Violetta
Obudziłam się w ciemnym pokoju,bez okien.Strasznie boli mnie głowa.Nagle słyszę jakieś głosy,których nie poznaję.Boję się,i to bardzo.Czy to porwanie??Jeżeli tak,to czego chcą??Pieniędzy??W mojej głowie było wiele pytań lecz żadnej odpowiedzi.Nagle drzwi zaskrzypiały a w nich stanęła pewna osoba.Na początku nie widziałem twarzy,było zbyt ciemno.Nagle migająca żarówka rozświetliła pokój,wraz ze stojącym w nim Diego.To nowy uczeń studia.Jedyne co o nim wiem to to że ma na imię Diego i nienawidzi Leona który również nienawidzi jego.Być może chciał się odegrać na moim chłopaku...Za nim stanął chłopak którego nigdy nie zapomnę.
-Thomas??!!!Co ty tutaj robisz?!Przecież ty mieszkałeś w Madrycie!!!Po co tu przyjechałeś?!Nienawidzę cię!!!Po co mnie tu trzymacie!!
-Może grzeczniej?!
-Po co mnie tu trzymacie?!
-No wiesz,kiedy zobaczyłem cię z Leonkiem w prost nie mogłem wytrzymać z radości.-powiedział Diego
-Sarkazm na poziomie dziecka.
-Nie zapominaj się!
-A więc...a co ja ci będę mówił.Jak zrobisz się mniej pyskata to może...
-Ile będziecie mnie tu trzymać??!!
-A co??Znów ci się znudziłem??Gdybyś mnie nie zostawiła to może to nie miało by miejsca.-powiedział Thomas.
-Gdybyś nie był idiotą to może to też by nie miało miejsca!Myślenie nie szkodzi!
-Grabisz sobie kruszynko...
-Przestań tak do mnie mówić!
-Chodź Heredia,niech troszkę sobie posiedzi.
Kiedy wyszli zaczęłam płakać.Dlaczego to musiało spotkać mnie i mojego chłopaka,lecz na całe szczęście jedno jest pewne,ten idiota Thomas nie mógł wymyślić dobrego planu.Mam tylko nadzieję że Diego też nie jest za mądry...Ale o co mu mogło chodzić??Przecież jemu na mnie nie zależało!Z resztą po co ma się na mnie odgrywać?!Przecież rozstaliśmy się w spokoju.No dobra,może troszkę wybuchłam i powiedziałam mu kilka "niemiłych" słów ale to nie powód żeby porywać...Bardziej niż o siebie martwię się o Leona.Mnie pewnie za chwilkę zaraz znajdzie policja a on...może się nie obudzić.Przypomniałam sobie o tym że mam telefon,tak,tak,nasz pan porywacz mi go nie wyciągnął... Niestety nie ma tu zasięgu.W końcu zasnęłam zmęczona całą tą sytuacją.
Ludmiła
Strasznie się cieszę że Leon się obudził!!Już nie mogłam wytrzymać bez niego!!!Na początku strasznie się przestraszyłam że nic nie pamięta,ale na szczęście wszystko jest Ok.Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu
-Słucham.
-Tak,o co chodzi?
-Pan Verdas jest w stanie krytycznym.Wczoraj w nocy okazało się że ma duże obrażenia narządów wewnętrznych.Prosiłabym powiadomić jego rodziców gdyż nie mamy z nimi kontaktu.-gdy to usłyszałam,moje serce zamarło.Chwilkę później nastąpił we mnie wybuch gniewu.Rzucił telefonem o ścianę.Nie potrafię sobie z tym poradzić.Dlaczego akurat on??Przecież jest młody,silny,dlaczego to cholerne auto potrąciło akurat jego??
Nie mogę się z tym pogodzić.Nie!!!Co ja w ogóle myślę??On nie umrze!!Za bardzo kocha Violę,nie mógłby jej zostawić... Tak,szkoda tylko że ona jakoś do niego nie przyszła!!!Jak można być takim podłym,on uratował JĄ!!!A ona??Ona nawet nie raczy do niego zaglądnąć.Myślałam że go naprawdę kocha...
