Strony

piątek, 27 maja 2016

Rozdział 80~Wypadek, zawał, albo kurwa drugi napad na world trade center.

Leon

-Verdas, czy ciebie pojebało już do końca?-zapytał przyjaciel patrząc na mnie z zażenowaniem.
-Nie rozumiem.
-Och, Leon!Jeżeli dobrze zrozumiałem to Violka sobie gawędziła z jakimś fagasem i to wcale nie wyglądało na zwykłą rozmowę?-dopytał się Federico, a ja potaknąłem tylko głową.-No i co z tego, że był gejem?Może lubił i facetów, i kobiety?Może akurat spodobała mu się twoja dziewczyna i zamierzał zmienić orientację?Co mnie to obchodzi czy był homo czy hetero, ważne, że Violetta sobie z nim flirtowała i na dodatek się obraziła!Na kogo?Na ciebie!A dlaczego?Bo przyłapałeś ją na grze wstępnej!
-Ale na grze wstępnej z gejem?
-Przyjacielu, zrozum.Ty nie masz nawet za co ją przepraszać-Włoch położył mi rękę na ramieniu, a ja zacząłem myśleć nad tą całą sprawą jeszcze raz.

Może Fede naprawdę miał rację?Przecież ja w sumie nie zawiniłem.Chyba.Każdy na moim miejscu zareagowałby tak samo.O tak cholernie piękną dziewczynę aż trzeba być zazdrosnym.Ja tylko się zdenerwowałem, ona sama również zaczęła krzyczeć.Nie chciała rozmawiać ze mną w towarzystwie tego całego Woody'ego.Czuła się niekomfortowo kiedy przyszedłem.Na dodatek nazwał ją delfinkiem, co jak wiemy nie jest zachowaniem typowym dla ludzi, którzy znają się zaledwie  niespełna kilka tygodni.To ona powinna mu powiedzieć, że nie może się do niej tak zwracać.Przecież gdyby do mnie jakaś kobieta z wytwórni powiedziała koteczku czy kurwa nawet świnio morska Violetta zrobiłaby mi awanturę rodem Trudnych spraw!Musiałbym dwa miesiące sterczeć przed domem, ubrany w jakiś pierdolony worek na ziemniaki, czy inny strój pokutny i prosić o wybaczenie!A tymczasem ona obraziła się na mnie i to ja miałem ją przepraszać!

-Leon, wszystko w porządku?Wyglądasz na zdenerwowanego-stwierdził Pasquarelli przyglądając się mojej twarzy.
-Bo taki też jestem.Dziękuję, Fede.Uświadomiłeś mi, kto kogo powinien tutaj przepraszać.
-Nie ma za co, ale pamiętaj!Kobiety nienawidzą, gdy wytyka im się błędy.
-Teraz niestety będzie musiała to znieść-uśmiechnąłem się do przyjaciela i oznajmiłem, że teraz to ja oczekuję na wytłumaczenia.

Jako, że Castillo miała wrócić do domu niebawem, poprosiłem Federico, by przenocował dziś u Ludmiły lub mojego ojca, albo po prostu kogokolwiek innego.Włoch na szczęście nie miał sprzeciwu, z resztą sam pewnie podejrzewał, że po powrocie szatynki może być nieciekawie.Usiadłem więc w wygodnym fotelu, zrobiłem kawę i oczekiwałem powrotu mojej ukochanej.

Minęła pierwsza godzina.Violetta skończyła pracę chwilę temu, więc powinna niedługo pojawić się w domu.Czekałem cierpliwie wpatrując się w szybko przemierzające wskazówki zegara.Przynajmniej ten w salonie działał dobrze.

Tik-tak.
Tik-tak.


Kiedy czas zapierniczał dalej postanowiłem zjeść lody, które skitrał przede mną Fede.Boże, on po tylu latach nie wiedział, że wyczuje tę zimną potrawę w promieniu kilku kilometrów?
Zadowolony ponownie zająłem wcześniejsze miejsce i zacząłem się zajadać.

Tik-tak.
Tik-tak.

Wskazówki zegara nadal nie przestawały swej podróży, a wraz z nimi pędziły minuty z niewyobrażalną prędkością.Minęły już dwie godziny od zakończenia pracy Violi i dwa puste opakowania sorbetu.Dalej wpatrywałem się w okno, bezustannie nasłuchując kroków dziewczyny, jednak one nie nadchodziły.Zacząłem się martwić.Przecież mogło jej się coś stać.Wypadek, zawał, albo kurwa drugi napad na world trade center.Na całe szczęście terroryści nie lubią Buenos Aires.A może właśnie polubili?!A może właśnie postanowili porwać Violettę?Będą ją więzić jak małpkę w klatce?Jak king konga?Federico na nim również płakał.
Nagle w pokoju rozległ się szczek Rockiego.Zawsze to robił kiedy ktoś przychodził, więc podszedłem do drzwi, oczekując na zastanie w nich Castillo.I nie pomyliłem się.Po drugiej stronie ujrzałem właśnie Castillo, ale chodziło mi raczej o tę młodziutką szatynkę, którą kocham, a nie jej ojca.Ojca, który ma w głowie istną katastrofę biologiczną.
-Dzień dobry-uśmiechnąłem się do mężczyzny.-Jeżeli przyszedł pan do Violetty to niestety jeszcze jej nie ma, ale mogę jej coś przekazać, kiedy już wróci.
-Dziękuję, Leon.Tak właściwie to jestem tu do ciebie, bo słyszałem, że nagrywacie z Federico jakąś płytę?Wiesz,  ja i twój ojciec również gramy, Rokoty się nie starzeją...Jeśli bardzo byście chcieli, możemy zaszczycić was swym głosem.Może jakiś kwartecik?-zapytał German, a ja ledwo powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem.Może i mój ojciec śpiewa naprawdę ładnie, ale jak oni do tego dołączają jeszcze flet, to szczerze radzę, spierdalać gdzie nie będzie ich słychać.Czyli najlepiej do Egiptu, piramidy podobną zagłuszają ten pisk.
-Dziękujemy, ale radzę porozmawiać lepiej z naszym menadżerem, niestety nic nie możemy ustalać bez niego.
Naprawdę nie mogliśmy zrobić nic bez jego zgody.Jak raz zdeformowaliśmy trochę tekst piosenki dodając nieco slangu, wulgaryzmów i słowa 'ziom' co zdanie, powiedział, że nasza umowa zniknie z tego świata tak szybko, jak ja wpierniczam kanapki.Cóż, jeżeli kanapki są bardziej pociągające niż teksty na podryw Maxiego to w czym problem?
-Dobrze, to pójdę po Ernesta i go odwiedzimy, dzięki Leon-powiedział German, ściskając moją dłoń.Ja zaś ściskałem swój język w gardle, aby czasami nie napomknął coś o tym, że aby Julian na niego nie nawrzeszczał trzeba mieć mózg.Pewnie dlatego nasz agent wydzierał się na mnie i Federa tak często.

Kiedy mężczyzna sobie poszedł mogłem spokojnie powrócić do oczekiwania na Violettę.Nie powiem, że nie byłem wkurzony.Denerwowało mnie to, że nie wiedziałem gdzie jest.Byliśmy skłóceni, ale przecież to nie oznaczało, że mamy nie dawać sobie znaków życia.
Chwilkę biłem się z myślami, chciałem do niej zadzwonić, ale z drugiej strony nie chciałem jej pokazywać, że jestem zazdrosny albo nachalny.Jednak postanowiłem w końcu zadzwonić, gdyby okazało się, że naprawdę coś jej się stało, a ja nic nie zrobiłem, zabiłbym się.

Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
Czwarty sygnał i ....
Pieprzona pani sekretarka i ten jeszcze bardziej pieprzony sygnał 'pip'.

Starałem dodzwonić się do dziewczyny jeszcze kilka razy, ale wszystkie próby szły na marne.Cholernie chciało mi się już spać, ale nie mogłem, musiałem czekać.Byłem naprawdę zły na szatynkę, najchętniej poszedłbym do Federico i udał się do jakiegoś baru, ale ja nadal czekałem mając nadzieję, że zaraz stanie w drzwiach, wytłumaczy dlaczego tyle jej nie było i rzuci mi się w ramiona, a ja przytulę ją tak, jak gdyby nic się nigdy nie stało.Jednak się stało.

Kiedy wybiła godzina 3 w nocy dochodziłem do prawdziwego szaleństwa.Zacząłem do wszystkich wydzwaniać, wypytywać się o nią.Zadzwoniłem nawet do wujka z policji, prosząc czy nie mógłby się czegoś dowiedzieć.Jednak nawet Peter mi nie pomógł, a zazwyczaj rozwiązywał on większość moich kłopotów.Prawnych kłopotów.Ojciec Violi, Olga, Federico, Ludmiła, Angie, Francesca, Camila, Maxi, Broadway, a nawet Jade nic o niej nie słyszeli, a przy okazji niektórzy z nich zjebali mnie za budzenie w nocy.Przecież Maxi i tak zbiera się do zaliczenia Naty już dwa lata, więc o co on cię w ogóle spinał, skoro w niczym nie przeszkodziłem?Pff!Wypiłem chyba z trzy kawy i przy okazji wziąłem jakieś tabletki na uspokojenie.Nie ziółka od ojca, bo to mogło by tylko pogorszyć mój stan psychiczny.Fede kazał mi jak najszybciej iść do łóżka, przespać się, a rano wszystko by się wyjaśniło.Chciał już nawet przyjeżdżać do domu i przypilnować, abym poszedł grzecznie spać, ale na szczęście został u Ferro.Doceniałem chęci przyjaciela, ale Ludmiła w końcu by się na mnie wkurzyła, że zabieram jej chłopaka, jakkolwiek to brzmi.
 -Violetta, gdzie ty jesteś?-szepnąłem do siebie kolejny raz tej nocy, mając nadzieję, że jakiś głosik da mi odpowiedź na to pytanie.

