Strony

niedziela, 31 lipca 2016

Rozdział 85~Dla kurczaka mógłby nawet nazywać mnie swoją suczką

Violetta


Od : Brad
Kiedy powtórzymy noc, koteczku?

Nagle poczułam jak moje powieki stają się wyjątkowo ciężkie, a gula w gardle uniemożliwiła mi wypowiedzenie choćby jakiegokolwiek słowa.I chociaż nie przeszłoby przez nie jakiekolwiek zdanie, to byłam całkiem bliska wydaleniu mojego całego dzisiejszego lunchu.
-Violu, wszystko w porządku?Coś się stało?-dobiegł mnie głos Leona, ale gdy tylko zobaczyłam, jak próbuje zaglądnąć w ekran mojego telefonu, natychmiast go zablokowałam.

Mruknęłam jedynie, że jest okej i uśmiechnęłam się do niego słabo, starając się wyglądać przynajmniej minimalnie normalnie, choć w środku cała drgałam.Na moje szczęście nie wiercił tej sprawy, bo naprawdę nie wiem co mogłabym mu powiedzieć.Dostałam sms'a, który może świadczyć, że cię zdradziłam, ale tak, wszystko w porządku.No właśnie, czy ten sms mógł znaczyć, że zrobiłam coś, czego nie powinnam?Boże, dlaczego z tej imprezy w mojej głowie zostały jedynie szczątki wspomnień?Nie dość, że mi dałeś ojca pojeba to jeszcze chłopaka chcesz mi odebrać?Możesz sobie wziąć Germana, nie krępuj się!Nie mogłam zdradzić Leona, nie mogłam być aż taką zdzirą.Przecież alkohol nie zadziałałby na mnie aż tak, bym zrobiła coś, za co w rzeczywistości zabiłabym siebie. Byłam ekstremalnie przestraszona i uznałam, że muszę to jak najszybciej wyjaśnić.
-Violu, myślisz intensywniej niż ja podczas używania tabliczki mnożenia.Może chcesz już wracać do domu?-spytał, głaszcząc mnie delikatnie po policzku.
-Och, moglibyśmy?-mój głos lekko zadrżał, a on w odpowiedzi pokiwał głową, muskając wargami moje rozgrzane czoło.

I to właśnie wtedy znów poczułam się okropnie, bo szatyn nie odwiedzał swoich kuzynek zbyt często i widziałam jak szczęśliwy był, kiedy mógł znów poczuć się jak gówniarz, dręcząc je i rozbawiając.A ja po prostu dostałam wiadomość i chcę jechać do domu, zabierając mu to i choć to on sam zaproponował powrót, to wiem, że najchętniej nie ruszałby się z tego miejsca przez tygodnie, ale on zawsze wybierał mnie na pierwszym miejscu i za to go podziwiałam.

Pożegnaliśmy się z rodziną Leona co potrwało kilkanaście minut, bo Peter nie mógł przestać nadawać o tym, że powinniśmy wyjechać gdzieś razem, najlepiej radiowozem.Włączyłby syrenę policyjną, jak zawsze gdy jedzie na zakupy i zaprowadziłby nas w miejsca gdzie złapał kilku dilerów, mając nadzieję, że jeszcze ich spotka.W końcu jednak wypuścił nas z uścisków, więc ruszyliśmy prosto do samochodu Verdasa.
-Dziękuję, że wytrzymałaś z nimi-odezwał się szmaragdooki, gdy odpalił silnik.
-Och, przestań.Uwielbiam twoją rodzinę!-krzyknęłam z entuzjazmem, ale on tylko pokręcił głową.
-Ty uwielbiasz wszystkich.
-Wcale, że nie!Nie uwielbiam wielu osób-założyłam ręce na piersiach i spotkałam się z niedowierzającym wzrokiem chłopaka.-Nie lubię na przykład...Gościa od kebabów!-krzyknęłam, a szatyn gwałtownie zahamował, dławiąc się własną śliną.
-Jak to go nie lubisz?!-wytrzeszczył oczy bardziej, niż kiedy gapi się na moje piersi.

Ciekawe, czy gdybym mu powiedziała, że jestem lesbijką czy coś, to też by tak zareagował.Zapewne mniej by się zdziwił lub przejął.

-Nie przepadam za nim, bo nie wiem, czy gdyby zaproponował ci małżeństwo, w którym miałbyś dożywotni zapas mięcha, to czy odrzuciłbyś tę ofertę.
-Huh, oczywiście, że bym ją przyjął.Dla kurczaka mógłby nawet nazywać mnie swoją suczką-zaśmiał się głośno, a ja westchnęłam, bo to jego poczucie humoru czasami wprawiało mnie w zakłopotanie.

