piątek, 29 maja 2015

Rozdział 47~...epoka następująca po baroku...

Violetta


Dzisiaj wstałam troszkę później niż ostatnio.Oddałam Rockiego Dżambo Dżeta Balboę Leonowi i Federico na te kilka dni.Z resztą oni...I ta wczorajsza awantura!W ogóle nie uśmiecha mi się iść do studia i patrzeć na te idiotyczne twarze mojej klasy.Ale niestety muszę iść, w końcu będziemy musieli zaliczyć to durne zadanie i trzeba robić próby.A może da się je zaliczyć samemu?No przecież występ solo to też występ...
Szybko poszłam do łazienki i ogólnie zrobiłam to co zawsze robię rano.No może dzisiaj było troszkę inaczej, a właściwie to to, że do nikogo nie pisałam.Zazwyczaj dzwonię do Lu i Leona lub piszę z Fran i Cami, ale dzisiaj stanowczo NIE.Nie będę robić pierwszego kroku, to nie ja zaczęłam tą kłótnię.Ubrałam kurtkę, sięgnęłam po miętową torebkę i wyszłam z domu.Po kilku minutach znalazłam się w studiu.Dziś pierwsze były zajęcie z Pablo.Usiadłam na swoim miejscu i czekałam na nauczyciela.Z nikim się nie przywitałam, z resztą widziałam również, że reszta klasy też się do nikogo nie odzywa.Ogólnie w sali panowała BARDZO napięta atmosfera.
-Witam moich uczniów!-powiedział rozpromieniony nauczyciel wchodząc do pomieszczenia.-No to powiedzcie jak idą próby?-zapytał, a w klasie zapanowała cisza.
-Widzę las rąk-zakpił Gregorio który przechodził właśnie korytarzem.Przecież nie był by sobą gdyby nie dorzucił jakiegoś swojego "milutkiego" komentarza.
-Idź już Gregorio!-krzyknął Pablo-A wy dzieci?Skoro nie chcecie mówić to może zaśpiewacie?Pokażcie co przygotowaliście.Może najpierw grupa Ludmiły, Maxiego, Broadway'a i Cami.-zarządził.Kątem oka widziałam ich zakłopotanie w oczach i zrobiło mi się ich trochę żal, ale nie mogłam tego pokazać.W końcu sami się o to prosili!Nagle do sali wparowali Leon i Federico.Ci to mają wyczucie czasu.
-Przepraszamy za spóźnienie, ale-zaczął Włoch, lecz Maxi nie dał mu skończyć.
-Ale o kulach trudno się biega?-powiedział i lekko się zaśmiał.
-A żebyś wiedział, ale chyba nie chcesz się przekonać jak mocno możesz nią oberwać?!-odpowiedział.
-Spokój, spokój!-krzyknął mój chłopak.
-Leon to moja działka.A teraz spokój dzieci!Macie mi zaprezentować swój utwór.
-Tsssa...bo chodzi o to, że my tak jakby jeszcze...-zaczął się jąkać Broadway.
-Co jeszcze?-dopytywał nauczyciel.
-No, że my jeszcze, to znaczy nie jeszcze, powiedzmy, że jeszcze nie do końca...Bo patrząc z innego pola widzenia to tak, ale jak patrzymy tak to nie i właśnie....-powiedział Maxi.Nic z tego nie zrozumiałam, ale rozśmieszyły mnie te nieudolne próby tłumaczenia.
-Jeszcze nie zaczęliśmy prób okej?!!-krzyknęła w końcu ruda.
-Ale jak to?!Wy chyba sobie żartujecie?!A wy?-popatrzył na naszą grupę.
-My tak jakby też....-powiedziałam cicho.
-Czy wy wiecie, że na te występy mają przyjechać możliwe, że nowi sponsorzy studia?!
-Ale my damy radę, tylko potrzebujemy nieco więcej czasu!-krzyknęła Ludmiła.
-Więcej czasu?!Wy nie mówicie poważnie?Macie być gotowi na jutro!Skoro nie potraficie się dogadać to ja was ustawię.Grupa Ludmiły śpiewa "Es mi pasion", a grupa Violetty "Ser Mejor".A tego wszystkiego mają dopilnować Leoni Fede!A teraz wybaczcie, idę do Tesco.
-Okej, no to może najpierw podzielimy tekst?-zapytał Verdas.Milczenie.
-No to może najpierw zaśpiewajmy to wszyscy razem na rozgrzewkę?-zaproponował Włoch.Milczenie.
-Ktoś będzie tak łaskawy i się odezwie?!-nadal nikt nie powiedział ani słowa.Przesiedzieliśmy tak w ciszy całą lekcje, a po dzwonku udaliśmy się do sali tanecznej.

