Strony

czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział 82~Nie zasługuję na niego.

Violetta

Obudził mnie nagły huk.Zdezorientowana zaczęłam nerwowo rozglądać się po pokoju, ale w końcu zdałam sobie sprawę, że to ja wywołałam ten hałas, spadając z łóżka.Rozmasowałam obolały tyłek i podniosłam się z powrotem do łóżka.Chciałam ruszyć do kuchni, ale ból głowy całkowicie mnie sparaliżował.Przez chwilę pomyślałam, że mogło się to stać przez ten upadek, ale dotarło do mnie, że to tylko zwykły kac.Nie pamiętałam jak znalazłam się w domu, a co dopiero w pokoju Leona, ale miałam szczerą nadzieję, że nie widział mnie w tym stanie.Odór alkoholu, włosy i sukienka całe w wymiocinach.Nie dziwiłam się, że nie obudziłam się obok niego, sama bym ze sobą nie wytrzymała w jednym pomieszczeniu.Po prostu śmierdziałam!
Kiedy jakoś doczłapałam do łazienki, postanowiłam się orzeźwić.Tak, prysznic był mi bardzo potrzebny.Nie tylko po to by można było usiedzieć ze mną w pokoju bez wstrzymywania oddechu, na dodatek pomógł mi wytrzeźwieć do końca.Naprawdę nienawidziłam kiedy budziłam się nie pamiętając nic z poprzedniej nocy, a tak właśnie było teraz.Mocna głowa na pewno nie była moim atrybutem.

Dlaczego ja tyle piłam?
Ach, tak.Coś mi się pojebało we łbie.

Po opuszczeniu zaparowanego pomieszczenia poczułam się jak nowa.Niestety, ale woda nie dała rady zmyć bólu głowy, więc postanowiłam odpocząć.Leżąc w łóżku zaczęłam zastanawiać się gdzie podziali się Leon i Fede, przecież była już godzina bodajże 13.O tej porze znając tych leni, powinni jeszcze spać.Zaniepokojona postanowiłam zadzwonić do Leosia, ale odblokowując telefon zamarłam na kilka sekund.24 nieodebrane połączenia, 56 sms'ów.Violka, co ty odpierniczyłaś?
W pierwszej kolejności sprawdziłam wiadomości.Większość była od Leona, tylko kilka było od innych znajomych.Zaczęło się niewinnie, pytał się gdzie jestem, o której wrócę.Czytając dalej byłam coraz bardziej zła na siebie, a on sądząc po treści sms'ów coraz bardziej zdenerwowany na mnie.Tekst pojawiał się w odległości kilku, czasami kilkunastu minut.W pewnej chwili Verdas zaczął używać niecenzuralnych słów.Przeraziło mnie to, że ostatnie wiadomości były wysłane o 5 rano, co znaczyło, że jeszcze o tej godzinie nie było mnie w domu.Jejku, jak on się o mnie martwił.Kochany.Kiedy skończyłam czytać wiadomości od mojego chłopaka weszłam w wiadomości od Ludmiły.Zaczęło się prawie tak samo jak u Leona, czyli 'Gdzie ty do cholery jesteś?!', ale ostatnie zdania, które przeczytałam wprawiły mnie w szok.
-Co ty sobie kurwa wyobrażasz?Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką, ale to co zrobiłaś było podłe!Jak mnie zobaczysz na ulicy lepiej spierdalaj-przeczytałam na głos i powtórzyłam kilka razy, by być w stanie zrozumieć treść, ale nic nie mogłam z tego pojąć.

Czy zrobiłam coś Ludmile?

To pytanie rozbrzmiewało w mojej głowie przez kilka minut, ale nie byłam w stanie znaleźć odpowiedzi.Nie pamiętałam kompletnie nic z wczorajszej imprezy, więc postanowiłam jak najszybciej zadzwonić do blondynki, by wyjaśnić to wszystko.Nie wiem czy nie słyszała dzwonka, czy po prostu nie miała ochoty ze mną rozmawiać, tak czy siak nie odbierała.Pomyślałam więc, że skoro nie dowiem się tego od niej, może Leon mi to wytłumaczy.Nie miałam pojęcia kiedy miał zamiar wrócić do domu, więc po prostu wybrałam jego numer i przystawiłam komórkę do ucha.Odebrał po kilku sygnałach.

