Dziękuję za to, że jesteście. <3
Violetta
Budzik zadzwonił wcześnie rano.Wiedziałam, że dzisiaj nie pośpię sobie dłużej i od razu zrzuciłam z siebie pościel.Tak samo postąpiłam z kołdrą blondynki śpiącej obok.-Ludmiła, musimy wstać-szturchnęłam dziewczynę w ramie, a ona tylko zmarszczyła czoło i mocniej wtuliła we fioletową poduszkę.-Hej, musimy się przygotować.Chcesz pójść niepomalowana na ślub mojego ojca?
-Na pewno nie chcę tam pójść niewyspana-mruknęła cicho.
-Lu, zrobiłam ci kawę-powiadomiłam upijając łyka.Gdy opróżniłam całą zawartość udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic.Włosy umyłam, a następnie podsuszyłam i w samym szlafroku opuściłam białe pomieszczenie.Zadziwiło mnie, że w pokoju nie było już Ferro, pewnie poszła do łazienki na dole.Szybko ogarnęłam łóżko i zaczęłam poszukiwania sukienki.
******
-Cześć kochanie.
Czule pocałowałam chłopaka, a następnie uścisnęłam Federa, stojącego obok.Verdas wyglądał bardzo pociągająco.Ubrany był w biały, idealnie skrojony garnitur.Włosy postawione miał tak jak zawsze na żelu, a do tego na twarzy kwitł mu ten jeden z figlarnych uśmieszków, które uwielbiam najbardziej.Na dodatek dwa guziki od góry jego koszuli były rozpięte, co sprawiło, że naprawdę wyglądał nieziemsko.Jego rany po bójce o której niezbyt chciał mi opowiedzieć były już niemal niewidoczne.No i jak zawsze przyszedł ostatni.Mogłam powiedzieć, że to będzie spotkanie dla debili, pewnie by przyszli pierwsi licząc na najlepsze miejsca.
-Jesteśmy już wszyscy?-zapytała Camila.
-Tak, chyba tak.Teraz wystarczy czekać na państwo młodych i zaczynamy ten cyrk-westchnęłam.
-Oj, co ty tak negatywnie nastawiona, przyszła córko Jade?-zapytał Broadway i wszyscy zaczęli się ze mnie nabijać.
-Powiedział ten, który kiedyś całą noc oglądał z moim ojcem telenowelę?-odgryzłam.
-Przypomnę tylko, że oglądali ją wtedy wszyscy obecni tutaj mężczyźni.
-Dlatego sądzę, że nie zasłużyliście jeszcze na miano mężczyzn, chłopcy-dodała Lu.
-Oni od zawsze nie zasłużyli na żadne miano!Chyba, że mowa o mianie miernoty, to mógłbym już ustąpić-dobiegł nas krzyk Gregorio idącego w naszą stronę, obejmując ramieniem moją ciotkę.-No i jak tam wam, gamonie, idzie życie bez naszego studia?-zapytał nauczyciel tańca.
-Całkiem, całkiem-odpowiedział Maxi.
-A kim ty jesteś?
-Nie pamiętasz mnie, Gregorio?Przecież uczyłeś mnie przez trzy lata!
-Możliwe, możliwe.Było kilka takich niskich debili, co tańczyć breakdance'a nawet nie chcieli, phi!
-Nikt nie chciał tańczyć z tobą breakdance'a-skwitował raper.
-A Leon i Federico to z chęcią tańczyli!
-Nikt normalny ne chciał z tobą tańczyć-poprawił się Argentyńczyk.
-A Leon i Federico to wszystko słyszą i zaraz dojebią ci swoim tajskim kung fu, którego nie znają, więc lepiej nie ryzykuj i od razu zacznij polerować mi buty do breakdanc'u-warknął mój chłopak.