Jechaliśmy dalej rozmawiając o błahostkach, nie mijając po drodze zbyt wielu aut, więc droga była naprawdę przyjemna i szybka.W pewnym momencie Leon zatrzymał swój samochód na jakimś bezdrożu.Nagle wysiadł z pojazdu i okrążył go, by otworzyć moje drzwi, podając mi dłoń.Poczułam się jak jakaś dama i to było naprawdę przyjemne.Nie odpowiedział mi oczywiście, gdzie tak właściwie się znajdujemy, ale mówiąc szczerze to niezbyt mnie to obchodziło.Miałam do obrony swojego rycerza i jego kij bejsbolowy, który zawsze wiezie ze sobą i po tylu miesiącach nadal nie wiem w jakim do diabła celu.
Ciągnięta za rękę, po przejściu przez kilka krzewów, ujrzałam naprawdę piękną dolinkę.Przymknęłam delikatnie oczy, rozkoszując się zapachem zieleni.Oprócz miłego mrowienia w nozdrzach, poczułam też ciepłe wargi szatyna na mojej szyi, przez co nie mogłam skupić się na podziwianiu w pełni tego miejsca.
-Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?-zapytałam, odwracając się do niego twarzą.
-Bo jest tu od cholery pokemonów.Poczekaj chwilkę, tylko złapię kilka.
-Och, jesteś mistrzem.
-Mistrzem grania w pokemony?-zapytał, wypinając dumnie pierś, przez co wyglądał nieco komicznie.
-Mistrzem psucia wszystkich romantycznych momentów.

W odpowiedzi chłopak jedynie się zaśmiał, przez co jego dołeczki zostały zdemaskowane i wyglądał cholernie słodko.Co do cukru, nie byłam pewna, czy zjadł go za dużo czy może to tylko blask księżyca, bo jego oczy świeciły bardziej niż Feder świecący swą golizną na stypie pradziadka Maxiego.Ja naprawdę nie wiem, jak oni podkradli wina ze wszystkich stolików, ale nieboszczyk nie byłby raczej dumny z Pontego nachlanego w trzy dupy.

-Przyprowadziłem cię tu, bo musiałem coś sprawdzić-odparł, ale widząc moją zdezorientowaną minę po prostu wskazał na niebo.-Kiedy prowadziłem, zerkałem od czasu do czasu w twoje oczy i pomyślałem, że nic nie może błyszczeć jaśniej od nich.I wtedy przypomniałem sobie o tym miejscu, gdzie gwiazdy są jaśniejsze od Times Square.Musiałem cię tu zaciągnąć, by porównać niebo do twych oczu i miałem rację.Nawet księżyc przy tobie wymięka-wyszeptał mi do ucha, a ja dosłownie poczułam miły ścisk w żołądku.To było tak, jakby w moim brzuchu zagnieździły się miliony motyli, ale tak naprawdę była to jedynie miłość.Cholerne uczucie miłości, które napierało na mnie z każdym spojrzeniem czy gestem Leona.

Patrząc się na jego idealne usta nie mogłam dłużej wytrzymać.Wbiłam się w nie z niewyobrażalną zachłannością.Delektowałam się tym pocałunkiem i chciałam by trwał możliwie jak najdłużej.Całowanie się weszło nam już w zwyczaj, ale tutaj było inaczej.Byłam ja i on, i nic co mogłoby popsuć nam tę chwilę.Jednak wtedy przypomniałam sobie pewien dosyć istotny fakt, a raczej wiadomość i nie mogłam kontynuować tej czynności.Myśl, że chłopak jest dla mnie tak kochany dobijała mnie, bo ja nie mogłam mu powiedzieć, że byłam z nim całkowicie szczera.

-Smakujesz tak dobrze-wymruczał, muskając ostatni raz swoimi rozgrzanymi wargami moje ciało.Gdyby tylko wiedział, jak cholernie dobrze on smakuje, zapewne jadłby się na śniadanie.Szkoda, że ja nie mogłam tego robić.Potrawka z Verdasa zapewne byłaby najlepszym daniem w moim całym życiu.Cóż, jego usta musiały mi wystarczyć.I tak byłam największą szczęściara na tym świecie, że mogłam nasycać się jego widokiem każdego dnia.Hm, prawie każdego dnia, w końcu jak Leoś się nawali to można nie spotkać go przez okres bliżej nieznany.No ale zostają wtedy zdjęcia z komisariatu, choć jest tam już bardziej galeria.

Następnie wsiedliśmy znów do jego samochodu i uwierzcie - seks można było wyczuć w powietrzu!Chyba zaczęłam zachowywać się jak gimnazjalistka napalona na szkolnego przystojniaka, bo ekscytował mnie nawet sposób w jaki zmieniał biegi.Na całe szczęście dojechaliśmy do domu zanim doszłam tylko dzięki moim myślom i od razu pognałam do pokoju.Usnęłam niemalże od razu, z nadzieją, że następnego dnia cała sprawa z Bradem wyjaśni się od razu.

Jednak prawie tak szybko jak usnęłam, obudziłam się przez głośny krzyk.Przestraszona skuliłam się na łóżku, przyciskając mocno pościel.Natychmiast rozbudziłam się i wiedziałam, że nie usnę dopóki się nie uspokoję.Kiedy wydawało mi się, że wszystko ucichło i mogłam ponownie zamknąć oczy, znów dobiegł do mnie jakiś wrzask, więc przemogłam się w sobie i wygramoliłam z pościeli.I właśnie w tamtej sytuacji zrozumiałam Leona i jego kij bejsbolowy; nigdy nie wiesz kiedy będziesz musiała walnąć komuś gonga.