~Cześć Leoś, gdzie jesteś?Chciałabym porozmawiać~
~Przepraszam bardzo, ty pytasz się mnie gdzie jestem?Wczoraj jakoś nie byłaś zbyt chętna, by odpowiedzieć mi na to samo pytanie~
O boże, czy on się obraził, bo poszłam na imprezę bez jego wiedzy?Ten jego ton głosu...Tak cholernie lodowaty, jakby nigdy nie wiedział co to ciepło.
~Och, porozmawiamy w domu, dobrze?~
Zapytałam, ale nie dostałam odpowiedzi.Rozłączył się.Uznał, że nie potrzebuję odpowiedzi czy co?Miał zamiar przyjść, nie przyjść, czy strzelić focha, jak mój ojciec, kiedy nie chciałam pomóc mu z kupnem gumek?I to nie tych do żucia, if you know what I mean.

Postanowiłam zrobić sobie kanapkę i czekać na możliwe przyjście Verdasa.W międzyczasie włączyłam w telewizji jakiś durny reportaż, na który nawet nie zwróciłam uwagi.Nie mogłam przestać rozmyślać o tym co zrobiłam na imprezie, że tak uraziłam blondynkę i Leona.Czułam się źle przez tą całą sytuację.Nigdy nie lubiłam, kiedy ktoś czuł się skrzywdzony przeze mnie, a zwałaszcza jeśli nawet nie wiem co zrobiłam nie tak.

W końcu drzwi wejściowe otworzyły się z trzaskiem, przez co moja głowa zapulsowała.Natychmiast zerwałam się z kanapy i potruchtałam do przedpokoju, gdzie pokazał mi się mój chłopak.Na jego twarzy nie malował się ten onieśmielający uśmiech, którym wypełniał całe pomieszczenie, a oczy mierzyły mnie, jakbym była celem do zlikwidowania.
-Hej.Leon, ja nie wiem co powiedzieć.Wiem, że nie powinnam znikać na całą noc nic ci nie mówiąc, ale pokłóciliśmy się troszkę i naprawdę musiałam odetchnąć.Nie chciałam, ale znajomi z planu wyciągnęli mnie siłą, nawet nie myślałam, by zostawać tam na noc-tłumaczyłam, mając nadzieję, że zielonooki zaraz po tym przytuli mnie i zaczniemy się dziko obmacywać.
-Ja też nie wiem co powiedzieć.Ja nawet nie byłbym zły o to, że tak po prostu wyszłaś i nie wróciłaś, ale to co mi mówiłaś?Dlaczego kłamałaś?Dokładnie widziałem, jak Woody zabawiał się z jakąś dziewczyną-stwierdził, trzymając się na dystans, a mi nagle stanęła gulka w gardle.
Faktycznie kłamałam, dobrze wiedziałam, że chłopak nie jest gejem, ale nie mogłam wtedy znaleźć innego wytłumaczenia.Wymyśliłam to szybko i z tą samą prędkością powiedziałam to, nawet nie myśląc o tym, że nie powinnam ukrywać przed nim prawdy.Bałam się, że będzie zły, za tego całego delfinka.Boże, byłam taka głupia.Jakbym nie mogła mu po prostu powiedzieć, że nigdy nie byłam i nie będę zainteresowana Woodym, który troszkę się do mnie przyczepił.
-Przepraszam, już nigdy cię nie okłamię.Przysięgam.Nie wiem po co to powiedziałam, uwierz mi.
-Skoro postanowiłaś mówić prawdę, powiedz mi tylko jedno.Kim kurwa jest Brad?!Dlaczego go przytulałaś?!Co miało znaczyć, że on przynajmniej cię zrozumiał?!
-Nie wiem...
-Odpowiedz mi, kurwa!-krzyknął, a ja naprawdę się przestraszyłam.
Przestraszyłam się oczywiście nie o to, że Verdas jest mi wstanie coś zrobić, nigdy by tego nie zrobił.Przeraziło mnie to, że kolejny raz nie potrafiłam się wybronić z jego oskarżeń.Co miałam mu odpowiedzieć?Brad to mój seksowny kolega i tak właściwie to z nim piłam przez pierwsze pół imprezy, które w miarę pamiętam, a reszty nie wiem, bo zbytnio się schlałam.Nie dzięki, nie chcę by chłopak, którego kocham, mnie znienawidził.

