Feder drżącym głosem zaczął czytać :

Federico-młoda gwiazda mająca przed sobą przyszłość.
Jednak czy nie zachłysną się swym blaskiem?
Wiemy, że posiada on dziewczynę -Ludmile Ferro- w której podobno jest szaleńczo zakochany.
Jednak czy "miłość" okazuje się paradując z inną kobietą?
Jessica McJoy, tak brzmi imię znajomej/kochanki Włocha.
Widziano ich razem w jednym w włoskich klubów kilka dni temu.
Czy to kolejny łamacz serc?!


-Jessica McJoy....Jessica....ja ją skądś znam....-powiedziałem.
-Ale to nie prawda!!Ja nigdy nie zdradziłem Lu!Przecież ona mnie zabije...Jezus Maria...
-Ale przecież Jessica to...-nie dał mi dokończyć.
-Leon przestań mi przeszkadzać!Ja myślę jak tu przetrwać atak Luśki!
-Ale przecież...-znowu mi przerwał.

******

Heejo :D
Oto kolejny rozdział ;))
Szczerze to myślałam, że wyjdzie mi lepiej, ale (chyba) nie jest najgorszy :)
Wiem, że długo musieliście czekać, ale jestem przytłoczona testami :(
A więc Fede zdradził Lu (?)
A kim jest Jessica?
Czy chłopcy świętując swój koncert przesadzili z alkoholem i Włoch naprawdę zdradził Ferro?
(sama nie wiem)
Kocham was <333
Buziaki :**
<33

PS: czy chcecie zakładki takie jak zapytaj bohatera i bohaterowie historii?

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 38~ja nie umiem mówić po włosku...

Ludmiła


Co?!?!Jak to możliwe?!On wyjeżdża w trasę?!To nierealne!!!Nie!
-Lu proszę powiedz coś!
-A co mam powiedzieć?Cieszę się, że nie będzie cie przez 3 miesiące?!
-Ale ta trasa jest dla mnie naprawdę ważna!Już wszystko ustaliliśmy z wytwórnią.
-Mogłeś mnie przynajmniej uprzedzić, obgadalibyśmy to!
-Więc jesteś zła, że dbam o swoją przyszłość?!
-Jestem zła, że w tej przyszłości nie ma mnie!!
-Chyba mnie nie rozumiesz!Gdybyś mnie kochała puściłabyś mnie!Przecież to tylko kilka miesięcy, po tym znowu się spotkamy i będzie pięknie!
-A skąd mam wiedzieć, że mnie nie zdradzisz?!
-Bo cie kocham?!Nie ufasz mi?A może ty chcesz żebyśmy się rozstali?!
-Nigdy tego nie powiedziałam!
-Ale ja tak to odczułem!
-A to poczujesz?!-zapytałam i dałam mu z liścia.
-Właściwie to nie.Jakby to było z pięści to o może, ale jesteś dziewczyną a ja super macho bohaterem!
-Błagam, zamknij się choć na moment!Ciebie naprawdę bawi to, że nie będziemy się widzieć przez taki długi okres?