******

Leon

-No i co robimy Fede?-zapytałem.
-Wydaje mi się, że musimy z tym iść do sam wiesz kogo.-powiedział, a ja zrozumiałem, że żarty się skończyły i wolnym krokiem udaliśmy się do Gregorio, a tam uknuliśmy plan.Gdy zadzwonił dzwonek razem z resztą weszliśmy do sali, a tam czekał uśmiechnięty nauczyciel.
-Moje drogie dekle!Dziś nie jesteście w stanie normalnie ćwiczyć, więcby załagodzić sytuację zabieram was na kręgle!
-Ale..-zaczęła jęczeć klasa.
-Nie ma ale!Ja sobie powyrywam jakieś foczki, a wy się zintegrujecie czy jakieś inne głupoty, a potem wrócimy tutaj i gdy Pablo zobaczy, że was pogodziłem da mi awans!Idziemy!
Po kilku minutach znaleźliśmy się na przystanku autobusowym.Oczywiście na nasze szczęście zaczęło padać, a Fede wpadł w niekontrolowany śmiech.
-Z czego się tak śmiejesz?!
-Przypomniało mi się jak twój ojciec razem z Germanem bali się wyjść na deszcz, bo mówili, że nie mogą się zamoczyć, ponieważ ogon im urośnie....a potem jak się wywalili i z tej kałuży nie mogli się podnieść...I ta dziewczynka się przestraszyła, bo nigdy morsów nie widziała-wydusił przez śmiech.W końcu przyjechał autobus i cali roześmiani weszliśmy do pojazdu.Oczywiście nie licząc innych.Usiadłem obok jakiejś staruszki.Chciałem być obok Violi i z nią porozmawiać, ale miejsce obok niej zajął Andres.
-Kochany ależ ty masz piękną grzywkę!Powiedz, nie zimno ci w szyję?-zapytała ta staruszka.
-Nie, dziękuje.
-Ależ na pewno ci zimno!Ależ ty jesteś rozpalony!Gorące chłopaczysko!-powiedziała z dziwnym uśmieszkiem....W tym świecie pedofile są wszędzie!
-Babciu przestań mi przyjaciela obmacywać!-krzyknął Andres siedzący przed nami.To to jest jego babcia?Ale on mówił, że jego babcia zginęła będąc wolontariuszką w Afganistanie....Nic nie rozumiem.
-Andres, to może się zamienimy miejscami, co?Chciałbym porozmawiać z Violą!
-Możesz do niej napisać sms'a, hello!Dwudziesty pierwszy wiek.
-Tsssa....twoja babcia chyba nie wie do końca co to dwudziesty pierwszy wiek, wytłumacz jej!
-Okej, a więc dwudziesty pierwszy wiek to epoka następująca po baroku...-zaczął.Zawiedziony po prostu wstałem, zepchnąłem tępawego przyjaciela z miejsca i usiadłem obok mojej dziewczyny.
-Violu, skończmy to.
-Skończmy co?
-Skończmy się kłócić.Kocham cię, a wiesz, że nie przyjechałem na długo.Chcę wykorzystać ten czas.-powiedziałem.W odpowiedzi moja kochana pocałowała mnie.Lekko się uśmiechnąłem.-Takie odpowiedzi mi się podobają-oznajmiłem, a ona się uśmiechnęła.
-Też cię kocham-powiedziała i wtuliła się w moje ramię.Niestety musieliśmy wstać gdyż autobus dojechał na miejsce.
-Są wszyscy?-zapytałem przed kręgielnią.
-A co mnie to obchodzi?Idziemy-powiedział Gregorio.
-Poczekajcie!Nie ma Federico!-krzyknęła Lu.Zacząłem się rozglądać i faktycznie nigdzie go nie było.Po prostu świetnie!Muszę do niego zadzwonić.

~Halo?!Federico gdzie ty jesteś?!~
~W autobusie!Babcia Andresa zabrała mi kule! (Od autorki : Fede i Leon dalej mają złamane nogi xD )~
~Okej wysiądź na kolejnym przystanku, podejdę po ciebie~
~Ok~

-Violu idę po Federico, będziemy na miejscu za jakieś dwadzieścia minut.Ty już wejdźcie.Tylko się nie kłóćcie!
-Nie obiecuje!-powiedziała wchodząc z klasą do pomieszczenia.
Zacząłem zmierzać w stronę kolejnego przystanku.Po upływie jakiś pięciu minut ujrzałem na miejscu Włocha.
-Fede, jak babcia cię zatrzymała?!
-Kazała mi wytłumaczyć jej jak się dostać do ośrodka psychiatrycznego...nie ważne!Chodźmy już na te kręgle!-powiedział, a ja przytaknąłem.Przechodziliśmy obok jakiejś kawiarenki i poczuliśmy jakieś takie dziwne uczucie, że chce nam się pić.Nie było najcieplej, więc wzięliśmy gorącą czekoladę.Szybko zapłaciliśmy i wyszliśmy z pomieszczenia.
-Która godzina?-zapytałem.
-Jest 13 : 43, a co?
-Cholera mieliśmy tam być dziesięć minut temu!Idziemy szybciej?-zapytałem i zaczęliśmy pędzić do kręgielni.Tak...tak pędziliśmy, że zrobiliśmy dwa kroki.
-Cholera!Zawsze robimy za mocne starty!-krzyknąłem cały oblany gorącą czekoladą.My mądrzy nie wzięliśmy sobie pokrywek i cały napój jest na naszych koszulkach.
-O Jezu!Jak parzy!Aww...-krzyknął Włoch.
-Co ty robisz?Nie obnażaj się!-powiedziałem gdy zobaczyłem, że ściąga koszulkę.
-Wolisz chodzić i mieć uczucie parzenia?-zapytał i zrobiłem to samo co on.Tak więc szliśmy do połowy rozebrani o kulach.Gdy byliśmy już pod kręgielnią stał się koszmar.Ujrzeliśmy mojego ojca i Germana.
-Szybciej, może nas nie zauważyli!-pośpieszałem, ale niestety, stało się.
-Leon!Federico!Co wy tu robicie?-zapytał mój ojciec.
-Idziemy na kręgle, a co?
-A nic, nic.To teraz taka moda?-zapytał Castillo.
-Jaka?
-No taka, że się chodzi bez koszulek?
-Ernest ty idioto!Oczywiście, że tak teraz się chodzi.Szybko zdejmuj!-zarządził ojciec Violetty i po kilku sekundach oboje byli bez koszul.
-Tato lepiej się ubierz...
-Synu!My po prostu jesteśmy na czasie!Teraz jesteśmy sławni!Popatrz!Widzisz tę dwójkę nastolatków?To nasi fani!
-Bo uwierzymy-zakpiłem.
-Udowodnimy!-powiedział człowiek który jest ze mną spokrewniony choć się do tego nie przyznaję i razem z Castillo podeszli do tych nastolatków.