Następnie doszedł do nas Pablo i miło wspominaliśmy czasy naszej nauki.Prawie każdy miło, Andres tylko się żalił, że Gregorio się nad nim znęcał i wykorzystywał.Tłumaczyłam,że taka era, pisiont twarzy greja i nagle każdy chce kogoś bić i się tym jara...Na całe szczęście odbyło się bez demonstracji kung-fu, chociaż Włoch chciał pokazać jak wygina mu się goleń.Tak, goleń.I to nie taka z mięsnego.W dodatku Angie zaczęła nam robić rozśpiewki, a Fran cały czas zamiast "hej" śpiewała "gej", przez co jakiś pan skarcił nas za niepoprawność polityczną i nietolerancyjność, a jako, że jesteśmy bardzo tolerancyjni zaczęliśmy się bronić i skończyło się na tym, że urażony mężczyzna odszedł zniesmaczony naszymi wyzwiskami w jego stronę.Nie wiem jak on, ale dla mnie "Nawet rydz, ma od ciebie lepszy fryz" nie jest ani wulgarne, ani obraźliwe, to takie chrześcijańskie przezwisko.
Minuty spędzone na rozmowie upłynęły nam bardzo szybko, ale nie mogłam zrozumieć jednego faktu, dlaczego mój ojciec nadal nie przyjechał?Wydzwaniałam do niego jak szalona, na dodatek gdy Jade dowiedziała się, że jeszcze go nie ma wpadła w jakąś histerię.Co chwilkę wybuchała płaczem, twierdząc, że mój ojciec jej nie kocha i stchórzył przed ślubem.Niestety, ale tak to wtedy wyglądało.
-A może coś mu się stało?-zapytałam przerażona.
Mogło zdarzyć się wszystko.Wypadek.Pożar.Zawał.Śmierć.German najlepszym ojcem może nie był, ale nim był.Nie chciałam go stracić.Na swój sposób go kochałam, nie ważne jak bardzo niedorzeczny z niego człowiek i jak bardzo doprowadzał mnie do szału.Po prostu był i to się dla mnie liczyło.To znaczy nie zawsze był, ostatnio w Alpach zaginął na kilka tygodni...
-Nie martw się, kochanie.Ja już chyba wiem co się stało-powiedział Leon i lekko uniósł kąciki ust do góry.Widząc moje zniecierpliwienie zaczął kontynuować.-Mojego ojca również nigdzie nie ma.Mama mówiła mi, że wyszedł wczoraj wieczorem i do teraz nie wrócił.Myślę, że mogli sobie zrobić, takie małe kawalerskie i pewnie upici gdzieś się szlajają.
-Oby-zdołałam tylko wydusić, ale po chwili odetchnęłam z wielką ulgą.To było rzeczywiście bardzo prawdopodobne.Jeżeli to okaże się prawdą to German może być pewny, że zamknę go w słoju i będę trzymać w szafce.Idioci powinni kończyć w słojach.
-Może powinniśmy pojechać ich poszukać?-zapytał Verdas.
-Tak, spróbujmy.
Złapałam chłopaka za rękę i skierowaliśmy się do jego motoru.Postanowiliśmy, że ja z Leonem sprawdzimy ich ulubiony bar, Feder z Ludmiłą komisariat, a reszta hotel.Powinniśmy również wysłać kogoś na Alaskę, bo przecież nasi ojcowie lubią sobie po pijaku podróżować.
Leon podał mi czarny kask i pomógł wsiąść na maszynę.Kiedy pędziliśmy ulicami docierały do mnie zaciekawione spojrzenia przechodni.No tak, dziewczyna w sukience i chłopak w garniturze popierdzielający na drodze 120km/h to niecodzienny widok.A jak Diego szedł tylko w różowych bokserkach to jakoś każdy udawał, że tego nie widzi.Pewnie się go bali, bo tak wkurwiony Hernandez często się nie trafia.No cóż, lepszy Hernandez w różu niż ojciec huj wie gdzie.
-Jesteśmy-oświadczył Leon schodząc z pojazdu, a przed nami ukazał się bar w którym często przesiadywali Ernest i German.Już na wejściu buchnął zapach alkoholu, choć o tej godzinie w pomieszczeniu było zaledwie kilka osób.Rozejrzeliśmy się, ale nigdzie ich nie było.
-Przepraszam-zaczął Leon podchodząc do barmanki.-Szukamy pewnego mężczyzny, nie wie pani czy był tu wczoraj?-zapytał pokazując zdjęcie mojego ojca na telefonie.