Myśl Violetta, myśl!
Musisz coś odpowiedzieć.
Obiecałaś mówić prawdę.
Nie możesz go kolejny raz okłamać!

-To kolega, narzeczony dziewczyny, która zaprosiła mnie na tą imprezę.Powiedziałam, że mnie zrozumiał, bo sam pokłócił się na tej imprezie ze swoją ukochaną o jednego faceta i jakoś tak dosłownie chwilkę rozmawialiśmy.
-Dlaczego pocałował cię w policzek?
-Och, on jest bardzo przyjacielski.Z każdym tak robi.
-Nie kłamiesz?-zapytał, unosząc brwi.
-Nie kłamię-odparłam i poczułam się jak zwykła suka.
Prawda była taka, że wszystko zmyśliłam.Brad był singlem i to on najbardziej z wszystkich znajomych nakłaniał mnie bym poszła na tę imprezę.W dodatku nie mam pojęcia co miałam na myśli, mówiąc, że mnie zrozumiał.
-Czy teraz wszystko jest między nami dobrze?-zapytałam, będąc gotową na uścisk.
-Tak, chyba tak-powiedział niezbyt przekonany, ale odwzajemnił mój uścisk, a ja wręcz słyszałam jak moje sumienie wyzywa mnie od najgorszych.Kiedy cmoknął moje usta, chciałam wykrzyknąć, że powinien na mnie nawrzeszczeć, że jestem szmatą, która kłamie prosto w oczy, ale nie mogłam.On smakował zbyt dobrze, nie wytrzymałabym znowu usłyszeć jego przepełnionego gniewem i rozczarowaniem głosu.A w pełni na to zasługiwałam.
Kiedy do naszego pocałunku wkradł się język, którym tak doskonale posługiwał się Verdas, nagle chłopak odsunął się, wprawiając mnie w oszołomienie.
-Przepraszam, ja chyba po prostu muszę ochłonąć, dobrze?-zapytałam, a ja smutno pokiwałam głową.

Kiedy Leon był w swoim pokoju, a ja wróciłam do oglądania programu kucharskiego (bo nigdy nie jest za późno, aby dowiedzieć się jak zrobić pieprzonego kurczaka) do domu przyszedł Federico.Nawet nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem, a od razu skierował się do pokoju Verdasa.Troszkę zezłościłam się, bo kucharz właśnie pokazywał doprawiać drób, ale po prostu musiałam ściszyć telewizor i podsłuchać ich rozmowę.
-Jak to się z nią pogodziłeś?!-dobiegł mnie wrzask Pasquarelliego.

Dzięki przyjacielu, jak Włosi będą grać na euro, to mam nadzieję, że dostaną wpierdol.

-Och, nie wiem.Wytłumaczyła mi wszystko i nie potrafię jej nie uwierzyć.Z resztą opowiem ci to wszystko za chwilę, może pójdziemy na miasto?Opierdzieliłbym kebsa.
-Hah, czy ta złość sprawiła, że chcesz załagodzić żądze w mięsie?
-Hej, ty się nie wyśmiewaj z mięsa!Nie wiem jak Camila mogła być wegetarianką...-zastanowił się Leon.
-Ja nie wiem jaką bajkę musiała ci wcisnąć Castillo.

A ja nie wiem jak mogłam uważać, że się przyjaźnimy, Federico.Żebyś się nie osrał tym kebabem, czasami.

Ech, zresztą nawet jak chciałam złościć się na Włocha, to nie mogłam.Wcisnęłam Leonowi całkiem zgrabną historyjkę i mam nadzieję, że nie będzie próbował dowodzić jej prawdziwości.To ja byłam tą złą, nie chłopak, który próbował pomóc Verdasowi.

-Fede, ale ona naprawdę miała skruchę w oczach-próbował bronić mnie zielonooki.Nie zasługuję na niego.
-A ja mam w oczach zajebistość, ale i tak nikt nie chciał bym zagrał w hobbicie.
-Dobra, chodź już ten obiad, jestem serio głodny. 