******
Heejka kochani <33
Dzisiejszy rozdział ma 1067 słów :"3
Ale jakoś mało śmieszkowania w nim było o.O
Oj, ostatnio było  też mniej komentarzy! ;-;
Nie zasmućcie mnie tym razem ;)
Czekam na wasze opinie :D
Na dodatek wstawiam przed niedzielą :'3
Kocham <33
Buziaki ;**
<33

niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 79~Lola większe cycki ma niż Ola

Leon

-Nienawidzę tych ludzi-warknąłem wracając z wytwórni.
-Tak, wiem.Przerwali ci finałowy występ tańca na lodzie, teraz trzeba się zemścić, najlepiej w stylu terminatora albo Jacoba ze Zmierzchu, czyli bez koszulki.Gorzej jak nas za to pozwą-zauważył Feder otwierając drzwi jednej z knajpek.
-Dlatego wychowam syna na prawnika.Jako ojciec będę mógł go wykorzystywać i nie brać hajsu za rozprawę.Na dodatek podobno w Polsce dają kasę za dziecko-oświadczyłem zajmując miejsce w środku sali.
Będę wspaniałym ojcem.Może tak dobrym jak mój?Ten to dbał o mnie jak nikt inny - a raczej był dla mnie nikim.Jest jakaś różnica?
-Najpierw musisz to dziecko zrobić, przyjacielu.
-Tsa, powiedz to raczej Violettcie.Nie to, że mam jej coś za złe, ale myślałem, że po osiemnastce będzie już naprawdę gotowa na seks.Pamiętasz moją byłą, jeszcze za czasów gimnazjum?-zapytałem, a on kiwną głową.-Ona to była gotowa, gdy jeszcze nie było to legalne w naszym wieku.Serio, była nieźle napaloną czternastolatką.
-Pamiętam, miała na imię Lola?Hmm..Tak, 'Lola większe cycki ma niż Ola, powinna nakręcić pornola'.
-Chciała mnie zabić za to, że wymyśliłem ten wierszyk-zaśmiałem się.
-Zabić to cię dopiero chciał jej brat, gdy to usłyszał.
-Może gdyby nie to, że pragnął przerobić mnie na podnóżek, nadal bylibyśmy razem?
-No, ale jednak próbował pozbawić cię skóry, ty nie jesteś z Lolą, za to masz Violettę i całe menu do wyboru.A wiesz doskonale, że wybór jedzenia jest jak wybór dalszej drogi życiowej.
-Wiem, wystarczy niewłaściwie dobrać napój do ciasta, a dalsze egzystowanie na tym nędznym świecie nie miałoby sensu-dokończyłem po czym poważnie zastanowiliśmy się nad wyborem jedzenia.Oboje zdecydowaliśmy się wziąć szarlotki, a do tego sok pomarańczowy z miąższem i dodatkiem mięty.Yeah, to było wyśmienite. 
Jedzenie naprawdę mi smakowało, ale było mi trochę przykro, że Luca nie chciał nas wpuścić do swojego baru.Oczywiście jako samce alfa chcieliśmy z Federem wbijać przez okno, ale skubany wszystkie pozamykał, tak samo postąpił z szybami wentylacyjnymi, nie było do nich dostępu.To był już szczyt chamstwa i uznaliśmy, że później poskarżymy się Francesce i poszliśmy do innej cukierni.
-Dobra, koniec o twoich byłych sprzed czasów studia, bo to temat, którego nie da się wyczerpać.Porozmawiajmy lepiej o piosenkach; mamy jeszcze dokończyć ostatnią zwrotkę do naszego wspólnego kawałka z Fran i nie mamy dopracowanego refrenu do "Mi Princessa".
-A ja nie mam dopracowanego życia.Smutne, co nie?
-Och, Leon!To, że nie obejrzałeś lasek na łyżwach do końca nie oznacza, że masz już umierać.
-Powiedział ten z depresją.Wiem o twoim załamaniu po zakończeniu Titanica-zakpiłem, nie wspominając nawet o tym, że za każdym razem Włochu zbierają się łzy w oczach, kiedy Jack umiera.A oglądnął ten tonący statek już milion razy.
Swoją drogą dlaczego Jack nie kazał tej grubej rurze Rose przesunąć się na tych drzwiach czy czymś?Oni mogli przeżyć razem.No i jak trzeba się naćpać żeby nie zauważyć wielkiej skały z lodu?Czy tam dowodził mój ojciec po ziółkach?!To była góra lodowa.
-Znów zeszliśmy za niefajny temat.Może porozmawiamy o Putinie?O nim zawsze śmiesznie się rozmawia.Chociaż na Ukrainie to pewnie nie tak zabawnie.
-Racja.A wiesz z czym się rymuje Putin?
-Nie-zaprzeczył Pasquarelli.
-Kurde, ja też nie, ale za to Maxi rymuje się z taxi.Ja od zawsze wiedziałem, że Ponte będzie kierowcą, a on myślał głupi, że zostanie jakimś wielkim producentem..Pff, sorry, ale jego imię nie było przypadkiem.
-A co rymuje się z Federico?-zapytał Włoch.
-Wymiotnico!
-Czy ty mi coś sugerujesz?
-Oczywiście, że nie.To, że po każdej imprezie rzygasz co najmniej raz, jest  zwykłym zbiegiem okoliczności.
-Dobra, dobra.Ty lepiej zamilknij.Doskonale wiesz, że do Leoś pasuje tylko gejoś.

Jeszcze chwilkę się pośmialiśmy, wymyślając ludziom przezwiska, a następnie wróciliśmy do domu.Było około siedemnastej, a ja nie miałem planów na dalszą część doby.Viola była nadal na planie zdjęciowym, Federico wyszedł do Lu, dokończyć spotkanie; Francesca kończyła płytę, Andresa wyjebało do media markt'u kupować jakieś symulatory ujeżdżacza koni -bez komentarza- , Camila szykowała Naty na randkę z Maxim, a Broadway pomagał Maxiemu szykować randkę dla Naty.
Czułem się jakoś dziwnie samotny.Było mi tak..Smutno?Tak, smutno.Za czasów studio nie było dnia bym nie widział się z kimś z naszej grupki, a teraz?Teraz pozostała mi Viola, Fede i Ludmiła, czasami Fran.Nie byłem na resztę zły, przecież mieli własne życie i nie musieli być na każde westchnienie Leona Verdasa, ale czułem w sercu zawiedzenie, rozczarowanie.Chociaż możliwe, że to był również głód.
Tak, po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że to był tylko i wyłącznie skutek mojego żołądka domagającego się jedzenia.Poszedłem więc do pobliskiej chińskiej knajpki i wziąłem dwa dania na wynos.Pomyślałem, że Viola jest w pracy od rana, musiała zgłodnieć.Podziwiajcie, bowiem tak właśnie troszczy się o swoją kobietę Leoś, przynosi jej nawet jedzenie do pracy.