Cała przestraszona zeszłam ze schodów, ale nikogo tam nie było.Jedynie wyłączony telewizor i uchylone okno, które natychmiast zamknęłam, bo moi współlokatorzy nie wiedzą chyba co to znaczy ZAMARZAĆ.Myślałam, że trzęsłam się ze strachu, ale to tylko przez zimno, bo kiedy w pokoju znów było ciepło, od razu przestałam dygotać.Czyli jednak nie byłam taką strachliwą cipką, he!No okej, może dalej w środku byłam cała przestraszona, bo słyszałam jakiś hałas.Ale się nie trzęsłam, więc mam plus dziesięć do respektu, frajerzy!

Westchnęłam cicho po czym znów udałam się na piętro, mając nadzieję, że te odgłosy były spowodowane jedynie moją wyobraźnią.No bo co?Mój ojciec był chory psychicznie, to i ja mogłam słyszeć jakieś głosy!Tak, to o wiele lepsza perspektywa, niż myśl o tym, że ktoś mógł sobie chodzić po naszym domu.W dodatku mógł być uzbrojony.O mój Boże, on mógł mieć nóż i to nie ten plastikowy, którym je Leon i Federico, bo od pewnego pamiętnego poniedziałku, w którym chcieli pobawić się w hiszpańską masakrę nożem kuchennym, nie daję im do ręki prawdziwych ostrzy.
-Leon, jesteś tu?-szepnęłam, uchylając drzwi do pokoju Verdasa, czyli jedynego miejsca w tym domu, gdzie mogę być bezpieczna.
 Nie usłyszałam odpowiedzi, więc pozostała mi nadzieja, że śpi smacznie w swoim łóżku.Zapaliłam światło w celu sprawdzenia tej hipotezy, ale tak szybko jak żarówka oświetliła pokój, tak szybko zaczęłam panikować.Była naprawdę późna godzina, a jego nie było w domu.No chyba, że naprawdę wkradł się tu jakiś psychopata i go porwał, i leży teraz zraniony w jakimś kącie!

Kiedy już miałam wychodzić z pomieszczenia drzwi uchyliły się, a ja nie mogłam powstrzymać krzyku.Skuliłam się natychmiast na podłodze, nie mogąc utrzymać się na nogach i opanowałam dopiero wtedy, kiedy dobiegł mnie śmiech Meksykanina i Włocha.
-Haha, patrz Feder, jestem taki boski, że laski piszczą na mój widok.
Chłopcy wprost zachodzili się ze śmiechu, kiedy ja umierałam ze strachu i żenady.
-Stary, też chciałbym wchodzić do pokoju i znajdywać w swoim łóżku dziewczyny-dodał swoje trzy grosze Pasquarelli, klepiąc mojego ukochanego po plecach.
-JESTEŚCIE NAJGORSZYMI PIZDOKLESZCZAMI NA TEJ PLANECIE!-warknęłam, starając się opanować tętno, które mogliby usłyszeć chyba w Rosji.
-Kochanie, co się stało?-zapytał w końcu Leon, widząc, że jestem naprawdę przestraszona.-Jezu, twoje serce bije tak szybko.Szczerze mówiąc to lepszy bit, niż te, które puszcza Andres-starał się rozluźnić atmosferę, ciągle trzymając ucho przy mojej klatce piersiowej.
-Usłyszałam jakieś krzyki i po prostu chciałam sprawdzić czy wszystko w porządku.Ale na dole nie było nic podejrzanego, więc przyszłam do ciebie, ale nie było cię i byłam już na pograniczu szaleństwa, ale wtedy przyszliście i na początku tak mnie wystraszyliście, że chyba mam kurwa zawał.
-Możliwe, że to były nasze krzyki.Kurde, trochę głupia sprawa.Graliśmy w fifę w moim pokoju no i wiesz, jak któryś strzelił któremuś gola, to mógł rzucić czymś w przegranego, a ten miał związane oczy, więc niezbyt miał jak robić uniki.Przepraszamy, jeśli cię obudziliśmy-oznajmił Włoch, uśmiechając się lekko, co oczywiście odwzajemniłam.

Zdziwiło mnie to, że Federico przestał zachowywać się dla mnie oschle, ale po jego oczach wciąż mogłam wyczytać, że ma do mnie żal za tamtą noc.Gniewał się na mnie jeszcze, wiedziałam to i nie mogłam mieć mu tego za złe.Gdyby on zrobił jakiś wykręt Ludmile, to włożyłabym mu ten sławny kij bejsbolowy do tyłka tak głęboko, że mogłabym macać mu przez niego nerki.Wow, cóż za sadystyczna część mnie, czasem się zaskakuję.
-Nic się nie stało, ale te wasze zabawy czasem są chore-machnęłam ręką.