******
Heeejka kochani :D
Tak, wiem.Nie było mnie długo.
W tych tygodniach miałam naprawdę dużo latania po lekarzach!
Mam nadzieję, że zrozumiecie, na dodatek dowiedziałam się, że będę miała zabieg chirurgiczny.
Nie chciałam nic wtedy pisać, bo wiedziałam, że nie wyszło by z tego nic dobrego ;-;
Na dodatek komentarze spadły, ale zrozumiałam coś ważnego.
Nie chcę pisać dla samych komentarzy, chcę aby to wam się podobało naprawdę :))
Postaram się znów dodawać w miarę systematycznie :'3
Życzę wspaniałych wakacji! :D
Bawcie się na nich, jak nigdy wcześniej ;**
Kocham <3
Buziaki ;**
<33





niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdział 81~Samsunga całego w kutasach.

Leon

Słońce powoli rozpoczęło swą wędrówkę na niebie, rażąc tym samym moje oczy.Przespałem w nocy chyba tylko godzinę, a gdy się obudziłem od razu sprawdziłem pokój Violetty.Nie było jej pomimo tego, że na zegarku wybiła 5 rano.Włączyłem natychmiast telefon, mając nadzieję na jakiś znak, ale rozczarowałem się.Zero wiadomości, zero nieodebranych połączeń.Postanowiłem zachować spokój na tak długo, jak tylko mogłem.Poszedłem do łazienki w celu przemycia twarzy lodowatą wodą, dała mi przynajmniej chwilowe poczucie ukojenia.Zamknąłem oczy, wziąłem głęboki oddech i pozwoliłem kropelkom wody spływać powoli po moich powiekach.Błogi stan niestety szybko minął, by zrobić miejsce ponownym nerwom.Wycierając twarz w szorstki ręcznik usłyszałem szmery dochodzące z wnętrza.Nie zastanawiając się wiele ruszyłem w kierunku przedpokoju.Tam natknąłem się na Rockiego czatującego przy drzwiach, które szybko otworzyłem.
Radość, spokój, oburzenie, wściekłość, troska, obrzydzenie, miłość, zawiedzenie.Sam nie wiedziałem do końca co czułem w tamtym momencie, ale widok Violetty w tym stanie wywołał u mnie na pewno wielki szok.
Moja ukochana wysiadała właśnie z taksówki, choć lepszym określeniem byłoby wyczołgała się.Pierwszy raz widziałem ją tak pijaną, albo przynajmniej pierwszy raz, kiedy ja byłem całkowicie trzeźwy.Jej włosy były całkowicie rozczochrane, miała chyba tuzin kołtunów, które opadały na jej odkryte plecy.Sukienka całkowicie je odsłaniała, zresztą odkrywała nie tylko plecy, a również jej czarny biustonosz, ponieważ całkowicie zsunęła się z jej szczupłych ramion.Mógłbym powiedzieć, że wyglądała całkiem sexy, pomijając fakt, że na tkaninie chyba znajdowały się jej wymioty.
Już zrobiłem krok w przód, aby pomóc tej pijaczce doczłapać do domu, ale szybko wycofałem się za drzwi.Poczułem jak moje serce zaczęło bić mocniej, a ciśnienie gwałtownie podskoczyło.
Jakiś facet uprzedził mnie w pomocy i podparł moją dziewczynę tak, by mogła stanąć o własnych nogach.Z pojazdu wysiadła również trojka innych ludzi, z których kojarzyłem tylko Woody'ego obściskującego się z jakąś dziewczyną.Co do kurwy nędzy on tam robił?Jednak on nie zmartwił mnie tak bardzo, jak chłopak, który asystował szatynce.Mojej szatynce.
Odprowadzili ją pod drzwi, mogłem wtedy dojrzeć, że wszyscy byli mocno odurzeni.Na pożegnanie każdy ją przytulił, a jeden jakże przyjacielski kolega postanowił podarować jej całusa w policzek, a jego objęcie było o wiele zbyt silne i bliskie.
Czyż to nie było wspaniałomyślne z jego strony?Chyba nie sądził wtedy, że za oknem czaję się ja i od tamtej chwili czyhałem na jego życie.