Chwilkę trudziłem się z odnalezieniem miejsca kręcenia tego filmu, ale wreszcie mi się udało.A raczej udało się google maps, brawa dla nich.Popytałem kilka osób aż wreszcie dotarłem do miejsca kręcenia sceny z Violettą.Akurat reżyser zarządził przerwę, więc aktorzy jak i ekipa mogli odpocząć.Rozglądałem się po ludziach, próbując dostrzec pośród nich dziewczynę, aż wreszcie mój wzrok zatrzymał się na jakimś kolesiu, obok którego stała moja owa ukochana.Nie zobaczyli mnie od razu, więc spokojnie mogłem obserwować ich z odległości.Widziałem jak rozmawiali, byli bardzo blisko siebie, śmiali się.Ciekawiło mnie jak ten kolo ją rozśmieszył, przecież to ja byłem ogólnoświatowym śmieszkiem.Mój temperament nie pozwolił mi stać tak dłużej i bezczynnie się gapić, podszedłem do nich.
-Cześć kochanie-wydusiłem ze sztucznym uśmiechem, który i tak wyglądał zniewalająco.
-Leon?Co tu robisz?-zapytała zszokowana, całując mój policzek.
Co tu robię?Och, lepiej zapytaj co zrobię jeśli się dowiem, że kręcisz z tym facetem.
-Przyniosłem ci obiad, pomyślałem, że możesz być głodna.Niestety, ale mam tylko dwie porcje-zwróciłem się do mężczyzny.
-Nic nie szkodzi.Miło mi cię poznać, pewnie jesteś chłopakiem naszego delfinka?-zapytał brunet, uśmiechając się do Violetty.Mojej Violetty.
A ty pewnie nie wiesz, że zadarłeś z Verdasem, co nie?Już prawie mu przypierdoliłem.
Cholera, powinienem kupić jej dzwoneczek z moim imieniem i nazwiskiem, przecież typki czający się na cudze dziewczyny grasują wszędzie.Sam nim raz byłem.
-Delfinka?-zapytałem posyłając brązowookiej dosyć znaczące spojrzenie.
-Ach, nazwali mnie tak, bo zjadłam wszystkie ryby z kateringu, ale chętnie zjem również to co przyniosłeś!Ogółem to jest Woody.Woody, poznaj mojego chłopaka, Leona.
Bardzo niechętnie podałem dłoń dosyć dobrze zbudowanemu mężczyźnie i uścisnąłem ją trochę bardzo za mocno, następnie patrząc na Castillo wzrokiem, który wyrażał bardzo dużo wyrzutów.
-To ja już lepiej pójdę-wymamrotał chłopak.
-Też tak sądzę.
-Pa delfinku-uśmiechnął się do Violetty nie zważając na moją obecność i złożył pocałunek na jej policzku, a ona odpowiedziała mu dosyć niezręcznym skinieniem.Poklepał mnie po ramieniu i nareszcie sobie poszedł.
Kiedy zostaliśmy sami od razu zapytałem dziewczynę o to kim do cholery był ten fagas.
-Ach, to tylko Woody.Kolega z planu, gra główną rolę w filmie.
-Na pewno kolega?Wiesz, nie wyglądał na takiego, dla którego byłabyś koleżanką.
-Co masz na myśli?-zapytała podnosząc głos.
-Nic takiego, ale wiedz, że faceci nigdy nie są mili tak po prostu, bez celu.
-Do czego dążysz, Leon?!
-Do tego, że ten facet chce cię uwieść, przelecieć i porzucić, a ty zostaniesz wtedy bez niczego.
-Przepraszam bardzo, ale o czym ty pieprzysz?!
-Och, nie udawaj, że nie wiesz!Właśnie przed chwilą widziałem jak ten 'przystojniak' pocałował cię!
-W policzek!To było przyjacielskie pożegnanie, a ty zaczynasz pierdolić o jakiś zdradach!
-O, nagle z kolegi awansował na przyjaciela?Jutro będzie twoim nowym kochankiem?!Przy okazji ja nic nie mówiłem o zdradzie, sama to teraz powiedziałaś-oznajmiłem spokojnie.
-Hah, wielki Leon Verdas jest zazdrosny!
-Nie jestem zazdrosny, jestem zły!
-Jesteś zazdrosny, bo nigdy wcześniej nie rozmawiałam z żadnym facetem, a kiedy pierwszy raz to robię, czujesz się zagrożony.
-Pff, czuję się znieważony!!Jak możesz tak bezczelnie flirtować, czy ty wiesz co to znaczy związek?!
-Z kim do cholery flirtuję?!Czy rozmowa z gejem jest dla ciebie zdradą?!Proszę cię, czy ty siebie słyszysz?!-krzyknęła, a po jej policzku spłynęła łza.
-Woody jest gejem?-zapytałem drapiąc się po karku.
-Tak, a ty jesteś skończonym idiotą-szepnęła patrząc mi prosto w oczy.
-Violu...
-Idź już.Wkurzyłeś mnie.Następnym razem lepiej daj mi coś powiedzieć, zanim zaczniesz mnie atakować.
-Przepraszam.
Chciałem ją przytulić, ale ona tylko odepchnęła mnie i kazała spadać, tak też więc zrobiłem.Zostawiłem jeszcze jej chińskie jedzenie i ulotniłem się do domu.Tam dopiero się wkurwiłem, oczywiście na siebie.
Oskarżyłem ją o zdradę z gejem.Gejem.Boże, ona musiała pomyśleć, że w ogóle nie mam do niej zaufania, ale to przecież nie było tak!Nazwał ją delfinkiem do cholery!Który facet nie byłby zazdrosny?!Z resztą, który facet nazywa kobietę delfinkiem?!Mogłem od razu domyślić się, że jest pedałem!Czy delfinek to pieszczotliwa nazwa?Chyba dla ślepych, kurwa.Chyba, że dla niektórych te delfinie dźwięki są seksowne.Ech, pewnie dla gejów jest to mega podniecające.
Ja nie chciałem jej zrobić afery, naprawdę.Na pewno po moim wyjściu popłakała się i to przeze mnie.Nie powinienem był jej zostawiać.Powinienem był jej to wytłumaczyć, poprosić by zrozumiała.
Postanowiłem sobie, że jeszcze dziś jej to wynagrodzę i wymyśliłem całkiem niezły plan.To znaczy cudowny plan, bo moje plany zawsze są cudowne!Najpierw jednak zjadłem tę chińszczyznę, kłótnie zawsze wywołują u mnie głód.Szkoda, że była zimna, pewnie stało się o za sprawą chłodnego tonu głosu Violetty, którym do mnie mówiła.Nie dość, że pewnie się na mnie obraziła, to jeszcze jedzonko wystygło.Gdyby tylko był tu Federico..Kazałbym mu je odgrzać.

Dobra Verdas, koniec tego pierdololo.Plan przeprosin Violki czas zacząć.

******
Heejka kochani! :D
Tak, oto rozdział 79 ;p
Szczerze, to druga część rozdziału ani trochę mi się nie podoba, ale już nie miałam żadnego pomysłu na zmienienie tego kawałka ;-;
Więc jest jak jest :))
Jak widzicie to już kolejny rozdział dodawany w niedzielę i tak chyba zostanie ;)
Dziękuję za komentarze ;'3
Kocham <33
Buziaki :**
<3






niedziela, 15 maja 2016

Rozdział 78~Cichaj natychmiast, albo kupimy kota.

Violetta

Od niedoszłego ślubu mojego ojca i Jade minęły już trzy pełne tygodnie.W tym czasie naprawdę sporo się zmieniło.
Nadal mieszkałam z Leonem i Federico, chociaż trzeba przyznać, że im dłużej z nimi przebywałam tym trudniejsze to się stawało.Oczywiście uwielbiałam życie z nimi pod jednym dachem, było to milion razy lepsze od dzielenia domu z tymi pieprzonymi świrami, których niektórzy nazywają moim ojcem i jego narzeczoną.Tak czy owak na jedno wychodziło, bo chyba każdy przyznałby mi racje, w końcu naprawdę są oni popieprzeni.
Wracając do mojego ukochanego i przyjaciela - byłabym straszną egoistką mówiąc, że źle mi się z nimi mieszka.Po prostu czasami wkurwiają mnie bardziej niż reklamy na Polsacie, albo ekspedientki, które nie odpowiadają na dzień dobry, a potem nie wydają grosika reszty.A to naprawdę wkurwia.Nawet nie wiecie jak się cieszyłam gdy Leoś raz kazał jednej oddawać tego grosza albo będzie wzywał policję.No co?Nie będzie nas okradała z grosza, pindzia.Czasami groźba jest koniecznością.
Poza tym zdjęcia na planie filmu w którym dostałam rolę ruszyły pełną parą.Nie była to zbyt ambitna produkcja, raczej zwykły obyczaj, a ja nie nie miałam odegrać tam nic znaczącego.Ale przecież każdy od czegoś zaczynał, a ja startuje akurat we właśnie takim gównie.Na planie miałam się zjawiać o 6 rano, a właśnie marnowałam swój cenny czas na rozmyślaniu w łóżku.Na zegarze wybiła 20 : 30 więc musiałam wstawać, w końcu za półtora godziny miałam być w pracy.Przyzwyczaiłam się do  tego, że zegar Verdasa spóźnia o jakieś 8 godzin.Podobno spadł mu jakieś pół roku temu, przestawił się, a jemu już nie chciało się tego zmieniać.No tak, mój Leoś woli obliczać, która jest godzina niż po prostu poświęcić dwie minutki i to naprawić.Nie próbujcie go zrozumieć i tak się nie uda.
Powoli wygramoliłam się spod pościeli, którą dzieliłam z Leonem.Tak - niby miałam swój pokój, ale i tak każdą noc spędzałam w pokoju Verdasa.Spaliśmy jedynie wtuleni w siebie, nie robiliśmy nic bliższego niż namiętne pocałunki.Leon ostatnio chciał czegoś więcej, ale nie mogłam.Nie byłam gotowa, chociaż na moich urodzinach prawie doszło do głębszego zbliżenia.

Ubrana w błękitną sukienkę usiadłam przy blacie kuchennym i pociągnęłam łyka kawy.Zostało mi do wyjścia jeszcze kilka minut, więc mogłam spokojnie wypić gorącą ciecz.Niestety delektowanie się kofeiną, której o tej godzinie tak bardzo potrzebowałam, przerwał mi Rocky, patrzący na mnie swoimi maślanymi oczami.Nagle zaczął ocierać się o moje nogi i piszczeć.
-Rocky, cicho!Zaraz wszystkich obudzisz!-skierowałam się do psa, ale ten nie przestawał skomleć.
-Rocky Dżambo Dżet Balboa, cichaj natychmiast, albo kupimy kota i będziemy mu dawać twoje żarcie!Już nie będzie wątróbek, piszczku!-dobiegł nas krzyk Federico z górnego piętra, którego chyba obudził owczarek.
-Boże, on chyba nie rozumie jak poważne są twoje groźby!Od dziś będę mu dawał do jedzenia kitty cata!-usłyszałam również zaspany głos Verdasa.
-Chłopcy, czy jego imię nie jest wystarczającą kara?Z resztą on po prostu chce iść na dwór!
-To z nim idź-stwierdził Włoch, a mnie trafiła nerwica.Postanowiłam więc zamknąć psa w jego pokoju.Jak się zsika to u niego.I ja mu tego myć nie będę!A znając życie te siki będą tam leżeć tak długo, aż nie przyjdzie Lu i zrobi mu o to awanturę.Co jak co, ale Lu jest najlepsza w robieniu awantur.

W końcu wyszłam z domu i skierowałam się wprost na przystanek autobusowy.Tak, ja Violetta nie miałam prawa jazdy i co?Nie każdy osiemnastolatek musi je mieć.Niektórzy nie radzą sobie z czymś takim jak parkowanie równoległe, lub skręcanie w prawo, ale na co komu to?!Ja osobiście skręcałabym tylko i wyłącznie w lewo.O cholera, może dojechałabym na Ukrainę.Violetto, czy ty zaczynasz myśleć jak Leon?!Przestań!
O tej godzinie ulice były niemal puste, więc dojechałam pod studio jeszcze przed czasem.Przywitałam się z wszystkimi i udałam do makijażystki.Ta tylko poprawiła delikatnie mój makijaż i mogłam udać się prosto na plan.Niestety zanim w ogóle doszło do mojej sceny, musiałam czekać ponad godzinę.Reżyserowi ciągle nie pasowało coś ze scenerią, więc musieliśmy robić przerwy na poprawki.W końcu jednak doszło do mojej, jakże małej scenki.Grałam przyjaciółkę głównej postaci i pojawiam się kilka razy w filmie.Na szczęście całą kwestię miałam w małym paluszku.