******

Violetta


-Kocham cię!-powiedziałam gdy oderwałam się od swojego chłopaka.
-Ja też i nie mogę sobie wyobrazić, że za kilka miesięcy będziemy tak daleko od siebie-powiedział Leon.
-Oj przestań już!Nie będzie tak źle!A ja może zajmę się...hm...co ja mogłabym robić?
-Wszystko!-szepnął mi delikatnie w ucho.
-A mówiąc wszystko masz na myśli opiekowanie się Rockym?-zapytałam, a on pokiwał głową.-Okej, ale trudno będzie przetransportować wilczura do domu by nikt go nie zauważył.
-Tym zajmę się ja i Feder-powiedział.z pewnością w głosie.
-Mam nadzieje, że nie zdemolujecie następnego domu!
-Następnego?-zapytał jakby o wszystkim zapomniał.
-Mam ci przypomnieć co stało się z domem Federa?
-Oj kochanie, masz stanowczo za dobrą pamięć!
-Niestety...muszę pamiętać twoje wszystkie bajery....
-Niby jakie?
-Zapomniałeś jak wrzuciłeś mnie do fontanny pod pretekstem, że nie potwierdziłam, tego, że jesteś przystojniejszy od Pattinsona?
-Cśśś....nie wspominajmy już.Lepiej cieszmy się tym co mamy teraz!
-A co mamy teraz?
-Hm...spacerujemy po plaży, nad nami rozgwieżdżone niebo a ja mam wielką chęć cie pocałować.
-A ja mam wielką ochotę na....na to żebyś mnie już zaniósł do domu!Jestem zmęczona!-powiedziałam z rękami wystawionymi do góry.-Oczywiście dostaniesz za to zapłatę!-szepnęłam i dałam mu całusa w policzek, a on natychmiast wziął mnie na ramiona.Oczywiście zapomnieliśmy o jednym fakcie.Leon ma złamaną nogę i momentalnie się wywróciliśmy.
-Wiesz, może ja jednak sama dojdę do tego domu-puściłam mu oczko i za rękę ruszyliśmy w stronę mojego domu.Tak jak obiecałam przed drzwiami dałam mu porządnego całusa.
-To ja za chwilkę podrzucę ci Rockiego.
-Oki, tylko Olga jest w kuchni więc może dasz mi jakiś sygnał czy coś....
-Wszystkim się zajmę-oznajmił i zniknął w ciemnej uliczce.Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi.Przy wejściu spotkałam mojego ojca.
-O której to wraca się do domu?!
-O której to wraca się z psychiatryka?Nie zapomniałeś czasami wziąć swoich leków?-odpowiedziałam z irytacją w głosie.
-Ten chłopak cie zmienia!
-A ciebie zmienił fakt, że nie mam 2 lat, ale nadal oboje żyjemy!
-Jutro jedziemy do parku wodnego gdzie naprawimy nasze relacje!
-Jutro to ja idę do studia, a potem idę pożegnać się z Leonem i Federico.
-Nareszcie wyjeżdżają...-odetchnął z ulgą.
-Skąd o tym wiesz?!Podsłuchiwałeś nas?!
-Nie, widziałem posta o tym na Facebooku!
-Tak w ogóle to dlaczego on zaczął ci tak przeszkadzać co?!
-Widziałem się ostatnio z jego ojcem...nie ważne dziecko!Idź spać!A tak w ogóle to ja zajmuję dzisiaj TV!Leci maraton "W wirze miłości"!-krzyknął ucieszony.
-Tato, to ulubiona telenowela Naty, nie uważasz, że to takie bardziej...młodzieżowe i przeciwnopłciowe dla ciebie?-zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi gdyż zadzwonił do niego jakiś telefon i już po chwili usłyszałam to "Co tam Jadeusiu misiusiu?".Postanowiłam nie przysłuchiwać się już dłużej ich rozmowie "na poziomie" i poszłam do swojego pokoju.Od razu rzuciłam się na łóżko i miałam zamiar odetchnąć od tego stresu.Niestety nie potrwało to długo gdyż dostałam sms'a od Leośka.
~Zejdź do piwnicy ;) L.~
