Ten kolor oznacza myśli Leona, a ten Violetty :P Miłego czytania :*
***
Ich pocałunek był coraz bardziej namiętny, z każdą sekundą ich pożądanie rosło,pocałunki pogłębiały się.Violetta nareszcie poczuła że może być szczęśliwa,że jest ktoś kto wyrwie ją z przeszłości.Niestety,stało się.Verdas nie miał pojęcia w co się pakuje.
***
-Violetta!?-krzyknęli naraz Ludmiła,Diego i Federico.Castillo nie miała pojęcia co robić.
-Ccco?-wydukała przestraszona.
-Co się pytasz?Jesteś moją dziewczyną a całujesz się z jakimś idiotą!I to na dodatek z przyjacielem tego tutaj plebsu!-krzyknął wskazując na blondynkę i jej chłopaka.
-O co tutaj chodzi?!To ty masz chłopaka?
-Tak,ma i I na dodatek pocałowała mojego!!!-wrzasnęła Lu.
-Ale przecież to Federico pocałował ją!-stanął w obronie szatynki Leon.
-A kto ci to powiedział?!
-Violetta.
-Violetta!Ta sama Violetta która zdradziła swojego chłopaka,wykorzystuje innych i pobiła się ze mną.
-A może ty mi coś powiesz?!Jak inni się dowiedzą że się z nim całowałaś to będzie to porażka!Co będzie z elitą?!Co będzie jak się dowiedzą że mnie zdradziłaś?!Chcesz?!Chcesz żeby to znowu było tak samo?-powiedział rozwścieczony Diego,ścisnął dziewczynę w ręce i zaciągnął do domu.
***
-Po co ona to zrobiła?-pytał się Verdas.
-Ona taka jest,bawi się uczuciami innych,nie widzi niczego oprócz siebie.
-Myślałem że jest inna.
-Pamiętaj jedno!Ona nigdy się nie zmieni,NIGDY.-powiedział Federico.Leon był załamany.Nie rozumiał dlaczego szatynka aż tak zabawiła się jego uczuciami.Powolnym krokiem odszedł od swoich przyjaciół.On naprawdę w te kilka godzin spędzonych wspólnie poczuł do szatynki coś więcej...
~I po co?I po co ja ją całowałem?Jestem idiotą,skończonym idiotą i debilem!Ale przecież mogła mi powiedzieć że ma chłopaka!To i tak niczego by nie zmieniło...Już nigdy jej nie wybaczę!Tylko po co kłamała?Mówiła że to Federico ją pocałował...tsa...a ja uwierzyłem,ale jak mogłem nie wierzyć?!Przecież ona wygląda tak niewinnie....trudno,nie ona jedna jest na tym świecie!~pomyślał szatyn i powoli udał się do domu.Od razu poszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko.Nie miał ochoty z nikim rozmawiać.Postanowił położyć się spać, był zmęczony po całym dzisiejszym dniu.
Ich pocałunek był coraz bardziej namiętny, z każdą sekundą ich pożądanie rosło,pocałunki pogłębiały się.Violetta nareszcie poczuła że może być szczęśliwa,że jest ktoś kto wyrwie ją z przeszłości.Niestety,stało się.Verdas nie miał pojęcia w co się pakuje.
***
-Violetta!?-krzyknęli naraz Ludmiła,Diego i Federico.Castillo nie miała pojęcia co robić.
-Ccco?-wydukała przestraszona.
-Co się pytasz?Jesteś moją dziewczyną a całujesz się z jakimś idiotą!I to na dodatek z przyjacielem tego tutaj plebsu!-krzyknął wskazując na blondynkę i jej chłopaka.
-O co tutaj chodzi?!To ty masz chłopaka?
-Tak,ma i I na dodatek pocałowała mojego!!!-wrzasnęła Lu.
-Ale przecież to Federico pocałował ją!-stanął w obronie szatynki Leon.
-A kto ci to powiedział?!
-Violetta.
-Violetta!Ta sama Violetta która zdradziła swojego chłopaka,wykorzystuje innych i pobiła się ze mną.