Ludmiła


-Wstawaj Ludmiła, już późno-westchnęłam zrezygnowana sama do siebie.
Niepewnie wyjrzałam spod swojej pierzyny i gdy tylko zobaczyłam promienie słoneczne z powrotem schowałam się pod kołdrę.
-Jestem pieprzonym leniem, ale to dla urody.Trzeba spać dla urody-próbowałam przekonać się, że dalsze tracenie dnia na gnicie w łóżku jest dobrym pomysłem.Najgorsze było to, że ten pomysł cholernie mi się podobał.Znów wygodnie się ułożyłam i próbowałam zasnąć.Nie obchodziło mnie, że zbliżało się południe, Morfeusz bardzo pragnął zabrać mnie do swojej krainy.
-Ludmiło!Natychmiast wstawaj!-usłyszałam głos mojej rodzicielki.
Boże, czy ta kobieta musi mieć tak wkurwiający pisk?
-Mamo, weź się odwal.Albo zrób mi śniadanie-uśmiechnęłam się, ale na twarzy kobiety zawitał tylko nieprzyjemny grymas.
-Masz odzywać się do mnie z szacunkiem, a jedzenie może zrobić ci twój tatuś.
-Tatuś to może najwyżej spalić kuchnie tak efektownie jak Verdas-westchnęłam, a ona spojrzała na mnie dziwnie i po prostu wyszła.
Kurde, co ona nie słyszała o spektakularnym pożarze u Leonka?Ja się naprawdę dziwię, że Castillo z nimi wytrzymała tak długo, ja na bank skończyłabym w psychiatryku.Chociaż znam ich już tyle lat, powoli staję się odporna na debilizm, ale nigdy nie ma pewności, ich inteligencja zaskakuje tak szybko, jak Gregorio uprawia seks.
-Ludmiło, możesz sobie jeszcze pospać.Przecież masz prawo odpoczywać, a Priscilla po prostu jest wredna.Choleryczka wszystkich od rana denerwuje-dobiegł mnie głos ojca.
Kolejna kłótnia.
Najdziwniejsze, że one mi nawet nie przeszkadzały.Rodzice awanturowali się już naprawdę o wszystko, ale da się do tego przywyknąć.O wiele łatwiej znosić ich, niż pijanego Pasquarelliego, który ubzdura sobie bycie striptizerem.
Właśnie rozwijała się ciekawa sprzeczka na temat tego, kto przestawił sól do innej szafki, ale ja postanowiłam odwiedzić Federico.Może znów da mi jakiś kiepski pokaz erotyczny?Niestety, ale tym striptizerem to on raczej nie zostanie.Zwłaszcza jeśli będzie nawalony tak jak ostatnio.Patologia.
Zostawiłam wrzeszczących rodziców nad rozsypaną solą i wyparowałam z mieszkania.Oczywiście wcześniej się ogarnęłam, zabiłabym się gdyby ludzie zobaczyli mnie w wydaniu zaraz po wstaniu.Po drodze kupiłam wodę mineralną i jabłko, czyli mój ulubiony zestaw śniadaniowy, chociaż jak wspominałam było już mocno po południu.Nigdy nie jest za późno na śniadanie.Zwłaszcza jeżeli jesteś mną, na dodatek głodną mną.

Wystukałam melodyjkę na drzwiach wejściowych mojego chłopaka, które już po chwili się otworzyły.
-Cześć Lu!-powiedział ucieszony Włoch, a ja na powitanie rzuciłam go ogryzkiem w twarz.-Ała, za co to?!-warknął zdezorientowany.
-Myślałam, że będzie romantycznie.Wiesz, ja cię walnę, potem ucałuje ranę i będziemy się dziko obmacywać na stole.
-Hmm, wydaje mi się, że takie flirty bardziej w stylu Leona, ale mnie też przekonują-stwierdził chłopak i wpuścił mnie do środka, wykopując prz okazji ogryzek gdzieś w krzaki.
Osiemnastolatek udał się do kuchni, by nalać nam soku, a ja usadowiłam się na kanapie.Wkrótce szatyn przyniósł chłodną ciecz i ruszyliśmy do jego pokoju, by nie przeszkadzać Verdasowi w oglądaniu tańca na lodzie.Nie pytajcie, niektórych chyba łyżwy podniecają.Kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju poczułam niesamowity smród.
-Federico, czy czasami coś ci nie umarło w tym pokoju?!-zapytałam zasłaniając nos torebką.
-Oj, bez przesady.Rocky się po prostu zsikał.
-Więc teraz ty tak po prostu to wymyjesz, a nie zasłonisz kocem, a ja pójdę oglądać ludzi w obcisłych strojach na lodzie.Masz pięć minut.-oznajmiłam i zostawiłam go w odorze sików.Czy oni nie wiedzą, że z psem naprawdę trzeba wychodzić na pole?
-Hej Leon-westchnęłam i usiadłam na podłodze przed telewizorem.Okazało się, że ludzie tańczący w łyżwach naprawdę mogą być interesujący.Żywo komentowaliśmy, a Meksykanin w międzyczasie tłumaczył mi zasady.Mieli naprawdę cudowne stroje, a faceci całkiem nieźle wyrzeźbione ciałka.A to jak się poruszali?Bezcenne.
-Lu, już posprzątałem!-dobiegł nas głos Pasquarelliego.
-Cichaj, właśnie jest przedostatni taniec, jełopie!
-Nie mówiłem do ciebie, chłopaku, któremu podobają się się laski z łyżwami.

Mi tam laski się nie podobają, ale ich partnerzy to już inna sprawa.

-Federico, to jest półfinał, więc lepiej zamknij się już, jełopie-stwierdziłam wlepiając gałki w ekran.
-O nie-szepnął Włoch i podniósł mnie delikatnie z podłogi.Ja za to niezbyt delikatnie wyrywałam się, kopałam i wierciłam, ale on i tak zaciągnął mnie siłą do pokoju i zostawił dopiero na łóżku.Obrażona obróciłam się do niego plecami i wyciągnęłam z tylnej kieszeni dżinsów mój złoty telefon.
-No nie obrażaj się, co robisz?-zapytał zaglądając mi przez ramię.
-Oglądam łyżwy na internecie, pacanie-machnęłam mu przed twarzą samsungiem.
-Co wy w tym widzicie?
-A co ty widzisz w Katy Perry?
-Jest piękna, prawie tak jak ty.
-Okej, jeszcze z dwa takie komplementy, nowa szminka i ci przebaczę to niegodne przeniesienie mnie do pokoju wbrew mojej woli-zachichotałam i pocałowałam go w  policzek.
Rozmawialiśmy potem o nowej płycie chłopaków, naprawdę świetnie się zapowiadała.Ogromnie cieszyłam się, że mój ukochany się rozwija, robi to co kocha.Pogawędziliśmy też trochę o naszych relacjach z rodziną, opowiedziałam mu o dzisiejszym przebiegu sprzeczki w domu Ferro.
-Stawiam pięć dych na to, że twoja matka wygrała-zaśmiał się.
-Stoi, mój ojciec jest mistrzem kłamania.Nie takie kity o soli wciskał matce.
-Faktycznie, raz prawie udało mu się mnie przekonać, że zdradzasz mnie z jakimś pieprzonym Włochem.Pff, ty i Włoch?Do dziś się zastanawiam jak mogłem w to uwierzyć.
-Nie bądź taki pewien, Włosi naprawdę mnie pociągają.
-Co?Oni?Zwykłe kmiotki, co oni maja w sobie czego ja nie mam?Uwiedli cie tymi swoimi spaghetti i pizzami?Wiesz jak od nich się tyje?!
-Ty wiesz to najlepiej w końcu jesteś Włochem.
-Aaa... Czyli to ja jestem tym twoim włoskim fagasem?
-Raczej włoskim tępakiem, który zawrócił mi w głowie.
-A wiesz kto zawrócił w mojej głowie?-zapytał uśmiechnięty, a ja pokiwałam przecząco głową.-Kij bejsbolowy, serio.Raz biłem się z Verdasem i tak mi nim przyłożył, że przez kilka minut nie mogłem wstać z podłogi.
-Kocham cię za twą romantyczność.
-A ja za twą perfekcyjną ironię.


******
Heloł kochani :D
O boże, to heloł co jest na górze jest takie niemodne..Zacznę od nowa.
Heejka kochani :D *lepiej?*

Rozdział spoko?
Mam nadzieję, że podzielicie się opiniami :))
Koocham <3
Buziaki :**
<3



niedziela, 8 maja 2016

Rozdział 77~Lepiej nie wierzmy od dziś cyganom. +LBA razy tyle, że nie wiem ile.

Leon

-Jestem wykończona-westchnęła Violetta, wdrapując się po schodach.
-Ja też-przytaknął Fede idąc tuż za nami.-Która już godzina?-zapytał wchodząc do swojego pokoju.
-Późna.Dobranoc!-powiedziałem, a chłopak odkrzyknął i znikł za drzwiami swojego królestwa.Jakiego królestwa?Bardziej burdelu.
-Słodkich snów, skarbie-uśmiechnęła się do mnie Castillo i również skierowała do siebie, ale w porę przyciągnąłem ją do swojej klatki piersiowej.
-O nie, ty nigdzie nie idziesz-oświadczyłem, a ona popatrzyła na mnie jak na debila.Boże, dlaczego ludzie tak często się na mnie gapią w ten sposób?-Śpisz ze mną-wyjaśniłem, ale chyba nie zrozumiała, bo dalej spoglądała na mnie jak na niedorozwoja.-Mam naprawdę duże łóżko, zmieścimy się.Po prostu chodź.