******

Siedzimy na komisariacie.Ta dwójka nastolatków zadzwoniła na policję pod zarzutem "molestowania".My tam nikogo nie molestowaliśmy!No dobra czworo mężczyzn bez koszulek wygląda nieco podejrzanie, ale to jeszcze nic nie oznacza.No, ale że ten facio uważał, że go napastujemy to nie nasza wina!Po co mówił, że wyglądamy jak geje?Po prostu musieliśmy- ja i Federico- mu przywalić.Ale chcieliśmy odejść tylko, że mój ojciec i German chcieli się pobawić, że grają w filmie akcji i zakosili komuś auto, no to wsiedliśmy też do tego samochodu, żeby ich wyciągnąć, ale się nie dało, więc teraz siedzimy tu.Nie ma to jak być aresztowanym z najlepszym przyjacielem, ojcem i ojcem swojej dziewczyny.A już jutro w trasę....ciekawe jak stąd wyjdziemy...Tssa...wytwórnia chyba nas nie wywali...chyba...


******

Heejo :D
Witam was kochani po DŁUUUGIEJ przerwie.
Nienawidzę swojego internetu.
Dlaczego ja zawszę muszę wytracić ten limit?!
Okej mniejsza z tym xD
Przed wami rozdział 47!
Podobał się?!
Mam taką nadzieję!
Chcę was poinformować, że postaram się nadrobić wszystkie posty na innych blogach!
BŁAGAM WAS O JEDNĄ RZECZ a konkretnie :
PODAWAJCIE SWOJE POMYSŁY NA NEXT W KOMENTARZECH!
Ostatnio brakuje mi weny i pomysły będą mile widziane ;)
Jejku to już 20 tys. odwiedzin...Dziękuję kochani <33
Bardzo dziękuje również za komy pod ostatnim postem <33
Kocham <33
Buziaki :**
<33

środa, 13 maja 2015

Rozdział 46~Szlachta przybyła!

Ludmiła

Wstałam dość rano.Miałam półtora godziny by wyjść do studia.Jeszcze zaspana zaczęłam wyciągać ubrania i szybko udałam się do łazienki.Tam wymyłam się i przebrałam.Następnie zaczęłam się malować, dziś postawiłam na nieco mocniejszy make-up.Kto mi zabroni?Jeszcze tylko wyprostowałam włosy, po czym zeszłam na dół.
-Cześć kochanie!-przywitała się mama.
-Cześć.Nie ma taty?
-Pojechał do sklepu.A co tam u ciebie?
-Właśnie idę do studia.Pa-rzuciłam i biorąc do ręki obwarzanka wyszłam z domu.Zostało mi tylko kilka minut, więc nieco przyśpieszyłam.Na zakręcie było coś dziwnego, a właściwie grupka ludzi którzy zagrodzili drogę.
-Możecie się przesunąć?Idę do szkoły.-poprosiłam.Zero reakcji.-Słyszycie mnie?!Śpieszę się!Tak właściwie co się tu dzieje?!
-Jak to co?Dzisiaj przyjeżdżają do nas gwiazdy!-powiedziała jakaś napalona nastolatka.
-Jakie gwiazdy?!Ja chcę tylko przejść!Przesuń się po prostu.-oznajmiłam i zaczęłam się wpychać pomiędzy tych ludzi.Gdy w końcu udało mi się przedostać spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
-Cholera!-powiedziałam pod nosem.Pięć minut spóźnienia...Świetnie!Zaczęłam biec i w mgnieniu oka znalazłam się w sali.
-Przepraszam za spóźnienie-powiedziałam i usiadłam na miejscu.
-Nic się nie stało.Właśnie omawiałem wam temat zadania.Więc podzielę was na dwie grupy i będziecie musieli zaprezentować nam wybraną piosenkę!Więc pierwsza grupa to będzie...Maxi, Broadway, Cami i Ludmiła.Druga grupa to natomiast Diego, Francesca, Naty, Violetta i Andres!Więc ćwiczcie, a już za dwa dni pokażecie mi całość.-oznajmił i sobie poszedł.Pewnie do Tesco...ostatnio często tam przesiaduje...
-Okej!No to może najpierw wybierzmy piosenkę?-zaproponowałam, a reszta przytaknęła.
-To może hoy somos mas?-zapytała Cami.
-Nie...ja jestem za en gira!-powiedział entuzjastycznie Broadway.
-Bo ty zawsze jesteś przeciwko mnie!Nigdy nie możesz mnie poprzeć?!A może mnie nie kochasz?Masz inną?!Powiedz od kiedy masz inną!-zaskoczyła ruda.
-Nie mam innej!Ty dramatyzujesz kobieto!
-Spokój!Może zaśpiewamy juntos somos mas?!-powiedział Maxi.
-Tak, czemu nie?-oznajmiłam a nasze "gołąbki" przytaknęły.Zaczęłam śpiewać wraz z Cami pierwszy wers kiedy ktoś wyłączył nam podkład.
-To my śpiewamy tą piosenkę!-krzyknął Andres.
-Co?!To my ją wybraliśmy!-oburzył się Ponte.
-Wcale, że nie!To my byliśmy pierwsi!
-Bardzo śmieszne!Z resztą to my zaśpiewamy ją lepiej!-oznajmiłam.
-Śnisz?To nasza grupa jest lepsza!-odkrzyknął Diego i w ten sposób zaczęła się kłótnia.Nagle Naty się potknęła i upadła na pijącego wodę Andresa co sprawiło, że cała zawartość jego butelki wylądowała na moim makijażu.
-Przepraszam-powiedział chłopak.
-Zrobiłeś to celowo!Widziałam!-powiedziała Cami.
-On nie zrobił tego celowo!I po co na niego najeżdżasz?!-broniła Violetta.
-Ale to przez niego wyglądam teraz TAK!-wskazałam na mój spływający makijaż.