-A może ty mi coś powiesz?!Jak inni się dowiedzą że się z nim całowałaś to będzie to porażka!Co będzie z elitą?!Co będzie jak się dowiedzą że mnie zdradziłaś?!Chcesz?!Chcesz żeby to znowu było tak samo?-powiedział rozwścieczony Diego,ścisnął dziewczynę w ręce i zaciągnął do domu.
***
-Po co ona to zrobiła?-pytał się Verdas.
-Ona taka jest,bawi się uczuciami innych,nie widzi niczego oprócz siebie.
-Myślałem że jest inna.
-Pamiętaj jedno!Ona nigdy się nie zmieni,NIGDY.-powiedział Federico.Leon był załamany.Nie rozumiał dlaczego szatynka aż tak zabawiła się jego uczuciami.Powolnym krokiem odszedł od swoich przyjaciół.On naprawdę w te kilka godzin spędzonych wspólnie poczuł do szatynki coś więcej...
~I po co?I po co ja ją całowałem?Jestem idiotą,skończonym idiotą i debilem!Ale przecież mogła mi powiedzieć że ma chłopaka!To i tak niczego by nie zmieniło...Już nigdy jej nie wybaczę!Tylko po co kłamała?Mówiła że to Federico ją pocałował...tsa...a ja uwierzyłem,ale jak mogłem nie wierzyć?!Przecież ona wygląda tak niewinnie....trudno,nie ona jedna jest na tym świecie!~pomyślał szatyn i powoli udał się do domu.Od razu poszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko.Nie miał ochoty z nikim rozmawiać.Postanowił położyć się spać, był zmęczony po całym dzisiejszym dniu.
Następny dzień :D
Nagle w całym pokoju rozbrzmiała piosenka "Nic do stracenia".Szatyn powoli sięgnął po telefon i wyłączył alarm.Ta piosenka zawsze poprawiała mu nastrój.Szatyn wstał z łóżka i udał się do łazienki,gdzie wykonał wszystkie poranne czynności.Założył na siebie kraciastą koszulę i jasne jeansy po czym wziął plecak i ruszył do szkoły.Zbytnio mu się nie śpieszyło,głównie z jednego powodu-nie chciał spotkać Castillo.Pierwsza lekcja minęła szybko,po niej zaczęła się przerwa 15 minutowa.Leon jak zawsze podszedł do Federa.W tym samym czasie szatynka omijała chłopaka szerokim łukiem.Poczuł się on zraniony,lecz z jednej strony cieszył się że nie ma przy sobie fałszywych ludzi.Wolał on mieć 10 wrogów niż kogoś takiego jak ona.
Rozpoczęła się kolejna lekcja-biologia.Castillo jak zawsze udała się do ostatniej ławki i zaczęła udawać,że cokolwiek ją interesuje.
-Castillo!Czy ty w ogóle słuchasz!?
-Odwal się babo okej?
-Do dyrektora marsz!-pogroziła nauczycielka.
-Oj przestań się wysilać Brenda,się "wycziluj" lub coś bo nam jeszcze padniesz ze starości...
-Masz natychmiast przesiąść się do 4 ławki pod oknem!-krzyknęła Brenda a Violetta zobaczyła kto w tej ławce siedzi.
-Chyba śnisz kobieto!Prędzej świnie zaczną latać niż z nim usiądę!-powiedziała z uśmiechem Violetta.Właśnie w taki sposób zdobyła popularność w szkole,choć większość nie miała o niej dobrej opinii.
-Albo usiądziesz,albo...
-Albo co?Postawisz mi pałę?!Proszę bardzo...
-Jak porozmawiam z twoim ojcem to już nie będziesz taka radosna!
~ŻE CO?Ojciec myśli,że jestem grzeczną dziewczynką!A co jeżeli się dowie jaka jestem?Boże...Mam tylko nadzieję że nadal będzie przysyłał kasę!!!Nie,na pewno nie będzie....muszę usiąść!Tylko co zrobi Diego,po wczorajszym....nie!Nawet nie chcę o tym myśleć!~
-Ach...-powiedziała z zażenowania Castillo i teatralnie wywróciła oczami,po czym z niechęcią usiadła obok Verdasa.