Trochę siłą zaciągnąłem dziewczynę do mojej sypialni i tak po prostu położyliśmy się na łóżku.Byliśmy na tyle zmęczeni, że nie daliśmy nawet rady pójść się umyć czy przebrać.To przez to wyjście na kolacje z przyjaciółmi byliśmy tacy wymordowani, skończyło się ono na marszu do domu z drugiego końca miasta, bo ktoś pomylił sobie autobusy.I to nie ja, więc pierwszy raz w życiu mogłem być z siebie dumny.Aż sam sobie klaskałem i klaskałbym do teraz, ale ludzie nie podzielali mojego entuzjazmu.Zazdrosne gnojki.
Kiedy ja rozmyślałem nad wieczorem spędzonym w miłym no może niekoniecznie tak miłym towarzystwie, szatynka bawiła się moimi włosami.
-Musimy częściej spędzać czas całą grupą.Prawie zapomniałam jak śmiesznie jest gdy robimy coś razem-stwierdziła dziewczyna, nie przestając mierzwić mi fryzury.
-Och, nie gadaj już-mruknąłem i objąłem ją mocniej, układając wygodnie twarz na jej biuście.
-Sam już nie gadaj-odpowiedziała po chwili z lekkim przekąsem w głosie, a ja tylko się zaśmiałem i wyszeptałem jej do ucha jak bardzo ją kocham.Czasami potrafiłem być romantyczny, powiedzieć kilka czułych słówek.Osobiście uważałem, że to nie jest jakoś cholernie potrzebne, przecież ona doskonale wie jakim uczuciem ją darze, ale miło jest usłyszeć coś takiego od drugiej osoby.

Usnęliśmy w swoich objęciach szybciej niż myślałem i tak samo szybko wstałem.Obudził mnie pieprzony telefon.Nie zdążyłem odebrać, ale sprawdziłem kto dzwonił i był to nasz menadżer.Frajer nie opieprzał nad długo, pewnie zbierał info i teraz czeka nas ochrzan jak nigdy.Ale to ani nie moja, ani Federa wina, że kłopoty nas uwielbiają!No bo kto nas nie kocha?Chyba tylko Julian, nie wiem po co go zatrudnialiśmy, nie wystarczyło nam, że i tak jest pracownikiem DomRecords?No i możliwe, że nie kocha nas jeszcze taki sprzedawca lodów z Polski...I panowie policjanci...Ewentualnie można doliczyć też nauczycieli i pracowników restauracji, z której nas wywalili...Jakby ktoś się uparł to można by było zaliczyć też do tej jakże skromnej grupki wszystkich naszych sąsiadów...No i księży, ale na swoją obronę dodam, że ta figurka Matki Boskiej naprawdę nie pękła przeze mnie!Ech, ale reszta populacji nas uwielbia!
Bez pukania wszedłem do pokoju przyjaciela, sprawdzić czy z nim również kontaktowała się wytwórnia i zgodnie z moimi przypuszczeniami, Włoch smacznie sobie spał.Na szczęście po to ma tak wspaniałego współlokatora i przyjaciela jakim jestem ja, by natychmiast go obudzić i wypytać.Zanim jednak kumpel się obudził usłyszałem jak jego telefon dźwięczy przykryty warstwą bielizny.Szybko ją zdjąłem, modląc się by nie była używana i tak jak się domyślałem, dzwonił Julian.Zanim jednak odebrałem za niego telefon zaśmiałem się słysząc jego dzwonek.
-Ej Feduś!Katy Perry jest twoją inspiracją?-zakpiłem klepiąc chłopaka po plecach, a ten gwałtownie się zerwał, patrząc na mnie przerażenie.
-Po pierwsze co robisz w moim pokoju, po drugie po co mnie budzisz, po trzecie co chcesz od mojego telefonu i po czwarte co chcesz od Katy Perry, frajerze?Wiem, że też ci się podoba-wymamrotał pod nosem patrząc na mnie spod byka.
-Hah, nie złość się tak!Poddaję się!Jestem tu, bo dzwonili do mnie z wytwórni, po to też mam twój telefon.Budzę cię, bo mi się nudzi i też lubię Katy, ale wiesz, że jesteś mężczyzną, a masz ustawioną na dzwonek piosenkę California Gurls?To takie troszkę..Hmm..Dziewczęce?
-Odzywa się ten co darł się przed lustrem do Roar jak popierdolony.A co chcieli z tej wytwórni?
-No właśnie nie wiem!Pewnie chciałbyś, żeby załatwili ci jakiś duecik z Perry?
-Ach, jeb się, ja z tobą już więcej nie rozmawiam-oświadczył opadając z powrotem na poduszkę.-I od dziś wyciszam telefon-dodał ze uśmiechem.
-Dobra, znaj mą łaskawość!Możesz spać jeszcze dziesięć minut, ale potem przychodzę i jak nie wstaniesz to masz taki wpier papier, że odechce ci się spania!Musimy iść do tych patafianków z wytwórni!Więc śnij ile chcesz przez te kilka minut, tylko może tym razem nie o Angie!-zaśmiałem się zamykając drzwi od jego sypialni.Nigdy mu nie zapomnę tego snu, w którym zgwałciła go Angie, nigdy.To zbyt śmieszne, by zapomnieć.
Następnie udałem się do kuchni gdzie przygotowałem kanapki.Początkowo chciałem zrobić naleśniki, ale wolałem nie kombinować więcej z patelnią, już wczoraj spaliłem z pół pomieszczenia, strażacy nie muszą przyjeżdżać do mnie codziennie, wystarczy raz na miesiąc.A no właśnie, strażacy!Ich też trzeba dodać do listy osób, które nie pałają do mnie i Federa miłością.Pff, a powinni!

-Czy jest tu jakaś piękna dziewczyna, która ma ochotę na pyszne śniadanko do łóżka?-wyszeptałam Violi na ucho, pochylając się nad jej drobnym ciałem, spoczywającym jeszcze w uśpieniu.
-Oczywiście-mruknęła przeciągając się seksownie na pościeli.
-Więc idź sobie je zrób.Skończył się dzień dziecka-oznajmiłem, a ona jakby natychmiast wstała i zgromiła mnie wzrokiem.-No, żartowałem!Masz tak wspaniałego chłopaka, który naprawdę zrobił ci kanapki.
-Gdzie są?Nie uwierzę puki nie zobaczę-oznajmiła krzyżując ręce na piersiach.Wskazałem głową na tackę z talerzem pełnym jedzenia, a jej aż oczy się zaświeciły.Co jak co, ale kanapki wyszły mi zadziwiająco dobrze.Oczywiście nie jak te, które kradłem kiedyś matce.A ona ciągle narzekała, że nie ma co jeść w pracy...Trzeba było lepiej syna wychować!To ona mi przekazała takie geny.
-Są naprawdę pyszne, dziękuję-posłała mi uroczy uśmiech.-Możesz mi robić takie smakowite pobudki częściej.
-Postaram się.Niestety teraz muszę lecieć, idę się tylko ubrać i zmykam do DomRecords.Dzwonili, ale nie zdążyłem odebrać, a oczywiście nie mam kasy na koncie by oddzwonić.Z resztą przypuszczam, że dzwonili tylko po to by opieprzyć nas za to, że pewnie mieliśmy tam być z Federico jakieś trzy dni temu-wyżaliłem się podchodząc do szafy.
-Wybierz te błękitną koszulę.I naprawdę współczuję, muszą się tam na was nieźle drzeć.
-I do tego czarne dżinsy?A propos to nawet nie wiesz jaki alt wydobywamy z głosu naszego menadżera, kiedy na nas krzyczy.
-Przyznajmy jednak, że mają też raczej za co was opierdzielać.
-O kurde, moja Violcia powiedziała 'opierdzielać'.Niegrzeczna dziewczynka-uśmiechnąłem się flirciarsko, a ona tylko pokręciła głową z dezaprobatą.-Zmykam do łazienki!Chcesz się znów pogapić na mój tyłek?-zapytałem biorąc przygotowany zestaw, a ona tylko spuściła zawstydzona wzrok na podłogę.Pocałowałem ją w policzek i więcej nie zatruwałem życia swymi bezwstydnymi pytaniami.
Umyłem się szybko, nie rozmyślając nawet o sensie mojego życia i przebrałem.Postawiłem włosy na żelu i poprawiłem jeszcze kołnierzyk, kiedy poczułem dłonie na moim karku.Natychmiast się obróciłem i zobaczyłem tam uśmiechniętą Violettę.
-Postanowiłam jednak pogapić się jeszcze trochę na twój tyłek-zachichotała i sama zaczęła układać mi włosy.
-Od teraz zawsze będziesz mi wchodzić do łazienki, gdy będę się mył?
-Zależy od tego czy będziesz się zamykał.No i weszłam gdy byłeś już ubrany, więc w prawie nie naruszyłam twojej prywatności.
-Nigdy jej nie naruszysz-zauważyłem składając na jej czole całusa.Ona odwdzięczyła mi się muskając moje wargi swoimi, o smaku maliny, który po prostu uwielbiałem.
-Verdas!Nie po to wstawałem by oglądać porno na żywo!-usłyszałem głos Pasquarelliego.
-Och, odwal się!

