Violetta
-Leon!Zrób coś!
-Ale co?!
-Uciekaj!
-Okej!-krzyknął i zaczął jechać.-Drzewo!
-Zatrzymaj się!
-Ale jak?
-No nie wiem!!!Wycofaj się!Yyyy...zrób coś!No pięknie!!-krzyknęłam.No ale jak wy byście się zachowali gdyby właśnie goniła was policja i razem ze swoim chłopakiem uciekacie traktorem i wjechaliście w drzewo?Teraz ta sytuacja wydaje mi się zabawna jak tak o tym pomyślałam!Hueh...zaczęłam się śmiać na cały głos!
-Viola?!Co ci?
-No bo pomyśl?Komu innego takie coś się przytrafiło?Chyba nikomu!I za to cię kocham!
-Ja ciebie też kocham!A teraz uciekamy!-krzyknął i wcisnął gaz do dechy.Przy okazji troszkę zdemolował...wszystko,no może nie do końca,w sumie to tylko okoliczną przyrodę,radiowóz,kilka drzew i do tego robi to ze śmiechem!
-Jest!Uciekliśmy im!-krzyknął uradowany!
-A co to za brama?-spytałam.
-O boże...no to wpadliśmy...bądź twarda!-powiedział mi i wjechał z całej siły w bramę.
-Udało się!-krzyknęłam lecz później zmieniłam swoje zdanie.Zrozumiałam że wpadliśmy do rzeki.Leon szybko otworzył drzwi i pomógł mi wyjść,a raczej wypłynąć z traktoru który jest już pod wodą....Niestety na brzegu czekała już na nas policja.Wsiedliśmy do radiowozu i jechaliśmy w milczeniu na komendę.Czasami tylko patrzyłam na Leona który puszczał mi oczka i po prostu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu!
-Leon Verdas?!Znowu?Ach...nic się nie nauczyłeś?Ty nadal nieogarnięty...-powiedział komisarz na sali przesłuchań.
-A ty nadal żyjesz przeszłością?Już myślałem, że zapomniałeś...
-O tobie nie da się zapomnieć...w końcu to ty z kolegami otwarłeś klatki do małp i chciałeś się z nimi bić...-co?Boże...z kim ja chodzę?Aa...z chłopakiem z moich snów...
-To było dawno!
-Trzy miesiące temu!A teraz jeszcze swoją dziewczynę nakłaniasz do przestępstw??
-Ale my przecież nic nie zrobiliśmy!
-Jesteście tego pewni?! Verdas...masz duże szczęście że jesteś moim bratankiem!
-To to jest twój wujek?-zapytałam mojego chłopaka.
-Niestety.-Jestem Peter Verdas.Takie dobre nazwisko...szkoda że ty je masz!Zdajesz sobie sprawę ile razy musiałem za ciebie oczami świecić?
-Ha ha ha!Ja po prostu nadaje całej rodzinie charakteru.
-Ta...ale muszę przyznać że jesteś strasznie podobny do ojca.Z wyglądu i z charakteru.
-Zgaduję że mój ojciec był najpopularniejszym i najprzystojniejszym chłopakiem w szkole!
-Ależ ty skromny!Po prostu cały ojciec!Denerwujesz mnie chłopaczku tak samo jak on!
-Ach...a kiedy będziemy mogli stąd wyjść?-zapytał Leon.
-Jeszcze tylko chwila,ale wiedzcie że kara będzie!
-Jaka?-zapytałam przerażona,ja nie chcę iść do więzienia!
-Znowu będę musiał kosić ci trawnik?!Okej,skoro muszę...
-Skoro tak bardzo chcesz,to przyjdź jutro o 19,mam nawet nową kosiarkę,ale kara będzie też inna.
-Czyli nie muszę kosić?
-Musisz,musisz!-powiedział wujek Leona-Ale będziecie musieli odbyć też 2 karę , a mianowicie prace społeczne w schronisku.
-Przez ile??
-2 tygodnie...
-Co?! A jeżeli umyję ci jutro auto?!-mój chłopak się targuje....i tak nie umyje tego auta....
-To tydzień i masz dodać woskowanie!
-Okej.
-No to jak?Dzwonimy po rodziców?-Ale przecież jestem pełnoletni!-A ty??Masz osiemnaście lat?-zapytał się mnie.-Jeszcze nie...-Czyli muszę zadzwonić po kogoś dorosłego.Podaj mi numer.