Po przeczytaniu jego treści zrobiłam to co kazał mi mój chłopak i niezauważalnie dostałam się do tamtego pomieszczenia.Gdy tylko przekroczyłam próg tego pomieszczenia nikogo nie dostrzegłam.Były tu tylko jakieś stare kartony.Nagle dostałam kolejnego sms'a.
~Kochanie, troszkę się przedłuży!Jednemu z moich towarzyszy zachciało się...no sama wiesz czego i muszę z nim stać przed krzakami.Na dodatek nie chodzi mi o Rockiego....~
Lekko zaśmiałam się gdy wyobraziłam sobie Federa pod krzakami.Postanowiłam zaglądnąć do tych pudeł.Lekko zdziwiłam się gdy je otworzyłam.Widniały tam jakieś zdjęcia kapeli.Czy to mój ojciec?!O boże...Na tyle widnieje napis ~Koncert 1986r.German Castillo i Ernest Verdas "Rokoty"~.Że co do cholery?!Przecież Ernest to ojciec Leona!Oni chodzili razem do liceum...Nie wierzę, mój ojciec grał w kapeli!!I to w kapeli Rokoty?!Nagle ktoś złapał mnie za kostkę.Lekko się przestraszyłam więc pisnęłam, ale ktoś szybko zatkał mi usta..swoimi ustami.Oczywiście tylko Leon mógł wymyślić coś takiego więc natychmiast lekko oddałam pocałunek i walnęłam go z liścia w policzek, po czym popatrzyłam na niego z irytacją.
-Było warto-odparł z głupkowatym uśmiechem.
-Okej Violu, więc tutaj masz Rockiego, jego smycz i szynkę.
-Skąd ją wziąłeś?-zapytałam Włocha.
-Z twojej lodówki, ale to nieważne...-powiedział Feder za co dostał w czoło od Verdasa.
-Lepiej skup się na tym by codziennie o 15 : 26 wyprowadzić Rockiego przed warzywniaka tego takiego wiesz....
-No chyba kojarzę tylko po co?
-O tej samej godzinie wychodzi na spacer taki idiota z pudlem.Właśnie wtedy spuścisz Rockiego ze smyczy, a on pobiegnie na tego małego stwora.Ważne żebyś nie dawała mu rano jedzenia więc będzie wyjątkowo głodny i może wreszcie zatka tego jego szczekającego pyska!!!
-Feder, ty chcesz żeby on zjadł jakiegoś psa?!
-Tylko nadgryzł.-wytłumaczył Leon gestykulując rękami.
-Z resztą jakbyś się czuła gdyby codziennie gdy chcesz uciąć sobie przedkolacyjną drzemkę jakiś cholerny pies zaczął szczekać!
-Okej, okej uspokójcie się bo zaraz zejdzie tu ojciec...no właśnie, ojciec-zaśmiałam się.-Leon czy wiesz coś n temat swojego ojca w liceum?
-Podobno był najlepszy w sporcie i dwa razy nie przeszedł 2 klasy i cztery razy został królem balu.
-Spoko..a nie wiesz nic na ten temat, że grał w kapeli "Rokoty"?-zapytałam i podałam chłopaku zdjęcie.
-O stary!Twój ojciec był wokalistą!-zawołał Fede.
-Jezus Maria....a jeżeli to dziedziczne?
-Co?-zapytałam.
-Skoro mój ojciec śpiewał musiał mieć też tak wielki talent jak ja!A teraz jest prezesem firmy...a co jeżeli ja też nim zostanę?!Je nie chce być cholernym  prezesem!-powiedział załamany.
-Kochanie, twój ojciec chyba nie wyjechał w trasę, a teraz lepiej już idźcie.
-Dobrze, to do zobaczenia jutro!-powiedzieli po czym zaczęli wspinać się po schodach.Mam tylko nadzieje, że nie natkną się na mojego ojca!Poszperałam jeszcze w pudłach.Było tam kilka zdjęć i filmów z młodości mojego ojca.Gdy postanowiłam iść do mojego pokoju, by nie wzbudzać zainteresowania ojca przeszłam przez kuchnie i natychmiast wyciągnęłam ciuchy na przebranie.Następnie skierowałam się do łazienki i wzięłam zimny prysznic po czym wróciłam do mojego królestwa i rzuciłam się na łóżko i natychmiast odpłynęłam do krainy morfeusza.....