~Widzę jak każda dziewczyna patrzy na mnie z zazdrością i dobrze!Niech patrzą i żałują,tylko że co ja mam z tego że obok niego siedzę skoro on nawet na mnie nie popatrzy?Ja na przykład patrzę na niego cały czas od 2 minut i czekam aż łaskawie zwróci swój wzrok na mnie...Ja wcale nie jestem psychiczna jak sobie myślicie-ja po prostu się na niego gapie...ale nie wierzę że ktokolwiek by się na niego nie gapił,przecież on jest TAKI boski!!!Każda się na niego patrzy włącznie ze mną i z...Diego?No nie!Teraz gapi się na mnie!Jak ja mu to wytłumaczę?Yyyy ... już wiem!Powiem że ja spałam z otwartymi oczami które były akurat zwrócone na niego!No co...on i tak się nie skapnie...
~Viletta patrzy się na mnie od jakiś 5/10 minut....to robi się dziwne.Czuje jej spojrzenie,ciekawe po co to robi?Może tym razem chce wzbudzić zazdrość w Diego?Istnieje też druga opcja,podobam jej się.Tsa...nie no to raczej nie możliwe...to znaczy chciałbym żeby było możliwe bo ona jest TAKA ładna.Nie!Co ja gadam!Ona jest...zła.Tak,to chyba dobre określenie.
Nagle szatyn postanowił napisać do niej tak zwaną "karteczkę"
~Dlaczego nie powiedziałaś mi że masz chłopaka?~ napisał.
~Bo nie pytałeś!I lepiej się odwal,mam przez ciebie tylko kłopoty~ odpisała.
~Ale przecież,mogłaś mnie odepchnąć!~
~Ale może nie chciałam~ napisała bez zastanowienia.
~Ale masz chłopaka?Podobam ci się?~napisał.Gdy młoda szatynka przeczytała wiadomość zamurowało ją. Przecież nie napisze mu że się w nim zakochała,ale jeżeli go odtrąci...ach...Już miała coś pisać,lecz na szczęście uratował ją dzwonek na przerwę.Niestety ( a może stety ;P) szatyn nie pozwolił szatynce uciec od pytania.
-Nie odpisałaś mi!-powiedział jej do ucha.
-Ponieważ...yy...-już chciała powiedzieć że nie zdążyła i żeby się odwalił,lecz nie zrobiła tego,ponieważ utonęła w jego zielonych oczach.Zaczęli się do siebie przysuwać,byli coraz bliżej.
-Nie mogę,ja mam chłopaka...-powiedziała szeptem.
-Ale to ty decydujesz kto nim będzie.
-Leon...-powiedziała,po czym ich usta połączyły się w romantycznym pocałunku.Po kilkunastu sekundach Violetta oderwała się,i uciekła z płaczem.Uciekła i usiadła na polanie,lubiła takie miejsca,chociaż tego nie okazywała.Nagle poczuła na sobie oddech obcego.
Rozpoczęła się kolejna lekcja-biologia.Castillo jak zawsze udała się do ostatniej ławki i zaczęła udawać,że cokolwiek ją interesuje.
-Castillo!Czy ty w ogóle słuchasz!?
-Odwal się babo okej?
-Do dyrektora marsz!-pogroziła nauczycielka.
-Oj przestań się wysilać Brenda,się "wycziluj" lub coś bo nam jeszcze padniesz ze starości...
-Masz natychmiast przesiąść się do 4 ławki pod oknem!-krzyknęła Brenda a Violetta zobaczyła kto w tej ławce siedzi.
-Chyba śnisz kobieto!Prędzej świnie zaczną latać niż z nim usiądę!-powiedziała z uśmiechem Violetta.Właśnie w taki sposób zdobyła popularność w szkole,choć większość nie miała o niej dobrej opinii.
-Albo usiądziesz,albo...
-Albo co?Postawisz mi pałę?!Proszę bardzo...
-Jak porozmawiam z twoim ojcem to już nie będziesz taka radosna!