-To ja podam-powiedział Leon - zapisuj 365 243 883 ( od autorki : numer jest całkowicie wymyślony ) - przecież to nie numer do mojego ojca...Po chwili policjant wyciągnął telefon i zadzwonił na podany numer.Sekundę po tym zabrzmiał dzwonek mojego chłopaka.
-Leon,co to ma znaczyć??Przecież to twój numer!
-Nie,to numer osoby pełnoletniej!
-Okej,a więc odwiozę was osobiście do kogoś dorosłego!
-Okej to jedź tutaj.-powiedział mój kochany i włączył GPS na telefonie.-
Jak to kolejny przekręt to...-powiedział i nie dokończył Peter.Dalej jechaliśmy w ciszy.Szczerze to nie chciałam jeszcze wracać do domu, a zawłaszcza,że być może za niedługo wróci mój ojciec...super...Na dodatek jutro do studia!Świetnie!Tylko jak ja będę tańczyć z tą nogą??Tak naprawdę to nie boli mnie ona " tak straszliwie " jak uważa Leon.Aha!Prawie zapomniałam!Moją nauczycielka jest moja ciotka!Wszystko fajnie...tylko że nie wiedziałam o tym 17 lat!!!!A dzięki komu?!Dzięki mojemu ojcu!A dlaczego nie mogę się na niego teraz nawet wydrzeć?!Bo jest on w wariatkowie!Jeszcze te prace społeczne....
-To tutaj!-krzyknął Verdas wyrywając mnie z przemyśleń.
-To my już idziemy..
.-O nie tak szybko!!Odprowadzę was do drzwi-powiedział Peter.Tylko że my nie jesteśmy pod moim domem!Co ten Leon znowu wymyślił???Powoli zbliżamy się do drzwi...to jego drzwi?? Naprawdę???Nie no Leon...jesteś niemożliwy!!Peter zapukał i już po kilku sekundach drzwi się otworzyły.
-O!Pan Verdas!Czy znowu coś zrobiliśmy?Leon,znaleźli już dowody?-powiedział załamany Federico a Leon tylko dawał mu znaki żeby siedział cicho.
-Federico?!Leon!!!Oczekuje wyjaśnień!!!
-Wujku,przecież mieliśmy pojechać do kogoś pełnoletniego,a Fede jest pełnoletni!
-Ach...no okej!Podwieźć cię do domu?-co?Ta łatwo?
-Pewnie.Violu,jedziesz do mnie?
-Nie,nie...pójdę do Cami!Przecież on mieszka ulicę stąd.-
Okej to pa-powiedział i pocałował mój policzek- a i sorry Fede że ci przeszkodziliśmy!
-Spoko!Dobranoc panie Verdas!
-Siemano - on naprawdę to powiedział??Trzydziestolatek??Niestety przystojny szatyn i jego wujek pojechali a ja powolnym krokiem ruszyłam do Cami,w końcu muszę się komuś wygadać!Po kilu minutach marszu - a raczej kulania - byłam już pod jej drzwiami.-Viola?-powiedziała zaspanym głosem - co tu robisz,jest 2 w nocy.
-Przepraszam,nawet o tym nie pomyślałam,ale czy mogłabym u ciebie przenocować?
-Oczywiście,a co się stało?
-Zaraz wszystko ci powiem.-oznajmiła mi a ja kulejąc weszłam do mieszania rudowłosej.
-A więc co się stało?
-Zaczęło się tak...-powiedziałam po czym opowiedziałam jej jak spędziłam moją rocznicę z Leonem.Trzeba przyznać,randka na komisariacie jest czymś " nowym " ale bawiłam się doskonale.
-Zawsze wiedziałam że ten twój Leon jest lekko powalony,ale żeby aż tak?!
-Jako dziecko spadł z wózka!
-I to nie jeden raz!-powiedziała po czym zaczęłyśmy się śmiać.
-Ej ale poczekaj-powiedziała rudowłosa - skoro przyjechaliście tu radiowozem to gdzie jest auto Verdasa??-Zostało tam...trudno!
-Ty naprawdę masz szczęście - powiedziała.
-Ja?Dlaczego?
-Masz najpopularniejszego chłopaka w szkole!Musisz go tylko pilnować!Przecież za nim ogląda się każda dziewczyna!Pamiętam jak Leon pierwszy raz postawił sobie grzywkę na żelu,działo się wtedy...
-A dokładnie co?