Nagle do pokoju wszedł Federico.
-Cześć Lu!-nic mu nie odpowiedziałam tylko popatrzyłam w podłogę.Kiedy podniósł mój podbródek przestraszył się.
-Lu?!!Co się stało dlaczego płakałaś.
-Lll...lle...
-Co le??
-Leon jest w stanie krytycznym.
-Co??!!!!-nagle jego mina zmieniła się,było widać na niej ból.Leon był dla niego jak brat,to z nim spędzał wiele czasu,i to z nim miał największe odpały...miał...
-Ttto niemożliwe!Jedziemy tam!-ja tylko przytaknęłam i posłusznie udałam się za ukochanym.Od tamtej chwili nie wypowiedziałam ani jednego słowa.Nie byłam w stanie...Kiedy zobaczyłam go przez szybę osunęłam się po ścianie.Nie potrafiłam w żaden sposób mu pomóc,lecz jeszcze bardziej dobijało mnie to że Catillo tutaj nie ma.W tej chwili nie potrafię sensownie myśleć.
Jedyne co siedzi mi teraz w głowie to nasze wspólne wspomnienia,nie tylko te z Leonem,teraz zrozumiałam to że ja też kiedyś umrę,mam nadzieję że jeszcze nie teraz,lecz w końcu to nastąpi.Gdybym tylko mogła w jakiś sposób mu pomóc,zrobiłabym to za wszelką cenę.
Obok mnie dosiadł Federico który również nie ukrywał swoich uczuć.Przykro mi że muszę go oszukiwać,ja go naprawdę kocham,lecz uczucie do Verdasa nie zgasło.Nie mogę mu tego teraz powiedzieć.Potrzebuję go. To on mnie wspiera najbardziej.Nagle na korytarz wpadła Fran z Cami.Gdy zobaczyły mój widok nie musiały się pytać,wiedziały że jest źle.Za to je kocham.Nagle odezwała się Fran.
-Ja muszę wam coś powiedzieć.-powiedziała przejęta.
-Chyba nic gorszego nie usłyszę-powiedziała cicho płacząc Cami.
-A więc chodzi o Violettę...
-Co z nią??-rzuciłam od niechcenia.
-Nie wiadomo gdzie ona jest.Nie ma jej w domu drugi dzień.Są dwie opcje.Pierwsza to porwanie a druga to....
-A druga to co???-krzyknęła zdenerwowana Cami.
-To samobójstwo!-krzyknęła po czym zasłoniła sobie usta.A ja tak źle ją oceniłam.Byłam niesprawiedliwa...
W pewnej chwili podeszli do nas policjanci którzy chcieli z nami porozmawiać.
-Dzień dobry,czy znają państwo pana Verdasa-tylko kiwnęliśmy głowami.
-A więc może rozpoznajecie te kobiety-jeden z funkcjonariuszy podał nam zdjęcia.
Nie mogę się z tym pogodzić.Nie!!!Co ja w ogóle myślę??On nie umrze!!Za bardzo kocha Violę,nie mógłby jej zostawić... Tak,szkoda tylko że ona jakoś do niego nie przyszła!!!Jak można być takim podłym,on uratował JĄ!!!A ona??Ona nawet nie raczy do niego zaglądnąć.Myślałam że go naprawdę kocha...
Nagle do pokoju wszedł Federico.
-Cześć Lu!-nic mu nie odpowiedziałam tylko popatrzyłam w podłogę.Kiedy podniósł mój podbródek przestraszył się.
-Lu?!!Co się stało dlaczego płakałaś.
-Lll...lle...
-Co le??
-Leon jest w stanie krytycznym.
-Co??!!!!-nagle jego mina zmieniła się,było widać na niej ból.Leon był dla niego jak brat,to z nim spędzał wiele czasu,i to z nim miał największe odpały...miał...