~ŻE CO?Ojciec myśli,że jestem grzeczną dziewczynką!A co jeżeli się dowie jaka jestem?Boże...Mam tylko nadzieję że nadal będzie przysyłał kasę!!!Nie,na pewno nie będzie....muszę usiąść!Tylko co zrobi Diego,po wczorajszym....nie!Nawet nie chcę o tym myśleć!~
-Ach...-powiedziała z zażenowania Castillo i teatralnie wywróciła oczami,po czym z niechęcią usiadła obok Verdasa.
~Widzę jak każda dziewczyna patrzy na mnie z zazdrością i dobrze!Niech patrzą i żałują,tylko że co ja mam z tego że obok niego siedzę skoro on nawet na mnie nie popatrzy?Ja na przykład patrzę na niego cały czas od 2 minut i czekam aż łaskawie zwróci swój wzrok na mnie...Ja wcale nie jestem psychiczna jak sobie myślicie-ja po prostu się na niego gapie...ale nie wierzę że ktokolwiek by się na niego nie gapił,przecież on jest TAKI boski!!!Każda się na niego patrzy włącznie ze mną i z...Diego?No nie!Teraz gapi się na mnie!Jak ja mu to wytłumaczę?Yyyy ... już wiem!Powiem że ja spałam z otwartymi oczami które były akurat zwrócone na niego!No co...on i tak się nie skapnie...
~Viletta patrzy się na mnie od jakiś 5/10 minut....to robi się dziwne.Czuje jej spojrzenie,ciekawe po co to robi?Może tym razem chce wzbudzić zazdrość w Diego?Istnieje też druga opcja,podobam jej się.Tsa...nie no to raczej nie możliwe...to znaczy chciałbym żeby było możliwe bo ona jest TAKA ładna.Nie!Co ja gadam!Ona jest...zła.Tak,to chyba dobre określenie.
Nagle szatyn postanowił napisać do niej tak zwaną "karteczkę"
~Dlaczego nie powiedziałaś mi że masz chłopaka?~ napisał.
~Bo nie pytałeś!I lepiej się odwal,mam przez ciebie tylko kłopoty~ odpisała.
~Ale przecież,mogłaś mnie odepchnąć!~
~Ale może nie chciałam~ napisała bez zastanowienia.
~Ale masz chłopaka?Podobam ci się?~napisał.Gdy młoda szatynka przeczytała wiadomość zamurowało ją. Przecież nie napisze mu że się w nim zakochała,ale jeżeli go odtrąci...ach...Już miała coś pisać,lecz na szczęście uratował ją dzwonek na przerwę.Niestety ( a może stety ;P) szatyn nie pozwolił szatynce uciec od pytania.
-Nie odpisałaś mi!-powiedział jej do ucha.
-Ponieważ...yy...-już chciała powiedzieć że nie zdążyła i żeby się odwalił,lecz nie zrobiła tego,ponieważ utonęła w jego zielonych oczach.Zaczęli się do siebie przysuwać,byli coraz bliżej.
-Nie mogę,ja mam chłopaka...-powiedziała szeptem.
-Ale to ty decydujesz kto nim będzie.
-Leon...-powiedziała,po czym ich usta połączyły się w romantycznym pocałunku.Po kilkunastu sekundach Violetta oderwała się,i uciekła z płaczem.Uciekła i usiadła na polanie,lubiła takie miejsca,chociaż tego nie okazywała.Nagle poczuła na sobie oddech obcego.
-Leon...
-Nic nie mów,jeżeli nic do mnie nie czujesz,po prostu powiedz,a ja odejdę,ale nigdy nie zapomnę.
-Ty nic nie rozumiesz!-krzyknęła i poleciała do swojego domu,po czym zamknęła się w swoim pokoju.Natychmiast rzuciła się na swoje łóżko i zaczęła płakać w poduszkę.Nagle do jej pokoju ktoś zapukał.
-Proszę!-krzyknęła zdenerwowana.
-Viola?-zapytała jej 7-letnia siostra.-płakałaś?
-Nie,nie kochanie,nic się nie stało.-tak tak,oto nasza panna Diva która każdego nienawidzi i gnębi,przy siostrze jest całkiem inna.
-Przecież widzę,Violaaa....pokłóciłaś się z Diego?Znowu??Proszę powiedz że wszystko z tobą dobrze!