-Zamieszki w szkole!Połowa dziewczyn była za tym by zatrzymał taką fryzurę a połowa żeby znowu puścił ją na czoło.Nauczyciele musieli przerwać lekcje,ale i tak najbardziej zdenerwowany był Gregorio.Tak,pamiętam to doskonale,Leon siedział znudzony na krześle a wokół niego kółeczko dziewczyn z wszystkich klas i masa kłótni,nagle przyszedł Gregorio i oczywiście na maksa wkurzony pyta " co się tu do cholery dzieje?! " no to dziewczyny odpowiadają że o fryzurę Verdadasa a Gregorio na to " Wracać do klas bachory!!Gówno mnie obchodzi jaką będzie on miał fryzurę!Chociaż faktycznie,wcześniej wyglądał lepiej..." no i tutaj wtrąciła się Angie " Gregorio!Nie masz prawa odzywać się tak do uczniów!A Leon wygląda lepiej teraz,to podkreśla jego rysy twarzy..."
-O boże..i jak to się skończyło??
-Przyszedł Pablo i zdecydował że najlepiej będzie jeżeli Leon zgoli głowę na łyso-powiedziała Cami a ja wybuchłam śmiechem - to prawda,tylko że Leon był już BARDZO oburzony i nie chciał się na to zgodzić,więc Federico wymyślił że Leon jeden tydzień będzie chodził z grzywą postawioną na żelu a raz nie.
-I zgodził się?
-Musiał.
-Biedny...A jak tam u ciebie i Brodwaya??
-Doskonale!Byliśmy dzisiaj w kinie na podwójnej randce z Naxi,na początku oczywiście była kłótnia pomiędzy mną,Naty a moim chłopakiem i Maxim.
-O co poszło?-My chciałyśmy pójść na komedie a oni na horror.
-Czyli jak zawsze!I jak się skończyło?
-Poszliśmy na maraton reklam...
-Co?
-No tak,przez 3 godziny same reklamy...
-Współczuję!
-Dzięki,jesteśmy też umówieni jutro o jakiejś dwudziestej na łyżwy,idziecie?Będzie jeszcze Fedemiła.
-Jasne tylko muszę się jeszcze spytać Leona.
-Na pewno będzie chciał iść tylko przygotuj się,że to nie będzie zwykłe spotkanie.
-Dlaczego?
-Ponieważ...jakby to powiedzieć,chłopaki na lodzie świrują,a więc jak wejdziesz nie przyznawaj się do nich,ale niestety i tak ludzie będą wiedzieli że są z tobą.Aha...tylko co z Fran...zawsze jeździła z Leonem,a teraz nie będzie miała pary,chociaż co ja gadam,jeździła ze mną bo chłopcy woleli czołgać się po lodzie i ciągnąć ludzi za nogi tak żeby się wywalali...-powiedziała a ja zrobiłam minę na znak by wytłumaczyła - który chłopak przewróci więcej osób wygrywa.
-Boże...
-Przyzwyczaisz się!
-Dziękuje że mnie uprzedzasz!
-Nie ma sprawy,przecież jesteśmy przyjaciółkami.-powiedziała i mocno się przytuliłyśmy
-A Violu, co z twoją nogą??Podobno jest złamana...
-Tak twierdzi Leon, pewnie jest tylko lekko zwichnięta albo po prostu mnie boli a jutro przejdzie mi.
-A na pewno nie chcesz jechać do szpitala sprawdzić tego?Przecież ty kulejesz...
-Tak, ale ja zawsze tak mam, w pierwszy dzień mnie boli a na następny mi przechodzi...
-Ale co jeżeli nie przejdzie?Jutro mamy zajęcia z Gregorio!
-Na pewno mi przejdzie....No właśnie studio...Może chodźmy lepiej spać.
-Oki, to dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza....
******
-Heeeeejo!!!
-Heeeejo!!!
Wiem właśnie sama sobie odpowiedziałam....
Rozdział jest...króciutki!
Ale to dlatego, że następny będzie dłuuuugi :D
Tak więc czekajcie bo następny już napisany ale postanowiłam że go dodam tylko jeżeli będzie co najmniej 10 komciów tak więc liczę na was!!!
A co do tego to....taki o mi wyszedł....
Cały pisany z perspektywy Violi...
Coraz więcej dowiadujemy się na temat rodzinki Verdasa :D
Oki to PaPatki :P
Buziaki :**
Koffam was!!!!!