********
Następny dzień

Obudził mnie szczek Rockiego.Chyba tęskni za chłopakami.Leniwie otworzyłam powieki i przeciągnęłam się.Byłam bardzo wyspana i bardzo się dziwie tym faktem.W końcu mój chłopak dziś wyjeżdża, a ja sobie smacznie spałam?W sumie to dobrze!Muszę dla niego wyglądać idealnie!Powoli podeszłam do szafy i wyciągnęłam kremową spódniczkę i białą bluzkę.Następnie udałam się do łazienki w której szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w wybrany wcześniej strój.Następnie lekko przeczesałam moje włosy i pofalowałam je, a na twarzy zrobiłam delikatny makijaż.Po kilku minutach zeszłam na dół w celu zrobienia sobie kanapek, lecz zatrzymały mnie dziwne odgłosy dochodzące z salonu.Postanowiłam sprawdzić co się tam dzieje.Gdy doszłam do kanapy stanęłam jak sparaliżowana.Mój ojciec, Leon, Federico, Brodway, Maxi, Andres i Diego?!Co oni do cholery wyprawiają?!
-Co się tu dzieje?-zapytałam zirytowana.
-O kochanie, przyszłaś w sam raz!-krzyknął Leoś.
-Właśnie zaczyna się trzeci sezon!-powiedział Maxi.
-Co wy tacy napaleni?!I skąd się tu wzięliście?!
-A bo widziałem Leona i Federa wychodzących z naszego domu i chciałem z nimi porozmawiać co tu robią, ale właśnie wtedy zaczął się pierwszy odcinek i zaczęliśmy oglądać.Po chwili zadzwoniliśmy po resztę.
-Okej...a ty Diego?!Myślałam, że prowadzisz odwieczną wojnę z Leonem i Federico?
-Poprawka : prowadziliśmy!Uznaliśmy, że będzie lepiej gdy przed ich wyjazdem zawrzemy sojusz.
-A wyjazd?!Przecież wy za kilka godzin wyjeżdżacie w trasę!!-krzyknęłam a chłopaki tylko popatrzyli się na siebie i szybko wybiegli z pomieszczenia.Oczywiście jeżeli biegiem można uznać utykanie o kulach.
-No to co chłopcy?Więcej popcornu dla nas!-zawołał mój ojciec i razem z resztą męską częścią mojej klasy zaczął jeść przekąski oglądając "W wirze miłości"....Postanowiłam nie wdawać się w dłuższą rozmowę tylko ruszyłam do studio.Pierwsze były zajęcia z Pablo.Szybko usiadłam obok blondynki.Była jakaś nie w sosie.Chyba Federico jej powiedział.
-Wiesz już?
-Tak!I dlaczego on mi nie powiedział wcześniej!?Okazuje się, że cała nasza klasa-zmierzyła wzrokiem dziewczyny- wie, ale ja nie wiem!
-O czym to nie wiesz?-zapytał się Pablo wchodzący do sali.
-O tym, że Federico i Leon wyjeżdżają w trasę, a ja nic o tym nie wiedziałam!-krzyknęła zdenerwowana.
-Że co?!Oni wyjeżdżają i nie zawiadomili mnie o tym?A kiedy?
-Dzisiaj-burknęłam smutno.
-A gdzie reszta klasy?!-zapytał widząc brak chłopców.
-Całą noc oglądali jakąś telenowele z moim ojcem...chyba dziś nie przyjdą.
-Czyli dwóch największych idiotów w klasie nie będzie!!Na dodatek dzisiaj nie ma też reszty!Szykują się najlepsze zajęcia od lat!-powiedział szczęśliwy, a ja zawiedziona oparłam czoło na dłoni.Szykują się najnudniejsze zajęcia od lat....
******
Na całe szczęście przeżyłyśmy rozpaczania Gregorio, żałobne pieśnie Angie i ruszyłam na lotnisko razem z resztą.Szybko wbiegłam do pomieszczenia, lecz nie było ich tam...Spóźniłam się?!To niemożliwe...muszę go zobaczyć!Zrozpaczona usiadłam na krześle.Nagle usłyszałam wielki huk i ujrzałam ich.Natychmiast rzuciłam się na Verdasa i przyssałam się do jego ust.Kątem oka widziałam tylko, że Lu i Feder też się pogodzili.Niestety przerwał nam głos jakiegoś mężczyzny który kazał im iść.
-Kocham cię-szepnął gdy odchodził.Zrobiliśmy wszyscy jeszcze jednego wielkiego misiaka, a po tym nasi przyjaciele naprawdę odeszli od nas na całe 3 miesiące.Do  tej pory byłam twarda, ale tylko dlatego, że on stał obok...Teraz, gdy to naprawdę do mnie dotarło nie potrafię wypowiedzieć ani jednego słowa.Natychmiast wtuliłam się w Fran która stała najbliżej.