-A co?Jesteś z policji, przystojniaczku?-zaczepiła blondynka seksownym głosem.
Nazwała mojego chłopaka przystojniaczkiem.PRZYSTOJNIACZKIEM.A na dodatek MÓJ przystojniaczek zaśmiał się uroczo.Jak on mógł?I to przy mnie?Ciekawe więc jak zachowuje się gdy mnie nie ma.Od razu posłałam im zabójcze spojrzenie, a Leon jeszcze bardziej się zaśmiał.Bezczelny.
-Leoś, wychodzimy-syknęłam wściekła.
-A nie chcecie wiedzieć czegoś o tym typku?-dopytała dziewczyna, pochylając się nad barem w ten sposób, że oboje mogliśmy podziwiać jej biust.Zaraz jej przypierdolę.
-Był tutaj wczoraj?-powtórzyłam pytanie Leona, mocno zdenerwowana.
-Spokojnie, lala.Nie tak nerwowo.
-Wiesz, czy kurwa nie wiesz?!-krzyknęłam prosto w twarz dziewczyna, na co ona lekko odskoczyła i ponownie zaczęła polerować szklanki.Dobiegł do mnie wtedy tylko cichy chichot Leona.
-Nie było go tu od tygodnia.Dostał zakaz i nasz ochroniarz już go nie wpuszcza-powiedziała dziewczyna, a ja bez słowa podziękowania pociągnęłam Verdasa do wyjścia.Kiedy byliśmy już na zewnątrz chłopak wybuchł niepohamowanych śmiechem.Musiałam chwilkę odczekać zanim przestanie się chichrać by móc się na niego wydrzeć.
-No i co cie tak śmieszy?!-warknęłam.
-Ty-powiedział to tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Kim ty do cholery jesteś, Verdas?!Najpierw uśmiechasz się do tamtej szmaty, a teraz mnie wyśmiewasz?!
-Vilu-zaczął.
-Nie.Przestań!Pokazałeś jaki jesteś.Idź i się z nią pieprz!
-Ale Violetta co ja zrobiłem?!Tak, zaśmiałem się na to jak nazwała mnie przystojniaczkiem, bo rozśmieszyła mnie twoja mina na jej słowa.Rozśmieszyło mnie to jak bardzo zazdrosna jesteś o mnie i to, że jeszcze nie słyszałem cię tak wściekłej jak na tą dziewczynę.
-Nie jestem zazdrosna-mruknęłam pod nosem oburzona.
-Jesteś kochanie, jesteś.Ale ja jestem tylko twój i nie musisz robić awantur i wściekać się na mnie za tamtą pindzię.Myślisz, że zdradziłbym cie z takim pustakiem?
-Oczywiście, że nie, ale dlaczego nie zareagowałeś jakoś?!Nie powiedziałeś, że jesteś w związku?
-Chciałem się troszkę podroczyć.
-To ci się udało...-westchnęłam, a on przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku, który sprawiał, że czułam się tak bezpiecznie.Może i powinnam dłużej się złościć, ale po prostu nie potrafiłam.Ten człowiek sprawiał, że cała złość przechodziła tak samo szybko jak się zjawiła.Po prostu jego ramiona sprawiały, że wyparowywała.Z tego całego zamieszania aż zapomniałam o tym po co tu w ogóle przyjechaliśmy.Mój ojciec.Zadzwoniłam do Angie, by sprawdzić czy przypadkiem nie wrócił już na ślub, ale tak się nie stało.Jak się okazało nikt z nas go nie znalazł, a Jade gdy się o tym dowiedziała zaczęła niszczyć całą wynajętą przez nas salę.Na całe szczęście Pablo dosyć szybko ją zatrzymał i w miarę uspokoił.Niestety tylko chwilowo, ponieważ ugryzła go do krwi i zrobiło się jeszcze więcej zamieszania z opatrzeniem jego ran.