Posprzeczaliśmy się jeszcze troszkę jak dzieci i ruszyliśmy do tej wytwórni.Przy okazji nakręciliśmy jakieś śmieszne filmiki, wygłupialiśmy się przed przechodniami i doszukiwaliśmy się stworzeń w kształtach chmur, ale ogółem rzecz biorąc bardzo się śpieszyliśmy.No może jednak nie, ale kto mi nie uwierzy?Koniec końców doszliśmy do tego cholernego miejsca naszej pracy.
-Leon, musimy tam iść?-zapytał Włoch, kiedy staliśmy przed ogromnym budynkiem.
-Też mi się nie chce, oczywiście, że wolałbym spierniczyć do Mongolii, ale zgubiłem gdzieś fałszywy paszport.
-Dobra, chodźmy i miejmy to kolejne nudne spotkanie za sobą-westchnął chłopak.
Już po chwili znaleźliśmy się w doskonale nam znanym pomieszczeniu, w którym rozmawiamy z producentami i resztą ludzi, którzy są nawet spoko, ale kompletnie nie wiem czym się tak właściwie zajmują.
-Witajcie chłopcy!-przywitał się pewien nadęty ważniak, obok którego stał Julian.Jedynie pokiwaliśmy głowami i przybiliśmy niektórym piątki.Następnie zaczęła się jakaś paplanina, której głównym sensem był rozwój naszej kariery.Dużo dowiedziałem się na temat mojej niedalekiej przyszłości.Od przyszłego tygodnia mieliśmy wznowić nagrywanie płyty.Mieliśmy kilka tygodni przerwy, ale teraz wszystko miało wrócić do pracy.Na razie powoli, wiele piosenek mamy niedokończonych, ledwie zaczętych.Kiedy pierwsze kawałki będą całkowicie gotowe, puścimy je do sieci, by ludzie mogli je poznać.Do tych najlepszych nagramy teledysk.Będzie o nas głośno, rozpocznie się promowanie krążka i koncerty.A co wiąże się z tym wszystkim?Dostaniemy dużo hajsu!Oczywiście jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, ale jesteśmy wręcz przekonani, że się uda.Mamy zamiar też nagrać kilka piosenek z Francescą która z resztą zaczyna dopiero komponować jakieś kawałki dla siebie, pewnie niedługo również zacznie pracę nad własną płytą.
-Fede...-zacząłem rozmowę, gdy wracaliśmy już do domu.
-Co jest?
-Czy to nie jest dla ciebie dziwne?No wiesz, to, że zaczynamy wszystko już na serio.Poważna praca, poważne pieniądze.Przecież niedawno byliśmy jeszcze w studio, wydaję mi się, że od tamtego czasu minęło zaledwie kilka dni, że nic nie uległo zmianie.
-Jak dla mnie to w nas nic nie uległo zmianie od przedszkola-zaśmiał się.-Jesteśmy tak samo pojebanymi przyjaciółmi jak wtedy.Tylko, że teraz, mamy okazję robić to co kochamy od zawsze i mieć z tego jakiś pożytek.Bo wiesz, hajs na te wszystkie rzeczy po twoich pożarach sam się nie zrobi.Z resztą współpracujemy z DomRecords już prawie rok, byliśmy w małej trasie, która jak dla mnie była wielka, występowaliśmy na wielkich scenach i dostawaliśmy od fanek w głowę naprawdę wielkimi stanikami.
-Laski nie powinny brać takiego zamachu jak nimi rzucają!
-Dokładnie!Przecież w nich są druty czy ciul wie co.Jak dla mnie to mogłyby rzucać żarciem.Stanika sobie nie założymy, a szamka zawsze się przyda.
-Chyba, że sprzeda się ten stanik na allegro i kupi się za niego żarełko-zauważyłem.
-Boże, Leon!Ty Januszu interesów!Przecież to będzie najlepszy biznes w świecie!Czekaj...Albo mi się wydaje, albo ty już miałeś kiedyś genialny plan na biznes?
-Kochany, ja nie jeden plan miałem, po prostu świat nie jest gotowy by poznać tę zajebistość.
-Najlepszym pomysłem było usmażenie mojego telefonu w mikrofalówce-westchnął chłopak.
-Ej, ej!To ty go gasiłeś płomienie łatwopalną firanką!
-Sory, ale cygan, który ją sprzedawał nie mówił, że rozpętuje tylko większy pożar!
-Mówił za to, że można na niej latać, jak na dywanie.Lepiej nie wierzmy od dziś cyganom.
-I nie kupujmy od nich firanek-stwierdził Włoch.
Chwilę potem byliśmy już w domu.Violetta poszła do Ludmiły, więc obydwoje nie mieliśmy swoich drugich połówek.Choć ja uważam, że moją prawdziwą bratnią duszą jest Leonardo DiCaprio.Serio, czy tylko ja widzę to podobieństwo?Postanowiliśmy więc udać się na siłownię.Tak, nastał w końcu ten upragniony dzień w którym uznaliśmy, że czas wyrzeźbić swe ciała jeszcze bardziej.Ubrałem się w dresy, przewiesiłem przez ramię czarną torbę nike do której spakowałem jakieś żele oraz ubrania na zmianę.
 -Idziemy?-zapytał przyjaciel ubrany w biały podkoszulek.Miałem nadzieje, że użył antyperspirantu, bo na tej koszuleczce pot się raczej nie ukryje.
-Jasne-uśmiechnąłem się i ruszyliśmy w stronę samochodu Federa.Moje auto przeszło lekkie zderzenie z drzewem i nadal go nie naprawiłem, jednak i tak prawie nim nie jeździłem.Głownie poruszałem się przecież motorem lub autem Federa.Haha, mogłem go nazywać swym szoferem, na dodatek bezpłatnym.Cienias za free pracuje.O cholera, a jak Włoch kiedyś będzie mi kazał się odwdzięczyć?Dobra, ja go więcej cieniasem nie nazwę.Chociaż, w myślach to kto mi zabroni?Maxiego od zawsze wyzywam od złamasów nie tylko w głowie.
Jak to po południu bywa załapaliśmy się na nie małe korki.Na szczęście w radiu leciały nasze ulubione kawałki, więc nie nudziliśmy się zbytnio.W końcu dojechaliśmy do celu.Chwilę krążyliśmy po okolicy szukając miejsca parkingowego, a później udaliśmy się wprost do recepcji dosyć dużej siłowni.Wyrobiliśmy karnety i od razu zabraliśmy się do ćwiczeń.Postanowiliśmy, że tamtego dnia zrobimy serie na łapę, czyli głównie ćwiczenia na biceps i triceps.Męczyliśmy się nieźle, ale ogromnie nam się to spodobało. Poznaliśmy kilku spoko kolesi, pogadaliśmy z miejscowymi 'koksami' czyli typkami, których ręką miała objętość ciotki Federa.Mówię serio, poznałem jego ciotkę i już wiedziałem dlaczego nazywa ją waleniem.Było też kilka dziewczyn, które do nas zagadały.Dwie z nich - Nicki i Lola, poprosiły nas nawet o autografy.Muszę przyznać, że ucieszyło mnie to, że takie dwie niezłe loszki znały naszą muzykę.Miałem tylko nadzieje, że nie śmierdziało od nas zbytnio potem.Po opuszczeniu siłowni miałem za to nadzieję na to, że nie było widać tego, że płakałem.Tak popłakałem się, ale sądzę, że większość populacji popłakałaby się gdyby zobaczyła twarz Federa, kiedy z radia usłyszeć można było utwór Katy Perry, a któryś z mięśniaków zadarł się by ktoś 'wyłączył ten chłam'.Jednak jemu wcale nie było do śmiechu tak bardzo jak mi.Właśnie wtedy zaczęła się akcja.Feder odkrzyknął coś w stylu 'zamknij mordę szczawiu'.Tamten się wkurzył.Tssaa..wkurzył to trochę mało powiedziane.Zaczęli do siebie skakać, ja stanąłem w obronie przyjaciela i w sumie znów wywołaliśmy bójkę, normalka.Jednak zanim w ogóle polała się krew zostaliśmy wyrzuceni z budynku - do tego też się przyzwyczaiłem.Powinienem liczyć miejsca z których nas nie wywalono.W każdym razie nasz zapał do ćwiczeń został w jeden dzień całkiem zgaszony.A ja myślałem, że ci z siłki wytrzymają z nami przynajmniej trzy dni, chyba nas nie doceniałem.


******

To koniec rozdziału, mam nadzieję, że się podobał <3
Teraz można przejść do części, której pewnie nie przeczytacie - LBA :))
Obiecuję, że tym razem postaram się nie rozpisywać, tylko odpowiadać jak normalny człowiek :D

Pierwszą nominację dostałam od Princess BlancoG <3 Łapcie linka do jej bloga - klik :D

1. Jaka jest twoja ulubiona piosenka z Violetty?
-O nie.Na takie pytania nie da się nie rozpisywać XD Wydaje mi się, że będzie to Voy por ti lub Entre dos mundos <33 Tak, to czysty przypadek, że obydwie piosenki są Leona XDXD
2. Obejrzysz serial "Soy Luna"?
-Och, sama nie wiem ;-; Przypuszczam, że może obejrzę pierwszy odcinek, ale sądzę, że nie wciągnę się już w kolejną disneyowską produkcję tak jak w Violę :/Zwłaszcza, że ostatnio mój cały czas zajmuje oglądanie serialu Przyjaciele.Ludzie, w weekendy oglądam to całe dnie, SERIO :"D
3. Ulubiona piosenkarka/piosenkarz?
-Hah, Katy Perry ^^ Aż musiałam ją wcisnąć gdzieś do opowiadania :p
 4. Ulubiony zespół?
-Hmm..To będzie chyba DNCE :'3 Ale w sumie lubię też One Direction <3
5. W jakim kraju chciałabyś mieszkać?
-Ja tam kocham mój kraj i wszystkie polaczki, biedaczki, cebulaczki :')  Nie zmieniłabym.Chyba.Kobieta zmienna jest, co nie?
6. Gdybyś miała wybrać - wolałabyś być na koncercie Tini czy Jorge?
-Kurde no, chciałabym być na obydwu, ale jednak Jorge wygrywa :D Zobaczyć jego włoski na żywo to me marzenie ^^ Mogłabym umierać.
7. Twoja ulubiona gra?
-Heroes!Taka bardziej dla chłopaków, ale uwielbiam brata za to, że mi ją pokazał *-*
 8. Kogo z serialu najbardziej przypominasz?
-I to jest śmieszne, bo moje wszystkie koleżanki sądzą inaczej XD Jednak skłaniają się do Violetty ;P A z charakteru myślę, że Fran lub Cami :D
 9. W jakim filmie chciałabyś wystąpić?
-Igrzyska śmierci <333 Chociaż na planie Magic Mike mogłoby być gorąco...
10. Co ci pomaga , kiedy nie masz weny?
-Słuchanie piosenek!! *-* To takie odprężające.Mrrr...