******



Heejka! :D
Nawet nie wiecie, jak nienawidzę siebie za to, że nie dodawałam tego tak długo!
Jednak chciałam dodać coś przed moim wyjazdem :))
Jest on jutro i jakby ktoś był w Zakopcu to dawać znak ;)
Ogółem nie lubię tego rozdziału, a męczyłam się z napisaniem go prawie miesiąc ;-;
A to wszystko przez to, że jest cały z perspektywy Violki!
VILS NIE JEST ŚMIESZNA, A JA NIE UMIEM PISAĆ ROZDZIAŁÓW BEZ IDIOTYZMÓW, ZROZUMCIE, PLIS
Och, obiecałam sobie, że w następnym muszę zrobić choć połowę z POV'S Leona albo Federa XD
Przepraszam jeszcze wszystkich, których blogi zaniedbałam :((
Odkryłam tłitera i ta życioodbierająca aplikacja mnie pochłonęła o.O
Miło byłoby zobaczyć komentarze :33
Kocham <33
Buziaki ;**
<33





środa, 13 lipca 2016

Rozdział 84~Ja nie jestem Harry Pitter, pieniędzy nie wyczaruję.

Violetta

Obserwowałam z fascynacją wszystkie widoki, które mijaliśmy, podczas kiedy Leon był skupiony na jeździe.Zauważyłam, że jego prowadzenie auta całkiem różni się od sposobu, którym opanowuje motor.Z samochodem jest bardziej spokojny, rozważny.Za to z maszyną na dwóch kołach nie jest już taki delikatny, szaleje na niej jakby robił to pierwszy raz.Uwielbiam ten błysk w jego oczach, kiedy z niesamowitą prędkością pokonuje kolejne dziury w asfalcie.
-And we danced all night to the best song ever, we knew every line, now I can't remember-podśpiewywał pod nosem Verdas, a kiedy zorientował się, że go przyłapałam, zawstydzony spuścił wzrok i już chciał zmienić kanał w radiu, ale zatrzymałam jego dłoń.
-Zostaw tę piosenkę, przecież wiesz, że kocham twój śpiew.Kontynuuj-poprosiłam, ale on tylko zmarszczył uroczo nos.
-Wiesz, jeżeli pamiętasz jeszcze, jestem mężczyzną.Śpiewanie piosenek One Direction raczej nie sprawia, że wyglądam w twoich oczach na twardziela.
-Hej, Federico ma na dzwonku Katy Perry, przy nim jesteś w miarę męski-zachichotałam, na co on prychnął i chcąc czy nie chcąc, jego noga zaczęła wystukiwać rytm piosenki tego boysbandu.Było to prawie tak śmieszne jak to, kiedy znalazłam w jego telefonie listę odtwarzania z samymi kawałkami 5 Seconds of Summer.
-W miarę?Och, możesz zmierzyć moją męskość, ale weź lepiej jakąś dłuższą linijkę-odparł ze swoim dumnym uśmieszkiem, a ja tylko przewróciłam oczami, bo udało mu się wytrzymać zaledwie jakieś kilka minut bez powiedzenia zdania nie zawierającego podtekstu.
Dalej jechaliśmy w ciszy, a ja naprawdę niecierpliwiłam się, nie mając pojęcia w jakim kierunku zmierzamy.Miałam tylko wielką nadzieję, że szatyn nie chciał zrobić mi jakiejś niespodzianki, bo całkiem bym na nią nie zasługiwała, a moje sumienie nie dałoby mi spokoju, nawet gdybym przez rok oddawała swoje jedzenie ślepym kociakom.Może schudłabym wtedy?Hm, przy Leonie zaczęłam naprawdę dużo jeść, ale przy nim nie można inaczej funkcjonować.Patrząc w dół na mój brzuch lekko zmarszczyłam czoło.Nie widziałam zbytniej różnicy w swojej figurze niż kilka miesięcy temu, ale może oddawanie pokarmu kotom nie byłoby taką złą dietą?Albo oddawanie go Leonowi!Od razu odwdzięczyłabym mu się wtedy za tą imprezę i Brada.
-Kochanie, wysiadamy-wyrwał mnie z myślenia głos chłopaka.Popatrzyłam na niego zaskoczona i uśmiechnęłam się, co odwzajemnił puszczając mi oczko i hej, to było strasznie słodkie.
-A gdzie tak właściwie mnie wywiozłeś?-zapytałam rozglądając się po okolicy.