BUM!
-Ale co?!
-Uciekaj!
-Okej!-krzyknął i zaczął jechać.-Drzewo!
-Zatrzymaj się!
-Ale jak?
-No nie wiem!!!Wycofaj się!Yyyy...zrób coś!No pięknie!!-krzyknęłam.No ale jak wy byście się zachowali gdyby właśnie goniła was policja i razem ze swoim chłopakiem uciekacie traktorem i wjechaliście w drzewo?Teraz ta sytuacja wydaje mi się zabawna jak tak o tym pomyślałam!Hueh...zaczęłam się śmiać na cały głos!
-Viola?!Co ci?
-No bo pomyśl?Komu innego takie coś się przytrafiło?Chyba nikomu!I za to cię kocham!
-Ja ciebie też kocham!A teraz uciekamy!-krzyknął i wcisnął gaz do dechy.Przy okazji troszkę zdemolował...wszystko,no może nie do końca,w sumie to tylko okoliczną przyrodę,radiowóz,kilka drzew i do tego robi to ze śmiechem!
-Jest!Uciekliśmy im!-krzyknął uradowany!
-A co to za brama?-spytałam.
-O boże...no to wpadliśmy...bądź twarda!-powiedział mi i wjechał z całej siły w bramę.
-Udało się!-krzyknęłam lecz później zmieniłam swoje zdanie.Zrozumiałam że wpadliśmy do rzeki.Leon szybko otworzył drzwi i pomógł mi wyjść,a raczej wypłynąć z traktoru który jest już pod wodą....Niestety na brzegu czekała już na nas policja.Wsiedliśmy do radiowozu i jechaliśmy w milczeniu na komendę.Czasami tylko patrzyłam na Leona który puszczał mi oczka i po prostu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu!
-Leon Verdas?!Znowu?Ach...nic się nie nauczyłeś?Ty nadal nieogarnięty...-powiedział komisarz na sali przesłuchań.
-A ty nadal żyjesz przeszłością?Już myślałem, że zapomniałeś...
-O tobie nie da się zapomnieć...w końcu to ty z kolegami otwarłeś klatki do małp i chciałeś się z nimi bić...-co?Boże...z kim ja chodzę?Aa...z chłopakiem z moich snów...
-To było dawno!
-Trzy miesiące temu!A teraz jeszcze swoją dziewczynę nakłaniasz do przestępstw??
-Ale my przecież nic nie zrobiliśmy!
-Jesteście tego pewni?! Verdas...masz duże szczęście że jesteś moim bratankiem!
-To to jest twój wujek?-zapytałam mojego chłopaka.
-Niestety.-Jestem Peter Verdas.Takie dobre nazwisko...szkoda że ty je masz!Zdajesz sobie sprawę ile razy musiałem za ciebie oczami świecić?
-Ha ha ha!Ja po prostu nadaje całej rodzinie charakteru.
-Ta...ale muszę przyznać że jesteś strasznie podobny do ojca.Z wyglądu i z charakteru.
-Zgaduję że mój ojciec był najpopularniejszym i najprzystojniejszym chłopakiem w szkole!
-Ależ ty skromny!Po prostu cały ojciec!Denerwujesz mnie chłopaczku tak samo jak on!
-Ach...a kiedy będziemy mogli stąd wyjść?-zapytał Leon.
-Jeszcze tylko chwila,ale wiedzcie że kara będzie!
-Jaka?-zapytałam przerażona,ja nie chcę iść do więzienia!
-Znowu będę musiał kosić ci trawnik?!Okej,skoro muszę...
-Skoro tak bardzo chcesz,to przyjdź jutro o 19,mam nawet nową kosiarkę,ale kara będzie też inna.
-Czyli nie muszę kosić?
-Musisz,musisz!-powiedział wujek Leona-Ale będziecie musieli odbyć też 2 karę , a mianowicie prace społeczne w schronisku.
-Przez ile??
-2 tygodnie...
-Co?! A jeżeli umyję ci jutro auto?!-mój chłopak się targuje....i tak nie umyje tego auta....
-To tydzień i masz dodać woskowanie!
-Okej.
-No to jak?Dzwonimy po rodziców?-Ale przecież jestem pełnoletni!-A ty??Masz osiemnaście lat?-zapytał się mnie.-Jeszcze nie...-Czyli muszę zadzwonić po kogoś dorosłego.Podaj mi numer.