-Musimy go znaleźć, bym potem mogła się nad nim znęcać do końca jego marnego życia.Całą noc spędziłam na tym by zorganizować ten ślub, a on odstawia jakąś szopkę?Lepiej dla niego, by okazało się, że ktoś go porwał, bo jak się okaże, że naprawdę po prostu się nachlał to marny jego los-powiedziałam na co kąciki ust Leona wystrzeliły w górę.
-Coś widzę, że jesteś dziś naprawdę nie w humorze, ale mogę go szybko poprawić-wymruczał i wbił się w moje wargi.Pocałunek był cudowny, jednak chłopak bardzo szybko się oderwał na co lekko się skrzywiłam zawiedziona. -No co?Mamy szukać Germana, a nie się miziać-wyjaśnił rozbawiony i ponownie wsiedliśmy na jego motor.Tym razem skierowaliśmy się w stronę szpitala, tak aby na wszelki wypadek to sprawdzić.
-Pamiętaj, jeżeli chociaż uśmiechniesz się do jakiejś pielęgniarki to jesteś trupem-zagroziłam chłopakowi idąc szarym korytarzem w stronę recepcji.Nie lubiłam tego, że ściany w tych miejscach są tak ponure, przecież te pomieszczenia powinny dawać nadzieję, a nie przygnębiać.
-Ja do żadnej pielęgniarki nie uśmiechnę się nigdy.Nadal pamiętam taką grubą siksę, która nie pozwoliła mi jeździć na desce po korytarzu.
-Kochanie, obawiam się, że miała słuszność.
-Myślisz tak, bo nigdy nie jeździłaś w szpitalu na desce.Dużo rzeczy w życiu cię ominęło.
-Jeżeli nadal będę się otaczać idiotami, sądzę, że będę mogła w końcu to wypróbować, ale raczej w szpitalu psychiatrycznym.
-Szpital to szpital, nie ważne czy ludzie są mniej, czy bardziej pojebani.
-Uwielbiam twoje złote myśli-oznajmiłam i cicho się zaśmiałam.Czasami zaczynałam myśleć, że te mądrości mojego chłopaka naprawdę nie były najgorsze.W takich chwilach rozważałam też udanie się do specjalisty.Co jak co, ale Leoś to nobla nie dostanie.No chyba, że za buźkę mu ktoś da.Chociaż tak naprawdę on jest bardzo inteligenty, po prostu uwielbia się wydurniać.Gdyby go porównać do Andresa to byłby jak taki Einstein.W sumie to każdy w porównaniu do Andresa nim jest.Nie to, że mam coś do Andresa, po prostu trzeba to przyznać, on przeszedł podstawówkę ściągając z łokcia.Tak, słyszałam tą historię, miał ściągę na łokciu.Można?Można.Ciekawi mnie tylko jak bardzo dużą wadę wzroku miał jego nauczyciel by tego nie zauważyć...
W końcu doszliśmy do recepcji i zastaliśmy tam niezbyt miło wyglądającą pielęgniarkę.Zapytaliśmy się czy znajduje się tu ktoś o nazwisku mojego ojca.Kobieta poszperała trochę w papierach, zapytała kim jesteśmy i okazało się, że leży tu niejaki German Castillo.Ogromnie się wystraszyłam, gdy usłyszałam, że miał wypadek i jest mocno poturbowany.Momentalnie zrobiło mi się słabo.Pielęgniarki i Leoś prosili mnie bym na chwilkę usiadła, ale ja musiałam iść zobaczyć co z ojcem.Niestety te kmiotki w białych kitlach mnie do niego nie wpuścili.Leon miał rację, to są skurwiele nie ludzie!Przynajmniej lekarz prowadzący mojego taty poprosił mnie do swojego gabinetu, by wszystko wytłumaczyć.
-Panna Castillo?-zapytał starszy mężczyzna, kiedy weszłam do kremowego pomieszczenia.Siedział przy dużym, dębowym biurku, a na ścianach wisiały liczne dyplomy.
-Tak, jestem córką Germana.Niech mi pan powie, co się stało?Dłużej już nie wytrzymam-powiedziałam, a raczej błagałam lekarza, ścierając łzy.Przez te kilka minut mój tusz zdążył całkowicie rozmazać się na moich mokrych od płaczu polikach.