A teraz pytanka od Patty;* Super z tego o to bloga - klik

1. Czekolada czy ciastka?
-Czekolada mym życiem :333 A zwłaszcza ta kokosowa :333 Albo orzechowa :333 I truskawkowa :333 Dobra, każdą kocham!
2. Jaką piosenkę lubisz najbardziej?
-Meh, ja nie powinnam odpowiadać na teki trudne pytania :/ Myślę nad utworem The one that got away lub Uptown Funk.
3. Ulubiony aktor?
-Jorge Blanco/Josh Hutcherson/Channing Tatum.NIE POTRAFIĘ WYBRAĆ JEDNEGO, OKEJ?
4. Ulubiona aktorka?
-Mercedes Lambre :33
5. Ostre potrawy czy łagodne?
-Ostra ze mnie czikita, lubię pikanterie XDXD
6. Chciałabyś 4 sezon Violetty czy zobaczyć całą obsadę?
-Może to dziwne, ale 4 sezon *-* Po prostu nie mogę się pogodzić z tym, że to koniec :c
7. Lubisz fantasy?
-Kocham <3
8. Czytasz inne opowiadania oprócz Violetty?
-Oczywiście, że czytam, ale głównie na wattpadzie :'D
9. Najzabawniejszy moment w twoim życiu?
-Moje całe życie jest jak jeden nieudany żart ;-;
10. Masz konto na wattpad? Jeśli tak podaj nazwę :)
-Mam, ale na razie nie mogę podać!Szykuję niespodziankę :))
11. Co robisz, gdy nie masz weny?
-A było wyżej ;)


OGROMNIE dziękuję za nominację <33
Trochę ich już mam na koncie ^^
Niestety, ale jestem życiowym zgredem i nie podaję dalej hahaha zła ja xD
Także no ten teges, czekam na komentarze!
Rozdział jest długi, dlatego długo go nie było :D
Chcę wam rónież podziękować za ponad 70 tysięcy wyświetleń!
Rozumiecie jaka to dla mnie wielka liczba?
Nadal nie mogę uwierzyć kochani <3333
Koocham <33
Buziaki :**
<33



niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 76~Toż to największy zaszczyt w mym nędznym życiu!

 Violetta

Wstałam wcześnie rano, błyskawicznie zjadłam śniadanie, a raczej je pochłonęłam; ubrałam się i pomalowałam delikatnie, po czym wytachałam z piwnicy dwie żółte walizki do których zaczęłam pakować ubrania i wszystkie najpotrzebniejsze przedmioty.

Tak, naprawdę przeprowadzałam się do Leona.

Boże, musiałam powtarzać sobie to zdanie jak mantrę, by naprawdę w nie uwierzyć.W głowie miałam istną mieszankę uczuć.Z jednej strony ogromnie się cieszyłam, kochałam Leona i chciałam z nim zamieszkać.Kiedy zapytał mnie o to czy się do niego wprowadzę miałam ochotę płakać ze szczęścia, całować go bez pamięci i umiaru.Jednak kiedy odwiózł mnie do domu i zostałam sama, naszły mnie obawy.Dotarło do mnie, że jestem jedynie osiemnastolatką, nie byłam pewna, czy taki poważny krok w tym wieku jest odpowiedni.Doszłam jednak do wniosku, że to ile mamy lat nie może nas ograniczać.Ograniczać naszej miłości.Dlatego właśnie męczyłam się z zapięciem pieprzonej walizki pół godziny.Mój bój przerwał dźwięk sms'a.

Od Leoś <3
Moja misia gotowa na zamieszkanie w najlepszym miejscu na świecie? :)

Przeczytałam wiadomość i automatycznie uśmiechnęłam się pod nosem.Uwielbiałam kiedy nazywał mnie misią, tak słodko to wymawiał.

Do Leoś <3
Nie.Nie wprowadzam się.

Od Leoś <3
Co?Jak to?!Dlaczego? :c

Do Leoś <3
Bo nie mam walizki.To znaczy mam, ale jest MALUTKA.Nic do niej nie zmieszczę.Jestem wkurzona.Jak zaraz jej nie dopnę to obiecuję, że idę skoczyć z okna. ;-;

Rzuciłam telefon na łóżko i spojrzałam na górę moich ubrań ze zrezygnowaniem.Rozżalanie przerwał mi jednak kolejny dźwięk wiadomości.Niech tylko Leon spróbuje mnie wyśmiać, a nie wybaczę.

Od Leoś <3
Hah, kochanie jak dla mnie nie musisz nic brać.Chętnie zobaczyłbym cię bez niczego ;)) Zaraz przyjadę i pozbieram cię z trawnika, nie skacz z tego okna za daleko, bo cię jeszcze nie znajdę.

Do Leoś <3
Będziesz mógł spakować moje nieprzytomne ciało do walizki.A nie, czekaj.Przecież do tej walizki nic się nie zmieści!Agh, przyjeżdżaj szybko, pomożesz mi :) Tak, to rozkaz. 

Odłożyłam telefon i powróciłam do tego nieszczęsnego pakowania.Postanowiłam, że wybiorę tylko te ulubione ubrania.No i wtedy zaczął się kolejny problem.WSZYSTKIE SĄ ULUBIONE.I tak cieszyłam się, że nie jestem Ludmiłą, która ma garderobę jak mój cały pokój.Ja rozumiem, można lubić ubrania, ale jej stosunki z ciuchami można całkiem śmiało określić obsesją.
-Kochanie, jestem!-usłyszałam głos Leona dochodzący z dołu.
-Ja też jestem!Jestem skończona!-odkrzyknęłam.
-A ja przystojny, ale wszyscy o tym wiemy.No to pokaż mi tą swoją walizkę.
-To ona-warknęłam wbijając w owy przedmiot zabójczy wzrok.
-Och, Viola.Zapakujemy ci te sukieneczki w reklamówki-oznajmił, a ja zaśmiałam się lekko.Jak się później okazało to nie miało być śmieszne i serio spakowaliśmy je do reklamówek.Przynajmniej szybko się z tym wyrobiliśmy.Oczywiście nie mogło się obyć bez wychwalania Leona na jaki to on wspaniały pomysł wpadł.Nie myślcie, że to ja go wychwalałam, robił to sam.
Sprawnie się z tym uwinęliśmy, więc dość szybko podjechaliśmy pod posiadłość mojego chłopaka i najlepszego przyjaciela mojego chłopaka, który jest również moim przyjacielem, chociaż od dzisiaj będzie moim współlokatorem, tak samo jak Leon, czyli, że od dzisiaj nawiążę z nimi nową relację, taką współlokatorską, ponieważ już nie będziemy zwykłymi przyjaciółmi, teraz będziemy zwykłymi przyjaciółmi, którzy dzielą ze sobą dom, czyli współlokatorami, ale współlokatorzy nie brzmi zbyt fajnie, więc może powinniśmy się określać mianem ludźmi dzielącymi ze sobą przeżyciami i przestrzenią mieszkalną?Boże, czy ja się stresuję?Wdech i wydech Violetto, myśl spokojnie.
-Już dojechaliśmy-uśmiechnął się chłopak.-Jesteś gotowa?-zapytał niepewnie, wyczekując odpowiedzi, a ja nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.-Bo jeśli nie, to możesz się zawsze-zaczął chłopak, ale przerwałam mu, głaszcząc delikatnie jego policzek.
-Jestem gotowa-stwierdziłam z pewnością w głosie.Aż sama zdziwiłam się swoim tonem głosu.Przecież tak naprawdę byłam w środku kłębkiem nerwów.
-Więc chodźmy-powiedział i wysiedliśmy z samochodu.Chłopak wyciągnął moje walizki, a ja wzięłam reklamówki i powędrowaliśmy w stronę drzwi.Leon postawił przed nimi moje bagaże i wyciągnął z kieszeni klucze.Kiedy już chciałam wchodzić, Verdas wziął mnie na ręce niczym pannę młodą i przeniósł przez próg.
-Braliśmy ślub czy o czymś zapomniałam?-zachichotałam.
-Po prostu teraz już mi nie uciekniesz.
-Nigdy bym o tym nawet nie pomyślała-szepnęłam wpatrując się w szmaragdowe oczy chłopaka.
-Och, teraz mieszkasz ze mną i Federem.Będziesz marzyła o ucieczce, uwierz.
-Zgaduję, że już nie mam odwrotu?-zapytałam, a on pokiwał przecząco głową.-Czyli będę musiała sobie was podporządkować.
-Powodzenia-uśmiechnął się i ruszył do kuchni.
-A co z bagażami?!Nie pomożesz mi ich wnieść?
-Nie!-krzyknął i zniknął mi z pola widzenia.
-Leonie Verdas, nie ładnie tak traktować damy-nagle zjawił się Federico.-Czy ty w ogóle pomyślałeś o tym, że to twoja dziewczyna?Chłopie, mogłeś jej spokojnie ukraść tą walizkę i sprzedać na allegro, a ona by cię i tak nie oskarżyła, bo się kocha.Tyle hajsu w błoto-westchnął Włoch za co dostał ode mnie w ramię.
Na szczęście chłopcy w końcu postanowili łaskawie wnieść mi bagaże na piętro, ale tak się tym zmęczyli, że przez kilkanaście minut odpoczywali na kanapie, wyglądając jakby właśnie przebyli maraton.A podobno mają chodzić na siłownie..Tsssa.Dostał mi się całkiem spory pokój gościnny.Chociaż od tamtego momentu był on już oficjalnie moim pokojem.Ściany były śnieżno białe, a podłoga miała bardzo milutki, czarny dywan.Łóżko było jednoosobowe, ale za to bardzo wygodne.Na meblach nie było zbytnio dużo dodatków, ale mój mężczyzna zapowiedział, że zajmie się tym i czuję, że jeżeli naprawdę będzie się bawił w remont to będę musiała szykować kolejną przeprowadzkę.Nigdy nie zaufam Leonowi z młotkiem w ręku.A co dopiero gdy w pomieszczeniu jest też Federico!Chryste panie, to jest tragedia gotowa!Nie, ja mu się nie dam bawić w dekoratora wnętrz.Chyba, że w simsach.Chociaż gdy ostatnio w nie graliśmy to z mojej rodzinki nic nie zostało.
-Chodź Violu, teraz pokażę ci łazienkę-pociągnął mnie chłopak wyprowadzając z mojego pokoju, którego już nie miałam zamiaru opuszczać.
 Naprawdę nie rozumiałam dlaczego ciągał mnie po każdym pomieszczeniu tego całkiem sporego domu.Przecież nie raz nocowałam u Meksykana, znałam to miejsce lepiej niż własną matkę.Uznałam jednak to, jak się starał za bardzo urocze.Och, on cały jest uroczy.
-A tu jest kuchnia-uśmiechnął się wchodząc do pomieszczenia połączonego z salonem.
-Leoś, złotko, nie raz byłam w tej kuchni.Tak właściwie to jeszcze dziś w niej byłam.
-I nadal nie zrozumiałaś aluzji, kochanie.Ciągnę cię tu, bo jestem głodny, liczę, że zaspokoisz me pragnienia.
-Pff!Zaspokoić to ty się możesz przy jakimś pornusie!Ja ci gotować nie będę.
-Och, ty jesteś tak naiwna-zaśmiał się pstrykając mnie w nos.
-Jak śmiesz dotykać mego nosa, niegodziwcu?
-Śmiem go dotykać, gdyż dzisiaj to ja przygotuję ci coś pysznego i masz mi się nie oburzać, wystarczy podziwianie mego tyłka-oznajmił wesoło i posadził mnie na blacie kuchennym.Przez chwilę nie mogłam się obudzić z oszołomienia.On naprawdę coś gotował, jednak nawet nie zwróciłam uwagi na to, co będzie tą potrawą.Całą uwagę faktycznie zwróciłam na jego tyłku.Chryste, miał na sobie dżinsy które opinały jego pośladki tak, że nie sposób było oderwać od nich wzroku.A gdy pochylał się by wsadzić coś do piekarnika?Wierzcie lub nie, ale nie widziałam w mym życiu nic seksowniejszego.Wiele razy zastanawiałam się co jest w nim lepsze - nieziemski uśmiech, czy idealne ciało.Do tej pory nie wiedziałam.Oczywiście Leon nie był bohaterem jakiegoś filmu, a jego zajebistość nie raziła tak, że musiałam chodzić w okularach.Czasami był aż zanadto wkurwiający, a jego sprośne żarty nie zawsze były pozwalające.Jednak ja go kochałam.Odwracając się chyba zauważył to jak mu się przyglądałam i uśmiechnął się, a ja natychmiast spuściłam wzrok i poczułam, że dawno nie byłam tak czerwona ze wstydu.
-Nad czym tak myślisz?-zapytał odkładając czerwoną ścierkę do szafki.
-Nad tym, czy to jedzenie będzie tak samo smakowite jak ty-wyszczerzyłam się zeskakując z blatu.Oplotłam ramionami jego rozgrzany kark i musnęłam delikatnie dolną wargę.Nic nie jest smaczniejsze od jego.
-Ludzie, co tu tak gorąco?-zapytał Fede wparowując w trakcie naszej romantycznej scenki.
-Och, ziom!Wiem, że jestem cholernie gorący, ale wolę kobiety-odparł jak zwykle roześmiany Leon.
-Kumplu, gorący to ty jesteś chyba tylko po wyjściu z sauny!
-Sauna była za mało gorąca, zmienili jej nazwę na Verdasauna.Teraz aż parzy.
-Ludzie, czy wasze rozmowy zawsze są takie gorące?-zapytałam w sumie z czystej ciekawości.Zastanawiało mnie to jak wyglądają ich rozmowy gdy są sam na sam.
-Nie no, zazwyczaj nie powtarzamy jednego słowa w każdej wypowiedzi.Chyba, że słowo debil, to się zdarza.Dobrze mówię, Leoś Debilu?
-Oczywiście, Feduś Debilu.Możesz mi pomóc z gotowaniem?
-Nie-odparł zadowolony Włoch i wyszedł z pomieszczenia.Jednak szybko wrócił gdyż przypomniało mu się, że przyszedł tu głównie dlatego, bo było mu cholernie gorąco.Na początku Leoś oczywiście uważał, że to on jest taki gorący znowu, ale szybko zorientowaliśmy się, że to potrawa Verdasa zaczęła się palić.No i mój romantyczny obiad z chłopakiem skończył się wizytą strażaków.
Na całe szczęście płomienie dało się ugasić, ale gdy panowie skończyli robotę, była to raczej pora na kolację, a w domu śmierdziało tak okropnie, że nie byliśmy w stanie tam usiedzieć.