Federico

Właśnie wsiedliśmy do samolotu.Zająłem miejsce obok Verdasa, przy oknie.Kurde...szczerze mówiąc to siedzę tu pięć minut i już mi się nudzi!To może...hm....o orzeszki!!Natychmiast wziąłem paczkę od stewardessy.Zauważyłem, że Leon zrobił to samo.Porozumiewawczo na siebie popatrzyliśmy i zaczęliśmy rzucać nimi w ludzi z przodu.Niechcący rzuciłem też na podłogę i gdy stewardessa do nas szła potknęła się i wylądowała na ziemi.Już nie mogliśmy opanować się ze śmiechu i podobno przeszkadzaliśmy innym pasażerom...My im tylko uatrakcyjnialiśmy lot!W końcu przeszli do nas goście z wytwórni.
-Jeżeli się nie uspokoicie to całą drogę będziecie jechać w bagażniku!-wykrzyczał typek.
-Ale my jesteśmy w samolocie.-powiedziałem, a on zamordował mnie wzrokiem.Czy wszyscy ćwiczą to przed lustrem do cholery?Albo Lucas ma jakiś kurs morderczych spojrzeń....muszę się na niego zapisać....

******
Kilka godzin później

W końcu mogliśmy rozprostować nogi!To był strasznie nieprzyjemny lot....zwłaszcza po tym jak zaczęliśmy śpiewać "Dupa Romana" na cały głos i ci z Dom Records wsadzili nas do toalety...na dodatek jednej!Wiecie jak się czułem w małym pomieszczeniu?Na dodatek z Verdasem!Było dosyć niezręcznie....
-Co teraz robimy?-zapytał Verdas producenta.
-Okej, może najpierw mówmy sobie przez ty.Jestem Bob.
-Ja Leon, a to Federico.A więc co robimy?-zapytał Meksykanin.
-A więc właśnie znajdujemy się we Włoszech!Na razie jedziemy do hotelu rozpakować bagaże, a następnie macie 2 godziny wolne.Potem wracacie do swoich pokoi i idziemy na spotkanie.
-Okej.-powiedziałem i wzięliśmy swoje walizki.Po kilku minutach dotarliśmy pod wielki budynek.Udaliśmy się do recepcji gdzie dostaliśmy klucze do pokoju.Okazało się, że będę z Verdasem w pokoju....Czuje, że oni na nas oszczędzają!Powoli weszliśmy do windy.Bob i inni wysiedli na drugim piętrze.My jechaliśmy na jedenaste.Nagle Leon zaczął skakać.
-Co ty odwalasz?-zapytałem.
-Widzisz ją?Mucha.-wskazał palcem na sufit i znów wybił się by ją dorwać.Po co zrobili tą windę taką wielką?!W końcu się wywalił, bo jednak trudno skacze się o kulach....Postanowiłem zachować się jak bohater i zaraz po tym jak go wyśmiałem, walnąłem kulą o sufit w celu zabicia owada.Niestety coś się nie udało....
-Głąbie coś ty zrobił?
-No przecież tu nie pisze, że nie można przyciskać tego guzika!-powiedziałem na swoją obronę.
-Ale to raczej proste, że gdy walnie się w czerwony przycisk stop winda się zatrzymuje!To teraz tu siedzimy...-odpowiedział załamany.No, ale skąd ja mogłem to wiedzieć?!Hello nie mówili tego w szkole!
-Masz telefon?!-zapytał Leon.
-Mam!Zadzwonię do Boba!A masz jego numer?-zapytałem.Brak odpowiedzi.-To może zadzwonię do Lu?-powiedziałem a szatyn przytaknął.