Wydawało mi się, że byłam w tym miejscu po raz pierwszy.Wokoło było dużo zieleni, pola wydawały się nie mieć końca.W oddali widziałam chyba las, ale mogła to być równie dobrze polana z wysokimi krzewami.Ostatnio pogorszył mi się wzrok.Po lewej stronie za to rozciągały się pasma kilku domków i zanim zrozumiałam co się dzieje, Leon już był na podeście jednego z nich.Szybko do niego podbiegłam, a on owinął swoim ramieniem moją talię, przyciągając mnie bliżej.Była to wręcz idealna pozycja do wdychania jego perfum, które wierz lub nie, przypominały mi zapach twixa.Czy on serio jadł batona zaraz po kebabie?Nie ważne, ten słodki zapach wymieszany z jego wodą kolońską był nieziemski.
-Gdzie jesteśmy?-powtórzyłam pytanie, zatrzymując jego dłoń przed przyciśnięciem klamki.
-Pomyślałem, że nigdy nie poznałaś całej mojej dalszej rodziny.To dom wujka, będą też moje kuzynki, spotkałaś chyba tylko jedną.No i możliwe, że będzie też ciotka, ale to raczej wątpliwe, ona jest pielęgniarką i zawsze kiedy przychodzę to jest akurat w szpitalu.O Chryste Panie, a jeżeli ona tylko przeczekuje ten czas, kiedy ich odwiedzam w jakimś schowku, bo tak naprawdę mnie nienawidzi?Tak, to na pewno to.Od zawsze nie chciała mi dawać słodyczy-wyszeptał mi do ucha z przerażeniem w oczach, ale widziałam jak podświadomie nie mógł wstrzymać śmiechu.
-Kochanie, a może nie chciała zepsuć ci ząbków?
-Kurde, możliwe.Często ją gryzłem, pewnie lubiła to-zachichotał, a ja tylko popatrzyłam na niego zdziwiona.Mój chłopak gryzł ludzi, to jest okej, prawda?-Och, nie martw się.Ciebie też mogę podgryźć-wymruczał mi do ucha i złapał lekko zębami mój płatek ucha.I cholera, to było gorące.
Na całe szczęście nie kontynuował tego ruchu, bo jeszcze zemdlałabym z podniecenia, a to raczej nie byłoby dobre wrażenie na jego rodzinie.Oczywiście jego wujka już kiedyś poznałam.O ile się nie mylę, było to kiedy Leon i Pasquarelli zaginęli w Polsce.Czasami do dziś zastanawiam się jak oni to zrobili.Zrozumiałabym, gdyby obudzili się na drugim końcu miasta, ale na drugim końcu świata?
-Leon!-usłyszałam pisk wydobywający się z ust brunetki, która rzuciła się na zielonookiego tak szybko, jak tylko go dostrzegła.
Czy każda kobieta reaguje tak na widok Leona, czy tylko mi się wydaję?
Kiedy wreszcie wyściskał się z dziewczyną, a trwało to dosyć długo, postanowił przedstawić mnie szmaragdookiej.Ściskając jej rękę uśmiechnęła się do mnie, a ja mogłam przysiąc na Boga, że każdy z rodziny Verdasa jest jakąś cholerną pięknością.Selena - bo tak jak się okazało miała na imię, była naprawdę ślicznotką.Miała te same dołeczki, które gościły na twarzy mojego chłopaka i ten sam zabójczy odcień oczu.Tak samo z resztą było z jego drugą kuzynką, która leżała na kanapie i od razu rzuciła nam się na szyje, gdy nas zobaczyła.Arianę poznałam już wcześniej, ale nigdy nie rozmawiałyśmy ze sobą dłużej.
-Ojciec poszedł do toalety i zabrał ze sobą telefon, więc może to być dłuższe posiedzenie-zachichotała kuzynka, odpowiadając gdzie jest Peter, a ja zaczęłam się wprawiać w kompleksy, ponieważ one były takie szczuplutkie, a Leon naprawdę wpychał we mnie mnóstwo jedzenia i kiedy stałam obok nich, czułam się jakbym była jedną wielką kulą tłuszczu.O boże, chyba zaczęłam przesadzać.Kiedyś napiszę o moim życiu dramat.Chociaż bardziej pasowałaby komedia katastroficzna.
-Violu, Leon dużo opowiadał nam o tobie.Mogłabyś nam coś zaśpiewać?Mówił, że jesteś prawie tak dobra jak on pod prysznicem-poprosiła Sel, a ja spiorunowałam Verdasa wzrokiem.
-Prawie?Zaraz zadzwonię do koleżanki, która jest na prawie i oskarżę cię o znieważenie-prychnęłam szczypiąc go w łokieć.