-To ja podam-powiedział Leon - zapisuj 365 243 883 ( od autorki : numer jest całkowicie wymyślony ) - przecież to nie numer do mojego ojca...Po chwili policjant wyciągnął telefon i zadzwonił na podany numer.Sekundę po tym zabrzmiał dzwonek mojego chłopaka.
-Leon,co to ma znaczyć??Przecież to twój numer!
-Nie,to numer osoby pełnoletniej!
-Okej,a więc odwiozę was osobiście do kogoś dorosłego!
-Okej to jedź tutaj.-powiedział mój kochany i włączył GPS na telefonie.-
Jak to kolejny przekręt to...-powiedział i nie dokończył Peter.Dalej jechaliśmy w ciszy.Szczerze to nie chciałam jeszcze wracać do domu, a zawłaszcza,że być może za niedługo wróci mój ojciec...super...Na dodatek jutro do studia!Świetnie!Tylko jak ja będę tańczyć z tą nogą??Tak naprawdę to nie boli mnie ona " tak straszliwie " jak uważa Leon.Aha!Prawie zapomniałam!Moją nauczycielka jest moja ciotka!Wszystko fajnie...tylko że nie wiedziałam o tym 17 lat!!!!A dzięki komu?!Dzięki mojemu ojcu!A dlaczego nie mogę się na niego teraz nawet wydrzeć?!Bo jest on w wariatkowie!Jeszcze te prace społeczne....
-To tutaj!-krzyknął Verdas wyrywając mnie z przemyśleń.
-To my już idziemy..
.-O nie tak szybko!!Odprowadzę was do drzwi-powiedział Peter.Tylko że my nie jesteśmy pod moim domem!Co ten Leon znowu wymyślił???Powoli zbliżamy się do drzwi...to jego drzwi?? Naprawdę???Nie no Leon...jesteś niemożliwy!!Peter zapukał i już po kilku sekundach drzwi się otworzyły.
-O!Pan Verdas!Czy znowu coś zrobiliśmy?Leon,znaleźli już dowody?-powiedział załamany Federico a Leon tylko dawał mu znaki żeby siedział cicho.
-Federico?!Leon!!!Oczekuje wyjaśnień!!!
-Wujku,przecież mieliśmy pojechać do kogoś pełnoletniego,a Fede jest pełnoletni!
-Ach...no okej!Podwieźć cię do domu?-co?Ta łatwo?
-Pewnie.Violu,jedziesz do mnie?
-Nie,nie...pójdę do Cami!Przecież on mieszka ulicę stąd.-
Okej to pa-powiedział i pocałował mój policzek- a i sorry Fede że ci przeszkodziliśmy!
-Spoko!Dobranoc panie Verdas!
-Siemano - on naprawdę to powiedział??Trzydziestolatek??Niestety przystojny szatyn i jego wujek pojechali a ja powolnym krokiem ruszyłam do Cami,w końcu muszę się komuś wygadać!Po kilu minutach marszu - a raczej kulania - byłam już pod jej drzwiami.-Viola?-powiedziała zaspanym głosem - co tu robisz,jest 2 w nocy.
-Przepraszam,nawet o tym nie pomyślałam,ale czy mogłabym u ciebie przenocować?
-Oczywiście,a co się stało?
-Zaraz wszystko ci powiem.-oznajmiła mi a ja kulejąc weszłam do mieszania rudowłosej.
-A więc co się stało?
-Zaczęło się tak...-powiedziałam po czym opowiedziałam jej jak spędziłam moją rocznicę z Leonem.Trzeba przyznać,randka na komisariacie jest czymś " nowym " ale bawiłam się doskonale.
-Zawsze wiedziałam że ten twój Leon jest lekko powalony,ale żeby aż tak?!
-Jako dziecko spadł z wózka!
-I to nie jeden raz!-powiedziała po czym zaczęłyśmy się śmiać.
-Ej ale poczekaj-powiedziała rudowłosa - skoro przyjechaliście tu radiowozem to gdzie jest auto Verdasa??-Zostało tam...trudno!
-Ty naprawdę masz szczęście - powiedziała.
-Ja?Dlaczego?
-Masz najpopularniejszego chłopaka w szkole!Musisz go tylko pilnować!Przecież za nim ogląda się każda dziewczyna!Pamiętam jak Leon pierwszy raz postawił sobie grzywkę na żelu,działo się wtedy...
-A dokładnie co?