-Pański ojciec miał wypadek.Spokojnie, ma kilka zwichniętych stawów, ale to raczej nic poważnego.
-Jak to nic poważnego?Przecież podobno był mocno poturbowany!Stan krytyczny!
-Może i ma kilka zadrapań, ale po zwykłym upadku z roweru nie określiłbym jego stanu krytycznym.
-Jaki rower?-zapytałam zdezorientowana.
-Wypadek rowerowy.Ach, kiedy tylko pacjent się obudzi wszystko sobie wyjaśnicie.Nie nastąpi to jednak szybko, gdyż musiał dostać dużą dawkę leków uspokajających i teraz śpi jak niemowlę!Było to konieczne, gdyż nie mogliśmy zrobić pacjentowi badań, był tak nieopanowany.Niektórym to alkohol nie sprzyja...-westchnął mężczyzna.
I wtedy wszystko znów stało się jasne.Czułam się tak głupio, że przez tego jełopa, zwanego również miliarderem i niezwykłym biznesmenem -ale tylko jacyś konkretni debile go tak nazywali- najadłam się tyle strachu.Płakałam przez niego, ale w tamtym momencie, po rozmowie z lekarzem całkowicie go skreśliłam.Nie mogłam uwierzyć, że można być tak nieodpowiedzialnym!Upił się w przeddzień swojego ślubu.Jak moja mama mogła go pokochać?Jak on mógł się wywalić na tym rowerze?!Musiał mieć we krwi niezłą sumkę promili.Szkoda, że IQ miał troszkę mniej.
******
Heejka! :D
Kochane, czy ja wam czasami nie daje tych rozdziałów za często? :'3
Coś za coś ;o (Wiesz, że chodzi mi tu o komentarz XDXD)
Dzisiaj w rozdziale niby coś się dzieje, ale jednak wyszła taka kupa ;p
Nasz German ruska jemioła nie przybył na ślub.Swój ślub :D
A po co ja wam to opowiadam, skoro przed chwilą to przeczytaliście? xD
Mam nadzieje, że nie zanudziłam was na śmierć <3
Przy okazji życzę szczęścia wszystkim, którzy będą pisali test gimnazjalisty ;) Dacie radę!
Jeżeli chcecie next musi być tu 12 komentarzy! :3 Zaskoczycie mnie?
Kocham <3
Buziaki :**
<33
Pierwsza;*
OdpowiedzUsuńDzięki tobie nie mogę przestać się śmiać. I nareszcie se ściągnęłam nową piosenkę Tini. Ile ja musiałam się z tym namęczyć, żeby ją znaleźć. Zaraz ustawie sobie jako dzwonek telefonu. Przejdźmy do rozdziału.
UsuńUwielbiam twoje poczucie humoru.
Rozdziały zawsze są przezabawne :'D i zajebiste, cudowne.
Koffaam twojego bloga i autorke również.
German się nie zjawił na własnym ślubie. Jełop.
Jade jaka agresja :'D Biedny Pablo. To aż tak wielką ranę mu załatwiła.
Violka zazdrosna. No a jak. Ma takiego przystojniaczka i trzeba pokazać, że on jest jej.
Leon nagrody nobla nie dostanie. Powinni wprowadzić nową dziedzine. Idiota nad idiotami. Dla niego powinni to wprowadzić i dla Federico oczywiście. Nie może zabraknąć Germana i Ernesta. To już mamy cztery statuetki i jeszcze więcej by można rozdawać.
Czekam z niecierpliwością na next;*
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki♥♡♥
Druga 😂
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam zaraz ze śmiechu!
UsuńViolka całą noc spędziła na organizowaniu dla ojca esela, a on się upił i wypieprzyłsię na rowerze. Na rowerze! 😂😂😂
Ja pierdziele co za facet. Violka się strachu najadła, a on śpi sobiew szpitalu po lekach😁
#ViolaZazdrośnica
Ooo Leon sobie nagrabił.
Dobrze, że sobie to wyjaśnili. Byłoby kiepsko jakby się rozstali.
I to przez jakąś laske z baru.
Ehhh.
Zajebisty.
Cudowny.