-A tak naprawdę nie mógł skończyć ględzić o tym jak wspaniała jesteś, jak dobra, mądra, piękna i utalentowana, i wiesz co?Chyba nasz kuzynek raz w życiu miał rację-uśmiechnęła się Ari, a ja poczułam, że naprawdę pokocham te dziewczyny.
Postanowiliśmy pooglądać telewizję, akurat leciał całkiem fajny film z Leonardo DiCaprio oraz była to kolejna idealna okazja do wtulenia się w tors szatyna.Kiedy śmialiśmy się wniebogłosy przy jednej ze scen wilka z wall street, przysiadł się do nas wujek Leona.I to było na początku serio dziwne, bo na ekranie migotały sceny seksu, a to był jego wujek i chyba nie tak powinien wyglądać wieczór z rodziną ukochanego.
-A jak tam u Ernesta?Mój braciszek jest nadal pojebany czy może pojebany?-zagadał mężczyzna, kiedy reklamy przerwały nam seans.Najwidoczniej Peter był takim samym żartownisiem jak reszta tej rodziny.
-Kategorycznie pojebany-zaśmiał się Leon, a ja zgromiłam go ponownie wzrokiem.Nie lubiłam gdy przeklinał przy bliskich i na dodatek mówił tak o ojcu.-No co?Taka jest prawda-wzruszył ramionami, a ja nie ciągnęłam dalej dyskusji, bo cóż.Taka faktycznie była prawda
-A jak u ciebie?Słyszałem, że jesteś aktorką!Hah, a ja zawsze sądziłem, że to mój bratanek będzie grał, w końcu potrafi odstawić niezłe przedstawienie.Słyszałaś o tym, jak udawał, że ma złamaną nogę tylko dlatego, by dostać kule?Spryciarz używał ich jak różdżkę!Jakby nie mógł się bawić w Harrego Pittera używając gałązki.
-Pottera, tato.
-Jakiego portfela?Nie mam drobnych, Arianko.Ja nie jestem Harry Pitter, pieniędzy nie wyczaruję.Skoro o magii mowa, to może wyczarujemy coś w kuchni?Albo najlepiej wykorzystamy naszego maga, by coś upichcił-starszy Verdas skierował się do młodszego z ich rodu.Ten z uśmiechem skinął głową i ruszył do kuchni.To było naprawdę dziwne, bo on tak po prostu się zgodził.Od razu zaoferowałam, że mu pomogę i podreptałam za nim.Przez chwilkę patrzyłam zszokowana na niego i naprawdę nie mogłam wydusić słowa.Kiedy zauważył, że jestem całkowicie zatkana, uniósł brwi i jakby nigdy nic zapytał o co chodzi.
-Ja po prostu chyba pierwszy raz widziałam, jak ktoś poprosił cię o gotowanie, a ty bez żadnego komentarza czy odzywki typu 'odpłacisz mi to w naturze' ruszyłeś tyłek i zrobiłeś to-wydukałam, nie mogąc wyjść z podziwu.On tylko zaśmiał się i przyciągnął nie do siebie.
-Wolałbym aby ktoś inny niż mój wujek, spłacał mi długi jedzeniowe w naturze-wyszeptał sugestywnie, błądząc dłonią w moich włosach.
-Na przykład Feder?Bo to do niego tak krzyknąłeś ostatnim razem-zachichotałam, drocząc się.
-Miałem na myśli kogoś innego-bezczelnie wlepił gały w mój dekolt-ale wiem, że chętnie oglądałabyś mnie i jakiegoś chłopaka, robiących to na blacie kuchennym.
-Robiących co?-zapytałam głupio.
-Robiących kisiel, oczywiście.A o czym myślałaś, zboczuszku?-zapytał, a moje poliki jak na zawołanie zaczerwieniły się, bo cholera, myśl o Verdasie ocierającym się o innego faceta sprawiła, że podnieciłam się, choć było to piekielnie chore.
Violetto, zatrzymaj swe dzikie żądze i uspokój wyobraźnię.
Na całe szczęście Leon odpuścił temat, mimo że w myślach na pewno cieszył się z mojego zakłopotania w tamtym momencie.Podczas gdy wyciągał z szafki miskę, poczułam jak moja tylna kieszeń wibruję i chociaż mój chłopak uznał, że noszę w spodniach wibrator, to muszę go zawieść.Był to tylko telefon.Odblokowałam go, spoglądając ulotnie na tapetę telefonu i weszłam w nową wiadomość.