******

Federico


Właśnie wróciliśmy do BA.Organizatorzy trasy zarządzili trzydniową przerwę w związku z pewnymi trudnościami ze wstępem do Polski...podobno nie możemy tam wjechać!Niby dlaczego?Ja tam nic sobie nie przypominam, bym coś zrobił....
-O stary!Jak mi brakowało tego miejsca!-powiedział Leon.
-Okej, to najpierw idziemy do studio czy do dziewczyn?-zapytałem, a on na mnie popatrzył tym wzrokiem który znam i radośni udaliśmy się na lody.Ja wybrałem arbuzowe a Verdas kokosowe.
-Ja znam panów!-powiedział sprzedawca lodów.
-Tak, tak.Chce pan autograf?-zapytałem.
-Co?!Autograf?!Od takich wandali?!To wy z tym swoim psem zniszczyliście mi ogródek!
-Aaa....to pan...nie nasza wina, że tam były wilkołaki!Pan powinien nam te lody dać w ogóle za darmo!
-Gdyby nie my to by pan zginął!-krzyknąłem.
-Ciekawe jak?
-A o eboli pan nie słyszał?!-zapytał Leon.
-Pff...wy sobie kpicie?
-To pan sobie chyba kpi z problemu na miarę światową!My szlachta chcieliśmy pana uratować!
-I dlatego wkradliście się mi do mieszkania i wytłukliście moje gołębie?!-wywrzeszczał.
-My przyrządziliśmy przysługę temu kraju!Gdyby nie my to ten plebs nadal by się rozmnażał!Z resztą gołębie to samo zło!One się czają skurwysynki!-powiedziałem.
-Z resztą kto hoduje gołębie?-spytał Leon.
-Ja teraz nie, bo ktoś mi je wybił!-powiedział wściekły lodziarz.Następnie uznaliśmy, że idziemy do studia, przywitać się z wszystkimi.Gdy tylko przekroczyliśmy usłyszeliśmy jakieś wrzaski.Już myślałem, że ktoś się zaraz zabije!Ale zobaczyliśmy Gregorio i po prostu musieliśmy do niego iść!
-Nasz ulubiony nauczyciel!-krzyknąłem i przybiliśmy mu piątkę.
-Chłopaki?!Ale co wy tu robicie?!Nie jesteście w trasie?!
-Jesteśmy, ale...-zaczął Leon.
-Wiem, wiem.Nie musisz kończyć.Przyjechaliście do mnie!Chodźcie, chodźcie!Nauczę was nowych kroków!
-Tak właściwie to my chcieliśmy już iść do naszych przyjaciół...
-Leon!Federico!Co za miła niespodzianka!Jak wy urośliście!-krzyknęła Angie.
-Cześć!-przywitaliśmy się.
-Po co tu przyjechaliście?-zapytała.
-Do mnie!Przyjechali do mnie!Znów będę mógł tańczyć break dance!-powiedział Gregorio.
-Nie!Nigdy nie będziesz mógł tego tańczyć z uczniami studio!Ile razy mam ci powtarzać o zasadach BHP?!-oznajmił Pablo który pojawił się znikąd.
-No właśnie BHP czyli Bezpieczeństwo Hipsterskiego Parkietu a jak?!Ja robię wszystko z tymi zasadami, a właśnie teraz idę z nimi potańczyć!-powiedział nauczyciel.
-Nigdzie nie idziesz!
-Mam pomysł!-zaczął Verdas-My pójdziemy do znajomych się przywitać, a wy pooglądacie sobie w zgodzie program o Turkach?!
-Jaki program?!-zapytał Pablo.
-Gregorio ci opowie!Wiesz który to, ten który oglądaliśmy na feriach zimowych z Leonem w jego domku w górach.-drugą część zdania skierowałem do nauczyciela tańca.Następnie zręcznie się wymknęliśmy i weszliśmy do sali w której znajdowała się nasza klasa.To z niej wychodziły te wrzaski.
-Szlachta przybyła!-krzyknął Leon.
-Padać na kolana plebsy!-dokończyłem.Nikt nie zwrócił na nas uwagi.
-Ty naprawdę upadłaś tak nisko, że myślisz, że tańczysz lepiej niż ja?!-usłyszałem głos Cami.
-Tak!Oczywiście!Z resztą ty chyba w lustrze nigdy się nie widziałaś!-odpowiedziała Naty.
-Ej, ej!Stop!Nie ładnie się tak kłócić!-spróbowałem ich uspokoić.
-NIE ŁADNĄ TO TY MASZ MORDĘ!-krzyknęli wszyscy naraz.
-Czyli tak chcecie się bawić?!My tu przyjeżdżamy, nie widzieliśmy się tygodniami, a wy?!-wydarł się Leon.
-Zachowujecie się jak dzieci!Jesteście nieprofesjonalni!-dodałem.
-Ja tam jestem bardzo profesjonalna!Ale oni to już nie-powiedziała Lu.Zauważyłem, że stoją w takich dwóch grupach.Pewnie mają jakieś zadanie do wykonania.
-My nie jesteśmy profesjonalni?!To wasza grupa ukradła nam podkład!-okrzyknęła Viola.One w ogóle nie zwracają na nas uwagi!Bo po co?!
-Viola!Może jakieś cześć czy coś?!-zapytał wściekły Leon.
-O jak to dobrze, że jesteś kochanie!-powiedziała.-Może przemówisz im do rozsądku i powiesz, że to nasza grupa jest najlepsza?!!
-O nie!Chłopaka będziesz w to wciągać?!Z resztą to Federico wie, że NASZA grupa jest najlepsza!-krzyknęła Lu.
-Ale ja nie chce się kłócić...-zacząłem się bronić.
-Czyli uważasz, że oni są od nas lepsi?!-zapytała Fran, a raczej wysyczała.
-Nie, nie, nie!Ja nic takiego nie myślę!
-Czyli pozwolisz żeby oni mnie obrażali?!-tym razem była to Ferro.
-Nie!On nie chciał tego powiedzieć!My nie trzymamy niczyjej strony!-wytłumaczył Verdas.
-Pff...nie potrzebujemy waszego zdania!Z resztą z waszym ilorazem inteligencji cudem by było jakbyście powiedzieli coś mądrego!-krzyknął Maxi.
-Po co mi cuda?Wystarczy, że jestem cudowny!-dociął Verdas.
-Wracam do domu!-oznajmiła fochnięta Cami, a po niej każdy obrażony na siebie.Zostałem tylko ja i Verdas.Oczywiście Ludmiła powiedziała, że nigdy mi tego nie wybaczy, a Violetta się popłakała i powiedziała, że była pewna pomocy ze strony Leona....
-No i jak ich pogodzimy?-zapytał.
-Sam chciałbym wiedzieć.-powiedziałem i westchnąłem.Chyba jeszcze nigdy nasza grupa się tak nie pokłóciła.