Wreszcie szanowna grupka odjechała tą sama taksówką, którą zaszczycili moją posesję swą obecnością, a Violetta chwiejnym krokiem doszła do domu.Już po przekroczeniu progu uderzył mnie odór alkoholu.Nie to, że nie lubiłem tego zapachu, ale w tamtym momencie wszystko o czym myślałem wywierało na mnie negatywne odczucia.Sam najchętniej wprowadziłbym do krwi odrobinę alkoholu, najwyżej kilka puszek, nie więcej niż tyle, ile mają na stanie w sklepie.
-Brawo, udało ci się dotrzeć do salonu, jestem dumny.Może powinienem cię nagrodzić?-parsknąłem śmiechem, a ona popatrzyła na mnie jak na ducha.-Nie gap się na mnie.Nie spodziewałaś się mnie tu?W moim domu?
-Leoś, kotku...-wymamrotała pod nosem, kładąc dłoń na moim policzku, ale w miarę szybko ją odepchnąłem.
-Castillo, naprawdę mówisz do mnie kotku?Boże, sądziłem, że masz w sobie więcej wyczucia.A ty?Przychodzisz, mówisz do mnie Leoś i pewnie sądzisz, że nic nie widziałem.Mylisz się-wysyczałem, niemal plując w jej stronę jadem.-Może uważasz, że siądziemy teraz na dywanie i porozmawiamy o twojej imprezie?No, opowiedz mi.Dlaczego do cholery nie powiedziałaś mi nic o tym, że wychodzisz?!Nie dawałaś znaku życia!Tak po prostu zamelanżowałaś, postanawiając nic mi o tym nie wspominać!Pozwolisz, że przypomnę ci o małym szczególe, jestem twoim chłopakiem i cholernie cię kocham, a ty mnie olałaś.
-Chciałam wyluzować-wyjąkała dziewczyna, unikając mojego wzroku.-Tak na mnie nakrzyczałeś, byłeś zły o Woody'ego...Przecież mam prawo do imprezy.
Osiemnastolatka postanowiła opuścić pomieszczenia, ale już po kilku krokach zaliczyła glebę i w dodatku zaczęła wymiotować.Kiedy torsje minęły podniosła dumnie głowę, tak, że mogłem doskonale dostrzec jej włosy w rzygowinach.
-Jutro porozmawiamy, dzisiaj nie mam na to ochoty-oznajmiła i spoczęła nie ruszając się z miejsca.Orzyganego miejsca.
-Violetta, co ty odpierdalasz?!Czy ty wiesz co mówisz?!Chcę usłyszeć od ciebie dlaczego nie poinformowałaś mnie o tym gdzie idziesz!Kim był ten facet z którym się przytulałaś!
-To był Brad i on przynajmniej mnie zrozumiał.On nie robiłby mi wyrzutów zazdrości, tak jak ty teraz.Raz mi się zdarzyło wyjść na miasto, odrobinkę się napić, a ty się wściekasz.I wiesz co?On powiedział, że on nawet by się nie zezłościł, o tę całą sprawę z delfinkiem-wzruszyła ramionami, a ja poczułem jak skala mojego wkurwienia właśnie pobijała swój rekord.
-Idź już-warknąłem tylko, a ona postanowiła odpuścić i udając wielce obrażoną ruszyła do mojego pokoju.Nie miałem zbytnio ochoty dołączać do niej, w ogóle nie miałem ochoty na nic.
Nikt nigdy nie zdenerwował mnie tak bardzo jak ona.Może zdenerwował to złe słowo.Ona mnie zraniła.Tak naprawdę to była nasza pierwsza prawdziwa kłótnia.
On przynajmniej mnie zrozumiał.
Co ona chciała przekazać mi tym zdaniem?Zrobiła mi to na złość?Chciała po prostu mnie wkurzyć, czy naprawdę tak myślała?W każdym razie nie zmienia to faktu, że okłamała mnie mówiąc, że Woody jest gejem.Chyba, że nagle postanowił akurat w ten wieczór zabawić się z kobietą?Marne szanse.Może wymyśliła to szybko, bo nie chciała żebym o coś ją podejrzewał?Tylko o co mógłbym ją podejrzewać?Boże, czy ona mogłaby mnie zdradzić?Nie, ona mnie kocha.Właśnie przed chwilą pokazała jak bardzo mnie kocha...Na dodatek zgrywa wielce oburzoną.To ja powinienem być wielce oburzony, nie ona.
Nie mogłem poskładać myśli w kupę, ani wysiedzieć choćby sekundy dłużej wiedząc, że  księżniczka spała w moim łóżku.Naszym łóżku.Musiałem z kimś porozmawiać, a jedynym sensownym człowiekiem wydawał się mój przyjaciel.