Od : Brad
Kiedy powtórzymy noc, koteczku?

O kurwa.


******
Heejka kochani! :D
Dzisiaj jest środa, racja?
Czy tylko ja kompletnie straciłam poczucie czasu przez wakacje? :'D
Ten rozdział był gotowy już w poniedziałek, a ja naprawdę nie wiem dlaczego dodaję go dopiero dziś!
Niektórych rzeczy nie zrozumiemy nigdy. XDXD
Chyba jeszcze tego nie robiłam (a jeżeli zrobiłam to poudawajmy, że nie), więc życzę wszystkim wspaniałych wyjazdów, podróży i aby to były najlepsze wakacje w naszym życiu ^^
Dziękuję za wszystkie wasze komentarze aniołki i życzenia urodzinowe :33
Kocham <33
Buziaki ;**
<33


poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział 83~Wydalanie żarcia w całości

Violetta


Leon i Federico postanowili wyjść na miasto zjeść kebsa.Było to dla mnie dosyć wygodne, mogłam posiedzieć samotnie na kanapie i zacząć myśleć, bo ostatnio coraz rzadziej to robiłam.A może zbyt dużo myślałam?Tak, to może być to.Za bardzo kombinowałam, mogłam po prostu powiedzieć prawdę.Teraz potrzebowałam wygadać się, ktoś musiał powiedzieć mi, że kłamstwa nie wyjdą na jaw i wszystko będzie dobrze.Może gdyby mama była przy mnie, powiedziałaby mi co mam zrobić, ale to nie może się zdarzyć.Mamy nie ma i nigdy jej już nie będzie, chociażbym błagała na kolanach, to się nie zdarzy.Jednak mam jeszcze ciotkę.Może to do niej powinnam zwrócić się o radę?Nie, jeszcze dowiedziałby się Gregorio, a od niego, do Leona moje kłamstwa przeszłyby szybciej niż mój ojciec dochodzi.Właśnie, mój ojciec - on też odpada.W końcu to najlepszy przyjaciel ojca mojego chłopaka, którego właśnie okłamuję.Istnieje jeszcze Ludmiła i to właśnie do niej postanowiłam ruszyć.I tak byłam zmuszona do rozwiązania tej sytuacji, w końcu musiałyśmy wytłumaczyć tego sms'a w którym kazała mi spierdalać.Miałam nadzieję, że napisała to tylko przez jej burzliwy temperament.

Założyłam na stopy szare szpilki i skierowałam się do domu blondynki.Na dworze nie było zbyt ciepło, a ja nie wzięłam żadnej kurtki.Kilka razy prawie zabiłam się, przez bieganie na tych obcasach, po prostu bardzo chciałam już znaleźć się w ciepłym pomieszczeniu, więc bardzo ucieszyłam się, kiedy na horyzoncie ukazały się drzwi z nazwiskiem Ferro.Ona jednak nie ucieszyła się na mój widok tak bardzo jak ja.
-Co tutaj robisz?Czyżby moja wiadomość nie doszła?-warknęła, mierząc mnie wzrokiem.
-Dotarła i właśnie dlatego przyszłam.Chcę porozmawiać.Mogę wejść?
Blondynka skinęła niechętnie głową i szerzej uchyliła drzwi.Bez słowa ruszyła do swojego pokoju, więc uznałam, że mam zrobić to samo.Kiedy znalazłyśmy się w pomieszczeniu usiadłyśmy na jej łóżku i chwilę patrzyłyśmy na siebie.Ludmiła jak zwykle wyglądała idealnie.Jej złociste loki opadały równo na jej klatkę piersiową, która podnosiła się szybko, poprzez jej nieregularny oddech, prawdopodobnie zdenerwowany moimi odwiedzinami.
-Dlaczego okłamałaś Leona?-zaczęła od razu, a ja na chwilkę zamarłam.

Skąd ona wie, że go okłamałam?Nikomu tego nie mówiłam, nikt nie miał prawa tego wiedzieć.

-Ale, jak się tego dowiedziałaś?-wyjąkałam, a mój głos powoli się załamywał.
-No przecież Leon powiedział mi, że ten cały Woody nie jest gejem!Na dodatek przytulał cię jakiś Brad?Na jego oczach?To było podłe!
A więc jej chodziło o to kłamstwo.To dobrze, bardzo dobrze.Nikt nie może się dowiedzieć, że Brad jest napalonym na mnie singlem.
-Kochana, wiem, że źle zrobiłam, ale dlaczego się tak na mnie wściekłaś?Przecież jesteś moją przyjaciółką, a od razu na mnie naskoczyłaś, nawet nie rozmawiając.I z tym spierdalaniem?Nic ci nie zrobiłam-podniosłam ręce w geście obronnym.
-Ale nienawidzę gdy ktoś okłamuje moich przyjaciół.
-Ja jestem twoją przyjaciółką.
-Przyjaciółką, która skrzywdziła mojego przyjaciela-wysyczała.
Ludzie, ja się pytam!Czy każdy nawpierdalał się jakiś lodów, że mają taki chłodny ton głosu?Była jakaś promocja na big milka, a nikt mnie nie poinformował?Pazerne skurczysynki.
-Ludmiła, proszę.To co zrobiłam jest sprawą między mną, a Leonem i już wszystko sobie wytłumaczyliśmy.Nie chcę żeby moje związkowe problemy nas poróżniły, bo cię kocham i to nie powinno mieć wpływu na naszą relację.
-Boże, zaczynasz gadać jak lesbijka-zaśmiała się Ferro, ale po chwili opanowała się i znów popatrzyła na mnie srogo.-Violetta, czy nie zrobiłaś nic co mogłoby zranić Verdasa?Powiedz mi prosto w oczy, że nigdy nie skrzywdziłabyś go celowo-poprosiła, a ja natychmiast to zrobiłam.

Chociaż panowała między nami lekko napięta sytuacja, mogłam w miarę normalnie porozmawiać z dziewczyną.Cóż, najwidoczniej złość przyszła jej tak szybko jak  przeszła.Choć jedno nadal mnie zastanawiało; dlaczego była na mnie tak wkurzona?Faktycznie, Leon miał do tego prawo, ale ona?
Postanowiłam nie zamęczać się tym pytaniem i nacieszyć się rozejmem z blondynką, który przyszedł łatwiej niż myślałam.