******
Heejo :D
Oto rozdział 46 ;)
Przepraszam, że tak rzadko ostatnio dodaje rozdziały...
To przez naukę, ale postaram się to nadrobić!
Bardzo dziękuje za komki pod poprzednim <33
Nasza szlachta przybyła do Buenos Aires, ale tylko na kilka dni...
Klasa troszkę...no dobra troszkę bardzo...no okej troszkę bardzo bardzo się pokłóciła :P
Tak dla jasności wszystkie pary dalej są razem tylko każdy jest na każdego obrażony xD
Dość dziwne jak dla mnie, ponieważ prawie nigdy nikogo nie kłócę :D
Kończę tą DŁUGĄ notkę i czekam na komki :D
Jeszcze raz zapraszam do zakładki zapytaj bohatera :D
Kocham <33
Buziaki :**
<33

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 45~Za dużo pisiont twarzy geja się naoglądały!~

Leon

Do pokoju wszedł...Zbyszek?!Co on tu robi?!
-Leon?!Federico?!-wydusił z siebie.
-Tak!Wypuść nas!!Szybko!
-Ale co to ma znaczyć?!Co się tu dzieje?!-zapytał zdezorientowany.
-Porwały nas!!-wykrzyczał Feder.
-Już was uwalniam-powiedział i zaczął rozwiązywać liny.Gdy w końcu mogłem wyprostować nogi zacząłem masować moje nadgarstki na których widoczne były czerwone ślady.
-Ale kto was porwał?!
-One!-wskazaliśmy na dwie dziewczyny próbujące wyjść z pomieszczenia.
-Że co?!Dziewczynki?!Co wy im zrobiłyście?!-zwrócił się do tych psycholek.Zaraz...skąd on je zna?!
-Ale o co tu chodzi?!-zapytałem.-Skąd je znasz?!
-Bo to są moje córki!
-Co?!?To ty masz córki?!To musiałeś mieć kobietę...która kobieta robiła TO z tobą?!-spytał zbulwersowany i zszokowany Feder.-I to takie ładne córki ci wyszły?!Kto jest ich matką?!
-No, Megan Fox, a kto inny?!-oznajmiła Carmen.
-Nie no!Ja się zaraz tu poleje!Ty-wskazał na Zbycha- i Megan Fox?!Ty i Megan Fox?!Powiedz czego się naćpałeś?!Spotkałeś może ojca Violetty?!Dołączyłeś do grupy Germana na facebooku?!Albo rozmawiałeś z Andresem!Innego wyjaśnienia nie widzę!To po prostu niemożliwe żeby ty i Megan Fox!-wyśmiał go Włoch.W sumie to Zbyszek...a z nim to wszystko jest możliwe...


******
_Kilka godzin później_
Violetta


-Jade!!Jade no chodź!Wychodź już!-krzyczę to samo pierdyliar razy od kilku minut.
-Nie!Nigdzie się nie ruszam!!Moja godność została naruszona!I wiecie co?Podam go do sądu!Nie będzie mnie zboczeniec macał!-oznajmiła.
-Beto chciał tylko przenieść gitarę!Nie jego wina, że się przewrócił.-próbowała obronić nauczyciela Fran.
-Nie obchodzi mnie to.Nie wyjdę z tej łazienki do póki nie przyjedzie tu policja, straż pożarna pogotowie i telewizja!
Nagle do toalety weszła Luśka.Widząc całą sytuację zapytała się nas co się dzieje.
-A więc Jade ze mną przyszła do studia gdyż "w domu grasuje troll face" i nie zostanie sama-zaczęłam.
-A gdy na lekcji, Beto chciał tylko zanieść gitarę do schowka musiał się potknąć i przewrócił się na nią i spadła na sok pomarańczowy.Teraz ma włosy posklejane i na dodatek twierdzi, że to była próba "gwałtu".-dokończyła za mnie Cami.Blondynka od razu zaczęła się śmiać.
-Nie śmiać się!To jeszcze będzie lecieć w radiu Maryja!A jak się przekupi księdza to i na kazaniu!
-Nie wygłupiaj się tylko wychodź!Siedzisz tam od dobrych piętnastu minut!Skończyliśmy zajęcia, chce iść do domu!
-Nie.
-Ach....dzwonię do ojca!-postanowiłam i tak też zrobiłam.