-Zamieszki w szkole!Połowa dziewczyn była za tym by zatrzymał taką fryzurę a połowa żeby znowu puścił ją na czoło.Nauczyciele musieli przerwać lekcje,ale i tak najbardziej zdenerwowany był Gregorio.Tak,pamiętam to doskonale,Leon siedział znudzony na krześle a wokół niego kółeczko dziewczyn z wszystkich klas i masa kłótni,nagle przyszedł Gregorio i oczywiście na maksa wkurzony pyta " co się tu do cholery dzieje?! " no to dziewczyny odpowiadają że o fryzurę Verdadasa a Gregorio na to " Wracać do klas bachory!!Gówno mnie obchodzi jaką będzie on miał fryzurę!Chociaż faktycznie,wcześniej wyglądał lepiej..." no i tutaj wtrąciła się Angie " Gregorio!Nie masz prawa odzywać się tak do uczniów!A Leon wygląda lepiej teraz,to podkreśla jego rysy twarzy..."
-O boże..i jak to się skończyło??
-Przyszedł Pablo i zdecydował że najlepiej będzie jeżeli Leon zgoli głowę na łyso-powiedziała Cami a ja wybuchłam śmiechem - to prawda,tylko że Leon był już BARDZO oburzony i nie chciał się na to zgodzić,więc Federico wymyślił że Leon jeden tydzień będzie chodził z grzywą postawioną na żelu a raz nie.
-I zgodził się?
-Musiał.
-Biedny...A jak tam u ciebie i Brodwaya??
-Doskonale!Byliśmy dzisiaj w kinie na podwójnej randce z Naxi,na początku oczywiście była kłótnia pomiędzy mną,Naty a moim chłopakiem i Maxim.
-O co poszło?-My chciałyśmy pójść na komedie a oni na horror.
-Czyli jak zawsze!I jak się skończyło?
-Poszliśmy na maraton reklam...
-Co?
-No tak,przez 3 godziny same reklamy...
-Współczuję!
-Dzięki,jesteśmy też umówieni jutro o jakiejś dwudziestej na łyżwy,idziecie?Będzie jeszcze Fedemiła.
-Jasne tylko muszę się jeszcze spytać Leona.
-Na pewno będzie chciał iść tylko przygotuj się,że to nie będzie zwykłe spotkanie.
-Dlaczego?
-Ponieważ...jakby to powiedzieć,chłopaki na lodzie świrują,a więc jak wejdziesz nie przyznawaj się do nich,ale niestety i tak ludzie będą wiedzieli że są z tobą.Aha...tylko co z Fran...zawsze jeździła z Leonem,a teraz nie będzie miała pary,chociaż co ja gadam,jeździła ze mną bo chłopcy woleli czołgać się po lodzie i ciągnąć ludzi za nogi tak żeby się wywalali...-powiedziała a ja zrobiłam minę na znak by wytłumaczyła - który chłopak przewróci więcej osób wygrywa.
-Boże...
-Przyzwyczaisz się!
-Dziękuje że mnie uprzedzasz!
-Nie ma sprawy,przecież jesteśmy przyjaciółkami.-powiedziała i mocno się przytuliłyśmy
-A Violu, co z twoją nogą??Podobno jest złamana...
-Tak twierdzi Leon, pewnie jest tylko lekko zwichnięta albo po prostu mnie boli a jutro przejdzie mi.
-A na pewno nie chcesz jechać do szpitala sprawdzić tego?Przecież ty kulejesz...
-Tak, ale ja zawsze tak mam, w pierwszy dzień mnie boli a na następny mi przechodzi...
-Ale co jeżeli nie przejdzie?Jutro mamy zajęcia z Gregorio!
-Na pewno mi przejdzie....No właśnie studio...Może chodźmy lepiej spać.
-Oki, to dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza....
******
-Heeeeejo!!!
-Heeeejo!!!
Wiem właśnie sama sobie odpowiedziałam....
Rozdział jest...króciutki!
Ale to dlatego, że następny będzie dłuuuugi :D
Tak więc czekajcie bo następny już napisany ale postanowiłam że go dodam tylko jeżeli będzie co najmniej 10 komciów tak więc liczę na was!!!
A co do tego to....taki o mi wyszedł....
Cały pisany z perspektywy Violi...
Coraz więcej dowiadujemy się na temat rodzinki Verdasa :D
Oki to PaPatki :P
Buziaki :**
Koffam was!!!!!
BUM!