Leon

-Ej stary, jakbyś miał wybierać, wolałbyś raz w miesiącu uprawiać seks z super laską, czy mieć dożywotni zapas kebsów?-zapytałem przyjaciela, siedząc w jednej z tureckich knajpek.
Razem z Federico uwielbiamy w nich przesiadywać, kucharze mówią z takim śmiesznym akcentem i można ich przedrzeźniać, albo posługiwać się jakimś nieistniejącym językiem udając, że to hiszpański i patrzeć na ich zmieszanie.Przy okazji cała ta sytuacja jest śmieszna - Meksykanin i Włoch jedzą w tureckiej knajpce w Argentynie, nie posługując się żadnym z języków tych narodowości.
-Cholera, nie zadawaj takich trudnych pytań!Ale jakbym musiał...Ech, walić seks, od czego jest ręka?Kebaby życiem!Właśnie, zjadłbym jeszcze jednego.
-Myślę, że gdyby Marvel się tobą zainteresował, zostałbyś człowiekiem kebabem.Wiesz co byłoby twoją super mocą?-pokręcił przecząco głową.-Wydalanie żarcia w całości.
-Zwalczyłbym tym głód na świecie-zaśmiał się, po czym ruszyliśmy zamówić kolejną dawkę mięsa schowanego w bułce.
Albo mi się wydaję, albo te wszystkie restauracje nie zbankrutowały tylko dzięki nam i naszemu niezwykłemu metabolizmowi.
-Hej, a może nasza kolejna piosenka będzie o prawdziwej miłości?
-A to teraźniejsze piosenki były o nieprawdziwej miłości?-zdziwił się Włoch, ponownie zajmując nasze miejsca, w oczekiwaniu na jedzenie.
-Niby były, ale mi chodzi o tę miłość na całe życie, pomiędzy człowiekiem a mięsem.
-Leon, ty masz już jedną miłość i naprawdę nie rozumiem dlaczego tak łatwo jej uwierzyłeś.Laska nie przychodzi całą noc do domu, jak już przyjeżdża to przytula się z jakimś typem i kłamie na temat orientacji kolegi.Nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie to podejrzane-odparł Federico, składając chusteczkę na coś, co miało kształtem przypominać łabędzia.Ale nie przypominało.Nawet meduzy to nie przypominało.Chyba, że meduzę, którą potrąciła hulajnoga.Te hulajnogi w dzisiejszych czasach są nieprzewidywalne.
-Nie chcę się z nią kłócić.Wierzę jej...Chyba.Nieważne, ufam jej i ją kocham, a to powinno wystarczyć, prawda?
Przyjaciel chciał odpowiedzieć, ale zatrzymały go wędrujące do nas potrawy, więc zamknął się i tak zatracił w jedzeniu, że zapomniał o kontynuacji wypowiedzi.
Kiedy byliśmy już kompletnie zapełnieni (choć jest to praktycznie niemożliwe, bo zawsze znajdziemy miejsce na szamkę) postanowiliśmy wrócić do domu i poćwiczyć piosenki.Przynajmniej taki mieliśmy zamiar, bo i tak kiedy przekroczyliśmy próg salonu, skończyło się na oglądaniu seriali.W środku odcinka do domu przyszła również Viola, mówiąc, że wróciła od Ludmiły.Czułem te niekomfortową sytuację, która narastała z każdą sekundą, kiedy siedziała pomiędzy mną, a Włochem.W końcu nie wytrzymałem i wręcz wydarłem szatynkę z domu, mówiąc Federowi by oglądał odcinek do końca i nagrał mi scenę seksu, albo śmierci jeżeli taka by się trafiła.Niektórych momentów nie można przegapić.
-Leon, gdzie idziemy?-zapytała ściskając kurczowo moją rękę.Spojrzałem na niebo i uznałem, że to nie jest odpowiednia pogoda na piknik, więc nie odpowiadając dziewczynie zaprowadziłem ją do mojego czarnego BMW i niczym gentleman otworzyłem jej drzwi.Sam usiadłem na miejscu kierowcy i odpaliłem silnik.
-Ale mnie nie zawieziesz do lasu i nie zostawisz, co nie?-zapytała, na co ja tylko uśmiechnąłem się tajemniczo, a ona przewróciła oczami.Dalszą drogę pokonaliśmy w ciszy.

******


Heejka! :D
Oto przed wami rozdział, w którym nie dzieje się kompletnie nic, hehehe
Tak oto zmarnowaliście jakieś 5-15 minut swojego życia na przeczytanie tych kilku zdań osiemdziesiątki trójki ;) Ze zwrotami czasu kierujcie swe petycje do Jezusa, ja już nie przyjmuję :'D

Przy okazji kochani mam zamiar napisać nową historię.
To jeszcze nie jest nic pewnego, mam sam zarys ;p
Oczywiście paring główny : leonetta <3

Bardzo przepraszam wszystkich u których jestem spóźniona z komentowaniem!
Zabieg przeszedł dobrze, dzień po nim miałam urodziny, które przebiegły w miłej atmosferze, no i co tu więcej napisać...Do zobaczenia?

Kocham <33
Buziaki :**
<33