~Halo?!~
~Tato?!Tato zrób coś z Jade!~
~Ale o co chodzi?!~
~A o to, że nie mam zamiaru znosić więcej jej humorków!Na dodatek wykorzystała moje podpaski i ich nie odkupiła!Teraz siedzi zamknięta w łazience szkolnej i chce jakieś przykazania o gwałceniu czy coś robić!Ja już jej nie ogarniam!Błagam zrób z nią coś!~
~OMG co za psycholka!Co ona tak się zjarała jak Ernest?!Powiedz jej żeby nie próbowała dłużej zamienić sie w syrenę, bo to tylko w pełni księżyca!A teraz muszę kończyć!Papa!~
~Tato nie rozłą...~

Rozłączył się.Achh...idę do domu!Może jak się opamięta to znajdzie drogę powrotną!Mam nadzieje, że nie...Po kilku minutach marszu powróciłam do mojego fioletowego pokoju.Natychmiast rzuciłam się na miękkie łóżko.Leon i Federico nadal nie dali znaku życia.Może o nas zapomnieli?Może po prostu teraz, gdy są sławni nie mają dla nas (mnie i Lu) czasu?Mają lepsze?!Postanowiłam chwilkę odetchnąć od tych wszystkich problemów i zaczęłam przygotowywać kąpiel.Gdy woda była odpowiednio ciepła delikatnie zamoczyłam jedną nogę.Następnie leżąc już postanowiłam zapomnieć o WSZYSTKIM.Jednak gdy twoja miłość o tobie zapomina trudno to osiągnąć.Nagle usłyszałam dźwięk piosenki dochodzący z mojego pokoju.Jak poparzona wyskoczyłam z wanny i ubrana w sam szlafrok popędziłam po telefon.Na telefonie ujrzałam " Leoś <3 "

~Halo?!~
~Leon!Nareszcie!Co się stało, że sobie o mnie przypomniałeś?!Jessica Alba jednak jest zła w łóżku?!Albo przespałeś się już z Angeliną Jolie i nagle przypomniałeś sobie, że istnieje ktoś jak ta Castillo?Już wiem!Próbowałeś z Federem, ale jednak nie było tak fajnie!Albo chcesz mnie tylko poinformować, że jesteś gejem i razem z Federico, moim ojcem i Gregorio mieliście jakiś kwadracik?!~
~Zostałem porwany.~
~A może dzwonisz tylko żeby ze mną zerwać?!Hmm?!Przy...Zaraz...Możesz powtórzyć?!~
~Zostałem porwany przez córki Zbyszka który miał przelotny romans z Megan Fox...Okazało się, że to nim zainspirowana jest postać osła ze shreka!No i to on nas uwolnił!Podobno na jego osiedlu (przystanek autobusowy) każdy mówi na niego ŻUL, ale twierdzi on, że wzięło się to od "Żelowy Uliczny Lampart".~
~To ty o mnie nie zapomniałeś?!~
~No oczywiście, że nie!Ale nie miałem jak zadzwonić, bo te dwie psycholki mnie przywiązały..do Federa.~
~Jeszcze powiedz, że pejcz miały!Za dużo pisiont twarzy geja się naoglądały!~
~Ale ci się momentalnie humor zmienił!I NIE.Nie jestem gejem.Federico to nie wiem...prędzej podejrzewałbym Maxiego...widziałem jego ostatnie zdjęcie na Fejsie!Zauważyłaś jak się patrzy na Andresa?!Ten uśmiech pedofila...i ten opis "Jeden z lepszych wieczorów ;) ".Co oni tam robili?!~
~Wolałabym nie wiedzieć!Brakowało mi tego Leoś...~
~Brakowała ci Maxiego geja?!~
~Brakowało mi ciebie kocie!~
~Aaa....już myślałem, że widziałaś Maxiego i Andresa...~
~Nie i nie chcę tego widzieć!A tak w ogóle to gdzie teraz jesteś?~
~A na lodach ze Zbyszkiem i Federico.~
~Jak to brzmi...nieważne!A kiedy następny koncert?~
~Za dwa dni....wszystkie bilety wyszły!~
~Tylko uważaj na staniki, okej?~
~Wiem...z resztą już nie rzucają nimi we mnie.Z resztą moje noga, tak samo jak Federa nadal jest złamana...Hehe idiota złamał nogę!~
~Kochanie ty też ją złamałeś.~
~Ćśśśśś....możesz zapomnieć o tym fakcie.A jak tam Rocky Dżambo Dżet Balboa?~
~A dobrze, dobrze.Cały czas coś chla, idzie na pole i śpi.A jak się budzi to je, idzie na pole i śpi.~
W depresje wpadł!Federico rusz cztery litery i chodź tu!Rocky ma depresje!!~zawołał do przyjaciela.
~To chyba nie depresja...~
~To na pewno depresja!Daj nam go do telefonu!~zarządził Włoch.Dalej słyszałam już tylko głosy chłopaków wymawiające coś w stylu "nie martw się synu, staniki jeszcze nas nie połamały do końca..." albo "zagryzłeś już tego idiotę spod warzywniaka?!Zahaucz dwa razy na tak, albo jeden na nie!" no i oczywiście "nie martw się stary!Zapiszemy cię do x-factora!Na pewno wygrasz swoją szczekającą interpretacją czołówki teletubisi!!"