-Ttto niemożliwe!Jedziemy tam!-ja tylko przytaknęłam i posłusznie udałam się za ukochanym.Od tamtej chwili nie wypowiedziałam ani jednego słowa.Nie byłam w stanie...Kiedy zobaczyłam go przez szybę osunęłam się po ścianie.Nie potrafiłam w żaden sposób mu pomóc,lecz jeszcze bardziej dobijało mnie to że Catillo tutaj nie ma.W tej chwili nie potrafię sensownie myśleć.
Jedyne co siedzi mi teraz w głowie to nasze wspólne wspomnienia,nie tylko te z Leonem,teraz zrozumiałam to że ja też kiedyś umrę,mam nadzieję że jeszcze nie teraz,lecz w końcu to nastąpi.Gdybym tylko mogła w jakiś sposób mu pomóc,zrobiłabym to za wszelką cenę.
Obok mnie dosiadł Federico który również nie ukrywał swoich uczuć.Przykro mi że muszę go oszukiwać,ja go naprawdę kocham,lecz uczucie do Verdasa nie zgasło.Nie mogę mu tego teraz powiedzieć.Potrzebuję go. To on mnie wspiera najbardziej.Nagle na korytarz wpadła Fran z Cami.Gdy zobaczyły mój widok nie musiały się pytać,wiedziały że jest źle.Za to je kocham.Nagle odezwała się Fran.
-Ja muszę wam coś powiedzieć.-powiedziała przejęta.
-Chyba nic gorszego nie usłyszę-powiedziała cicho płacząc Cami.
-A więc chodzi o Violettę...
-Co z nią??-rzuciłam od niechcenia.
-Nie wiadomo gdzie ona jest.Nie ma jej w domu drugi dzień.Są dwie opcje.Pierwsza to porwanie a druga to....
-A druga to co???-krzyknęła zdenerwowana Cami.
-To samobójstwo!-krzyknęła po czym zasłoniła sobie usta.A ja tak źle ją oceniłam.Byłam niesprawiedliwa...
W pewnej chwili podeszli do nas policjanci którzy chcieli z nami porozmawiać.
-Dzień dobry,czy znają państwo pana Verdasa-tylko kiwnęliśmy głowami.
-A więc może rozpoznajecie te kobiety-jeden z funkcjonariuszy podał nam zdjęcia.
-Tak,ta blondynka to Emma a brunetka to Sofia,chodzą z nami do jednej szkoły-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-A o co chodzi?-spytał Fede.
-Prawdopodobnie to one są odpowiedzialne za potrącenie Verdasa.Czy miały jakiś powód do tego czynu
-Wie pan,on przystojniak,one laski,ciągle się za nim uganiały,ale on je odtrącał,ponieważ ma dziewczynę. Lecz z tego co mi wiadomo to Leon uratował Violettę,gdyż to ona wpadła pod samochód,a on ją popchną lecz sam nie zdążył uciec.
-Czyli możliwe że miało to na celu potrącenie pani Violetty o które były zazdrosne sprawczynie zdarzenia?
-Całkiem możliwe.
- Bardzo dziękujemy.
****** BUM!
Oto i rozdzialik 14
Może i nie jest za śmieszny ale musiałam rozkręcić akcję.
A więc nwm co robić z Leonkiem,wybudzić go,czy może troszkę poczekać....
Porywaczami Violi są Diego i Idiota (Thomas)
Zaskoczone z potrąceniem???
Uznałam że dwie idiotki mogą wnieść troszkę śmiechu :D(ale to później)
No i czy Lu powie Fede że kocha ich dwóch??
Może przeprowadzi szczerą rozmowę z Leonem jeżeli ten się obudzi???
(Bo na razie znów jest w śpiączce)
A więc jeszcze raz sorki że taki króciutki rozdział
Obiecuję że następny będzie dłuższy ale postanowiłam że cała akcja nie może rozegrać się w jednym:P
Buziaczki :**
<3