-Tak,nic mi się nie stało,nie musisz się martwić-uspokoiła ją szatynka po czym przytuliły się mocno. Pobawiły się troszkę po czym nastąpił wieczór a mała poszła spać.Viola przez chwilkę zapomniała o tym co stało się wcześniej,jednak niestety do jej pokoju znowu ktoś zapukał.
-Nie możesz spać?-krzyknęła i otworzyła drzwi,lecz zaraz po tym chciała je zamknąć.
-Kto cię tu wpuścił-syknęła.
-Twoja gosposia,jest bardzo miła.
-Po co przylazłeś?
-Bo chciałem wiedzieć co z tobą,płakałaś?-zapytał widząc moje jeszcze czerwone oczy.
-Nie!
-Na pewno?-powiedział po czym przysunął się do niej i delikatnie musną policzek szatynki.
-Odejdź,proszę!-powiedziała ze złością choć wcale nie chciała,po prostu musiała.
-Viola,ale ja naprawdę coś do ciebie czuję!-powiedział po czym znów zaczął się przybliżać.Szatynka po prostu nie potrafiła oprzeć się jego urokowi.Jego oczy...hipnotyzowały ją,gdyby teraz jego melodyjny głos powiedział skocz w ogień-zrobiła by to.Zaczęli się całować,z każdym momentem coraz brutalniej.Szatyn zaczął zjeżdżać pocałunkami na szyję.Castillo szybko zrzuciła z siebie bluzę,po czym została w samym podkoszulku.Niestety,stało się,szatyn zobaczył jej siniaki na całym ciele.
-Co to jest?-zapytał się przestraszony.
-Nic!-krzyknęła zakrywając posiniaczone miejsca.Niestety szatyn był szybszy i zwinnym ruchem zdjął z niej podkoszulek który zasłaniał jej rany,a było ich wiele.Niektóre były większe,mniejsze,lub to tylko zadrapania.
-Przewróciłam się...-powiedziała speszona
-Violetta,nie udawaj!Co to za rany?!Kto ci to zrobił?!
-Przewróciłam się!
-Nie kłam!Odpowiedz!
-To...to brat Diego...
-Co?
-Przyszłam raz do jego domu...wszystko było fajnie,dopóki nie wrócił on...
-Kto?
-Starszy brat Diego....Johny...on chciał się do mnie dobrać,kiedy nie było Diego a ja nie chciałam,opierałam się.Na całe szczęście nie zrobił mi nic więcej oprócz kilku siniaków,tylko że to nie jeden raz...on groził że zrobi coś mojej siostrze...próbowałam uciekać,ale on się nade mną znęcał,kiedy czekałam na Diego bił mnie wszystkim co było w jego pobliżu...-powiedziała a po jej policzku popłynęła łza.
-Zabiję gnoja...a ty się nie martw,rozumiesz?!-powiedziała Viola lekko pokiwała głową.
Kilka lat później <3
Violetta....zmieniła się i to bardzo.Johny po odkryciu prawdy przez Verdasa siedzi w więzieniu,oczywiście po wyjściu ze szpitala ponieważ został "lekko" pobity.A co z Leonem...niestety nie jest z Violettą ....a to wszystko dlatego że kilka dni temu Verdas oświadczył się naszej Castillo i za 2 miesiące biorą ślub!Są małe utrudnienia,w końcu trudno pogodzić rolę sławnych muzyków z rodziną ale im się udaje a to wszystko zasługą...miłości.A i prawie bym zapomniała,Diegoletta rozstała się w spokoju,oboje tego chcieli,jest on teraz z Francescą i niedługo urodzi im się syn!
******
Nie no to jest po prostu świetne! - czujecie ten sarkazm?
Nie no to wyszło po prostu beznadziejnie....jestem zawiedziona na całej lini....:(
Mam nadzieje że mnie nie opuścicie!
Postaram się nexta napisać o wiele lepszego!
Mam nadzieję że więcej nie będziecie musieli czytać takiego chłamu....
O zakończeniu tego OS lepiej nie będę wspominać...
Na poprawę humoru mam tutaj dla was wykreślankę!!!
Mama Priscilla!
Kto będzie ojcem?
Wy decydujecie! :D
<3
Koffam!!!