~Halo?~
~Lu, posłuchaj, ważna sprawa!Siedzimy w windzie, która się zacięła!Nie mamy wody i jedzenia!~
~O boże!A ile już tak czekacie?~
~No jakieś 2 sekundy...a co?~
~Z głodu chyba jeszcze nie umieracie~
~Ale możemy umrzeć!~
~Ach...a próbowaliście znowu wcisnąć wybrane piętro?~
~Nie...~
~To wciśnijcie!~
~Okej, okej, tylko się nie stresuj...O!Działa!Dobra dzięki Lu kocham cię a teraz idę się rozpakować papa~powiedziałem i rozłączyłem się.
Gdy wreszcie dotarliśmy do apartamentu nie mogłem uwierzyć, że spędzimy to kolejne 10 dni!!Było wspaniale!Natychmiast rzuciłem się na łóżko.Nagle znowu podszedł do mnie Leon.
-Yyy...Fede chodzi mi o to, że jest tylko jedno łóżko...jedno, wielkie dwuosobowe łóżko...
-WTF?!Na pewno gdzieś jest drugie!-powiedziałem i zacząłem go szukać.Cholera...ja nie jestem jakimś Fedzio Pedzio i nie będę spał z facetem!!
-Mam pomysł!Kto pierwszy dojdzie do Koloseum ten może spać na łóżku, a przegrany śpi na podłodze-zaproponował Leon.Oczywiście się zgodziłem!Kocham wyzwania!Zwłaszcza takie w których wygrywam!
-Trzy, dwa, jeden, start!-krzyknąłem i pobiegłem przed siebie.Gdy tylko nie widziałem Verdasa zatrzymałem pierwszą, lepszą taksówkę.
-KO LO SE UM - literowałem Włochowi...Na nic!Cholera, prędzej chyba z Polakiem się dogadam!Po raz 10 powtórzyłem i nagle ruszyliśmy.Postanowiłem się wyluzować i zacząć oglądać widoki.Nagle samochód się zatrzymał i zapłaciłem.Przynajmniej wiedziałem ile!Zna się to liczenie po angielsku do dziesięciu.Wysiadłem z auta i ku mojemu zdziwieniu nie byłem pod Koloseum...Tylko pod jakąś budką z bielizną o nazwie Kolanum...szlag!Nagle ujrzałem Verdasa rozmawiającego z jakimiś ludźmi!Wiedząc, że już nie dojdziemy do celu podszedłem do niego.
-Śpimy na tym łóżku co drugi dzień?
-Okej-powiedziałem-to co teraz?
-Dzwonimy do dziewczyn?-zapytał a ja potwierdziłem.Szatyn szybko wyciągnął telefon i wybrał numer Violetty.

~Halo?~
~No cześć kochanie!Mam do ciebie taką jedną prośbę....Możesz proszę sprawdzić na necie jak z Kolanum dojść do hotelu?~
~Masz farta, że obok mam laptopa.A więc...musicie iść prosto, w lewo, prosto, prosto, lewo i prawo.A teraz muszę kończyć bo Rocky je mi włosy!Papa kochanie!~

-A więc najpierw prosto i teraz...yyyy....gdzie teraz?-zapytałem, lecz nie dostałem odpowiedzi.
-Został nam tylko ratunek we Włochach-powiedział.
-Gdybym tylko znał jakiegoś Włocha...-westchnąłem.
-Ej!Przecież mamy ciebie!-krzyknął Leon.
-No i??
-Jesteś Włochem!
-No tak, ale chodzi o to, że...no bo ja nie umiem mówić po Włosku...
-Że co?!
-Ciesz się, że po Hiszpańsku mówię!
-Okej, to może...Fran?
-Tak!Ona chyba już mówi w swoim języku....

******

Heejo :D
Oto 38 ;)
Podoba się??
Chce wam BARDZO podziękować za komcie pod poprzednim rozdziałem <3
Przepraszam was za wszystkie błędy, postaram się je poprawić (w swoim czasie)
Feder nie mówi po włosku xD
I błagam, pomóżcie mi w komciach i powiedzcie w jakim kolejnym państwie wyląduje nasza para idiotów?!
Kocham was <3333
Buziaki :**

Nie zapomnijcie!W jakim państwie wylądują Leon i Fede?

Kocham <33