******
Fran


-Cześć kochanie!-przywitałam się z moim chłopakiem.
-Cześć!-pocałował mnie w policzek.-Jeszcze ich nie ma?-zapytał.
-Za kilka minut powinni być.-oznajmiłam i faktycznie po upływie kilku minut pojawili się Maxi, Naty, Cami i Broadway.
-To jaką zamawiamy?-zapytałam czytając menu pizzerni.
-Yyymm....może by tak...z kurczakiem?!-zapytała Cami, a my przytaknęliśmy.
-To jak wam się podoba nowe zadanie Pablo?-zapytał mój Diego.
-Szkoda gadać!Ja i Andres?!Pff....Prędzej zaśpiewałabym z jakimś dębem w parku!-odparła ruda.
-Tak!Widziałem jak śpiewasz do jakiegoś drzewa...reklamę biedronki!Oj nie ładnie...-powiedział Maxi, a my zaczęliśmy się śmiać.
-Nie ładna to jest twoja morda!-odwarknęła cicho, prawie niesłyszalnie, lecz siedziałam obok niej, więc mimowolnie przemknęło to przez moje ucho.
-No to teraz chyba najważniejsza część wieczoru.Na jaki film idziemy?-zapytała Naty.I właśnie wtedy rozpoczęła się odwieczna kłótnia czyli czy idziemy na horror czy komedię.
-Cholera...tak nie dojdziemy do porozumienia!Kręćmy butelką!-zaproponowałam.
-Okeeej.-odpowiedzieli i po chwili butelka weszła w obroty i wypadło na....
-Drzewo?!Cholera to oznacza jedno....-oznajmiła rudowłosa.

******

-Nigdy więcej filmów przyrodniczych dla piątych klas podstawówki!!Błagam!-zawołałam.
-Nie nasza wina, że to był jedyny film w którym główną rolę grało drzewo!-odparł Broadway.
-Z resztą chyba i tak wolę to od kanału na you tube Andresa....
-Może nawet zasubskrybowałbym gdyby nie to "Do zobaczenia moje wy leśne ludki mudki!Zobaczymy się już jutro w stumilowym lesie!".

******

Heejo :D
Kochani oto rozdział 45 <3
Mam nadzieje, że się chociaż odrobinkę spodobał!
Nasza para świrów wydostała się dzięki komu??
Dzięki Zbyszkowi czyli Żulowi!
On gra coraz ważniejszą postać w tym opowiadaniu...xD
Co będzie w next...sama nie wiem :D
Przepraszam za WSZYSTKIE błędy których jest DUŻO
Po prostu nie chcę mi się ich poprawiać bo już prawie druga...w nocy...
Zapraszam do zaobserwowania bloga ;)
Kocham <33
Buziaki :**
<33


PS : Komentujcie ;)

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 44~"papier się skończył!!"

Federico

Czy naprawdę nikt się nie zastanawia gdzie my jesteśmy?!Drugi dzień siedzimy przywiązani do siebie w jakimś różowym pokoiku!Szczerze mówiąc to mi tyłek już ścierpł!!
-Leon...mogę powiedzieć ci prawdę?-zapytałem.
-No tak.
-Bo siedzimy tu już ponad 48 godzin i chodzi mi o to, że...
-Nie!Stary nie!Błagam nie wyznawaj mi miłości!-krzyknął a raczej prosił.
-Co?!Jaka miłość?!Ja ci chciałem powiedzieć, że w kiblu nie byłam kilka dni i zaraz się zleje!
-Acha...to nieważne.Nie wspominajmy tego.-zaproponował, a ja przytaknąłem.
-Okeej...To może teraz poczekajmy aż przyniosą nam jedzenie i zaczniemy knuć złowieszczy plan wydostania się i zemsty!
-I to mi się podoba!A ciekawe co nam dadzą na śniadanie?
-Mam nadzieje, że ta ruda nam przygotuje jedzenie.Ta czarna w ogóle nie ma wyczucia smaku!
-No właśnie!Ale ładniej się ubiera.A jak obstawiasz?Ile mają lat?
-Hm...jakieś dwadzieścia pięć?-zapytałem.
-Możliwe.Nagle drzwi lekko się przechyliły i stanęły w nich te dwie psycholki.
-Jak tam chłopcy?!Wygodnie się spało?-zapytała jedna.
-Taa...jakbym nie był przywiązany do Verdasa byłoby lepiej, ale ujdzie.Tak w ogóle to ile wy macie lat?-zapytałem.
-Dwadzieścia cztery.
-A mogę iść do łazienki?BARDZO mi się chce.-poprosiłem.
-No dobrze...-powiedziała entuzjastycznie.
-To rozwiążesz nas?Wiesz nie dam rady iść z nim.
-Oj głuptasku!Dam ci wiaderko!-powiedziała i ustawiła ów przedmiot.Czyli mam sikać na oczach Leona i wariatek?!Co?!Zboczeńce!
-To ja podziękuje....
-A kiedy nas wypuścicie?-zapytał Leon.
-Kochanie, nigdy.
-A możemy przynajmniej poznać wasze PRAWDZIWE imiona?!
-No dobrze...Ja jestem Carmen, a to Vera.-oznajmiła ruda.Nagle usłyszeliśmy schodzenia po schodach, a drzwi z nów się otworzyły.Miałem nadzieje, że tym razem będzie to policja, niestety myliłem się.Do pokoju wszedł....