 

Federico

Ze snu wybudził mnie dzwonek telefonu.Dobrze, że nie było w pobliżu Leona, bo znów by mnie wyśmiał za tę melodię.Katy Perry jest sexy, okej?Brałbym ją jak Reksio szynkę.
-Federico, co ty kurwa masz na dzwonku i dlaczego dzwoni to tak wcześnie?-warknęła Ludmiła podnosząc głowę spod poduszki i naciągając na ciało pościel.I tak zaraz zrzucę.
Nie zawracając głowy uwagą Ferro przystawiłem samsunga do ucha.Samsunga całego w kutasach, raz Verdas postanowił pobawić się w Picasso...Od tamtej chwili czasami nazywam go Kutasso.

~Elo wariacie!Nie za wcześnie?~
~Ach, tak.Przepraszam, zadzwonię później~
~Czekaj, Leon!Nawet się nie wydurniaj!Mów o co chodzi~
~Możemy się spotkać?~

Spojrzałem na zegarek i nie przejmując się prawie szóstą rano natychmiastowo się zgodziłem.Leon nie często był na nogach o tej porze, więc wiedziałem, że to nie będzie zwykłe spotkanie.Od razu poszedłem do łazienki nieco się ogarnąć i odświeżyć.Zrobiłem to naprawdę szybko.Kiedy wyszedłem z toalety spotkałem się z zaskoczonym wzrokiem mojej dziewczyny.
-Już mnie zostawiasz?-zapytała przyciągając mnie do siebie w taki sposób, że wylądowałem pomiędzy jej udami.
-Przepraszam, z Leonem jest nie najlepiej, chyba chodzi o Violettę.Poprosił mnie bym się z nim spotkał w tej knajpce gdzie ostatnio jedliśmy jajecznicę.
-No tak, będziesz go pocieszać i jeść, a ja będę z pustą lodówką.Idę z tobą, nie przegapię takiej okazji-oświadczyła Ferro wstając z łóżka.Już chciałem zaprotestować, ale ona szybko mnie uciszyła.-On jest też moim przyjacielem, muszę go wspierać.Daj mi pięć minut i idziemy, muszę tylko zrobić siusiu.
Tak jak mówiła poszła do toalety, ale zajęło jej to kilka minut więcej i w magiczny sposób, gdy wychodziła, była pomalowana i uczesana.Czy robiła to podczas siusiania?Skoro była gotowa mogliśmy pójść na spotkanie.Jako, że nie miałem u Ludmiły żadnej bluzy, a z rana zawsze jest bardzo zimno, ściskałem Ferro do swojej klatki piersiowej tak, aby jej futrzany sweterek ogrzał również mnie.Przytulanie zawsze ma swoje ukryte korzyści.
Dość szybko doszliśmy na miejsce, gdzie zastaliśmy już opierającego się o szybę Verdasa.Nawet nas nie zauważył, gdyż najwidoczniej musiał przysnąć.To musiało być wygodne okno.
-Leon!Weź mi nie mów, że chciałeś się spotkać, żeby pospać-Ludmiła szturchnęła z uśmiechem kumpla, na co on lekko podskoczył, ale jakoś nie odwzajemnił naszego dobrego nastroju.
-Cześć-posłał nam niewyraźny uśmiech, wskazując ręką na miejsca obok niego, które szybko zajęliśmy.Siadając mogłem dokładnie zobaczyć jego czerwone oczy, musiał nie spać całą noc, a mówiłem żeby szedł do łóżka!
-Mów co się stało-zaczęła Ludmiła, po złożeniu zamówienia.Omlet o poranku to dobry poranek.