Federico

-No to żeś się Leosiu spisał-zadrwiłem z przyjaciela, klepiąc go po plecach.-Ale spokojnie, może szansa na master szefa nie poszła z dymem razem z twym obiadkiem?Przecież kiedyś, bardzo dawno temu, zrobiłeś kanapki.I to całkiem smaczne, brachu!
-Ach, nie pocieszaj.Pewnie to były kanapki, które ukradłem matce-mruknął Verdas.
-Ciesz się lepiej, że ci się buźka nie spaliła.Ta niewyparzona buźka.
-Twoją ktoś za to wyparzył za bardzo-zaśmiał się i walnął mnie w ramię.Uwielbiamy się bić na niby.
-Słodziutko chłopcy, ale co robimy?Nie wiem jak wy, ale ja nie wysiedzę w tym smrodzie-dołączyła się Vils, siadając na schodkach przed domem, wciskając się pomiędzy nas.Faktycznie w domu było jeszcze pełno dymu.
-Hmm...Myślę, że wbicie do domu Fran nie byłoby głupim pomysłem-oświadczył Verdas.
-W sumie to mieszka tylko kilka minut stąd, można by było opróżnić jej lodówkę-zaśmiałem się i zgodnie ruszyliśmy do domu Włoszki.Jako, że zbliżał się wieczór, a my nie wzięliśmy kurtek, lekko przemarzliśmy, a raczej ja, bo te gołąbki idące obok mnie ogrzewały się nawzajem swoimi piórkami, czy jak to tam ludzie mówią uściskiem.Patrzyłem na nich kątem oka z lekką zazdrością.Chciałbym aby Ludmiła szła obok mnie, ale ona ostatnio jest jakaś zajęta.Chciałem ją zabrać dzisiaj na randkę, ale ona jednym słowem mnie spławiła.
Nawet nie spostrzegłem kiedy znaleźliśmy się u celu.Chyba przez ten mróz szliśmy o wiele szybciej.Zapukaliśmy szybko do domu dziewczyny i już po chwili otworzył nam jej brat.
-Luca, przyjacielu!Jak myśmy się dawno nie widzieli!
-Było już tak miło, dobry kawał czasu was nie spotkałem.Powoli wracałem do zdrowia psychicznego, ale zjawiacie się wy, kretyni i znów będę miał po tej wizycie koszmary-westchnął Włoch.Ależ oni gościnni.-Francesca, do ciebie!-krzyknął i tak po prostu sobie odszedł, ale już po chwili dobiegła do nas jego siostra i z uśmiechem nas wyściskała.
-Wchodźcie!-zaprosiła nas, kierując się do jej pokoju.Chcieliśmy z Verdasem powkurzać jeszcze starszego Cauviglie, ale nie wchodził do pomieszczenia w którym zasiedliśmy, a szkoda.-Więc, czym sobie zasłużyłam na wasze odwiedziny?
-Tak po prostu, dawno się nie widzieliśmy.
-Leon, widzieliśmy się wczoraj.
-No właśnie!To całe 24 godziny bez ciebie!Trzeba to nadrobić.Najlepiej kolacją!-krzyknąłem zadowolony, a ona chyba nas przejrzała.
-I ty Violu, przyszłaś tu tylko wyżreć mi zapasy z lodówki razem z tymi niedożywionymi głąbami?-zapytała ze śmiechem na ustach.-Niestety, ale miałam zjeść na mieście, więc może wyskoczymy do jakiejś knajpki razem?
-Chętnie-oświadczyła Castillo, a my również z zadowoleniem na to przystaliśmy.Poczekaliśmy aż dziewczyna się przebierze co zajęło jej tylko kilka minut i ruszyliśmy ku drzwiom.
-A może zwołamy jeszcze kogoś do ekipy?-zapytał Leon przed wyjściem.
Postanowiliśmy zadzwonić do przyjaciół, przecież im więcej tym taniej wychodzi jedzenie!To znaczy, nie chciałem się spotkać z nimi tylko dlatego.
Szybko wyciągnąłem telefon i wybrałem pierwszy numer, ustawiając na tryb głośnomówiący.

~Fede, po co dzwonisz?~
~Maxi, bracie z rodu niziołków, nie chciałbyś się z nami przejść do dobrej knajpki, na dobrą kolację w dobrym towarzystwie?~
~Leonie, bracie z rodu debili, rozumiem, że ty też się zaliczasz do tego dobrego towarzystwa?~
~A może wątpisz?Nie pitol tylko wbijaj!~
~Cholera!Leon Verdas zaprosił mnie na kolację, ja cież pitolę, toż to największy zaszczyt w mym nędznym życiu!Nie mogę odmówić!~
~To przyłaź pod dom Fran, bo się rozmyślimy.I zadzwoń po resztę!~

******

Heloł.
Jestem Dominika i pewnie mnie nienawidzicie za niedodawanie rozdziałów XD
E tam, może kiedys wybaczycie ;P
Przez ten tydzień miałam testy z każdego przedmiotu z całego roku, więc się odrobinę usprawiedliwiam ;))
Rozdziału w ogóle nie chciało mi się poprawiać, więc przepraszam za wszystkie błędy!
Ogółem nic mi się ostatnio nie chce ;-;
Tylko bym siedziała i się obijała, no ale czy wy tak nie macie?
Obijała i oglądała 'Magic Mike' XDXDXD
Dziękuję wszystkim za komentarze <3
Nie lubię dedykować rozdziałów, bo boję się, że ktoś może się poczuć urażony, a wiecie, że jestem wdzięczna każdemu ;)
Mam nadzieję, że się podobało, misie ;*
Kocham <3
Buziaki :**
<33

Ps:Słyszeliście piosenki Tini?Która wam wpadła w ucho?Ja zakochałam się w All you gotta do *-*