******

-Violet!Violet, Violet, Violet!!!-usłyszałam.
-Co?!Ja spałam!!A tak w ogóle to mam na imię Violetta!-wykrzyknęłam zła.Jest dopiero 6 : 20 a ta mnie już budzi!
-Bo chodzi o to, że...O to, że w moim pokoju są demony!
-Jakie znowu demony?
-No bo nagle firanka się ruszyła!Tak sama!
-A próbowałaś zamknąć okno?-zapytałam z lekceważeniem.Będę musiała zamykać te drzwi na klucz...
-Spróbuję!-wykrzyczała, a ja opadłam na poduszkę.Niestety Jade znów mi przerwała.
-Co chcesz?
-No, bo chciałam sobie zrobić kąpiel ale tak jakby zapomniałam i teraz podłoga jest trochę bardzo mokra...
-Że co?!-wykrzyczałam i natychmiast wstałam z łóżka.Założyłam swoje kapcie i podreptałam do łazienki lecz zatrzymałam się w progu swojego pokoju.W korytarzu było mnóstwo wody.Szybko pobiegłam ją zakręcić, ale nie skończyło się to dobrze, poślizgnęłam się i oczywiście cała byłam mokra.Niezbyt się tym przejęłam i znów ruszyłam do łazienki zakręcając wodę.Już chciałam powrzeszczeć na Jade, ale stało się coś innego.Światło zgasło.Pobiegłam sprawdzić czy w innych pokojach jest tak samo i niestety tak było.
-Zalałaś bezpieczniki...Teraz w całym domu nie ma prądu geniuszu!-wykrzyknęłam w stronę narzeczonej mojego ojca.
-No to chodźmy do innego domu!Jaki masz problem?-zapytała, a ja pokręciłam głową.
-Posłuchaj ja idę do Lu przygotować się do studia, a ty zadzwonisz do elektryka i odkręcisz tą całą sprawę.Rozumiesz?-spytałam dla pewności, a ona pokiwała.Podeszłam do drzwi i ruszyłam w stronę domu blondynki.Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli.Ciekawe dlaczego?Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że idę w różowych kapciach na dodatek cała mokra i w piżamach.No, ale jak miałam się wysuszyć?Suszarką bez prądu?Postanowiłam iść troszkę szybciej i już po chwili byłam pod domem Ferro.Lekko zapukałam, a po kilku chwilach ujrzałam jej roześmianą twarz.Natychmiast zaprosiła mnie do siebie i zaczęła szukać dla mnie ciuchów.
-Naprawdę zalała wam dom?!-zapytała rozbawiona, a ja przytaknęłam.
-W końcu to fanka teletubisi.
-Nareszcie!-wykrzyczała nagle i podała mi komplet ciuchów.Znajdowała się tam oczywiście koszulka w cętkę i czarne legginsy.Szybko udałam się do łazienki, tym razem suchej i przebrałam się w wybrany strój.Całkiem m się podobał, ale to nie mój styl.Wysuszyłam jeszcze włosy i lekko je zakręciłam po czym znów weszłam do pokoju  blondynki.
-Wyglądasz ślicznie!-klasnęła w ręce.
-Dzięki.Rozmawiałaś może ostatnio z chłopakami?Nie odbierają ode mnie...Zaczynam się naprawdę martwić!
-Nie kontaktowałam się z nimi ostatnio, ale pewnie nic im nie jest!Znając życie siedzą gdzieś na komendzie!Z resztą ze złamanymi nogami daleko by nie uciekli, a raczej nie porwały ich jakieś psychofanki!-powiedziała i obydwie się zaśmiałyśmy.
-To może chodźmy już do studia-zaproponowałam.Po upływie kilku minut znajdowałyśmy się już w sali do tańca.Szybko przebrałyśmy się w strój do treningów i zaczęłyśmy rozciąganie.Po chwili do klasy weszli również Maxi, Andres, Cami, Fran, Naty, Diego i Broadway.W końcu do sali wszedł Gregorio.
-Witajcie poddani!!!-krzyknął na wejściu.
-Gregorio ile razy mam ci jeszcze wmawiać, że nie jesteś królem?!-powiedział zirytowany Pablo idący za "królem"
-Tyle razy ile jeszcze będziesz mnie przepraszał za zaproponowanie jakiegoś "kwadracika"!-oznajmił,a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Posłuchaj, wypiłem trochę za dużo drinków, z resztą wiesz jak kończą się twoje imprezy!
-Wiem, ale proponowanie mi i Angie jakiejś gry w słoneczko w tesco...-nie dokończył gdyż Diego im przerwał.
-Czyli to wy byliście wczoraj w tesco!Widziałem was!
-Co?Nie....-odparli w tym samym czasie.
-Oczywiście, że was widziałem!To wy byliście w przymierzalni i krzyczeliście "papier się skończył!!" na cały głos!-powiedział, a my śmialiśmy się jeszcze bardziej.

******

Szłam powoli do domu.Postanowiłam jeszcze raz zadzwonić do mojego chłopaka.Znów włącza się ta cholerna sekretarka!Co to ma być?!Jeżeli natychmiast nie usłyszę Verdasa to jadę po niego!Kolejny raz wykręciłam jego numer i to samo : "Cześć, tutaj Leon.Niestety nie mogę teraz odebrać, lub cię nie nienawidzę i jesteś frajerem co oznacza, że nie chce z tobą rozmawiać.Pip." Jego teksty to mnie czasem powalają....Ale nie mogę do niego jechać...Co z Jade?Przecież obiecałam.

******

Heejo :D
Oto jeden z krótszych rozdziałów :/
Po prostu nie miałam czasu na napisanie go, bo byłam na nocce u przyjaciółki i całą noc oglądałam Tureckie telenowele....
Robi się coraz cieplej!
Już chcę jechać nad wodę, ale oczywiście jest ta cholerna szkoła....
Chłopcy dalej porwani :3
Jak myślicie kto tam wszedł?!
Jade zalewa dom :D
Komentujcie!
Kocham <3
Buziaki :**
<33