-Wróciła do domu-zaczął chłopak, nerwowo bawiąc się serwetkami.-O piątej rano.Nie spałem całą noc, bo się cholernie martwiłem, a ona jakby nigdy nic wróciła do domu pijana.Może nie byłbym taki wkurwiony, gdyby nie to, że przyjechała wraz z eskortą!Obściskiwała się z jakimś facetem przed naszymi drzwiami!Na dodatek okłamała mnie, Woody wcale nie jest gejem.A wiecie co jest w tym najgorsze?Dała mi wprost do znaczenia, że Brad, czyli ten gostek z którym się przytulała, pocieszał ją po naszej sprzeczce.Co ja mam o tym sądzić?Przecież ona mogła mnie tam zdradzić!Całkowicie mnie olała i jeszcze się na mnie obraziła!
-Za co się obraziła?-dopytałem zszokowany.
-Sam nie wiem.Chyba za to, że kazałem jej iść spać, bo nie mogłem już wytrzymać jej pieprzenia.Ach, jestem taki zły!Najchętniej bym coś rozpieprzył!Albo kogoś popieprzył!Dobrze, że nie mam hajsu na prostytutki...
-Ale z niej zdzira...Niech pije kwas, suka!-krzyknęła oburzona Lu, przez co ludzie dziwnie na nas popatrzyli, a po chwili przyszła do nas kelnerka informując, że nie mają na stanie kwasu.
-Nie bronisz swojej przyjaciółki?-zapytał zdziwiony szatyn.
-Nie.Chyba ją popieprzyło, albo nawdychała się chloru, biedaczka.Nigdy bym się tego nie spodziewała po Violettcie.
-Ale czego?Tego, że się nawdycha chloru?Czasem się zdarza-odparłem z głupkowatym uśmiechem, za co od nich obydwojga dostałem w ramię.
-Tego, że będzie taką piczką.Ja bym nie poszła zabalować bez twojej zgody.I to jeszcze przyszła z jakimś przydupasem-westchnęła Ferro, a Leon chyba tylko posmutniał.No tak, tacy z nas pocieszyciele dobrzy.Powinniśmy być terapeutami, każdy pacjent wychodziłby z depresją.Płacili by nam za takie rezultaty?
-Trzeba go znaleźć i wypytać.Pamiętasz jak wyglądał?
-Nie, wtedy w mojej głowie malował się tylko i wyłącznie plan zabicia paru osób.Nie wiem dlaczego, ale oprócz tego całego Brada chciałem też zabić Zaca Efrona.Jak zabić to z przytupem, co nie?-zażartował Verdas, ale wiedziałem, że najchętniej naprawdę by kogoś zabił, a my do cholery byliśmy niebezpiecznie blisko, w dodatku solniczka była na wyciągnięcie dłoni.To byłaby słona śmierć, hehe.
-Mam tylko nadzieję, że jak alkohol wyjdzie jej z krwi to od razu pójdzie cię przeprosić!Najlepiej na kolanach...Ciekawe jak się z tego wszystkiego wytłumaczy-zastanowiła się blondynka.
-Ciekawe, czy będę w stanie jej wybaczyć-pomyślał na głos przyjaciel, a nas zatkało.

******

Heejka kochane <33
Rozdział jeszcze w niedzielę, hihi ;))
Tak, staram się być systematyczna ;**
Niestety, ale wstawiam na szybko i nie jestem w stanie wyłapać wszystkich błędów, postaram się to nadrobić jutro ^^
Ten tydzień w szkole, jest 'tygodniem wycieczkowym' więc będę miała większe luzy co oznacza więcej czasu i więcej pisania :D
Co do wycieczek to wiecie jak genialną mam klasę?
Większość jedzie na kilka dni do Włoch, na Węgrzech, lub na tydzień do Warszawy.A my?
My jedziemy na 6 godzin do lasu, zrobić ognisko XDXD
Kocham cię, moja szkoło <3 ;-;
No i nie byłabym sobą dziękując z góry za wszystkie komentarze *-*
Jesteście taaakie kochane <3
Nie tak jak moja szkoła ;'D
Czekam na wasze opinie i pomysły ;'3
Buziaki ;**
<33

Ps : Chciałybyście, abym zmniejszyła liczbę przekleństw? :))