Genialny.
Wspaniały.
Boski.
Fantastyczny.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
To ja będę trzecia XDXDXDXD
OdpowiedzUsuńCśśśśś że to mój blog..cśśś...
Ależ mnie wzięło na śmieszkowanie :'D
Cuudo <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexcika ;)
Hehe ^^
OdpowiedzUsuńGreman ruska jemioła :'D
Padłam xD
Ja chcem sexsy Leonetty *-*
Ja chcem, ja chcem, ja chcem!
Król Julian wraca na parkiety truszkę ogarnięty xDD
Dopra kicia ten rozdział to taka bomba, że WOW!!!
German to idiota -.-
Złote myśli Verdasa *-*
Czemu on jest taki genialny?
Ach... Ja chcem takiego Lajona dla siebie, by zrobił z moim kolegą z klasy zawody śmieszności i wygrałby na 1000 % I by każda zazdrościła mi takiego chłopaka <333
Czekam bejb na kolejną perełkę i jeżeli nie skomentowałaś mojego rozdziału to zapraszam ^^
Kocham
Całuje
Pozdrawiam ;*
Twoja Natalka, aka Król Julian, aka Jednorożek 👌👉💪❤❤❤👑👑👑👌👉💪
Genialne
OdpowiedzUsuńFenomenalne Rewelacja
Czy wstawiasz za często ?
hmm nie
nawet czasem tak długo ich nie ma że się nie cierpliwie
ale... jest
Violka zazdrosnao Leona
Leon rozbawiony
German szpital czego mogłam sie spodziewać
ahahahah
czekam na next
Hello!
OdpowiedzUsuńWpadłam na twoje Google+ (nie to wcale nie jest dziwne :'D)
i patrzę - ty masz bloga!
Do tego jest on zarąbisty!
Boże, ta rozmowa Leonetty z barmanką - po prostu padłam XD
Ogólnie cały rozdział poprawił mi humor
i nie mogłam powstrzymać śmiechu :D
Jednak totalnie mnie rozbroił ojciec Vilu XD
Ona go szuka, martwi się,
a ten po pijaku wyrąbał się na rowerze i sobie śpi :'DDD
Pierwszy rozdział jaki u ciebie przeczytałam,
a już się zakochałam! (ten rym nie był celowy :DD)
Wiedz, że będę cię teraz prześladować moimi komami!
Strzeż się!
Muszę nadrobić poprzednie dzieła!
Nie mogę ich zostawić nieprzeczytanych! :D
Powtórzę po raz drugi:
ten blog jest boski *-*
Dobra, koniec mojego marudzenia!
Zobaczysz mnie tu jeszcze nie jeden raz, bój się :,D
Kocham ♥ ~Alexa
O jejuu.
OdpowiedzUsuńZ pewnością wspominałam Ci, że kocham długość Twoich rozdziałów.
Kocham
Serrio.
Są idealne pod względem tresci i długości ♥
Viola zazdrosna xD
hah
No cóż.
UBÓSTWIAM
:D
Czekam na więcej
O,woooww
OdpowiedzUsuńVioljkaaa zazdrośnicaa!
OOoo
Haha
Muszę się uczyć :(
Świetny rozdział ♥
Emily ♥
Dzisiaj krótko
OdpowiedzUsuńCudo
Boski
German ty mendo społeczna jak można wogóle coś takiego zrobić?...moment....przecież jesteś Germanem mendą społeczną....aaaaa i wszystko jasne nie było pytania
Czekam na next
Buziaczki
Cudooooooo ! ;)
OdpowiedzUsuńFiołki jaką zazdrosna ;D
German :'D
Smiechłam ! ;D
Świetny , Jezu skąd w tobie tyle weny , cóż oczywiście życzę jak najwięcej ;*
Super ekstra wow😘😘
OdpowiedzUsuńMasz talent oddaj mi go 😂😂 uwielbiam twoje opowiadanie kiedy znowu będzie Zbyszek 😂😘😘
OdpowiedzUsuńKiedy next
OdpowiedzUsuńcudowny
OdpowiedzUsuńJulia wróblewska ( nie chce ni sie logować z konta )